Tak więc postarał się skrzyżować swój miecz z jego kijem i trzymać go tak, żeby wróg nie mógł wykonać nim żadnego manewru. Jednocześnie wyprowadził szeroki zamach maczugą, celując w jego odsłonięte ciało.
Właściciel
Niestety zablokowanie czegoś takiego w pełni jest niemożliwe nie korzystając z dwóch sztuk broni w tym celu, więc udało mu się odskoczyć wraz ze swoim kijem i uniknąć zamachu maczugą, następnie złapał za koniec kija i wykonał nim odgórny zamach w twoim kierunku.
Tu już spróbował odskoczyć i od razu wyprowadzić kontrę.
Właściciel
Odskakiwanie od długiego zamachu i to odgórnego było nie najlepszym planem, więc nadal udało mu się zdzielić cię w łeb, niezbyt mocno, bo jedynie małym kawałkiem kija, ale guz może nawet będzie.
To już wku*wiło go na tyle, by zaczął wymierzać tak wiele ciosów, żeby wróg nie mógł robić nic, poza obroną.
//Nie spytałem się wtedy tego Elfa, więc spytam teraz: Można tu używać Magii?//
Właściciel
//Jak to mówią strażnicy w wielu grach: "Żadnej Magii!"//
No i w sumie nie miał nic więcej do roboty, więc bronił się i unikał ataków do czasu, aż nie zapędziłeś go za jedną z przeszkód jaką był drewniany manekin do uderzeń, za którym postanowił się szybko schować.
//Czyli jakbym jej użył, to by mnie zdyskwalifikowali? A w ogóle mogę użyć jej tak, żeby nikt nie zauważył?//
Głupio było czekać, aż sam wyjdzie, więc rąbnął manekina w głowę tak, żeby ta jakoś uderzyła jego oponenta.
Właściciel
//Ciężko używać magii ognia czy błyskawic niezauważonym. W dodatku raczej zostałbyś zdyskwalifikowany. No i czym uderzyłeś tego manekina?//
//Dobra, odpuszczam sobie Magię. A jeśli chodzi o uderzenie to rąbnął on maczugą.//
Właściciel
Uderzenie w manekina maczugą doprowadziło do przerobienia jego górnej części na drzazgi. Przeciwnik natomiast mając znacznie szersze pole do popisu wykonał pchnięcie kijem w twoje kolano, co było nawet bolesne.
Przez głowę przewinęły mu się straszne myśli... Jak to przez ranę będzie kontuzjowany i skończy z przygodami, by pracować jako ochroniarz na Arenie. I że będzie witać każdego śmiałka słowami: "Też kiedyś walczyłem na Arenie. Tylko ten cholerny kij w kolanie..."
Jednakże czarne myśli opuściły go równie szybko co przyszły, a on spróbował obejść manekina, by natrzeć na przeciwnika wykorzystując ból do podsycenia furii.
Właściciel
Tak jak ty spróbowałeś obejść manekina tak i on zrobił to samo przechodząc na drugą stronę.
-Nie śmiałością, lecz sprytem zwyciężaj.
- Jak Ci mordę rozkwaszę, to już taki sprytny nie będziesz! - warknął i jednocześnie natarł na niego, przebiegając jak najkrótszą drogą.
Właściciel
-To podlega nieco pod łamanie zasad.- Powiedział z lekkim uśmieszkiem, a ty próbując przebiec przez środek manekina zdołałeś go staranować, a zdziwiony ork nie miał zbyt wiele ścieżek ucieczki, więc jedynie odskoczył na bok upadając przy okazji na plecy.
Teraz postarał się kopnąć jego kij i jednocześnie przystawić mi miecz do gardła oraz podnieść maczugę nad głowę.
- Chyba wygrałem.
Właściciel
//Poprzez kopnąć uznam to, że chcesz go wykopać.//
Kij wypadł mu z rąk, a tobie udało się przystawić mu ten miecz.
-To ci się udało, gratuluję.- Powiedział i jedynie podniósł ręce do góry na znak poddania się.
//Dokładnie o to mi chodziło.//
No i on zabrał miecz i zaczął rozglądać się za innymi wrogami, choć cały czas starał się mieć pokonanego jakoś na oku.
Właściciel
Wedle zasad mógł już spokojnie udać się do kącika pokonanych. W którym znajdowało się już kilku po obu stronach, ale głównie po stronie czerwonych, czyli twojej. Sprawa nie miała się tak różowo, gdy dwóch niebieskich przypadało na jednego czerwonego, przynajmniej w jednej walce. Dwójka była uzbrojona w jednego z dwoma maczugami, a drugiego z siecią i stępionym mieczem. Ten, który się przed nimi bronił był uzbrojony w kiścień i puklerz.
Szybko pobiegł mu pomóc, atakując tego z maczugami. Już na początku chciał zdzielić go maczugą po łbie i jednocześnie mieczem wytrącić mu jedną z maczug.
Właściciel
Gdy tak biegłeś to ci zdołali cię usłyszeć i ten ork od maczug zdołał się odwrócić i skontrować ataki twoich maczug, pech chciał, że miecz wbił się w maczugę i nie chciał wyjść.
No to spróbował wyrwać mu z dłoni maczugę i odrzucić kawałek obok miecz, aby pozbawić broni nie tylko siebie, ale przede wszystkim jego.
Właściciel
-Ej, to moje jest!- Krzyknął dalej próbując utrzymać przy sobie maczugę. Nawet postarał się o wymierzenie ciosu maczugą w twój tors, konkretniej poziomym zamachem od prawej strony.
Odskoczyć nie chciał, by nie stracić miecza, a więc spróbował zablokować jego cios swoja maczugą, a później wyrwać miecz z maczugi Orka.
Właściciel
Blok się udał, ale nadal szarpaliście się z orkiem, przeciwnik postarał się o opuszczenie maczugi tak, żebyś nie mógł jej wyciągnąć i przy okazji uderzył cię swoim barkiem, więc miałeś do wyboru puszczenie miecza i lekkie odepchnięcie lub trzymanie się go dalej i upadek na ziemię.
Wypuścił miecz, ścisnął maczugę oburącz i od razu ruszył do ataku, wymierzając szeroki zamach w jego bark.
Właściciel
Ork spróbował osłonić się przed tym uderzeniem swoją maczugą, ale tę jedynie przycisnąłeś do jego barku i nieco nadkruszyłeś, ale przynajmniej ork zablokował część uderzenia, następnie drugą maczugę położył bliżej ziemi i nadepnął na miecz wyciągając go z maczugi i odkopując w tył.
Zaczął wymachiwać maczugą by go odgonić, jednocześnie idąc po miecz.
Właściciel
Miałeś maczugę, a on dwie. W rozrachunku wypadałeś gorzej, a to ty próbowałeś usilnie dostać się do miecza, który on nieustannie odkopywał w tył.
No i ciągle próbował, a przynajmniej chciał, aby to tak wyglądało, by w najmniej spodziewanym momencie zaatakować go maczugą po dłoni, aby jakoś wyrównać szanse.
Właściciel
Uderzenie się udało, a ten wrzasnął zdenerwowany i puścił swoją maczugę, którą trzymał tą ręką i teraz postarał się samemu o przejęcie inicjatywy przy wymachiwaniu maczugą bez ładu i składu, ale w twoim kierunku.
Postarał się robić uniki i blokować oraz wyczekiwać momentu, gdy ten weźmie rozmach, by uderzyć. Właśnie wtedy chciał go walnąć w łeb, robiąc zamach z tej strony, z której nie mógł się on maczugą zasłonić z racji jej braku.
Właściciel
No i to właśnie się udało, w gniewie bowiem zapomniał o własnej obronie i to go zgubiło, upadł na podłogę nieprzytomny.
Postawił stopę na maczudze, w której tkwił jego miecz i spróbował go wyrwać. Gdy tylko mu się to udało to rozejrzał się za kolejnymi wrogami.
Właściciel
Tyle, że miecz znajdował się kawałek za nim, więc w maczudze już go nie było. Wrogów łącznie pozostało trzech, a waszych nie licząc ciebie również trzech, mogłeś w sumie teraz spróbować zaskoczyć któregoś z nich.
No to podniósł szybko miecz i ruszył do ataku na pierwszego wroga z brzegu.
Właściciel
Tak jak zawsze, bieg orka słychać z daleka, więc przeciwnik usłyszał twoje kroki i od razu odskoczył na bok starając się ogarnąć wzrokiem waszą dwójkę. To był właśnie ten uzbrojony w kiścień i puklerz. Twój sojusznik za to miał tylko wyszczerbiony krzemienny topór, zwykły raczej nie był tutaj dozwolony.
Ruszył na wroga pierwszy, chcąc przede wszystkim ciosem miecza przeciąć łańcuch kiścienia lub zaplątać go o ostrze miecza i pozbawić go wroga.
Właściciel
Takim mieczem na pewno się tego nie przetnie, ale on właśnie uważał na coś takiego i odbił twój miecz puklerzem, a następnie wykonał w twoim kierunku zamach uderzając się w bok metalową kulą na końcu kiścienia, na szczęście była bez kolców. Natomiast twój sojusznik również ruszył na niego i zamachnął się poziomo toporkiem co jemu udało się uniknąć odskokiem od waszej dwójki.
No to teraz cios mieczem, jako zmyłka, i cios maczugą po dłoni trzymającej kiścień lub puklerz, zależnie w które było mu łatwiej uderzyć.
Właściciel
Przeciwnik nie nabrał się na zmyłkę i postanowił odskoczyć tak, że osłaniał się ciałem twojego sojusznika, dopiero teraz zauważyłeś, że dostał lanie, a po chwili przeciwnik zakręcił kiścieniem nad głową i uderzył nim przeciwnika posyłając go na ziemię.
Teraz miał większe pole do działania, ale brak sojusznika to też problem. Cóż, nie ma co lamentować nad nieprzytomnym Orkiem, a rzucić się do walki.
Właściciel
No to wypada przejść do ofensywy, ponieważ nieco ranny przeciwnik nie chce do niej przejść, a utrzymuje się w defensywie.
I to właśnie uczynił, chcąc przede wszystkim pozbawić go broni lub przytomności.
Właściciel
Niestety tutaj sprawa była całkiem trudna, ponieważ parował on ataki mieczem, a starał się za wszelką cenę unikać maczugi.
Nadal robił to samo, wiecznie uciekać nie będzie. Zapędzenie go w róg areny lub coś podobnego może bardzo pomóc.
Właściciel
No i wreszcie go tam zapędziłeś, ale teraz to on postanowił przejść do ataku przesuwając się szybko ku tobie i wykonując szybko młynek od dołu kiścieniem.
Tenże młynek postanowił zablokować mieczem, licząc że łańcuch i kula po prostu się wokół niego owiną. Następnie wyprowadził zamach maczugą w dłoń Orka, którą trzymał kiścień.
Właściciel
No i udało się to przeciwnik co prawda spróbował jakoś uwolnić ten kiścień, ale ze słabym skutkiem. Dlatego też puścił kiścień unikając uderzenia, a następnie czym prędzej ruszył do innego poległego zabierając leżącą obok niego maczugę.
Szybko odrzucił lub jakoś zdjął kiścień, aby mieć wolny miecz i zaatakował Orka, chcąc by zablokował maczugą cios mieczem, podczas gdy on uderzy go swoją maczugą w głowę.
Właściciel
Niestety przeciwnik nadal miał puklerz, więc wolał to nim zablokować słaby miecz, a swoją maczugą zablokował twoją. Następnie przeciwnik wykonał kopnięcie na wysokości twojego torsu, które nieco cię odepchnęło.