//ciekawe kiedy odpiszesz Looty...
- Nic się nie zmieniłeś ...
Wyciąga 40 złotych monet po czym pije napitek
- Przynajmniej to też się nie zmieniło
Właściciel
Zero:
- Krzyżowcy uczynili miasto swoją siedzibą. Kwestia czasu nim zmienią Księstwo Ludzi we własne państwo.
//a o looty zapomniałeś ?//
- mogłoby to przeszkodzić w moich planach ...
Wypija napitek
Konto usunięte
//No właśnie. Kiedy dostanę odpisa? //
//No właśnie, kiedy? Ja tu czekam na dalszy rozwój.
Konto usunięte
//Sami szpiedzy tutaj :_:
Właściciel
Zero:
Wypiłeś, a karczmarz zabrał kufel.
Looty:
//O hoj! Zapomniałem ;-;//
- Em... Dwa pokoje, kuchnia i łazienka. - stwierdził dość niepewnie.
- Na razie wystarczy mi to, co już wiem ... na razie
Odszedł od lady i wyszedł z karczmy
//Ciekawe kiedy looty odpisze//
//Szybciej niż Kuba, lel.
Właściciel
Wyszedłeś z karczmy i, o dziwo, nic nie zmieniło się przez te kilka minut.
Miejmy nadzieję, że nie przejęli naszego majątku ...
Wsiada na konia i jedzie w kierunku rodzinnej posiadłości
Właściciel
Dojechałeś w miejsce gdzie powinna być. I była. Zamieniona w coś na kształt koszar.
Jak śmieli ...
Wchodzi do środka
Konto usunięte
W swej wytrwałości dalej podążała za młodziakiem.
- Mhm. Pewnie rzadko spraszasz kobiety do domu? Robienie mieczem i tym podobne musi pochłaniać czasu.
Właściciel
Zero:
Problemem mógł być solidny zamek w drzwiach, który skutecznie zatrzymał Cię przed tym.
Looty:
- Trening pochłania wiele czasu. A poza tym staram się o awans.
Właściciel
Ratusz również się zmienił. Otoczony murami i strażami.
Podchodzi do wrót
Jak oni śmieli ... najwidoczniej za dużo czasu spędziłem na szkoleniach
Właściciel
Piątka strażników wymierzyła w Ciebie halabardy, gdy tylko się zbliżyłeś.
- Wynocha! - warknął jeden z nich.
- Jestem Mateus Palamecia i muszę niezwłocznie spotkać się z waszym szefem ...
Właściciel
- Spi***alaj! - rozkazał żołnierz i dla poparcia swych słów pchnął Cię drzewcem halabardy.
- Czy ty wogóle zdajesz sobie sprawę, do kogo startujesz ?
Właściciel
Zero:
- Do jakiegoś chuderlawego cwela! - ryknął strażnik i znów Cię popchnął. Zatoczyłeś się kilka kroków do tyłu.
Konto usunięte
- Sądzisz, że awans zrekompensuje Ci straty życia towarzyskiego? - spytała, udając zainteresowaną, choć w rzeczywistości myślała o tym co będzie robić z młodziakiem, a lista rzeczy była dość długa.
- Dosyć tego ! Nikt nie będzie mnie tak traktował ...
Wykonuje pare ruchów różdżką, co tworzy statyczne pole na ziemi wokół strażników
- Tym razem nie odpuszczę tym, co obrazili mój honor ...
Właściciel
Looty:
- Życie towarzyskie? W armii nie ma na to miejsca. Dlatego szeregowcy nie mają rodzin. Jak zostanę oficerem to może spróbuję ją założyć. - stwierdził i w końcu trafiliście pod drzwi jego mieszania. Otworzył je i wszedł do małego przedpokoju.
Zero:
//Niby jak ma to wyglądać? ._.//
//Pod nimi tworzy się pole, które generuje dość słabą elektryczność, ale mocne na tyle, żeby unieruchomić kolesi w zbrojach//
Właściciel
Zero:
//Będzie zabawnie.//
Jeden z nich chciał rozkwasić Ci twarz pięścią, ale nie mógł się ruszyć. Mógł za to wołać i w wkrótce z dawnego ratusza wylali się uzbrojeni i wku*wieni strażnicy. Minęli unieruchomionych ziomków i wycelowali w Ciebie miecze, włócznie, halabardy i kusze. Bez dwóch zdań są zdecydowani na zadanie śmiertelnego ciosu jeśli choćby drgniesz.
- Tchórze ... myślicie, że się was boję ? Nie przegram z takimi insektami jak wy ...
Szybko wypowiada zaklęcie, a przed nim pojawia się okrąg magiczny, który może zarówno służyć jako tarcza jak i z niego wylatują elektryczne kule
Właściciel
Jak to zrobiłeś oberwałeś bełtem nad kolanem. Później w lewe ramię. Na koniec dostałeś płazem topora w plecy i upadłeś na ziemię.
Podnosi się i lewituje lekko nad ziemią
- Myślicie, że to się wam uda ? Może i należycie do krzyżowców, ale i tak nie wybaczę wam splamienia mego imienia ... Ramanak !
Na czubku różdżki pojawia się kula ognia, która powoli leci w kierunku strażników, lecz zatrzymuje się po pewnym dystansie
Właściciel
//Tak bardzo chcesz zginąć?//
//no wiesz .. Jego ojciec jest w tym mieście, więc może się tam pojawić//
Właściciel
//Tak czy inaczej zaczepianie grupki wku*wionych strażników nigdy nie jest dobrym pomysłem i nie licz, że magicznie powalisz ich wszystkich i odjedziesz w glorii chwały. Prędzej zabiją Cię lub pobiją i wtrącą do lochu.//
/magicznie ? Nie .. to taktyka i magia//
Właściciel
//Nadal lepiej byłoby samemu nie pchać się na kilkunastu przeciwników.//
//i tak czekam .. ta kulka też//
Właściciel
//Jak chcesz.//
Stałeś. I kula stała. Strażnicy byli dość oszołomieni, ale w końcu jeden zrobił jedyne co mógł: Grzmotnął Cię pięścią w tył głowy, a Ty straciłeś koncentrację i może niedługo stracisz przytomność.
Jednak przeceniłem przewagę, jaką daje im liczebność
- Nie myślcie sobie, że ujdzie to wam na sucho ...
Kula znika, a różdżka orbituje wokół niego tworząc pierścień ognia
Właściciel
Pewnie by się tak stało, ale przez to, że ledwie widziałeś chodnik pod sobą, to nie masz co myśleć o takiej sztuczce. Koncentracja to podstawa Magii, a tu jej brakuje.
Z trudnością wstaje
- jednak chyba nie uda mi się zrobić tego osobiście
Gwiżdże po czym koń podbiega, a on niezranioną ręką łapie się za siodło i zarzuca koniowi na grzbiet, a ten odjeżdża. Różdżka "składa" się i przyczepia w miejscu przy siodle
Właściciel
Koń nie przyjechał, bo był daleko, przed karczmą. Karczma stała w pobliżu wejścia, a ratusz w centrum. Różdżki też nie było. Jeden ze strażników zamknął ją w jakiejś szkatułce z metalu.
Dwaj żołnierze podnieśli Cię z ziemi.
- Pora na spotkanie z szefem, śmieciu. - powiedział inny, który przy okazji zdzielił Cię w twarz.
Stracił na chwilę przytomność //chyba//
Właściciel
Zero:
No właśnie nie. Drab wiedział jak uderzyć, żeby zabolało, ale i zachowało ofiarę przytomną.
Looty:
//Albo to ja nie zauważyłem odpisu, albo Ty nie odpowiedziałaś :V//
Czekał cicho ... znał techniki, żeby jakoś wytrzymać ból
Właściciel
Zero:
Zaczęli wlec Cię do ratusza. Znaczy budynku, który kiedyś był ratuszem.
Jak oni śmią .. tak mnie traktować .. chociaż pewnie ojciec i tak splamił honor rodziny jak im oddał naszą siedzibę
Był cicho
Właściciel
Wlekli Cię po korytarzu, pewnie do jakiegoś gabinetu.