No to strzelił sobie kilka piwerek, racząc wszystkich, zainteresowanych i nie, opowieściami, jak to rozje**li mechaniczne barany i wielkiego miśka polarnego.
Właścicielka
Wszyscy słuchali lub nie. Piwka pomogły, więc czymże zajmie się teraz?
Właścicielka
I pił i pł i pił, aż brzuszysko mu napęczniało od ulubionego trunku, a jego wzięło na solidne beknięcie.
No to solidnie beknął, a beknął tak, że przez resztę wieków, aż do końca świata, o tym beknięciu rozpowiadać będą wszyscy krasnoludzccy bardowie.
Właścicielka
//to w ogóle wśród krasnoludów są bardowie?
//Słynne ballady jak "Pieśń o dwóch cyckach," "O tym co flaszki szukał" oraz "Szczerby na toporze i szkarłat w ubiorze" nie wzięły się znikąd, podobnie jak liczne pijackie i karczemne przyśpiewki oraz ogólnie najbardziej popularna krasnoludzka pieśń pod tytułem "Złoto."
Po prostu śpiewasz ciągle pod rząd słowo "złoto," nawet przez kilkanaście godzin.//
Właścicielka
//ta druga ballada to o tobie :3
Najwyraźniej tak miało się stać. Ktoś gdzieś tam nawet zaklaskał. Kij wie po co.
//Możem.//
No i zajebiście. Postawił mu kolejkę, czy coś, i wrócił do picia.
Właścicielka
I tak sobie pił i pił i pił. A potem usłyszał jakies głupie charkoty z zewnątrz.
I tam też się udał, zapewne pijackim slalomem.
Właścicielka
I wtedy zobaczył chodzacego sobie w tę i we w tę nekkera.
//Nekker? Abby? Ki ch*j?//
Właścicielka
//*wzrusza ramionami*
- O kurde.
Nekker mądry był i sobie poszedł.
Niech spi***ala. Wrócił do picia.
Właścicielka
- A wtedy zobaczył kangura. - usłyszał skądś głos.
- Ki ch*j? - spytał, rozglądając się wokół.
Właścicielka
Zobaczył małego niziołka siedzącego na dachu jednego z budynków i piszącego w książce.
- Hej, Ty! Kim, ku*wa, jesteś?
Właścicielka
- Jestem Narratorem. Opisuję twoją historię.
- Narrytor? - spytał zdziwiony. - Na ch*j?
Właścicielka
- A ja mam to wiedzieć? To twoja historia mnie potrzebuje.
- Potrzebuje? Po co niby?
Właścicielka
- Każda dobra historia potrzebuje narratora.
Machnął na to ręką, krasnoludzki mózg za bardzo swędział go od takiego rozumowania, więc po prostu wrócił do karczmy.
- Chlapnij se, sku*wysynu narrytorze. - mruknął wskazując na wolny stolik i kufel.
Właścicielka
- Nie powinienem, jeszcze coś durnego napiszę.
- Nie ufam tym, co nie pijo, bo tacy się bojo, że po pijaku wygadajo coś, czego nie powinni, także browiec albo topór we łbie.
Właścicielka
Niziołek przełknął ślinę i zbladł w przestrachu, ale zgodził się na browar.
Skinął barmanowi, aby ten nalał mu piewerka do kufla, a następnie wręczył naczynie pełne złocistego trunku bogów w ręce Niziołka.
- Na zdrowie, sku*wysynu narrytorze. - powiedział i sam sobie chlapnął.
Właścicielka
I Niziołek pił i pił i pił aż padł na ziemię.
Beunor oczywiście się zaśmiał, czyiś zgon na popijawie zawsze go bawił, gdyż on takowe rzadko zaliczał, nie na darmo jednym z jego rozlicznych pseudonimów była Stalowa Głowa.
Właścicielka
Jednak któryś z kompanów twych spojrzał na niziołka z resztką zainteresowania.
- On w ogóle dycha? Jakoś tak nie rusza się.
Z głośnym westchnieniem zwlekł się ze swego miejsca i kopnął go, a dla pewności sprawdził puls i oddech.
Właścicielka
No i coś nie działało. Jakoś tak żadnych oznak życia.
- Ku*wa... Idźże no który po medyka czy coś, ale tak z życiem! - krzyknął. Początkowo chciał wyleczyć go sam za pomocą krasnoludzkiego bimbru, acz że przyczyną tego stanu był właśnie alkohol, uznał to za zły pomysł.
Właścicielka
No i poszli. I wrócili z medykiem, który zaczął go badać. Burczał coś w swym medycznym żargonie pod nosem, niewiele ktoś z tego rozumiał.
- Właściwie to skąd się ten tu wziął ?
- Siedział se na dachu i narrytorzył. Czy coś.
Właścicielka
- Ten typ tak chyba ma. Umiera po piciu. Teraz albo wstanie albo nie. Trup Schrödingera, psiakrew - burczał medyk.
Właścicielka
I wtedy Niziołek wstał, usiadł sobie i zaczął narratorować w swoim zeszyciku.
Zaśmiał się i zajrzał mu przez ramię, co tam o nim narratorował.
Właścicielka
Właściwie opisywał szybciuteńko to co się przed chwilą zdarzyło.
Ano, skoro tak, to Beunor wrócił do picia.
Właścicielka
Medyk za to wyszedł do siebie. Niziołek siedział cicho, udając, że go nie ma, a Buenor mógł sobie pic aż do znudzenia.
Gadanie. Krasnoludowi picie nigdy się nie nudziło.
Właścicielka
A Niziolek przysnął przy kontuarze, chrapiąc niemiłosiernie.
To był w sumie niezły pomysł, tak więc wyszedł i poszedł do siebie, żeby również uciąć sobie drzemkie.
Właścicielka
Dotarl bez problemu. Powitał go zapach krwi.
//wiedziałeś że można umrzeć po zjedzeniu wątroby miśka polarnego?