Właściciel
//Tak jakby biegnie na ciebie wściekły gigaskorpion.//
//Myślałem, że jak jej użyję to mnie zabiją, bo to będzie nie fair ;-;//
Wykonał szybki unik.
Właściciel
Przeciwnik był zbyt skupiony na ataku, by jeszcze dorzucić do tego skręcanie. Uniknąłeś ataku odskakując w bok, a przeciwnik ruszył jeszcze kilka kroków do przodu, nim obrócił się w twoją stronę i wykonał tę samą taktykę.
A Graul pobiegł mu na spotkanie, starając się wyskoczyć w górę, by wylądować na ciele skorpiona.
Właściciel
Zamysł na pewno był dobry, ale przeciwnik uderzył cię swoimi szczypcami nim mogłeś to zrobić, więc wylądowałeś gdzieś z boku na plecach.
Postanowił nie wstawać, a zamiast tego zaczął toczyć się w kierunku skorpiona, by wleźć mu pod podbrzusze i zacząć zadawać ciosy swą bronią.
Właściciel
Turlanie się nie było najszybszym możliwym sposobem dostania się tam, na co przeciwnik zareagował uderzeniem szczypiec o ziemię co dostatecznie blokowało twój manewr.
Nieco rozwścieczony natychmiast wstał, aby później ciąć mieczem i toporem po jego szczypcach.
Właściciel
Miecz co najwyżej mógł na nim robić rysy, ale za to topór sprawował się już nieco lepiej przy niszczeniu twardej jak skała chityny. Złapał cię jednymi szczypcami za nogę, zacisnął i przesunął ją na bok tym samym obalając cię i szurając tobą po ziemi.
Walił w szczypce toporem, jednocześnie starał się użyć topora jak dźwigni, by jakoś wyswobodzić nogę.
Właściciel
Nie trwało długo, aż takie uderzanie przyniosło efekt, a skorpion puścił i odsunął się kawałek.
Ten czas poświęcił na to, by błyskawicznie wstać i ocenić jakie rany mu zadał.
Właściciel
Twoje obecne rany to w sumie tylko sporo zadrapań na skórze po tym jak cię po niej ciągnął oraz ślady zacisku na nodze z cieknącą stamtąd krwią.
//Bardziej chodziło jakie rany zadał skorpionowi Ork, ale te informacje też mi się przydadzą.//
Właściciel
//Ach, no to tutaj głównie zraniłeś mu szczypce toporem, no i to w sumie tyle.//
//Ale jakoś tak porządnie?//
W takim razie przeszedł do ofensywy, gotów mieczem blokować ewentualne ataki skorpiona, a toporzyskiem ciąć go tam, gdzie wcześniej dotkliwie go zranił.
Właściciel
Z trudem szło blokować ataki mieczem przed szczypcami, ale minimalnie sobie radziłeś z tym, natomiast toporem uderzałeś tylko o drugi szczypiec, bo tylko tam zdołałeś go wcześniej trafić.
No i uderzał, blokował i robił uniki, chcąc wyeliminować choć jedne jego szczypce z dalszej walki.
Właściciel
Udało się, doprowadziłeś stwora do stanu, że nawet nie mógł już nim ruszać, ale w gniewie postanowił zaszarżować na ciebie wystawiając do przodu jedne szczypce.
Odskoczył więc tam, gdzie były te niesprawne szczypce.
Właściciel
Pomogło, ale nie na długo, bo twój przeciwnik szybko się obrócił i uderzył cię szczypcami znowu posyłając cię na ziemię.
- Mógłbyś w końcu zdechnąć, wiesz? - warknął w jego kierunku i wstał, aby później znów atakować toporem szczypce, a mieczem osłaniać się przed innymi atakami. Rzecz jasna celem jego ataku były te drugie, jeszcze sprawne, szczypce.
Właściciel
Za wiele ataków to gigaskorpion wygarnąć nie mógł, najwyżej kontry sprawnymi szczypcami, ale te były pod ciągłym naporem ciosów, więc po chwili chityna zaczęła pękać.
I kontynuował, aż pozbawił go możliwości walki tym odnóżem.
Właściciel
No i to w sumie było już praktycznie gwoździem do trumny gigaskorpiona, teraz wystarczyło tylko ją zamknąć.
W takim razie dokończył to ciosem topora w okolice głowotułowia. A jeśli nie podziałało to zadał kilka lub nawet kilkanaście ciosów, byleby dobić gnoja.
Właściciel
Jeden nie wystarczył, ale kilka już dało sobie radę i tak oto załatwiłeś gigaskorpiona. Gawiedź na trybunach zaczęła z tego powodu wiwatować, a na arenę wpadło kilku orków, którzy mieli wynieść stwora, bo raczej już nie miałeś co z nim robić.
Normalnie to wziąłby sobie coś jako trofeum, ale że kolca nie miał, a szczypce były za wielkie, to odpuścił sobie i jednocześnie opuścił arenę.
Właściciel
Twoje rany na szczęście nie były poważne, więc mogłeś ją opuścić bez opieki medycznej.
No to zaczął szukać po mieście, a dokładnie po karczmach, Ogra, Wargów i swoich chłopaków.
Właściciel
Ogr rzucał się w oczy jak osioł na wystawie koni. Resztę szukałeś po wszelakich przybytkach i w końcu skompletowałeś całą ekipę.
No to razem z nią szukał Logana, może się tu pojawił.
No to jeszcze ocenił porę dnia.
Właściciel
Powoli nadchodził czas, gdzie należało udać się na spoczynek.
W takim razie całą bandą ruszył do karczmy, a wybrał taką, w której był też dodatkowy budynek dla zwierząt oraz jakieś miejsce pod gołym niebem lub w owym budynku dla zwierząt dla Ogra.
Właściciel
Ogry to zawsze miały pod górkę, ale przynajmniej w orkowym mieście mogło im się trochę poszczęścić, znaleźliście takową, która miała pseudo stajnię dla ogarów, najwyżej ogra też można tam zostawić.
Polecił więc Orkom zaczekać z Ogrem i Wargami, a sam wszedł do karczmy i ruszył do barmana.
Właściciel
Ten zaś spojrzał na ciebie w trakcie wykonywania typowej pracy karczmarza, czyszczenia lady z wszelakiego brudu.
- Potrzeba mi pokoi dla siebie i innych Orków oraz miejsca w stajni dla Wargów i ewentualnie Ogra.
Właściciel
-To sporo, ale pewnie będzie więcej jak powiesz wszystko w dokładnych liczbach.
- Razem ze mną to trzynastu Orków, a do tego pięć Wargów i Ogr.
Właściciel
-No dobra, pokojów może nie starczyć dlatego będziecie musieli wziąć pokoje na kilka osób. No, ale tak to raczej da radę was upchnąć.
- No to powiedz pan jeszcze, kierowniku, ile płacę.
Właściciel
-Trzy pokoje po cztery osoby... Jeden na jedną... Pięć wargów i ogr... Jakby wliczyć wyżywienie dla ogra i wargów to wyjdzie nieco drożej, ale tak to wychodzi czterdzieści sztuk złota.
Skinął głową i wręczył mu tyle. Złoto Wampira się przydało, nie ma co.
Właściciel
Co prawda nie było ono pełne, ale lepsze to chyba, niż nic. Mężczyzna przekazał ci kilka kluczy do odpowiednich pokoi.
-Pokoje na górze, a zagroda na zewnątrz, ale to chyba wiecie.
W takim razie skrzyknął bandę, każdemu wyznaczając miejsce na nocleg, łącznie z Wargami i Ogrem.