Poprawił broń i tam właśnie się udał. W międzyczasie przyglądał się walkom na arenie.
Właściciel
Na śmierć i życie na pewno się tu nie bili, zdecydowanie widziałeś jak walczyli ze sobą kilkoma grupami stępioną bronią. Tak samo w innej sekcji już walczyli tą lepszą, tylko ze zwierzętami. Zaś ostatnia sekcja była głównie jakimiś sportami pokroju rzutem oszczepem, zapasach i tak dalej... Wreszcie też dotarłeś do biura, a przed nim siedział postawny i elegancko ubrany elf.
-Witam, w czym mogę służyć?- Powiedział spoglądając na ciebie i twoje gabaryty. Zgaduję, że też chcesz się gdzieś zapisać?
- No, dokładnie. - powiedział i wskazał na pierwszą sekcję areny. - Będę musiał stępić swoją broń żeby tam walczyć, czy dostanę od Was jakąś?
Właściciel
-Ależ nie trzeba nic niszczyć. Tutaj tylko walczymy bronią, która jest dostępna w zbrojowni. Swoje uzbrojenie możesz zostawić u straży.
- A na jaką walkę mogę się obecnie zapisać? Bo mam na myśli albo walki z innymi Orkami, albo z dzikimi bestiami.
Właściciel
-No obecnie to na żadną, musiałbyś poczekać, aż jakaś się skończy. To na jaką już byś chciałbyś się wpisać to twoja sprawa.
- Więc jak mam czas, to powiedz pan coś o tych walkach.
Właściciel
-A co chcesz wiedzieć, no i rzecz jasna o których?
- Najlepiej wszystko, a na początek to może coś o tych walkach między Orkami.
Właściciel
Odetchnął nieco, najwidoczniej miał sporo do powiedzenia.
-Walki pomiędzy orkami odbywają się na zasadzie dwóch drużyn, czerwonej i niebieskiej. Chociaż zdarza się, że pojawiają się dodatkowe dwie w postaci zielonej i żółtej. Drużyny są ustalane po parzystą ilość zawodników i zasady są takie, że walczy się dopóki ktoś nie padnie, rzecz jasna jest zakaz zabijania czy też permanentnego okaleczania, ci chłopcy chcą jeszcze kiedyś powalczyć. Więcej tu chyba do dodania nie ma, broń jest różnoraka, ale to już zobaczysz w zbrojowni. Co do walk z potworami, tam walczy się już na śmierć i życie własną bronią. Staraj się też tam nie paść, ale jak już do czegoś takiego dojdzie to szybko wkroczy grupka, która załatwi potwora. Staramy się tutaj ograniczyć ofiary śmiertelne do minimum, ale wiesz jak to może czasem wyjść...
- No i dobra, wszystko jasne. To teraz mogę iść do tej zbrojowni, czy mam poczekać na trybunach na koniec walki drużynowej?
Właściciel
-A to już jak chcesz, ze zbrojowni najwyżej walki nie obejrzysz, bo nie ma tam okien. Na trybunach za darmo walkę obejrzysz skoro już się zapisałeś.
- No to może najpierw broń. Swoją mam gdzieś zostawić?
Właściciel
-Koło zbrojowni znajduje się magazyn, a tam siedzi kilku strażników, zostawisz tam broń i odbierzesz ją po walce, o ile rzecz jasna się tam nie wywrócisz.
W odpowiedzi na takie domysły jedynie prychnął, a następnie udał się tam, gdzie mówił mu Ork.
Właściciel
//Elf.//
Nie szedłeś długo, gdy już po chwili trafiłeś trafiłeś do miejsca zaraz obok zbrojowni, a w środku zastałeś grupę orków grających w karty i popijających piwo.
//Łoooops, faktycznie. Mój błąd ;-;//
Podkradanie się do pijących Orków to niebezpieczny sport. W związku z tym już w wejściu się zatrzymał i krzyknął:
- Czołem, panowie!
Właściciel
Oni natomiast spojrzeli się na ciebie każdy z lekkim grymasem złości.
-Stary, partyjkę tu rozgrywamy. Zostaw gdzieś broń lub weź swoją...- Powiedział jeden z nich, a reszta tylko jakoś pokiwała głowami i dalej wrócili do gry, zawodowa ochrona, nie ma co.
Orkowa ochrona, nie ma co. Tak więc zostawił gdzieś swój miecz, topór i maczugę, a później poszukał sobie ich odpowiedników, oczywiście z tych, którymi nikogo nie zabije.
Właściciel
Cóż, topora na pewno nie znajdziesz, ale miałeś do wyboru przede wszystkim wszelaką broń obuchową oraz kilka stępionych mieczy i jakieś tarcze.
Wziął jeden miecz i sprawdził rodzaje broni obuchowej.
Właściciel
Miałeś do wyboru drewniane cepy z stalowymi obiciami, maczugi, wszelakie pałki z metalowym obiciem. W zasadzie wszystko bez jakichś kolców.
Wybrał maczugą, nią chociaż umiał obijać mordy.
Właściciel
Z takim arsenałem pozostało ci tylko czekać na koniec rundy, zawsze mogłeś nieco doglądać tej walki stając w przejściu do tej części areny.
No i tam się udał, może trafi jeszcze na jakąś końcówkę.
Właściciel
Mniej więcej na taki moment trafiłeś, mianowicie na nogach trzymała się jeszcze trójka zawodników po stronie niebieskich i dwóch po stronie czerwonych. Na jednego przypadła walka z dwoma, rzecz jasna na tego większego. Czerwony zdołał sparować atak jednego z nich i go odepchnąć, a na drugiego rzucił się garbiąc się, by podnieść go nad głowę i rzucić nim następnie za siebie.
Właściciel
Ten którego przerzucił automatycznie poległ, gdy uderzył głową o ziemię. Natomiast następnie uderzył z łokcia tego co wcześniej odepchnął, a następnie poprawił mu to uderzeniem z pałki obitej żelazem konkretniej w szczękę, a ten już padł na ziemię. Z tamtej walki jeden na jeden zwycięsko wyszedł czerwony, po tym jak zablokował cios orka, zniósł jego broń do ziemi, a następnie uderzył go w podbródek pięścią, a przeciwnik padł. Drużyna czerwona zwyciężyła.
No to teraz czekał na jakąś zmianę zawodników lub drużyn.
Właściciel
Zwycięzcy wracali tym przejściem, w którym ty właśnie stałeś, a przegrani zostali zabrani z areny przez sanitariuszy. Wypada chyba iść za zwycięzcami, bo ci właśnie udawali się do pokoju z resztą gladiatorów.
Właściciel
Tam zaś ujrzałeś już gotowe grupki orków do wyjścia i pokazania na co ich stać, warto byłoby do nich dołączyć i też przywdziać barwy spomiędzy czerwonej czy też niebieskiej.
Postanowił dołączyć do zwycięzców, a więc do czerwonych.
Właściciel
-No proszę, mamy kolejnego ochotnika.- Powiedział jeden z drużyny czerwonej śmiejąc się. Zaraz będziemy się znowu bić.
- Właśnie na to czekałem.
Właściciel
-No to szykuj się, zaraz niebiescy się zbiorą i będziemy mogli walczyć, póki co będzie ośmiu na ośmiu.
- Broń już mam, potrzebne mi tylko oznaczenie, że jestem w Waszej drużynie.
Właściciel
-Załóż jaką czerwoną chustę gdzie się da i już każdy będzie wiedział, żeś z nami.- Powiedział wskazując ci głową pudło z takimi.
No to podszedł i założył.
Właściciel
Zatem byłeś już w pełni gotowy do walki, podobnie twoi sojusznicy jak i rywale. Natomiast z areny już dobiegały dźwięki.
-Panie i panowie! Oto kolejna runda zmagań naszych gladiatorów, prosimy o przyjście wszystkich zawodników!
Także wyszedł, głupio było mu tak zostać.
Właściciel
Cała wasza szesnastoosobowa grupa wreszcie stanęła na przeciw sobie w równym szeregu kilka metrów od siebie. Na twoją osobę przypadał ork, który posiadał dwuręczny długi kij obity na obu końcach metalem.
-Zatem niech zacznie się bitwa i niech nasi wojownicy pokażą kto jest najlepszy!- Krzyknął jeszcze rozmówca znajdujący się na specjalnej pseudo wieży znajdującej się na środku areny, to ona była centrum oddzielającym sekcje areny od siebie. No i tak wszyscy wojacy ruszyli po różnych kątach areny walcząc tak, by nie wchodzić sobie zbytnio w paradę.
Tak więc i on ruszył na wroga, jakim był wspomniany Ork z kijaszkiem, i od razu przejął inicjatywę, nacierając na niego.
Właściciel
Twoja inicjatywa kończyła się na krótszym zasięgu twojej broni, nim zdołałeś do niego jakoś podejść to już zaczął machać w twoim kierunku tym kijem na wysokości twojego torsu.
Postanowił go zablokować i wyprowadzić kontrę.
Właściciel
Cóż, oba te manewry się udały, ale jego kontra została zablokowana przez metalową część kija.
//Broń jest stępiona, ale taki kij przetnie?//
Właściciel
//To twarde drewno, więc raczej nie.//
Wycofał się o kilka kroków, aby stamtąd dalej toczyć bezsensowną wymianę ciosów. Chociaż nie była ona taka całkiem bez sensu, gdyż starał się w ten sposób wybadać jego styl i znaleźć ewentualne luki w jego obronie.
Właściciel
Wyjątkowo słabo szło ci wybadywanie luk, całkiem dobrze bronił się przed twoimi atakami, najwidoczniej był w naprawdę dobrej formie, jedynie nie miał żadnego opancerzenia, by mógł szybciej wykonywać ataki.