Zrobił tyle, ile mógł, później przerwał pracę, by odzyskać siły.
Właściciel
Nie było to konkretnie zmęczenie związane z nagłym używaniem nekromancji, a z tym, że utrzymujesz naraz tyle podwładnych, więc odzyskiwanie sił jakoś specjalnie tutaj i tak nie pomoże.
//Aaa....!//
Tak więc postanowił sprawdzić ile Kostuch i/lub Szkieletów musi poświęcić, by dokończyć wskrzeszanie i pozostawić sobie jeszcze nieco rezerwy energii.
Właściciel
Jeden taki pojedynczy byłby wart dwie kostuchy lub pięć szkieletów, a do ożywienia miałeś czterech mieć.
Pozbył się więc ośmiu Kostuch, w końcu wybrał się po potwory tylko po to, by taszczyły łuczników.
Właściciel
Miały już one załataną skórę, więc miałeś w pełni gotowy powietrzny ostrzał.
Polecił Kostuchom wziąć część mięsa, jakie pozostało po jeńcach i ustawić je na jakichś beczkach czy skrzynkach. Następnie aerosary miały wziąć tyle Szkieletów, ile mogły i nie utrudniało im to poruszania, i wznieść się w górę. Tamci mieli strzelać, chciał sprawdzić skuteczność tego powietrznego ostrzału. Pozostałych łuczników, Kostuchy i Lisze odesłał do swoich zadań, a więc do patrolów, służby wartowniczej czy zgłębiania Nekromancji. To ostatnie dotyczyło oczywiście Liszy.
Właściciel
Cóż, każdy Aerosar mógł wziąć po dwa naraz, więc miałeś łącznie szesnastu powietrznych strzelców, gorzej, że ich celność była wyjątkowo nędzna, skoro nawet nie umieli strzelać na koniu.
I właśnie po to były te ćwiczenia: By poprawić ich celność.
Właściciel
Mogłeś być pewny, że z czasem im się to poprawi, możliwie do inwazji jakoś nauczą się przynajmniej nie strzelać do swoich.
No więc polecił trenować, oni nie mogli czuć znużenia, głodu czy znudzenia, ale on tak, więc opuścił ich i udał się do swej wieży, by coś przegryźć.
Właściciel
Na wampirzą dietę składała się i tak przede wszystkim krew, a tej od czasu zdobycia grupki więźniów było więcej, niż zwykle. Już do wyboru miałeś czy wolisz pić orczą czy elfią.
Krew Elfów była lepsza, przynajmniej on tak uważał, więc to właśnie nią się uraczył.
Właściciel
O ile dawno w lochach nie miałeś elfów, to ich krew nadal uważałeś za lepszą, niż świeższą orczą, rzecz jasna nie myliłeś się, a takowa zaspokoiła twoje pragnienie na najbliższy czas.
Tak więc, po zaspokojeniu tej podstawowej potrzeby, udał się do siebie, by pozbyć się pancerza i założyć swój zwyczajowy strój. Sprawdził również, czy nie ma wiadomości od swego Pana.
Właściciel
Cóż, jako że zawsze i o każdej porze mogłeś się czuć obserwowany przez demony, to raczej nie czekałaby na ciebie wiadomość.
Bardziej chodziło o coś, co dotyczy nadchodzącej wojny.
Właściciel
Zero wiadomości oznacza również zero informacji o wojnie, najpewniej przekaże je dopiero w przeddzień.
W takim razie wrócił na plac, by sprawdzić jak radzą sobie jego Szkielety.
Właściciel
Cóż, te na placu nie znajdowały się konkretnie, łucznicy stali sobie na murach czy też dalej trenowali strzelanie z aerosarów, a Kostuchy przeważnie tego doglądały lub chodziły po placu. Lisze jako nieco mądrzejsze istoty postanowiły najpewniej przebywać w bibliotece.
On natomiast udał się na spoczynek, miał pracowity dzień i niewiele więcej do roboty.
Właściciel
Pozostało zatem iść do swojej wieży i możliwie pochłonąć się jakąś nauką czy też snem, którego wampiry niezbyt potrzebują.
Jednak zasnął, bo miał ochotę na chwilę odpocząć od walki i ksiąg.
Właściciel
Cóż, mogłeś zrobić i tak. Obudziłeś się dnia następnego... Chyba, ciężko powiedzieć, gdy niebo na Złych Ziemiach jest wiecznie skrywane chmurami.
Tak więc ubrał się, umył i coś zjadł. Później wyjrzał z balkonu wieży na dziedziniec.
Właściciel
Jako, że twoje jednostki nie musiały spać, jeść czy odpoczywać, więc wszyscy byli na nogach całą noc, i tak widziałeś jak wokół zamku i twojej wieży latali łucznicy na aerosarach, jak widać celując coraz to lepiej.
I to go cieszyło, przynajmniej tak, jak Wampira może cieszyć cokolwiek... Niemniej, ruszył by sprawdzić, czy nie ma jakichś nowych wiadomości.
Właściciel
Nie było żadnej wiadomości, ale za to w jak podszedłeś do kominka to buchnął z niego zielony płomień, a w nim objawiła się twarz twojego pana, Xeno.
-Aren, widzę, że ty jeszcze postanowiłeś przeżyć, nie to co niektórzy twoi pobratymcy, którzy zginęli zaatakowani przez tych najeźdźców...
- Najeźdźców, Panie? - spytał, automatycznie już klękając na jedno kolano i skłaniając głowę.
Właściciel
-Tych, którzy siebie zwą ludźmi, ich...- Westchnął. Co prawda część z was zginęła to tak mam nadzieję reszta jest w pełni gotowa do wystawienia swojej armii, a pragnę, byście wszyscy zebrali się jutro przy zachodnim moście prowadzącym na ziemie orków...
- Moja armia jest gotowa i zobowiązuję się wyruszyć niezwłocznie.
Właściciel
-Doskonale... Może będzie z ciebie jakiś pożytek.- Powiedział śmiejąc się, a następnie płomień zgasł.
Zaklął pod nosem i zaczął zbierać swe armie na dziedzińcu zamku.
Właściciel
Tak twoja armia Kostuch, łuczników, aerosarów, wyrma i liszy zebrała się. Teraz już twój wybór czy wyruszycie zawczasu czy jutro z rana.
//No właśnie nie wiem, bo Xeno kazał mi się zebrać jutro, ale nie powiedział o jakie porze, więc lepiej trochę tam poczekać niż dostać opiernicz, nie?//
Tak więc zebrał ich i pozostawił Lisza, tuzin Kostuch i sześciu łuczników dla prowizorycznej ochrony przed jakimiś rabusiami. Następnie zebrał resztę i na jej czele ruszył ku mostowi, który był jego celem.
Właściciel
No i tak wasza gromada wyruszyła, nikt wam w tym nie przeszkadzał, w końcu kto chciałby taką armię zaczepiać.
Tak więc maszerowali tak długo, dopóki nie dotarli, bo w sumie nie mieli po co robić postojów.
Właściciel
No to kiedyś tam dojdziecie, konkretnie później, a jeszcze konkretniej na Złych Ziemiach.
Przybyli. A przybyli tak majestatycznie, jak tylko majestatyczny mógł być pokonany Wampir i jego zdziesiątkowana armia.
Właściciel
Przywitał was rzecz jasna Lisz widząc was już z daleka.
-Widzę tym razem powrót był na tarczy, jak to elfy mawiają.
- Robot Syndykatu wszystko popsuł, a już mieliśmy ich dorwać. - warknął. - Ale tu spokój, jak rozumiem?
Właściciel
//Ten mech należał do Providence :v//
-Cisza i spokój, nikt się nie zbliżał skoro w środku nadal byli jacyś lokatorzy.
//Człowieku, ja to dość późno pisałem. Taki tam drobny błąd.//
Wprowadził więc swe wojska z powrotem do zamku.
- Potrzeba mi uzupełnić siły, najgorzej będzie z pozyskaniem kości na Szkielety i Kostuchy. - mruknął do siebie, ale zaraz olśniło go i ruszył do swej biblioteki, by poszukać mapy okolicznych ziem.
Właściciel
Raczej nie miałeś problemów ze znalezieniem takowej, więc co teraz?
Poszukał na niej wszelkich grobowców, ruin i ogółem każdej lokacji, która może zawierać trupy, znaczy się martwe zwłoki, a nie takie ożywione.
Właściciel
Szukanie takowych, gdy wszędzie wokoło żyją wampirzy lordowie jest raczej szukaniem wiatru w polu. Można najwyżej splądrować jakiś cmentarz orków chaosu, ale raczej nie będą z tego powodu zadowoleni. Zawsze też można udać się na pobojowiska bitwy i spróbować coś stamtąd sobie zabrać.
//Jakim cudem nie wyświetliło mi się to jako nowy post, więc dla zasady napisałem kropkę ._.
A mówiąc o tych pobojowiskach to miałeś na myśli teren tej dzisiejszej bitwy?//