W sumie szkoda, polubił nawet sku*wysyna-narrytora. No, ale wyjął topór i ruszył po śladach obcasów.
Właścicielka
Wtedy, w miejscu, gdzie korytarz miał skręcić, czyli kilkadziesiąt metrów od Buenora, dostrzegł miśka. Wyglądał nieco bardziej strasznie, bo był chodzącym czarnym szkieletem z narzucononym nań futrem.
- Jak coś jest martwe, to jest martwe. - warknął, na tyle głośno, by misiek się odwrócił.
Właścicielka
Misiek go zignorował.
- Zgadzam się. Zupełnie jak twój niziołek. - Usłyszał kobiecy głos.
- Śmierdzuncy Nekromanci. - mruknął i odwrócił się w kierunku głosu.
- A kim Ty, ku*wa, jesteś, żeby mi grozić w moim własnym domu?! - krzyknął, wyraźnie wku*wiony całym zajściem. Śmierdzunca nekromanta se myśli, że jak potrafi zrobić z umarłego żywego, to jest taka potężna. Ch*ja, ku*wa! Wyszarpnął pistolet z kabury i strzelił prosto w niedźwiedzią czaszką, a później mocniej ścisnął topór i rzucił się do przodu, do ataku na pierwszy z celów, czyli albo na kobietę, albo na miśka, jeśli jakimś cudem przeżył postrzał.
Właścicielka
Sowa podleciała z rąk kobiety, zasłaniając mu twarz. Nekromantka podcięła mu nogi, a potem sama zaczęła kląć, bo mimo tego, że Buenor się wyłożył, oberwała.
- Sam to sprowokowałeś. Mogliśmy sobie nie wchodzić w drogę. Zabrałeś mojego niedźwiedzia, ja tylko po niego przyszłam.
- Teraz to mój niedźwiedź! Krasnoludzkie prawo mówi, że jak coś zapie**oliłeś, to Twoje.
Właścicielka
- Pierwsze słyszę. Jesteście zbyt prymitywni, by ustanawiać prawa.
Właścicielka
Post startowy Deganta
Siedząc przed bimbrownią słuchał właśnie kłótni nekromantki i Buenora. No i patrzył jak muchy oblatują zdechłego Narratora.
Konto usunięte
- Wariaci........ - krótko podsumował po czym wziął się do pracy, w manierce pył i wióry a coś poza wodą pić musi, w końcu nie jest jakimś zwierzęciem tylko człowiekiem, fakt że śmierdział gorzej niż rozkładające się truchło nie zmieniała tego wcale.
Obrażanie Krasnoluda? W jego własnym domu? A do tego kradzież trofeum i zabicie kumpla od kielicha? Nie no, tego było zbyt wiele, zwłaszcza jak na impulsywnego Buenora, który od razu rzucił się na nią z toporem, wykonując silny i szeroki zamach na wysokości jej brzucha.
Właścicielka
Rozciął ją, jednak jej to nie zabiło, a dwie połówki rzuciły się w jego stronę.
Właścicielka
Cóż, ciężko pracował w akompaniamencie tworzonej chyba na zewnątrz magii.
Konto usunięte
- Hmh pracowałem w gorszych warunkach - mruknął do siebie w czasie pracy - Na całe szczęście nie ma tutaj tego cholernego Napalonego i to tak dosłownie, Elfa chędożonego sku*w........ ehhh Alexander znowu się nakręcasz a nie trzeba - ponownie wymruczał do siebie "Najemnik" który szczerze powiedziawszy miał gdzieś jakąś walkę, dopóty nic mu nie grozi lub nie może na tym zyskać....... Albo w sumie......... jak się na tym zastanowić to jeżeli pomoże temu komuś który jest atakowany to może mu coś da w podzięce........ hmmm. Po krótkiej chwili zastanowienie się Alexander wziął Kałacha w ręce i zaczął kuśtykać w kierunku dźwięków walki.
- Pie**olone, ku*wa, nekromanckie ścierwo! - warknął, waląc toporem w każą z części, starając się poćwiartować je tak, żeby nie mogły się już odrodzić. Czy coś.
Właścicielka
Udało mu się ją pokroić, więc zapewne pomoc nadchodzącego bimbrownika nie była potrzebna. Szkielet niedźwiedzi upadł, a sowa odleciała naprędce. Może wartałoby profilaktycznie spalić resztki nekromantki?
To, to, to! Rozejrzał się za czymś, co może do tego posłużyć.
Właścicielka
Możnaby po prostu spalić je w piecu, bądź rozejrzeć się za jakąś łatwopalną cieczą, którą możnaby ten gulasz oblać.
Wybrał drugą opcję i zaczął się za takową rozglądać.
Właścicielka
I odnalazł butelkę podpisaną "WYCZEPIŚCIE ŁATWOPALNE".
No to jeszcze tylko znaleźć coś, czym można by to podpalić.
Właścicielka
Może warto wykorzystać znalezione niedawno zapałki?
To dobry pomysł. Tak więc zalał zwłoki łatwopalną cieczą, a potem zapalił zapałkę, rzucił ją w ową ciecz i odszedł powoli, wzbudzając należny sobie szacunek oraz rozwiewając aurę zajebistości.
Właścicielka
Płonął za nim niebieski ogień.
No i zajebiście... A misiek?
Właścicielka
Jego szkielet leżał na ziemi i trochę też się zjarał. Futro za to czekało na zabranie.
Konto usunięte
Kiedy Alexander przestał słyszeć odgłosy walki zaklął pod nosem i zaczął kuśtykać z powrotem w stronę bimbrowni
- Ależ okazje mi przeleciała koło nosa no żesz kur..... ehhh nie ważne trza wrócić do pracy
Właścicielka
//Kube, idź pociesz deganta
//Potem.//
W takim razie zabrał futerko i łeb na swoje miejsce.
Właścicielka
Tym razem misiek nie miał zamiaru nigdzie iść. Gdzieś w oddali dało się słyszeć jakiś wybuch.
Konto usunięte
- Co to do jasnej cholery było - Zdziwij się uzbrojony włóczęga o dziwięcznym imieniu Alexander, który to teraz zaczą kuśtykać w stronę skąd usłyszał eksplozję
Właścicielka
//też mi dźwięczne imię
Cóż, dostrzegł tam pęknięcie w ścianie. Chyba wybuch był za nią.
Konto usunięte
//Na pewno lepsze niż Helga
Alexander celuje Kałachem w pęknięcie oraz szuka jakieś osłony bo ma przeczucie że zaraz wybuch się ponowi
Właścicielka
Usłyszał jednak coś jakby dzwoneczki i pęknięcie zaczęło zanikać.
Konto usunięte
Twarz Alexandra wykrzywiła się się z zdziwienia pod jego maską i następnie powiedział
- Echh Co?
Właścicielka
Pęknięcie zanikło, a zamiast niego pojawiły się na ścianie zamarzające krople wody.
Konto usunięte
Alexander rozgląda się dookoła przez chwilę, po czym zabezpiecza karabin i go przeżuca przez ramię, następnie bierze butelkę wody z swojego plecaka i ją ciska prosto w ścianę z kropelkami. Dlaczego to robi? Chce zobaczyć co się stanie a nie chce marnować amunicji ani się do tej ściany zblizać
Właścicielka
Powierzchnia ściany zaczęła skwierczeć.
Konto usunięte
Kiedy włóczęga/Najemnik zauważył że ściana zaczęła wrzeć to natychmiastowo rzucił się w kierunku pobliskiej osłony
Właścicielka
I pękła na nowo, tym razem na wylot.
Konto usunięte
Alexander zdjął karabin z ramienia i go odbezpieczył, następnie wychylił głowę za osłony i spojrzał na dziurę w ścianie
Konto usunięte
W takim razie wcelował karabin w dziurę i krzyknął
- CZY KTOŚ TAM JEST?
Konto usunięte
Alexander nie będzie się cackał z tym wszystkim i puszcza dwie, trzy strzałowe serie z Kałacha, tak naciska spust dwa razy i z każdym razem 3 pociski opuszczają magazynek, nie 2 ,nie 5, nie 6 , nie 10 tylko 3, tak samo jest z pociągnięciami za spust, zrobił to TYLKO i wyłącznie 2 razy, nie mniej nie więcej, tylko 2
Poszedł się napi**dolić.
//Proszę uprzejmie.//
Właścicielka
//no wiesz ty co? Ktoś napi**dala w twoich podziemiach z kałacha, a ty ani się nie wkurzysz, ani go do chlania nie zaprosisz? Co z ciebie za krasnolud?