Właściciel
Ten ją odłożył obok nogi.
-Dzięki.
Właściciel
-Ta, ta. Nie przejmuj się tym mutantem.
- Zatem do zobaczenia.
Powrócił tą samą drogą do Sahy, którą szedł wcześniej.
Właściciel
Został odnaleziony, z kimś aktualnie rozmawiał.
Poczekał aż skończy rozmowę.
Właściciel
Skończył i dłonią dał znać, że możesz podejść.
Podszedł i powiedział:
- Dostarczyłem przesyłke.
Właściciel
-Dobra. Nagroda to była...?
- Dwie paczki naboi... Wy często macie tak z tymi mutantami?
Właściciel
-Nie wiem, to nie mój biznes.
Podał naboje.
- Skoro nie twój, to nie będę więcej o to pytać. U zbrojmistrza mogę kupić broń?
Kiwnął głową. Po chwili udał się do zbrojmistrza.
Zapukał palcem o ścianę i czekał aż Saha zwróci na niego uwagę.
Właściciel
Ten się obejrzał.
-Znowu interesy?
- Można tak powiedzieć. Broń chcę kupić.
- Najlepiej jakiś karabin samopowtarzalny. Ewentualnie strzelba.
- Dwie paczki.
Wyjął je i przeliczył.
- No dobra, innym razem bo jeszcze przepie**olę całą wyplate a zapasy muszę kupić. Wiesz gdzie można kupić jedzenie i tym podobne?
Właściciel
-W sklepach, bliżej centrum.
- Dzięki, może wpadnę kiedyś. Do zobaczenia.
Wyszedł ze zbrojowni, westchnął głęboko i zaczął się kierować w kierunku centrum.
Właściciel
Dotarł tam w ciągu dziesięciu minut.
//wybacz nieobecnosc ale internetu nie mialem
Zaczął się rozglądać po okolicy.
Właściciel
Sklepy, ratusz, rynek i mieszkania w kontenerach.
//ile nabojów jest w jednej paczce?
Zaczął się rozglądać po sklepach.
Właściciel
///45 naboi do pistoletu.
Spożywcze, te z bronią, z odzieżą, z obuwiem...
Podszedł do jednego ze spożywczych i otworzył drzwi od niego.
Właściciel
Mógł normalnie wejść do środka, było otwarte.
Wszedł i zaczął się rozglądać.
Właściciel
Zwykły sklep, mała część towarów na widoku, kobieta w roli sprzedawcy.
- Dzień dobry, są konserwy mięsne?
/Nie było mnie ponad 3 miesiące no i eh, proszę o wybaczenie. Można kontynuować?
//rip przerwa
Udał się poszukać zleceń do zrobienia.
Właściciel
Zohan
///Oczywiście
Charlie
Tablica z ogłoszeniami, ratusz?
Najpierw tablica. Jeśli nic nie było to wtedy Ratusz.
Właściciel
Charie
Na tablicy nic nowego nie było, więc musiał ruszyć do ratusza. Tam standardowo, czyli musi się udać do dowódcy tutejszych sił.
Właściciel
Charlie
Nic się nie zmieniło. Ci sami strażnicy, ten sam dowódca.
Zagadał do tego Dowódcy ws. tego ogłoszenia na potwory.
- Poproszę pięć.
Wygrzebał pięć nabojów i położył na ladę.
Właściciel
Zohan
I dostał pięć konserw.
-Wodę też pan chce?
Charlie
-No i? Zdążył już się ktoś na nie zapisać.
"Nic wolnego? Kompletnie nic?"
Ten pogrubiony tekst magnetofon powiedział w taki sposób, że nawet Dowódcę przyprawiło to o ciarki na plecach.