Togrutanka wpisała koordynaty planety docelowej do komputera nawigacyjnego, po czym odczekała aż ten przygotuje mechanizmy hipernapędu do lotu i pociągnęła za dźwignię.
Właściciel
//To jedna z najbardziej strzeżonych tajemnic Imperium zaraz po miejscu budowy Gwiazdy Śmierci I Super Niszczycieli oraz kodów dezaktywujących Pogromców Światów, więc...
Nawet w książce "Tarkin" sam moff nie wie kim jest Vader, choć jedynie podejrzewa, że jest nim Anankin.//
Zgodnie z poleceniem nie pytali.
Właściciel
- No to pytam. - powiedział jeden ze śmiechem.
// Allo, a odpis dla mnie? :D //
Uderzył go przyjacielsko w ramię i się zaśmiał.
//Jak u was upały? U mnie 30 stopni C.
Właściciel
Korobov:
//U mnie o dwa mniej.//
Tym samym zawtórowali inni.
Rafael:
//Zapomniałę ;-;
Dobrze, że przypomniałeś.
Zmiana tematu. Ja zaczynam.//
-Eh... W mojej rodzimej eskarze "Kot", to za coś takiego już byśmy oberwali.
Właściciel
- A co się w ogóle stało z tą eskadrą?
-To się działo etapami. Niektórzy piloci ginęli, inni byli przeniesieni. Na rok przed Zniszczeniem Gwiazdy z całego początkowego składu zostałem tylko ja bez nogi i oka, oraz dowódca, Drel Heren. Do młodych mieliśmy pewien dystans, zwłaszcza że go zdegradowali za jakąś błahostkę, a na jego miejsce wysłali żółtoddzioba prosto z Akademii. Traktował nas jak popychadła, chociaż mieliśmy wiecej zestrzeleń niż on lat. I to on bardzo nas gnoił za noszenie spadochronu. Dwa tygodnie póxniej wlecieliśmy w impuls elektromagnetyczny nad... chyba Korelią. Zgadnijcie, kto został mokrą plamą. Tuż przed zniszczeniem Gwiazdy, tylko ja wyleciałem z hangaru... reszcie się nie udało,chcociaż słyszałem pogłoski, że kapitan się uratował w kapsule. Miał 70 zestrzeleń na końcie. Po tym eskadra zotała rozwiązana.
Właściciel
- Niezbyt to pocieszające.
-Spróbój odtwarzać eskadrę z jednego człowieka. Lepiej już zrobić nową eskadrę... Ale tak... Zresztą, ja nawet swoich części nie straciłem przez walkę...
-Jakiś gość z mojej eskadry postanowił zabawić się paralizatorem i przez przypadek wylądował tym bolcem na moim oku i poraził mnie prądem. Oko było jeszcze do odratowania, ale jakiś idiota w medzestawie zostawił wibroostrze, te upadło mi na nogę... I tak ani ani.
Właściciel
- A swoją drogą, to kiedy nas stąd wypuszczą?
-A cholera wie. Co do nieufności do jeńców... To mają nieco większą tolerację, bo nie zabijają na miejscu. -wechnął-Oby siostra była bezpieczna.
Właściciel
- Imperium stara się zniszczyć Sojusz wszędzie i wszelkimi możliwymi sposobami, więc... - zaczął jeden, ale drugi dość mocno szturchnął go w ramię.
- Więc, na pewno nic jej nie jest.
-Przyzwyczaiłem się do conajmniej nie a dobrych wieści i przewidywań, więc...
Właściciel
Tym razem nikt nie odważył się dokończyć.
-Nadzieja jest zawsze ostatnią ofiarą wojny, a prawda pierwszą.
-Szczerze, nie pamiętam, ale chyba jakiegoś Sitha... Albo Jedi nie pamiętam.
-Nie ahujcie mi tu. Tam spędziłem 3 dni w areszcie za, cytuję, nieodpowiednie odnoszenie się do przełożonego. Jak ja z Drelem byłem niemlaże na ty, ale jakiś nadgorliwy komandor to zauważył. Widać było, że jest świeżo po Akademii, buty nawet nie zdążyły mu się ubrudzić.
Właściciel
Ktoś z pewnością rzuciłby kilka ciepłych słów na temat takich oficerów, ale pojawił się, ten sam co zawsze, strażnik.
Spojrzał się na niego.
-Tak?
Właściciel
Tylko wskazał na Ciebie palcem i czekał, aż wyjdziesz z celi. Później kazał zrobić to samo reszcie.
Właściciel
Strażnik prowadził Was przez korytarze stacji, ale nie do wcześniej znanego Ci pokoju, w którym byłeś przesłuchiwany.
Zaczya się po cichu modlić.
Właściciel
No więc trafiliście do hangaru, gdzie pełno było ciężkich myśliwców Sojuszu - Y-Wingi i X-Wingi, a także zwiadowcze wersje tych pierwszych.
- Ciekawie się zapowiada. - stwierdził jeden z pilotów.
-Tak, zwłasza że samymi działkami mogliby nas roztrzelać...
Właściciel
Jakoś nikogo nie napawała optymizmem ta wiadomość.
Choć wszyscy wpatrywali się w eskadrę jakichś myśliwców lecących do hangaru.
Sam też się wpatruje. Oko na przybliż.
Właściciel
Nie musiałeś tego robić, bo po chwili do stacji wleciało tyle maszyn Z-95 by obstawić nimi całą Twoją eskadrę. Ich piloci wysiedli i szybko się ulotnili.
//Weź przypomnij, ilu Was jest w tej eskadrze.//
//7 pilotów.
-Cóż, myślałem że dostniemy nasze TIE-ie, ale... to też może być.
Właściciel
- Sterowanie inne, musicie też przyswoić sobie używanie wyrzutni torped i osłon. Poza tym maszyny nie mają hipernapędu.
-To zrozumiałe... A tak z innej beczki, możemy dostać instrukcje co gdzie i jak? Bo co jak co, ale nie chcemy roztrzaskać drogocennych maszyn.
Właściciel
- Jeden z pilotów powie Wam co i jak.
Właściciel
- Ja jestem szeregowcem. - rzucił strażnik odchodząc. - Tam masz komandora. Jemu salutuj. - dodał wskazując na człowieka w lotniczym kombinezonie.
-Rozumiem.-podszedł do komadora sił myśliwskich czy tam floty.
-Komandorze-salutując i stając na baczność-melduję eskadrę Lotos gotową na szkolenie.
Właściciel
- Szkolenie to dobre słowo. - zaczął oficer. - Obecnie jesteście imperialnymi wypi**dkami i kosmicznym mięsem armatnim. Ja zrobię z Was rasowych pilotów Sojuszu, którzy będą pomagać nam w walce o wolność. Czy to jasne?!
-Jak wystzał z Gwiazdy sir!!!
Właściciel
Nie przekonałeś go jakoś tym stwierdzeniem, ale człowiek ruszył w kierunku myśliwców.
Właściciel
Zrobiłeś to, a reszta poszła w Twoje ślady.
Komandor zaczął Wam przedstawiać co i jak jeśli chodzi o zewnętrzną część myśliwca.
Zapamiętuje to dokładnie, gdyż wie, że od jego maszyny zależy jego życie.