"Ta. Od "Dannyla"."

-Chociaż raz znana osoba.

"...to...uh, co teraz ws. rekrutacji?"

- No i ku*wa trzy! - Wrzucił bieg, schylił się i wcisnął pedał gazu. Gdy go uderzył, to od razu zahamował.

Zohan
Stał z boku, więc zdążył odskoczyć. Ale nie strzelił.

Charlie
Żołnierz wstał.
-Mur, port, czy w terenie?

"W terenie brzmi obiecująco."

Charlie
-Znasz ryzyko? Śmierć, utrata kończyn, utrata zdrowia psychicznego, niepełnosprawność, paraliż...

Zahamował dopiero po paru metrach, gdy go minął i zapytał:
- Jak Ci na imię?

Zohan
-Piotr! Jestem Piotr!

"Jak w każdej żołnierskiej pracy."

Charlie
-Dobrze. Chociaż pewnie nie znasz żadnego snajpera.

Wyszedł z samochodu i wycelował w niego z rewolweru oraz rozkazał:
- Odrzuć tę strzelbę i kładź się twarzą do ziemi.

Zohan
Ten się posłuchał i wykonał polecenie. Chociaż tyle dobrego.

Pokiwał głową na nie.

Charlie
-Właśnie. Teraz pozwól ze mną.
Wstał i opuścił swój gabinet, zatrzymując się w drzwiach, byś również wyszedł.

Wstał z krzesła i udał się za nim.

Przeszukał go dokładnie i zabrał mu wszystko, co przy sobie miał. Pochylił się nad nim i szepnął mu do ucha:
- Czemu miałbym Cię zabrać ze sobą, a nie zarżnąć jak prosię?

Zohan
Nie miał tego za dużo. Chyba rzeczywiście cały jego dobytek był w aucie. Jednakże zdobył na nim jakąś kartę magnetyczną i zapalniczkę.
-Mogę być pomocny!

Charlie
Ten zaprowadził go na parking, gdzie wskazał na starego Jeepa.
-Wskakuj do środka, jest otwarty.

Podszedł dosyć śpiesznie do Jeep'a i wsiadł do niego na miejscu pasażerskim z przodu.

- W czym jesteś dobry?