udaję się więc do kantyny
Właściciel
Stoliki, krzesła, miejsca do gry w sabaka, holostoły do dajarika, tancerki, muzycy oraz wielu gości. Przemytnicy, najemnicy, piraci, żołnierze Czarnego Słońca i inne męty galaktyki.
Skierował pojazd w stronę Sentral i włączył hipernapęd.
Właściciel
Omeg:
//Akurat jak wysłałem tam Gwiezdny Niszczyciel Gladiator? ._.//
Skoczyłeś.
//Zmiana tematu. Ja zaczynam.//
Właściciel
Za barem stał starszy człowiek, który przecierał niedbale szklankę.
Szukam wzrokiem jakiegoś menu, czy czegoś w tym stylu
Właściciel
Nic takiego nie było.
//Zostań łowcą nagród, mówili. Będzie fajnie, mówili. Albo włócz się po kantynach. To to samo.//
Mówię więc do barmana:
-Przepraszam, mogę się zapytać co można u was wypić?
Właściciel
- Ale, Trzy po Trzy i Huttańską Noc. - rzucił barman od niechcenia.
-Poproszę więc trochę Ale.
Właściciel
//Wymyśl interesujące nazwy drinków.
Daj wybór między nimi, a zwykłym ale.
Niech klient bierze ale.
:V//
Nalał do szklanki i postawił ją na ladzie.
- Sześć kredytów.
//Tak się właśnie zastanawiałem skąd te nazwy wytrzasnąłeś...
Podaje mu czip o takiej wartości.
Właściciel
Zabrał zapłatę, a Tobie pozostaje tylko wypicie drinka.
Biorę więc napój i szukam pustego stołu.
Siadam więc przy nim i spokojnie sączę napój.
Właściciel
Piłeś, aż wypiłeś.
Spokojne zamówienie drugiej kolejki przerwało Ci dość... Niespodziewane zdarzenie.
Drzwi kantyny otworzyły się i wpadł przez nie Trandoshanin uderzając ze sporym impetem o bar. Barman dał nurka pod ladę, a kilku pozostałych gości wpatrywało się w drzwi, z których wyleciał gad.
Także staram się dopatrzyć czegoś w drzwiach, równocześnie sprawdzając ręką czy mam przy sobie broń.
Właściciel
Do kantyny wkroczył wysoki na ponad dwa i pół metra człowiek (musiał się schylić, żeby wejść) masujący nadgarstek. Ubrany był w niebieskie spodnie, skórzane buty, czarną kamizelkę i białą koszulę. Przy pasie nosił kaburę z blasterem. Uwagę mogła zwracać jego łysa głowa pokryta dziwnymi tatuażami, wyglądającymi na wypalone kawałkiem gorącego żelaza.
Na niektórych elementach ubioru nosił elementy czarnego pancerza.
Za nim wkroczyli podobnie ubrani i napakowani Rodianin i Nikto.
Przyglądam się więc im na wszelki wypadek trzymając rękę na Charricu.
Właściciel
Trzej przybysze podeszli do lady, spod której człowiek wyciągnął siłą barmana, a ten polał wszystkim jakiegoś alkoholu. Po chwili łysy wdał się z nim w rozmowę.
Już spokojniej czekam na rozwój wydarzeń.
Właściciel
Łysy uderzył pięścią w ladę i rozlał tym drinki swoich towarzyszy. Swój już wypił.
Odwrócił się i krzyknął:
- Chcecie mi wmówić, że nawet tutaj, nie ma ku*wa, żadnych porządnych pilotów czy wojaków? Czy jest chociaż jeden odważny w tej spelunie?! - krzyknął kierując swoje słowa do innych bywalców kantyny. W tym Ciebie.
Wstaję z miejsca i mówię:
-Zależy, czy odwaga jest dobrze płatna.
Właściciel
Spojrzał na Ciebie i wybuchnął śmiechem.
- Łączne wynagrodzenie to przynajmniej dwa tysiące, a możliwość dokopania Imperialnym gratis.
-Chętnie więc wam pomogę. Jeśli zajdzie potrzeba, to mam szybkini dośc dobrze uzbrojony statek.
Właściciel
- Zadokujesz u nas. - stwierdził podając Ci prawicę i przy okazji mierząc pogardliwym spojrzeniem pozostałych najemników, którzy wbili spojrzenie w drinki, karty lub ściany.
Więc podaję mu rękę.
-Dobrze, jak się nazywa statek? I chyba zapomniałem się przedstawić. Nazywam się Fenin.
Właściciel
- Mów mi Kir. - odpowiedział odwzajemniając uścisk. - A statek to "Błękitna Sando."
-Kiedy mam się tam pojawić?
Właściciel
- Im szybciej, tym lepiej, nie? - zapytał.
-Zazwyczaj tak. Chyba mogę więc już iść do hangar po statek. Jak zgaduję będziesz na "Błękitnej Sando"?
Właściciel
- Dokładnie. - potwierdził wychodząc z kantyny, a jego towarzysze podążyli za nim.
Także wychodzę z kantyny i udaje się do hangaru, myśląc:
Pewnie znowu piraci, ale i tak nie miałem nic lepszego do roboty
Właściciel
Hangar pusty nie licząc Twojego, gotowego do drogi, statku.
Wchodzę więc na statek, sprawdzam na szybko sprawność systemów i przygotowuję się do startu zaczynając od wywołania kontroli lotów:
-"Tajemnica z Csili" prosi o pozwolenie na start
Uruchamiam napęd repulsorowy i wznoszę statek kilka metrów w górę by schować podwozie. Następnie już z pomocą silników jonowych wylatuję z hangaru.
teraz tylko znaleźć "Błękitną Sando"
Myślę wyglądając przez iluminatory.
Właściciel
Poza stacją były tylko trzy statki, a ja obstawiałbym pomalowaną na niebiesko fregatę Nebulon-B.
Próbuję więc skontaktować się z tym statkiem.
Właściciel
- A to Ty! - rzekł znajomy głos. - ląduj w jednym z hangarów.
-Podchodzę więc do lądowania.
Kieruję więc statek do pierwszego widocznego hangaru i próbuję wylądować.
Właściciel
I wylądowałeś obok eskadry myśliwców Z-95.
Wychodzę ze statku i szukam wzrokiem jakiejś znajomej twarzy.
Właściciel
Byli Rodianin i Nikto, ale łysego nie widać.
Udaję się więc w ich kierunku.
Właściciel
Dwójka zażarcie wykłócała się o coś i pewnie doszłoby do rękoczynów, gdyby nie Twoja wizyta.
- Czego? - burknął Nikto mierząc Rodianina nienawistnym wzrokiem.
-Szukam tylko człowieka który mi zaproponował robotę. Zgaduję że Kir jest na mostku?
Właściciel
Nikto potwierdził i dał w ryjek Rodianinowi, a ten odpowiedział tym samym. Lepiej się nie mieszać.