-Pytanie do pierwszego czy drugiego twierdzenia?
Właściciel
- Do obu. - odparł równie krótko na Twoje lakoniczne pytanie.
-Raz, mam dwa metry wzrostu, a dwa, nieczęsto widzi się Togrutanka z włosami.
Właściciel
- Ja myślę, że bez problemu wtopisz się w tłum.
-To lepiej dajcie mi jakieś cywilne... Zaraz wracam-wziął swoją torbę i przebrał się w cywilne łachy. Ale mundur sobie do torby schował, tak samo jak identyfikator. Na wszelki.
Właściciel
- No, teraz idziemy, wtajemniczę Cię jak być niewidzialnym w tłumie. - powiedział Twi'lek i wyszedł z frachtowca.
Poszedł za nim. Chociaż wie, że będzie się rzucał...
Właściciel
- Idź spokojnie, jak gdyby nigdy nic. - poradził Twi'le. - Nie unikaj obcych spojrzeń, zwłaszcza tych, które rzucają lokalne siły bezpieczeństwa.
Właściciel
- Odpręż się, jeszcze nie zrobiłeś nic złego. - kontynuował.
-Cóż, właśnie zdradziłem Sam-wiesz-kogo i naraziłem swoją rodzinę na śmierć, więc...
Właściciel
- Ja robiłem gorsze rzeczy.
-W to nie wątpię... Lepiej już idźmy.
Właściciel
//Właściwie to już idziecie.//
Więc dalej idzie, majacna względzie jego uwagi.
Właściciel
No i tak szliście, przechodnie patrzą na Ciebie jak na każdego innego.
Kieruję się od razu do myśliwca.
Właściciel
Korobov:
Opuszczacie centrum stolicy i udajecie się na przedmieścia.
Opliko:
Udałeś się do niego, ale chyba nie powinieneś jeszcze wchodzić, bo żaden z innych pilotów tego nie robi.
Właściciel
Wasza podróż zakończyła się pod starym, opuszczonym i wyglądającym na kompletną ruderę, budynkiem.
Spojrzał się na nią i ocenił wzrokiem fachowca. Nierzucająca się w oczy rudera, w której nic przy zrowych zmysłach nie podejrzewałby o kryjówkę... Ideolo.
Właściciel
Twi'lek błysnął ostrymi kłami, jakby odczytując Twoje myśli i ruszył w kierunku rudery.
Odpowiedział mu tym samym, bo bądź co bądź, ale po togrutanach też odzedziczył conajmniej ostre kiełki (przypomnijmy, że oni wyewoluowali z drapieżników) i poszedł za nim.
Właściciel
//Tak, tak czytałem o tym.//
Nacisnął, w odpowiedniej kolejności, kilka wystających cegieł i ze ściany, z której opadał tynk i farba, nagle pojawiło się wejście, zwyczajne drzwi. Choć pojawiły się tam w niezwyczajny sposób.
Spojrzał się na twi'leka jakby się upewniając, czy ma tam wejść.
Stoję i czekam na to co zrobią inni.
Właściciel
Korobov:
Jeśli on wszedł, to wypada iść za nim.
Opliko:
Najwidoczniej obrali tę samą strategię.
No i poszedł za nim, bacznie obserwując otoczenie.
Właściciel
Póki co jedynym otoczeniem, które możesz obserwować jest ciemny korytarz, czy inne pomieszczenie.
Właściciel
Wspomniałem, że jest ciemno? Nie? Więc: Jest ciemno. Nie wiesz jak i gdzie masz iść.
//Echolokacja, togrutanie to umieją. Pasywna, ale coś.
Właściciel
Tym sposobem odkryłeś przejście, na lewo.
Właściciel
Nadal ciemno, ale z pewnością jest to znacznie większe pomieszczenie.
Skoro wszyscy czekają aż inni coś zrobią, to chyba wiedzą tyle co ja. Stanie tak nie ma więc sensu.
Wchodzę więc do maszyny
Interesujące...-sprawdza, to tu jest.
Właściciel
Wszedłeś do niej. Tymczasem do hangaru wszedł człowiek, dowódca okrętu, w eskorcie dwóch szturmowców.
Właściciel
Najlepiej będzie znaleźć kontakt, bo tego pewnie nie brakuje.
No i takiego kontaku szuka.
I go pstrzyka, szykując się do ewentualnej walki.
Właściciel
Zwykły magazyn ze skrzyniami. I tłumem uzbrojonych drabów, wyposażonych nawet w E-Weba, celujących do Ciebie.
Ręce do góry i się nie ruszał.
Właściciel
- Hej, hej, hej! - krzyknął Twi'lek zza Twoich pleców. - On jest ze mną. - powiedział i stanął obok Ciebie, a pozostali niechętnie opuścili lufy miotaczy.