Właściciel
-Albo oni sami ruszyli uzupełniać swoje wojska w terenie, może też czują to, że ich Pan będzie niezadowolony z ich armii.
- A gdzie mamy najbliżej do... skupiska istoto żywych?
Właściciel
-Całkiem niedaleko zamku jakby się mogło wydawać, może znajdziemy tam też jakichś sąsiadów.
- A co to za istoty i sąsiedzi? Bo mając na myśli "istoty żywe" liczę na takie, które można włączyć do armii.
Właściciel
-Lokalna fauna spisana w książkach w naszej bibliotece, cóż innego tu dodać. A sąsiedzi to zwyczajnie inni wampirzy lordowie, pewnie będą szukać tego co my.
- A najbliższe istoty inteligentne? Zapewne jacyś Orkowie?
Właściciel
-W istocie, orkowie chaosu, czyli nasi sojusznicy poza innymi wampirzymi lordami.
- A więc nie wypada ich zabić.
Właściciel
-Niestety, inteligentne życie na tym kontynencie przejawia się tylko w postaci sojusznika, może to i lepiej?
- Może i tak. - zgodził się. - Więc zajmijcie się odzyskiwaniem Szkieletów z tego co mamy i jeńców. Przynajmniej na razie.
Właściciel
-Oczywiście, panie. Jednak niestety będziemy musieli opuścić naszą fortecę, by zwiększyć jakość tych wojsk.- Powiedział, a lisze zabrały się do pracy.
- Liczę się z tym. Pozostawimy tu szczątkową załogę złożoną ze Szkieletów i dwóch Liszy. Pozostali ruszą ze mną, by stawić się u mego Pana.
Właściciel
-Oczywiście panie, bezpieczeństwo przede wszystkim.
Skinął więc głową i czekał, a mianowicie na nowych Nieumarłych.
Właściciel
Nie minęło kilkanaście minut, a już zaczęły z podziemi wychodzić szkielety w całkowitej liczbie dziesięciorga, na więcej już raczej nie mogłeś liczyć.
//O liście nie zapomnij...
Właściciel
//Spokojnie Andrzeju, wciąż są w zamku.//
Z miejsca wysłał ich do zbrojowni, by każdy otrzymał tam po toporze jednoręcznym, a kilku wzięło też po dodatkowym toporze. Pozostali mieli wyposażyć się we włócznie do rzucania.
Właściciel
Zatem tak dozbroiła się jeszcze banda, która była już w pełni gotowa na twoje rozkazy.
No więc oddelegował dwa Lisze, wszystkie nowe Szkielety i połowę swoich łuczników by pozostali w zamku i bronili go. Następnie poszedł do swojej wieży, by wziąć miecze i ubrać zbroje, a później zebrał armię na dziedzińcu i poprowadził ich ku wyjściu z zamku.
Właściciel
Wszystko szło wyśmienicie do czasu, aż drogi nie zagrodził waszej armii szkielet.
-Wybaczcie lordzie Arenie, nasz miłościwy pan Insgarlath przysyła list do pańskiej osoby.- Ukłonił się podając ci korespondencję.
//Najlepiej niech napisze wysyłający co dokładnie jest napisane w liście.//
//Poza tym, że chce księgi mogę napisać, co mi się podoba?//
Właściciel
//No pierw to przeczytasz treść listu :v//
Najukochańszy lordzie Giovani.
Pamiętasz te dawne czasy kiedy bywałeś na moim dworze, piliśmy razem przednie wino i żartowaliśmy z twoich przełożonych i ich planach podbicia świata? No właśnie ja też nie i sądze że powinniśmy to nadrobić! Niniejszym dostajesz zaproszenie do Ropiejącego Bankietu! W ramach prezentu możesz mi przywieść (w ramach wypoźyczki oczywiście) kilka ksiąg traktujących o nekromancji i czarnej magii. To takie moje nowe hobby na starość. Przy okazji będziemy mogli uzgodnić warunki przemarszu waszych wojsk przez moje ziemie. I nie zgrywaj głupka, już wszyscy wiedzą że ty i reszta reprezentantów sił ciemności niebawem będzie przekraczać Rzekę!
Do rychłego zobaczenia.
Twój najmilszy.
Lord Insgarlath Rhantiran III
Skinął głową i doczytał go jeszcze raz, by nic nie przeoczyć i oddał list posłańcowi.
- Możesz odejść. - rzekł, a sam zatrzymał wojska przy bramie i poszedł do swej biblioteki, by zabrać po jednej sztuce swoich ksiąg, każda o podstawach Nekromancji i Magii Mroku. Tych bardziej zaawansowanych by mu nie dał, przecież zawsze może odwalić mu na starość i spróbuje zaatakować go jego własną bronią, albo po prostu zginie, gdy będzie próbował bardziej zaawansowanych zaklęć.
Właściciel
Gdy już zebrałeś księgi i oddałeś je najpewniej posłańcowi to ten tak ukłonił się dziękując i ruszył w swoją stronę, miał w końcu ważne zadanie, zupełnie jak ty.
Także wrócił do swoich sił.
- Drobna zmiana planów, a właściwie kierunku. - obwieścił. - Ruszamy na Ropiejący Bankiet!
Z tymi słowami poprowadził ich tam, bo zapewne wiedział, gdzie to jest.
Właściciel
No i nie mylił się, wyruszyliście w tamtym kierunku i traficie tam wkrótce. Jeszcze tylko kogo tam zabrał.
//Pomyliłem z Pustynną Włócznią ;-;//
Wziął ze sobą całą armię, poza tymi, których zostawił do obrony zamku.
Właściciel
//Ach, zapomniałem napisać tutaj, że napiszę o waszym przybyciu w Ropiejącym Bankiecie :v//
Po dość udanej wyprawie Aren wrócił do swego zamczyska, na czele oddziału Liszy, Szkieletów z łukami i Kostuch oraz ze swym nowym nabytkiem - smoko-wężem, nad którego imieniem wciąż się zastanawiał.
Właściciel
//Jestem debilem.//
Wojska mające bronić włości były zadowolone z waszego powrotu, a także zdziwione posiadaniem takiej bestii. Z pewnością tak samo Xeno będzie zadowolony z twojego nabytku.
//Każdemu się zdarza.//
Tak też z miejsca udał się do swej wieży, licząc na jakąś wiadomość od Demonicznego Króla.
Właściciel
//Zwyczajnie myli mi się to z tematem w Elarid, a wtedy tego nie czytam :v//
No może nie było tam wiadomości od Demonicznego Króla, ale od jakiegoś Króla na pewno. Przez twoje okno wleciał kruk pocztowy z doczepioną wiadomością do odnóża.
Głupio byłoby nie sprawdzić, więc podszedł do ptaka, wziął liścik i odczytał go.
Właściciel
A wieść niosła się taka:
Lordzie Arenie, w Ropiejącym Bankiecie potrzebna jest ponownie waszmości pomoc, potrzeba nam zgromadzić pewne cenne artefakty, które przybliżą nas do spełnienia najgłębszych pragnień, a te przedmioty to kieł demona oraz krew smoka, o ile waść będzie miał taką możliwość podczas inwazji, to prosimy o wsparcie nas w tej sprawie i dostarczenie nam obu składników... Odpowiedź na ten list uznamy za chęć wspomożenia nas.
Piszę w imieniu króla Insgarlatha Rhantirana III, jego wierny mag Vinithir.
No i w zasadzie tyle znajdowało się w liście, teraz już twoja głowa co z tym zrobisz.
Także sprawdził najpierw, czy kruk został na swoim miejscu. Jeśli tak, poszukał papieru i czegoś do pisania, by nakreślić odpowiedź.
Właściciel
Kruk cały czas czekał, aż jakoś odeślesz go, więc miałeś czas, by napisać wypowiedź.
A czy znalazł to, czego szukał, a więc papier i coś do pisania?
Właściciel
Będąc wysoce postawionym wampirem, to nie powinieneś mieć problemu ze znalezieniem takowych, w końcu takie rzeczy łatwo znaleźć w swojej komnacie.
W takim razie, gdy już mu się to udało, napisał następujące słowa:
Drogi królu Insgarlathcie Rhantiranrze III, oświadczam, że podczas moich rozlicznych wypraw przed wojną i po niej postaram się zapewnić Ci te składniki, lecz niczego, poza chęciami, nie mogę obiecać na pewno. Chciałbym jednak wiedzieć, do czego są Ci one potrzebne?
Podpisano:
Lord Aren Giovanni.
Właściciel
To gotowy list teraz wypadałoby przywiązać krukowi do odnóża i wysłać go, takowy już trafi tam gdzie trzeba.
Właściciel
Kruk odleciał w kierunku włości twojego znajomego, a ty mogłeś robić teraz co zechcesz, ale kontaktu z demonami raczej nie wywołasz.
Skoro nie, to zdjął pancerz, ubrał się w swój codzienny strój i poszedł do stajni, by sprawdzić czy znajdzie się tam miejsce dla nowego nabytku.
Właściciel
Chociaż ten nabytek był nieco przerośnięty jak na tamtejsze standardy, to zabierając kilka miejsc zmieściłby się tam.
Tak więc polecił swoim Szkieletom zrobić to, co należy by stwór zmieścił się w środku, a jemu samemu kazał wejść do stajni, gdy było już miejsce. Następnie udał się do biblioteki, licząc że znajdzie coś ciekawego o gatunku stworzenia, którym był kiedyś.
Właściciel
Szkieletom zrobienie miejsca powiodło się i teraz miałeś go mnóstwo, by zmieścić tam stwora. W bibliotece po przeszukaniu kilku ksiąg wreszcie odnalazłeś opis stworzenia, który wpasowywał się w wygląd potwora, a mianowicie był to Wyrm. Smoko podobna istota nie posiadająca skrzydeł, ale mająca dwie pary odnóży i potrafiąca ziać ogniem. Opis uwzględniał także to, że jest to stwór niemyślący, a więc nie miał on żadnej przynależności do smoków czy jaszczuroludzi...