- Nie zrobiłem tego od bardzo dawna .- stwierdził -. Czy mógłbym prosić o dokładniejsze dane, gdzie są te wioski ? Chciałbym zacząć od przeszukania ich .
Właściciel
Bilo:
- Towarzyszyć Ci będzie jeden z naszych tropicieli. Wskaże Ci drogę. - rzekł Pozbawiony Twarzy.
Zero:
Zjadłeś, a jedynym dźwiękiem przerywającym ciszę było stukanie butów strażników chodzących po korytarzu.
Nie ważne, ile każą mi teraz czekać .. Zawsze to będzie o krok bliżej
Właściciel
Rozmyślania nadal pozostają samotne.
oczekiwania się dłużą a nie ma tu miejsca do odpoczęcia ...
Oczekuje dalej
Właściciel
Oczekujesz. Choć lepszym pomysłem byłaby drzemka.
Wykończyło mnie to czekanie ...
Opada na ziemię i zasypia
Właściciel
I tak spałeś, aż do następnego posiłku, który też składał się z czerstwego chleba i wody.
//długo pospał .. aż trzy minuty//
To już trwa za długo
- Oczywiście .- skinął głową -. Czy to wszystko ?
Właściciel
Zero:
//Trzy minuty. Co z tego, że w tym czasie, w świecie gry może minąć kilka godzin. Ty wiesz lepiej.//
Rozmyślałeś nad tym, że trwa to za długo.
Bilo:
- Tak. - rzekł krótko.
//przecież się nabijam ... //
Czeka dalej
Skłonił się lekko po czym wyszedł .
- Uwielbiam jego radosne nastawienie do wszechświata .- mruknął -.
Właściciel
Bilo:
Opuściłeś gabinet i teraz nic tylko czekać na posiłki i ruszyć ku przygodzie.
Zero:
I nadal nic. Albo o Tobie zapomnieli, albo robią to specjalnie.
//Nie jesteś taki zły XDD To moje postacie po prostu w większości takie są, że mają pod górkę. Czytaj to przez to, co ja nimi robię tak jest//
Nadal czeka
Zatem rozejrzał się za jakimś barem w okolicy, najlepiej z jakimś stołem czy ławą na zewnątrz .
Właściciel
Zero:
W końcu drzwi się otworzyły.
- Wyłaź. Już. - rzekł strażnik stając w drzwiach.
Bilo:
Była mała karczma, częściowo położona na świeżym powietrzu.
W takim razie usiadł na jednym z wolnych miejsc na zewnątrz .
Właściciel
Bilo:
- Podać coś? - zapytała ni ładna, ni brzydka kelnerka rasy ludzkiej podchodząc do Ciebie.
- Piwa .- stwierdził krótko wpatrzony w ruch na ulicy -.
Właściciel
Zero:
Wprowadzili Cię do gabinetu, w którym byłeś wcześniej, ale tym razem był pusty.
Bilo:
Kiwnęła głową i wróciła do wnętrza, a po kilkunastu minutach wróciła z kuflem piwa.
- Pięć złotych monet. - powiedziała stawiając napój na ladzie.
Wyciągnął ze swojej sakiewki ową sumę i położył na stole . Gdy kobieta odeszła powoli zaczął pić trunek czekając na swój kontakt .
Co to ma znaczyć ? Czyżby jakiś podstęp ? Pozostaje mi poczekać na rozwój wydarzeń
Rozgląda się
Właściciel
Zero:
Jak an razie nic się nie dzieje.
Bilo:
Gdy w kuflu widać było dno, do Ciebie przysiadł się dobrze zbudowany, ale dość blady i wyglądający flegmatycznie i anemicznie człowiek.
Przynajmniej tutaj są lepsze warunki ... Ale jeżeli mam dalej grać w tą grę, to narazie muszę grać według ich zasad, aby z czasem samemu móc kontrolować pionki
Dalej czeka
Skinął mu głowa na powitanie .
- Dzień dobry, zatem to ty poprowadzisz mnie na miejsce ?
Właściciel
Bilo:
Pokiwał powoli głową.
Zero:
Nadal nic. Może czekają na ruch z Twojej strony?
Zbliża się do biurka i sprawdza, czy coś tam nie leży
Właściciel
Zero:
Piór, kałamarz z atramentem, kartka papieru. Nic nadzwyczajnego.
- W takim razie ruszajmy .- poprawił swój kapelusz i wstał -.
Właściciel
Bilo:
Zaprowadził Cię za bramy miasta i tam najwyraźniej na kogoś czekał.
W takim on razie także czekał .
Na co oni czekają ? Przecież nie będę od początku zdradzał swych planów
Obserwuje fragmenty gabinetów, których wcześniej nie zbadał przy pierwszej wizycie
Właściciel
Zero:
Nic szczególnego. Właściwie nic tam nie ma.
Bilo:
Po chwili gościńcem zbliżyła się grupa około pięćdziesięciu żołnierzy. Wyglądali na zaprawionych w bojach. Połowa miała kolczugi, szyszaki, sztylety, jednoręczne miecze i kusze, a reszta posiadała halabardy, włócznie, tarcze, miecze dwuręczne, topory i maczugi.
- Nareszcie coś lepszego niż pie**olona dzieciarnia .- mruknął do siebie po czym przeniósł wzrok na swego towarzysza czekając aż coś zrobi -.
męczy mnie to czekanie
siada na fotelu
Właściciel
Bilo:
Wymienił kilka słów z dowódcą oddziału i wszyscy szybko udali się gościńcem, oddalając się od miasta.
Zero:
W końcu drzwi gabinetu otworzyły się.
Kontynuował podróż z nimi.
Zrywa się z fotela
Wreszcie .. Ile można było czekać
Właściciel
Zero:
Do gabinetu weszły dwie barczyste, wysokie i postawne istoty. Teraz mogłeś przekonać się jak wyglądają żelazne Golemy. Zwłaszcza takie z zakrzywionymi mieczami.
Bilo:
Na małej polance czekały już konie dla Ciebie, przewodnika i żołnierzy, a także inne, które zostały objuczone zapasami.
Dosiadł swego konia, czekał na przewodnika .
- Co to ma znaczyć ? Przecież chcieliście proponować jakiś układ .. A jak na razie wygląda to na egzekucję
Właściciel
Bilo:
Przewodnik ruszył pierwszy, a za nim żołnierze.
Zero:
Golemy nic nie odpowiedziały. Jak to Golemy. Ustawiły się po bokach drzwi i czekały na coś. Lub na kogoś.
Obserwuje uważnie analizując każdy możliwy scenariusz, lecz jak na razie mu wychodzi z obliczeń, większość, gdzie stawiłby opór skończyłaby się jego śmiercią
Właściciel
Golemy trwają na miejscu nieruchomo, ale pewnie jeśli spróbujesz przejść przez drzwi to pewnie z radością zetną Ci łeb.
Ile mam jeszcze czekać ?
Ja to powiedziałem na głos ?
Właściciel
Zero:
Golemy na ogół nie są obdarzone zdolnością mowy, a te nie odbiegały od tej reguły, i raczej Ci nie odpowiedzą.
Wraca do biurka i nadal obserwuje sytuację
Ruszył obok przewodnika .