Właściciel
-Zaraz tam rozbijać obóz... Przelecę nad Złymi Ziemiami w może jakąś godzinkę i namierzę gdzie znajduje się najbliższy wampirzy lord ze swoimi zastępami.
- To za godzinę widzimy się z powrotem?
Właściciel
-Dokładnie, może nawet wcześniej.- Powiedział, a następnie skinął głową w twoją stronę i wzleciał wysoko w powietrze kierując się ku Złym Ziemiom.
No to on rozejrzał się po okolicy. Nie tyle szukał rozrywek, co bardziej jakiegoś wolnego miejsca, by odpocząć ze swoją bandą.
Właściciel
Na moście jakoś szczególnie wiele tego nie było, ale mogliście zawsze docenić piękno rzeki nad jaką został zbudowany ten most. W obie strony i tak teren był dosyć brzydki, więc wiele to tutaj nie da się napatrzeć. Zawsze mogliście sobie przysiąść gdzieś z boku mostu, ten był wyjątkowo szeroki, jakby miał pomieścić przemarsz wielkiej armii...
Tak też zrobili i usadowili się gdzieś z boku.
Właściciel
Wyczekując tak na przybycie Logana prażyliście się w gorącym słońcu pustyni, jednak nawet nie po godzinie przybył do was wyczekiwany mężczyzna.
-No, jest niedaleko jakiś wampirzy lord, który to ma jakąś tam obstawę z różnorakich szkieletów, najpewniej zmierza uzupełniać wojska.
- No, będzie wesoło.
//Lel, ale weź mi go nie nasyłaj na Arena ;-;//
//No i pamiętaj że po drodze jest Bankiet :/
Właściciel
//Aren z ziomkami to jest nie przy tym moście.//
-Także zbieraj swoich i ruszamy.- Powiedział unosząc nieco dłoń do góry, by powstali, a następnie jako pierwszy ruszył w kierunku Złych Ziem.
//No rzeczywiście, przecież są dwa mosty XD
A on za nim, rzecz jasna zbierając chłopaków.
Właściciel
//No to w drogę na Złe Ziemie.//
Właściciel
Wreszcie wasza grupa orków zdołała dotrzeć pod bramy Pustynnej Włóczni, tam strażnicy natychmiastowo pozwolili wam iść dalej, w końcu żeście orkami i jednym ogrem.
Tak więc wkroczyli i skierowali się od razu do karczmy, w której Graul niegdyś pił.
Właściciel
Karczmarz zdawał się rozpoznać waszą bandę, ktoś kto posiada ogra raczej będzie tu jakoś zapamiętany.
-No witam, przygoda udana?- Spytał karczmarz, gdy już najpewniej udałeś się do lady.
- Zajebiście udana, karczmarzu. - odpowiedział z radosnym uśmiechem na mordzie.
Właściciel
-A mi to dobrze słyszeć, no to czego sobie życzysz ty i reszta chłopaków?
- Na początek piwo i coś do żarcia.
Właściciel
-Zgaduję, że jakieś mięso... Konkrety jakieś czy wszystko jedno?- Powiedział biorąc kilkanaście kufli spod lady, a następnie zaczął je napełniać piwem i odstawiać na ladzie. Jak wiadomo cała reszta twojej grupy była przy tobie, rzecz jasna poza ogrem.
- Mięso to byle jakie, byle nie surowizna. I dla Ogra trochę piwa.
Właściciel
-Trochę znaczy ile? Beczka starczy?- Powiedział śmiejąc się, a następnie krzyknął w stronę okienka za nim. Dawaj tutaj kilkanaście steków wołowych! Przysmaż je nieco!
- Beczka starczy. - mruknął i wydobył zrabowane Wampirowi złoto. - Ile płacę?
Właściciel
-Steki dla całej grupy... Piwo dla całej grupy i beczka...- Powiedział licząc jakoś na palcach. 70 sztuk złota powinno uregulować ten wstęp, w dodatku większość i tak za beczkę.
Właściciel
Uregulowałeś zapłatę, a karczmarz szybko zaczął napełniać całej waszej grupie kufel piwa, a jego pomocnik zaczął wytaczać beczkę przed karczmę.
- I to jest, ku*wa, życie. - powiedział, wyciągając się na krześle i biorąc pierwszy łyk piwa.
Właściciel
-I żeby trwało ono jak najdłużej!- Powiedział jeden z twoich chłopaków i cała brygada wypiła, łącznie z ogrem.
Zgodził się z tym i znów pociągnął, czekając na jedzenie.
Właściciel
Nie czekałeś ty i twoja drużyna długo, aż przed wami pojawiły się średnio wysmażone wołowe steki przyprawione solą i pieprzem i innymi przyprawami.
Nie musiał dawać chłopakom jakieś komendy. Brakowało im żarcia, prawdziwego żarcia, którego nie da się zastąpić suchym prowiantem czy jedzeniem Logana. Tak więc wziął się za jedzenie.
Właściciel
No i to wreszcie było prawdziwe jedzenie, mogłeś w pełni nacieszyć się smakiem smażonej wołowiny oraz doprawić to chłodnym piwem w kuflu.
No to jadł i pił, nie miał zamiaru przerywać sobie niczym innym tej przyjemności.
Właściciel
No i także tobie, ani twoim ludziom nikt w tym nie przeszkadzał, niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy i tak mieliście puste talerze oraz kufle.
- Jeszcze, chłopaki? - spytał, kierując swoje słowa do Orków i Ogra.
Właściciel
-Ogr, to by jeszcze takich z kilka zjadł.- Zażartował jeszcze jeden z twoich ludzi, a reszta śmiejąc się już zrezygnowała z reszty steków. Te były naprawdę spore i sycące.
Tak więc zamówił jeszcze po kolejce piwka dla każdego.
Właściciel
No i tak oto pojawiła się wam kolejna kolejka alkoholu, za którą rzecz jasna należy zapłacić.
Rzecz jasna zapłacił i wziął się za picie.
Właściciel
No i tak jak wcześniej, dobre i zimne piwko, niestety nic ciekawego się nie działo, karczma dalej żyła swoim życiem, a czas jakoś mijał.
No to pił, a gdy skończył przywołał do siebie karczmarza.
- Mówiłeś coś o jakiejś arenie, jak ostatnio tu byłem.
Właściciel
-Ano jest tutaj taka, można się ponapi**dalać między sobą czy to ze zwierzętami, czasem też tam zwyczajne zawody robią czy to w rzucie toporem do celu czy przez ile desek ktoś się przebije. Potrafią to oni wymyślać.
- A gdzie to jest? Pytam, bo bym się chciał zapisać.
Właściciel
-Duży i okrągły budynek z białej cegły, raczej nie pominiesz, nikt nie pomija.
Skinął mu głową i ruszył do wyjścia.
- Chłopaki, ja idę na arenę się ponapi**dalać, a Wy róbcie co chcecie. Tylko nie zamawiajcie za wiele, bo się do usranej śmierci nie wypłacę.
Jeśli nikt go nie zatrzymał to opuścił karczmę, rzucił okiem na Ogra i poszedł ku owej arenie.
Właściciel
-Jasne szefie, my tam jeszcze się rozejdziemy najwyżej tu i tam...- Powiedział jeden z twoich, a tobie dalej pozwolili spokojnie iść. Ogr zaś już po opróżnieniu beczki z piwem najzwyczajniej spał, możliwie był zmęczony podróżą, a alkohol działał na niego w mniej więcej taki sposób. Nie musiałeś też długo błądzić, bo zaraz znalazłeś się przed monumentalnym budynkiem, z którego cały czas dochodziły jakieś okrzyki, najpewniej widowni.
Z radości zatarł ręce i ruszył ku wejściu.
Właściciel
No i wreszcie w środku mogłeś zobaczyć kilku broniących przejścia orków oraz swobodne wejście na trybuny, wiele tego nie było w końcu byłeś w ciemnym korytarzu.
Tak więc ruszył wprost ku wyjściu, chcąc dostać się na Arenę i tam znaleźć kogoś, u kogo mógłby się zapisać.
Właściciel
Cóż, znalazłeś najwyżej tabliczkę, która miała prowadzić cię do jakiegoś gabinetu, chyba tam należy się skierować.