Udał się gdzieś.
//Ty kieruj.
-Tylko daj mi moment...-sprawdził, czy jego trofeum jest całe ( w dosyć dużym skrócie- figura TIE-ia wykonana z fragmentów TIE-ia) i przy okazji wziął jakiś zepsuty element myśliwca.
Właściciel
Więc zabrałeś kawałek statecznika, no i swoje niby trofeum.
I błądził po korytarzach.
Jak zablądził, to musi odblądzić, czyż nie?
-No cóż... Gdzie macie kwatermistrza?
Właściciel
Tylko jak?
- Na głównym poziomie, w zbrojowni. - odparł mechanik.
//Chwila... Ty chyba nie chcesz spiknąć ze sobą tych dwóch postaci, nie?//
//Jeden nienawidzi drugiego tak a'propo, więc żeby ich rozdzilić należałoby zaangażować Vadera, Imperatora, 501, Rebelii, Madalorian... Rozumiesz, jak się nienawidzą?
Kieruje się Mocą.
-Dzięki...-idzie do kwatermistrza.
Właściciel
No więc kierujesz się Mocą, ale gdzie?
I trafiłeś tam po długiej podróży.
Wszedł do środka
-Przepraszam...
No i sprawdza, gdzie jest.
Właściciel
No na korytarzu, a gdzie?
- Czego? - dobiegł głos zza półek z wyposażeniem.
No i się wraca.
-Przepraszam, major ando Skinrey, dowódca rozbitej eskadry "Czarni", walczyłem z TIE-iami i mówX nadaje się tylko na części zamienne. Chciałem się spytać, czy nie istenijąprzypadkiem jakieś rezewow myśliwce...
Właściciel
- Co tu znajdziesz, to Twoje. - odparł kwatermistrz.
No i nadal błądzi, a nie się wraca, bo nawet nie powiedział gdzie chciałby wrócić.
-Oczyeiście...-i zacba szukać.
Wraca do swojej kajuty.
- Nie wydaje mi się, sir. Ale zaraz to sprawdzę, by potwierdzić lub zaprzeczyć na pańskie pytanie - odparł Sarhin i na chwilę odwracając się od holoprojektora zapytał się oficera od skanerów:
- Czy w eskadrze tych myśliwców był jakiś TIE Interceptor?
Właściciel
Korobov:
Zdałeś sobie sprawę z przewrotnego humoru kwatermistrza, gdy po obejściu całego pomieszczenia, największą maszyną jaką znalazłeś był skuter repulsorowy 74-Z, uszkodzony zresztą.
Trafiłeś wreszcie do swojej kajuty.
Rafael:
Chwilę trwało, nim załoga mostka sprawdziła wszelkie nagrania.
- Nie, sir. - zaprzeczył pierwszy oficer. - Chyba, że mają maskowanie z kryształów stygium.
Spojrzał się na niego.
-Czy mógłbym się dowiedzieć, czy są jakieś wolne mśliwce na stanie czy też nie ma?
Sprawidził, kto tam jest...
Właściciel
Kwatermistrz zaśmiał się pod bujnym wąsem.
- Powinieneś pytać w hangarze, ale maszyn to u nas jak na lekarstwo, więc nie wiem czy znajdziesz choćby pół myśliwca.
Obecnie? Nikt.
-Dziękuję...
Zszedł do hangaru.
Zaczął medytację.
Właściciel
Trafiłeś tam bez problemu.
Medytujesz sobie.
Zapytał się jakiegoś "lokalnego", czy nie mają myśliwców na stanie.
Właściciel
Żadnych "lokalnych" nie było, ale pierwszy z brzegu mechanik powiedział, że nie.
-Ta nie wiadomo, czy nie ma wolnych kwater?
-Karapast... Czyli poza jednostką macierzystą, bez kwatery, bez myśliwca... Pięknie, zajebiści...
Właściciel
Mechanik wzruszył ramionami i odszedł. Sam pewnie miał sporo pracy, a w tej rozmowie nic do dodania.
Poszedł na własną rękę szukać kąta.
Więc Sarhin ponownie zwrócił się do Nautolianina:
- Nie było tam żadnego TIE Interceptora. Tylko TIE FIghtery, ARC-170, oraz później - TIE Oppresory i TIE Aggresory, sir.
Właściciel
Korobov:
Szło to dość opornie, bo kajut i innych pomieszczeń wiele.
Rafael:
- Rozumiem. - odparł, nieco uspokojony. - Możecie na razie odpocząć, jeśli tylko chcecie.
- Zasadniczo to chętnie przyjęlibyśmy nowe zadanie, ale imperialny TIE Aggresor wysadził sam siebie i przy okazji sporą część naszego hangaru... może jakieś szczątki się odzyska.
Dalej szuka.
A Imperialny pilot numer 1 dalej medytuje.
Właściciel
Korobov:
Pilot numer jeden może i z niego żaden, ale medytuje, to się zgadza.
No więc szukasz, z takim samym skutkiem. Czy nie warto zapytać kogoś?
Rafael:
- Mamy wolnych mechaników, wyślemy ich by uprzątnęli ten bałagan i dokonali niezbędnych napraw.
Pyta się kogoś, czy nie ma gdzieś wolnych kajut.
//Ale wiesz, by pochłptać sobie ego.
W końcu postanowił się porozciągać.
Właściciel
Korobov:
Rozciąganie też wychodziło mu bardziej niż doskonale, ale w końcu do jego drzwi ktoś zapukał.
- Wzywają eskadrę. - rzekł szybko jeden z Twoich pilotów i wyszedł.
Po kilku próbach, napotkany żołnierz skierował Cię w odpowiednie miejsce i trafiłeś do ciasnej, ale własnej kajuty.
Zebrał się i ruszył do hangaru.
Właściciel
//Do której to postaci?//
// Impka.
Ruszył więc do Hangaru.
Lando usiadł na pryczy i podliczył.
-Zestrzeliłem dzisiaj 3 nieprzyjacielskie maszyny... Straciłem wszystkie... Nieźle się zaczyna... POdziękowałbym nawet za Jar0Jara Binksa ze wsparciem i maszynami, statkami, bronią...
Właściciel
I ruszyłeś tam, Twoi piloci już rozgrzewali silniki Łowców Głów.
Więc wyliczałeś i podliczałeś. W sumie, to nie masz co ze sobą zrobić. Chyba, że jakoś zagadasz do admirała, z którym byłeś na misji. Może on coś zdziała. W sumie możesz też wrócić na "Daleką Salwę." Albo też zostać tu. Możliwości jest sporo.
Wsiadł do swojej mszyny, zamknął owiewkę i włczył silniki.
-Ktoś z was wie, o co chodzi?
Powrót na Daleką Salwę odpada z prostego powodu. Nie ma jak wrócić. Co do admirała, nawet nie wie, czy dobił do stacji.
- Zgadzamy się. Czy coś jeszcze mamy wykonać? - Sarhin zwrócił się do dowódcy. Jeśli nie, to rozmowę można chyba już zakończyć. Kovers w duchu nieco się zasmucił. Rebelianci mogli pomarzyć o naprawach w dokach, jak to było za czasów Republiki.
Właściciel
Korobov:
- Podali tylko współrzędne i to tam mieliśmy się dowiedzieć czegoś więcej. - odparł jeden z pilotów.
Cóż, poproszenie o te dane czy o transport, nie jest aż tak karkołomną trudnością, jak mu się wydaje.
Rafael:
- Nie, ale bądźcie w kontakcie. Czuję, że niedługo każdy żołnierz, pilot i statek będzie potrzebny. - rzekł Nautlianin i odłączył się.
Sarhin także zakończył holopołączenie i zwrócił się do pierwszego oficera:
- Przejmujesz mostek, przyjmij wysłanych specjalistów z "Nadziei". Mają doprowadzić nasz hangar do użytku. O skończeniu ich pracy lub nadejściu nowych meldunków macie mnie natychmiast poinformować. Czy to jasne?
Właściciel
- Tak jest, sir! - odrzekł i zasalutował służbiście.
-Eskadra "Lotos" Prosi o pozwolenie na start.
Poszedł w końcu do jakiegoś pilota transportowca, jeśli takiego jest.
Właściciel
Otrzymaliście pozwolenie.
Było tam kilka koreliańskich frachtowców.
Wystartował.
Podszedł do pilota jednej.
Właściciel
Był to Korelianin, obecnie kłócący się zawzięcie z jakimś Barabelem.
Wystartowałeś, otrzymałeś współrzędne, nic tylko skakać.
Zachęcony podsłuchał, o co się kłócą.
Wprowadził współrzędne i skoczył.
Właściciel
//Zmiana tematu. Zaczynam.//
Nie rozumiałeś gada, ale Korelianin mówił:
- Jasne, wiem że masz, ku*wa, spory temperament, ale nie znaczy to, że od razu musisz ozdabiać mi kokpit śladami pazurów, do cholery!
"Pierwszy i drugi"...-pomyślał, po czym bez zastanwienia w togruti odparł
-Ej, spokój!
Właściciel
Przerwali kłótnię i spojrzeli się na Ciebie.
- A we wspólnym można? - spytał Korelianin.
-Przepraszam najmocniej-we wspólnym-ale czy nie moglibyście mnie przetransportować do Admirała Sahrina na tego postseparatystycznego Sabaotha?
Właściciel
- Ekipa techników właśnie tam leci, możesz zabrać się z nimi. - odrzekł kapitan i wskazał an prom tyderiański, na który ładowali się technicy, mechanicy, narzędzia i zaopatrzenie.