-Krasnoludy to nic tylko lubić, taka prawda. Rzecz jasna najlepiej ich nie mieć za wroga. Zgaduję, że też niezbyt pałają przyjaźnią w stosunku do zielonych?
Alek
-Jak takich nie masz, to zwykła wystarczy. - Powiedział do sprzedawcy.
Jayna
Kontynuowała więc powrót do Gilgasz.
Właściciel
Max:
- Jak dasz pieniądze to pogadamy.
Wiewiur:
No i w końcu załadowałeś wszystko, ledwo dotrwałeś do wieczora.
- Trzy złota. - odparł karczmarz.
FD_God:
- Większość nie, ale podobno są tacy.
Taczka:
No i podał Ci ową zwykłą.
I po chwili z zarośli wysypała się spora banda rabusiów. Z Twojej lewej pojawiły się Gobliny w łącznej liczbie trzech: Dwóch z łukami i jeden z włócznią i tarczą. Pozostali bandyci to Gnolle. Jeden, z tarczą i korbaczem, zastąpił Ci drogę z przodu, inny, zbrojny w dwuręczny topór, stanął za Tobą, a dwa pozostałe, każdy z mieczem i maczugą, ustawił się po prawej.
Gdurb
Podszedł do gościa co mu konie sprzedał, i zapytał ile jest mu winny.
Tarn
Zapłacił, i czekał na posiłek.
-Panocku, jak ja bidny jok mysz... Ta... Ta... Kościelna! Tak! Mysz kościelna! Jam tak bidny.
-No to cóż, szkoda. A wy czemu w ogóle ich chcecie wyeliminować?
Właściciel
FD_God:
- To są zasadniczo dobre chłopaki, ale tak poza tym to lubią spalić nam wsie, wyrżnąć ludzi, ukraść zapasy, porwać kobiety i tym podobne.
Max:
- W takim razie oddasz mi za niego ze swojej pensji.
Wiewiur:
- Za trzy godziny sześćdziesiąt złota.
I po chwili otrzymałeś dwie kromki chleba i talerz grochówki.
-No. To dzie najpierw? Dostone jakiś strój? Jesce raz, kiedy trening?
Gdurb
// Wiesz ile mu zostało? ;-; //
Zapłacił, jeśli miał przy sobie choć trochę złota.
Tarn
Po zjedzeniu wyszedł z karczmy. Skierował się w stronę Tablicy Ogłoszeń.
Właściciel
Max:
- Na okres próbny przejdziesz do zwykłej straży jako szeregowy rekrut. Mieszkasz w Gilgasz lub w koszarach, jeśli nie masz jeszcze lokum. Broń dostajesz przed wyjściem na służbę, a oddajesz po skończeniu roboty, ze sobą możesz nosić tylko jeden sztylet. Pensje wypłacam Ci tego samego dnia co wszystkim. Możesz awansować i dostawać więcej, mogę Cię zdegradować i dostaniesz mniej. Mogę też za przewinienia zabierać część złota z wypłaty. Podlegasz starszym rangą od siebie i robisz co Ci każą. Jak na razie rozumiesz i mogę przejść dalej?
Wiewiur:
//A z jaką kwotą wystartował?//
I trafiłeś tam bez problemu.
Gdurb [/c]
// 2k //
[b] Tarn
Szukał zleceń dla najemnika.
-Coś tam rozumie. A moja broń!? Mój kochany babciny toporek. Co z nim!?
-Ta, rzeczywiście brzmią jak przyjemniaczki, to tak jakby z dzikim niedźwiedziem w jednym pokoju spać. Chociaż wiecie ile oni tam posiadają swoich obozów czy czegoś?
Właściciel
FD_God:
- Mieszkają w górskich jaskiniach, ale na szczęście wiemy gdzie dokładnie.
Max:
- Możesz go używać, ale po zakończeniu pracy zostawiasz tutaj.
Wiewiur:
//Starczy spokojnie. Chyba nawet nie wydał jeszcze jednej dziesiątej całej sumy.//
Wszystkie zlecenia na tablicy ogłoszeń były dla najemników. Dziwne, nieprawdaż?
Gdurb
Wrócił do swojej kuźni. Sprawdził czy na tablicy którą postawił niedaleko niej nikt niczego nie wywiesił.
Tarn
Chciał takiego gdzie można powojować. I też z dużą nagrodą.
Właściciel
Max:
- Teraz dam Ci do podpisania umowę. Umiesz czytać i pisać?
Wiewiur:
Nic.
Był ktoś, kto oferował sporo złota i wrażenia, ale niewiele więcej było na ogłoszeniu. Szczęśliwie był adres.
Bóbr:
//Niech Ci Bóg w dzieciach wynagrodzi, bo sam bym nie chciał szukać tego postu.//
Trafiłeś, a z płytkich ran zaczyna lecieć krew... Dziwna krew, bo poza czerwienią ma jakby domieszkę fioletu.
Gdurb
Sprawdził porę dnia.
Tarn
Wziął je, i poszedł pod wskazany adres.
Konto usunięte
// Magiczny szkieleteł? //
- Co do cholery? - Zaatakował jeszcze szybciej, tym razem w głowę przeciwnika.
Moderator
Rafael
- Nawet jeśli nic byś nie robił to i tak kradniesz. Kradniesz powietrze by oddychać. Kradniesz owoce by się pożywić. Kradniesz skóry zwierząt by się odziać.
-Nie dość, że barbarzyńcy to jeszcze jaskiniowcy... Kto by się tego spodziewał.
Właściciel
Bóbr:
//No niezbyt, ale idziesz z rozumowaniem w dobrym kierunku.//
Ten atak zdołał już zablokować, a następnie wstał i zaatakował, przy okazji obficie brocząc krwią.
FD_God:
- Mówi się, że mają swoją kulturę, tradycję i w ogóle, ale ci moi chyba jednak nie.
Rafael:
- Ale wyciągnięcie jej z zimnych już palców Maga to inna sprawa, nieprawdaż?
Wiewiur:
Wieczór.
Trafiłeś do "Mordowni," owianej złą sławą karczmy, w której stołują się najróżniejsze męty Elarid.
Max:
- A rysować umiesz? - spytał, wyraźnie zrezygnowany.
Moderator
Rafael
- To już łup wojenny - uśmiechnął się Łak.
-Stolica kultury, ku*wa mać... Ciężko mi jakoś w to uwierzyć, gdy ich jedynym fundamentem jest walka.
Szedł od niego tylko kilka metrów, zbytnio się tym nie przejmując, tylko odrobinę przyspieszył, by go czasem nie zgubić.
Gdurb
Był już trochę zmęczony, więc położył się spać.
Tarn
Chodził, ze zgłoszeniem na wierzchu, i obserwował, czy ktoś się nie zainteresował.
-Coś tam łumiem. Mogem machnoć łabondka. Po co w ogóle te papiry?
Konto usunięte
// Czyli Drowek.//
Jego cios też spróbował zablokować, jeśli mu się udało kopnął go w brzuch i wymierzył cios mieczem w jego klatkę piersiową.
Alek
Obejrzał ją dokładnie z każdej strony.
-Ile za nią chcesz? - Zapytał się.
Jayna
-Nie mam dla was niczego do oddania. - Zrobiła krok do tyłu, jednak dopiero po chwili zrozumiała, że otoczyli ją z każdej strony.
Właściciel
Rafael:
- Tak też można powiedzieć.
FD_God:
- Wystarczy ich bliżej poznać.
Creepy:
- Walczyłeś kiedyś? - rzucił jakby od niechcenia.
Wiewiur:
No i zasnąłeś.
Kim takim zainteresowali się wszyscy, zbytnio nie pasowałeś do lokalnego otoczenia złożonego z płatnych, zawodowych i seryjnych morderców, najemników, zabójców, renegatów i tym podobnych.
Max:
- Jest to tak zwana umowa. Podpisanie jej oznacza, że akceptujesz warunki, które Ci wcześniej postawiłem.
Bóbr:
Niestety, po kopnięciu skulił się i taki cios był niemożliwy do wykonania.
Taczka:
- Trzydzieści złota.
W odpowiedzi całość zaśmiała się i jeden z Gnolli stojących z boku ruszył w Twoim kierunku.
Gdurb
I tak spał. Jeśli wszystko poszło dobrze, to wstał
Tarn
Usiadł gdzieś w jakimś miejscu. Może ludzie ze zgłoszenia sami do niego podejdą?
-No to Akcept. Kiedy i gdzie zaczunć mom?
-Podziękuję za taką propozycję.
Konto usunięte
W takim razie zamachnął się na jego głowę.
Właściciel
Bóbr:
Twoje cięcie może i nie oddzieliło jej od reszty ciała, ale i tak przeciwnik padł na ziemię w kałuży krwi.
FD_God:
- Jak rozumiem masz jakieś niesnaski z Orkami?
Max:
- Zaczniesz od jutra.
Wiewiur:
No i wstałeś.
Jak na razie tylko Ci się przyglądają.
-Ej no. Nie bądź Pan taki. Jom gotów już.
Gdurb
No i czekał przez jakiś czas na klientów.
Tarn
Czekał dalej. Jeśli dalej nikt się nim nie zainteresuj, to zacznie się ludzi pytać.
Konto usunięte
- Cholera... - Będąc pewny że ukatrupił zamachowca przyjrzał się jego twarzy
-Można to tak delikatnie ująć, zrobienie takiej roboty za darmo chyba klarownie wyjaśnia mój stosunek do nich.
Alek
-Nie chcę mi się dzisiaj targować, więc trzymaj. - Podał sprzedawcy worek z około trzydziestoma monetami i poszedł do tablicy ogłoszeń, zerwał zlecenie na zabójstwo i sprawdził kogo musi głowę musi zdobyć.
Jayna
-Nie zbliżaj się do mnie ty przerośnięty szczurze! - Krzyknęła do jednego z Gnolli.
Właściciel
Max:
- To jest rozkaz. A Ty masz rozkazy wykonywać.
Wiewiur:
Jak na razie brak takowych.
W takim razie pora na pytania.
Bóbr:
Taka jak wcześniej, czyli twarzy typowego mieszczanina, zwykła i nijaka.
FD_God:
Skinął głową i zajął się piwem, wiedząc, że to raczej drażliwy temat, a więc nie naciskał.
Taczka:
Kapitan jakiegoś okrętu był w sam raz. Dowodził niejaką galerą "Czarny Jastrząb."
Na ten okrzyk na jego szpetnej mordzie pojawił się wyraz zdziwienia, choć po chwili zaśmiał się, tak jak pozostali.
Gdurb
Co się dzieje, konkurencja jaka czy co? Wstał, i zaczął chodzić po kuźni. Może zabierze się za kucie miecza?
Tarn
Wstał, i zaczął się pytać kto wywiesił to zgłoszenie. Oczywiście brał pod uwagę fakt, że może tej osoby nie być, ale może zdobędzie na jej temat informacje?
-No to bida. Daleko do snu jesze?
Samemu też postanowił zwołać do siebie karczmarza, potrzeba mu się czegoś napić.
Alek
Poszedł do portu, gdzie zaczął szukać tego statku.
Jayna
-Hę? Czemu się śmiejecie? - Zapytała poirytowana.
Właściciel
Wiewiur:
No może się zabrać, nikt mu przecież nie broni, jest już dużym Minotaurem.
No i w końcu zawołał Cię ktoś siedzący w rogu karczmy.
Max:
- Porę dnia możesz ocenić sam.
Bóbr:
Nic, poza bronią.
FD_God:
No niestety, w tym wypadku to Ty musisz ruszyć dupę od stolika do lady, a nie na odwrót.
Taczka:
Niestety, nie znalazł go. Zapewne wypłynął.
Nim któryś odpowiedział, śmiech uwiązł im w gardle, a nawet zaczął zmieniać się w krzyk. Stało się tak, gdy dwójkę goblińskich łuczników złapały od tyłu dwie muskularne dłonie, chwytając ich za czaszki. Sądząc po krzyku i wyrazie twarzy, jest to wielki ból. Po chwili dłonie zaciągnęły Gobliny w krzaki, a chwilę później wylądowali na drodze, każdy z połamaną czaszkę. Włóczni, trzęsąc się cały, wycelował tam grot włóczni, ale po chwili skończył z toporem wbitym w czoło. Nagle z krzaków wyskoczył jeden z towarzyszy Nirgaldczyka, niemowa, wrzeszcząc i wznosząc w górę jednoręczny topór z dwoma ostrzami i obosieczny miecz. Zaraz wpadł na pierwszego z brzegu Gnolla i ściął mu głowę nim ten zdołał cokolwiek zrobić. Drugi spróbował już zadać cios, jednakże został on szybko sparowany, a później stwór padł na szlak w kałuży krwi. Kolejni dwaj natychmiast zerwali się do ucieczki, ale z krzaków wyskoczył Rodo i pobiegł za nimi, zaraz rzucając się na nich i przygniatając do ziemi. Dwa mocne ciosy jego wielkich pięści, po jednym na Gnolla, skończyły ich żywot, a cała akcja skończyła się prawie tak niespodziewanie, jak się zaczęła.
Moderator
Rafael
// Meh, meh... //
- Spotkałeś kiedyś smoka? - nieoczekiwanie zapytał Drowa Łak.