Właściciel
Cóż wrota były tak masywne, że nawet dźwięk się nie rozszedł.
Moderator
-Zaczekaj moment. -po czyn spróbowała wzlecieć do góry by sprawdzić, co i jak.
Właściciel
Hmm miejsce wyglądało z góry na opuszczone. A może to kwestia tego, że akurat przybylyście w czasie wyznaczonym na modlitwy... kto wie.
Moderator
Wylądowała spowrotem.
-Pomódlmy się w międzyczasie. Siostry sie modlą, to i my powinniśmy.
Właściciel
-Skoro tak mówisz.
Ana uklękła obok ciebie na ziemi i zaczęła się modlić.
Moderator
Przez chwilę też zamierzała się też uklęknąć, jednak prawie palnęła się w głowę.
-Ana, lepiej będzie, jak zejdziemy chociaż do najbliższej kapliczki.
Właściciel
- A może poczekamy, złożymy ofiarę na zakon i pomodlimy się z matką przełożoną ?
Spytała Ana
Moderator
-Jest pora modlitwy na razie. Nie wejdziemy. A śwoętość miejsca zbarania wlatyania.. Wleciałam tak z dwa-trzy razy jak sięuczyłam latać i...
Właściciel
- To poczekajmy i odpocznijmy.
Właściciel
No więc poczekałyście dwie godziny, po których mniszki otworzyły bramę klasztoru
Moderator
Ukłoniła się mniszcze, po czym spytała się.
-Niech będzie pochwalona Aurelia zawsze dziewica... Mogę się spytać, gdzie jest matka przełożona?
Właściciel
-Teraz i na wieki
Odpowiedziałs, a po twoim pytaniu dodała
- Kończy modlitwy w oratorium.
Moderator
-Rozumiem... Dziękję za iformację. - po czym udała się w keirunku oratorium.
Właściciel
No to zgobiłaś się gdzieś między korytarzami klasztoru, co więcej szukając dalszej drogi zgubiłaś drogę powrotną. Byłaś na skrzyżowaniu. Z tyłu korytarz, z przodu korytarz, z prawej korytarz a z lewej... ah z lewej ... nie nie korytarz, drzwi z tabliczką klauzura.
Moderator
No to klops... Zgubiła ją własna pycha. Czy istnieje możliwość poderwania się do lotu tutaj>
Właściciel
Ni huk, sufit biały nad tobą i prawo moralne w tobie.
Moderator
Fakt. No to co... Pazurami po ścianie i się wraca.
Właściciel
// A więc naruszasz klasztor żyjący z jałmużny... hmmm nie ma to jak 'dobre' postacie//
Pod twoimi pazurami zaiskrzyły aż ściany, z których zerwałaś tynk, zaś po chwili byłaś na innym rozdrożu. Ściana, korytarz an lewo i na prawo, a za tobą ściana o zerwanym tynku.
Moderator
//A kto powiedział, że jest to dobra postać? Raczej "antyzłoczyńca".
A teraz na lewo... Teraz tylko znacząc mniej gorsząco drogę.
Właściciel
// co znaczy 'znacząc mniej gorsząco ' ? //
Moderator
//Nie rozpi***alając tynku w drobny mak?
Moderator
-Ana... Nie masz przy sobie jakiegoś mazidła?
Właściciel
Any nie było z tobą. Została przy wejściu chyba rozmawiając z zakonnicami.
Moderator
Ta... Durna jest jak but... Durna i głupia... Chyba umrze... Zatem idzie w lewo.
Właściciel
//tymczasem Ana stoi pod drzwiami matki przeoryszy pół godziny i czeka na Aclę.... i cholera myśli dokładnie to samo//
No więc poszłaś w lewo bez zamarkowania drogi, lecz chwała Aurelii, nie potrzebowałaś, bo korytarz kończył się chwilowo pusty reflektarzem z czterema stołami i ośmioma ławami i dużą przestrzenią.
Moderator
Ta... Zatem wróciła do miejsca, gdzie był ostatni znacznik i poszła w drugą stronę. Ale dobrze wiedzieć, gdzie dają jeść.
Właściciel
Tam trafiłaś do rozgałęzienia gdzie na lewo była droga skąd dochodził chłód, a na wprost była inna droga.
Moderator
Zastanowiła się krótko, po czym poszła w lewo. Kostnica czy chłodnia...
Właściciel
Wyszłas na zewnątrz. Jak się okazało był tam ogródek z rosnącymi weń ziołami leczniczymi, czułaś ich znsjomy zapach, zawsze dobiegsjące z bagażu twojej matki gdy szykowała suę na wyjazd 'dyplomatyczny' tam i ówdzie jak to mawiała 'bo widzisz córciu, nigdy nie wiesz kto, gdzie i kiedy postanowi ci wbić zatruty sztylet w plecy '.
Moderator
-Hm... Chyba trafiłam na ogród leczniczy... -po czym wycofała się spowrotem do rozwidelia i udała się w drugą odnogę. Dlaczego jest tam tak chłodno...
Właściciel
W drugiej odnodze znalazłaś tylko drzwi oznaczone klauzurą.
Moderator
Wróciła do oznaczenia, po czym poszła prosto.
Właściciel
trafiła do wyjścia. Nikogo już tam nie było.
Właściciel
// z budynku klasztoru //
Moderator
Westchnęła tylko i się rozejrzała. No tak... Jest taka pyszna, pewnie się rozeszły do matki przełożonej... Eh... Jej głupota nie zna granic.
Właściciel
Odpowiedziała ci głucha cisza klasztoru.