- Mam nadzieję, że się zbytnio nie wku*wiłeś na mne, heh. Dobra do rzeczy, Zefira szukam.
Właściciel
Charlie
Jechał, jechał no i dojechał.
Zohan
-NIe ma go w Toronto.
Delikatnie wychylił się z BTR'a co to jest za miejsce. Trochę to derpowato wygląda gdy ktoś w kurzej masce wychyla się z opancerzonego pojazdu - taki trochę kurczak wpie**olu.
- Eh, to u kogo mógłbym wziąć jakieś zlecenie bądź zadanie? Z walutą u mnie krucho.
Właściciel
Zohan
-Mogę coś ci wymyślić.
Charlie
Nawet zabawnie. Mniejsza, dane miejsce było puste i stało w płomieniach.
- Skoro możesz, to poproszę.
Właściciel
Zohan
-Będzie to coś łatwego na początek, bo musisz tylko coś ukraść.
Charlie
Tego żodyn nie wie.
- Ukraść? Oho, robi się ciekawie. Zatem słucham.
Właściciel
Charlie
Udało się.
Zohan
-Chodzi o łódź. Była wypożyczona klientowi, ale on ją przywłaszczył.
- Możesz opisać tę łódź? Wygląd, gdzie się znajduje i czy będą jakieś trudności z ukradnięciem jej?
Właściciel
Charlie
Nie znalazł go.
Zohan
-To Oceanline shipyard 127, ciemnozielony, flaga Ukrainy.
Pojechał do zleceniodawcy. Pojazd zamiast jaszczura to zawsze coś.
Właściciel
Zawsze coś, ale trzeba to jeszcze sprawdzić. W sensie, sprawdzić ile by za to dostał.
Właściciel
Charlie
Jak na razie radar niczego nie zauważył.
- Rozumiem, że będzie gdzieś w okolicach brzegu? I jak ją znajdę to mam cie poinformować o tym czy krótko mówiąc - zapie**olić?
Dalej jedzie do tego miasteczka. Przy okazji sprawdza radar, czy nie ma w pobliżu Kroko.
Właściciel
Zohan
-Najpierw ukradnij, później jak uciekniesz to mnie powiadom.
Charlie
Brakowało go, dojechał do bramy. Nie rozpoznali go, ale co się dziwić?
Właściciel
Zrobił to, a oni go rozpoznali.
-To ty? Nieźle trafiłeś na polowaniu!
- Aaa mniejwięcej gdzie ona jest? Rozumiem, że przy brzegu, ale konkretnie.
Właściciel
Charlie
-Jak to co? W końcu znalazłeś BTR!
Zohan
-Port Porvi.
- Do zobaczenia.
Wyszedł i zaczął się kierować w kierunku brzegu.
Właściciel
Charlie
-Masz świetny pojazd. Lub źródło kasy.
Zohan
Mógł zabrać się autobusem.
Właściciel
Charlie
-Jakieś pięć, sześć tysięcy naboi.
"Wpuść mnie, a pogadamy o tym." -rzekł jego odtwarzacz VHS, a następnie wsiadł do pojazdu i go odpalił. Czeka, aż tamci mu otworzą bramę.
Właściciel
Charlie
Ci ją otworzyli, tak jak to było powiedziane.
Wjechał powoli przez bramę i na odpowiednim dystansie się zatrzymał.
No to jeżeli może to wsiadł do niego. Jeżeli nie, to zaczął iść pieszo.
Właściciel
Zohan
Mógł, mógł. Bilet może i jeden nabój, ale dotrze znacznie szybciej na miejsce, niż pieszo.
Charlie
Zrobił to, a za nim brama się zamknęła.
Wyłączył pojazd, a następnie z niego wyszedł.
"Miałem chyba szczęście."
Wyciągnął jeden nabój z kieszeni i dał go kierowcy.
Właściciel
Zohan
Kierowca kiwnął głową i ruszył. Szkoda, że był jedynym pasażerem, bo przez to nie miał z kim porozmawiać.
Charlie
-Z pewnością.
Zajął najbliższe miejsce przy wejściu i obserwował drogę.
Właściciel
Zohan
Autobus ruszył, jednakże radia nie było.
W trakcie jazdy zagadał do kierowcy:
- Długo tak pan jeździ?
- To długo nawet. A przed tym całym gównem co pan robił?
Właściciel
Zohan
-Również robiłem jako kierowca.
"W sumie, chyba nie będę tego cacka sprzedawał. Chyba."
- Zawsze autobusy tutaj są takie puste?
Właściciel
Charlie
-Twoja wola.
Zohan
-Różnie bywa, wiesz jak to jest.
- Taaa... Macie tutaj jakieś problemy w mieście?