Moderator
-Do widzenia. Obyśmy się spotkali. - po czym poszedł do góry. Tak... Dziwne to... Ale w końcu przydało się jego gadulstwo na coś.
Właściciel
Drzwi do wyjścoa na dziedziniec były odblokowane
Moderator
Po prostu ją otworzył, po czym wyszedł na dziedziniec.
Właściciel
A był to piękny kwafmdratowy dziedziniec z wiecznue kwitnaca mimo zlego klimatu łąką i nigdy nie zamarzajacą rzeką. Ty jednak powinienes sie udac do otworzonej na oścież dla ciebie stalowej bramy po za rezydencje van Lauftów i udać sie schodami w dół aż do powozu
Moderator
Udał się tam zatem, dzierżąc kuszę oraz sprawdzając, czy ma szablę.
Właściciel
Wszystko było ty zas zobaczyłes osnieżone i w kij dlugie schody w dół góry.
Moderator
//Dasz mapkę klimatyczną? Bo ona ma u siebie klimat śródziemnomorski. KIlka godzin na północ jest Skandynavia północna. A Gryphonhold to nasz klimat... Jak?!?!?!
No to teraz ostrożnie po schodkach... O matko... TRzymał się poręczy, jeśli takowa była.
//Jest zimno?
Właściciel
// jaja sa takie że Sylwania jest w ch*j duzym ksiestwem to raz a dwa Gryphonhold jest na szerokosci geograficznej pomiędzy dworem Mercuriusów a zamkiem Lauftów zaś jest w ogole po za sylwania, ktora znajduje sie niewiele na zachód od K'A//
Moderator
//Daj mapę z górami, morzami i prądami. Klimat sam wydedukuję. Ale kontynuujmy.
Właściciel
Był plotek z kamienia, ktorego się trzymaleś chociaz szybszy byłby zjazd po poręczy, jest zimno ale znośnie.
Moderator
Woli zejść się trzymając. Zjazd może się źle skończyć. Gdy był mały i zjeżdżał na sankach w dzieciństwie, to mu dwa zęby wyleciały.
Właściciel
Rzuc k10 ile godzin ci to zajmie xd
Właściciel
No i trafiłes pod wieczór do wozu uzbrojonego w czterech łowców krwi.
Moderator
Podszedł do tego powozu.
-Witam. Chyba się z panami zabieram...
Właściciel
- Tak, wskakuj Konstante, dobrze zapamiętałem imię ?
Spytał jeden z nich. Najpewniej ten, który już mial z toba wcześniej do czynienia...
Moderator
-Tak, dobrze. - po czym wsiadł do karocy.
Właściciel
- Sorki, że cię tu sprowadziłem... siła wyższa.
Stwierdził agent
- Tak w ogóle jestem Leon.
Moderator
-Tak, będę miał guza Leon. Ale wykonywaliście swoje zadanie. Jedźmy, póki jest w miarę jasno.
Właściciel
Leon chwycił lejce i szarpnąwszy mocno krzyknął "Wio", a końe ruszyły o wiele szybsiej jadąc przez najmroźniejsze zakątki Sylvanii. Po około pół godziyn trafiłeś już w rejony nieco mniej zimne, ale równie puste z powodu bytności tam rodów Carsteinów i pozostałych rodzin wampirów. Po godzince od wjazdu an tereny wampiró nagle zaatakowały was nieliczne zdziczałe osobnik, jedne Vargheist porwał w powietrze łowcę krwi, który dał radę zastrzelić bestię z kuszy, ale sam zmarł w momencie upadku z około 10 metrów, później zaatkowały was Vorghulfy z którymi łowcy w miarę dali sobie radę i ruszyli jeszcze szybciej, niestety kilka z nich ruszyło za wami, a za Vorghulfami ghule w ilościach masowych... to przestawało powoli wyglądać na zdziczałe stado, a raczej na niemrawą zachętę do opuszczenia ziem Carsteinów od ich lokalnych krewnych...
Moderator
Patrzył się na to, po czym zaczął się modlić do Dominusa:
-Dominusie, władco światłoći proszę, pomóż nam w tej godzinie. Błagam Cię o pomoc, w tej godzinie... - po czym wyciągnął z pochwy swoją szablę.
-Będzie źle... Mogłem zaczekać... - powatrzając zaklęcia magii wody.
//Jeśli to niemrawa zachęta, to ja się boję wywalenia za drzwi.
Właściciel
Wzbudziłeś delikatny wku*w Dominusa, ale miało to dla ciebie co ciekawe pozytywny efekt... powiedzmy... bowiem nagle z ciemnego nieba zaczęły spadać gwiazdy ? Nie świetliste młoty Dominusa, a że wy jechaliście o wiele szybciej niż Vorghulfy za wami podążały, wszystkie młody wycelowane w was trafiały w wampirze bestie zabijając je, to samo stało się z ghulami. Jechaliście bezpiecznie jednak czując, że coś jest nie tak....
Moderator
Patrzył się na to, po czym delikatnie westchnął z ulgą. Udało się... Na razie... Ale to dopiero był początek...
Właściciel
Leon zamienił sie z jakimś nieznanym ci z imienia łowcą i zaczął szukać czegoś w swojej torbie. Po chwili wyciągnął dziwne smarowidło i polał nim bełty, za chwilę wyjął też olej, ktorego zapach kojarzyłeś tylko z ceremonii kościelnych w imperium i rowniez wsmarowal w bełty czyniąc na nich znak krzyża Aurelii. Kiedy skończył spytal się ciebie
- Umiesz strzelać, albo walczyć ?
Moderator
-Strzelać nie... Ale szablą to co innego.
Właściciel
- Więc bierz to i smaruj w ostrze.
Powiedział dając ci tamto smarowidło
Wtedy nagle na jednego z łowców nagle wyskoczył Vorghulf i zwalił z wozu. Leon strzelił w bestię dwa celne byłty w łeb i tym samym uratował tamtego agenta od pewnej śmierci, po chwili ten użył magii dymu by przeteleportować się na wóz.
- To będzie długa noc...
Skwitował Leon.
Moderator
Zaczął smarować tym czymś ostrza szabli, jakby od tego zależało jego życie... Co jest prawdą.
-A mogłem zaczekać...
Właściciel
- Spokojnie Mercurius, damy radę. Co prawda głupio zrobiliśmy wyjeżdżając pod wieczór w przeprawę przez tereny wampirów, ale... Dominus nad nami czuwa. Będzie dobrze.
Rzekł Leon kiedy wasz wóz jechał dalej. Kiedy wyjechaliście na jakiś pagórek zauważyłeś coś co cię przeraziło, a mianowicie pełnię KRWAWEGO księżyca
// cóż. Maciu spie**olił robotę w K'A więc... //
Moderator
-Tak nad nami czuwa, że chciał mnie zaje**ć. - powiedział, ale gdy zobaczył księżyc, to jego twarz stała się koloru, jaki księżyc zwykł mieć podczas pełni. Włosy na końcu włosów też mu lekko osiwiały ze strachu.
-Po drodze był taki ładny dąb... W sam raz na pochówek...
Właściciel
- Zawrócić ?
Spytał sarkastycznie Leon na temat wyżej wymienionego dębu...
Moderator
-Panie, nie pie**ol, tylko cwałem. Jak wyjdziemy z tego cało, funduję domuinusowi kościółek.
Właściciel
Kiedy jechaliscie dslej przez wzgorze twoje oczy nieco opuściły sie z wysokosci ksieżyca na zamek Drakenhof oraz ogromne armie, ktore zaczynały się ustawiać przed twierdzą do wymarszu. Mnóstwo vorghulfów, vorgheistów, niezliczone legiony nieumarlych, okrutne regimenty krwawych rycerzy, kilkanascie oddziałów gwardii grobowej, pierdyliardy ghuli, szkieletów, zombie, trupojadów i ch*j wie czego jeszcze, a nad tym wszystkim na pojedynczym nieumarłym smoku (nie to nie drocolisz tylko tym razem jest to wskrzeszony świeżo zabity smok) potężny Mannfred von Carstein.
Tu poproszę rzut na ogładę na to czy przypadkiem nie utracisz punktu
I rzut na wolę, czy się oprzesz naturalnemu odruchowi typowemu dls strachu...
No i może taktyczny na wytrzymałość
Moderator
//Po kolei, 5, mam dwa. 7, mam sześć. 7, mam 7.
Właściciel
No więc tracisz 1 punkt ogłady ;-;
Po za tym widok tych legionow tak cię zląkl że aż się przewróciłeś na wozie. Na szczęście twój zwieracz dał radę i nie zafajdałeś ubran z powodu strachu.
Moderator
//Po to? Serio? Serio?!?!?!
Przez chwilę ciężko dyszał i rzekł:
-Oby plotki o ukrytej gdzieś armii Lady Rantor były prawdziwe...
Właściciel
- Hmm czemu ?
Spytał zdziwiony Leon patrząc na drogę kiedy wjechaliście do jakiegoś lasu.
Moderator
Pokazał na miejsce armiii nieumarłych.
-Bo ku*wa tamto...
Właściciel
Spojrzał w tamta strone ale byliście juz tak daleko w lecie, że drzewa zasłaniały
- No cóż... rozumiem spotkanie z Singwaldem może wpływac negatywnie na umysł, ale... ku*wa bez przesady...
Moderator
Opisal mu, co widział.
-I jeszcze Mannfred na nieumarłym smoku, ja pier...
Właściciel
- To teraz powiesz mi ile wypiłeś na odchodne z Brunonem... może wtedy ta fantazja zacznie do mnie przemawiać.
Powiedział.
Moderator
-Zero, nic, null... Jestem czysty, mogę nawet chuchnąć.
Właściciel
- okay o tej porze i po tak męczącym dniu może po prostu oczy płatały ci figle.
Rzekł Leon i w tym momencie jakiś nieznany wam wampir z mieczem spadł na woźnicę tak by przebić jego głowę i tor zabijając go
- Co do ch*ja !?
Rzucił Leon strzelając z kuszy w wampira, lecz to tylko odrzuciło waszego adwersarza tak, iż spadł z wozu.
- Konstante znajdź na tyle wozu korbę i kręć aż wysunie się z wozu mała niespodzianka dla wampirów...
Moderator
Nic nie powiedział, tylko zaczął szukać tej cholernej korbki na je**nym tyle wozu,
Właściciel
Znalazłes korbkę, wyjàłeś tą zabawkę którą okazała się być zrobiona na bazie drowskich balist mobilna balista, a co więcej szybko udało ci się nastawić ją na goniącego was wampira z mieczem i wystrzelić, przyszpilając go srebrną belą do gruntu... widziałeś jak oddalał się konający w okrutnych męczarniach...
- Dobra robota Konstante, ape to tylko powód do niepokojo dla mnie bo skoro tak dobrze działają twoje oczy... to jesteśmy w czarnej dupie....
Moderator
-Wyjaśnij wszystko jak najprościej. I jak naszybciej. - powiedział z dziwnym spokojem.
Właściciel
- Bo skoro twoje oczy sa okay, a ty widziałeś taką armię Carsteina.... jesteśmy w dupie jako ród van Lauft, jako Sylvania i jako Imperium... myślisz że zawieszenie broni jest dlatego że to dobry ruch polityczny i chęć pojednania zwaśnionych państw, mylisz się. Jest ono ponieważ ani Imperium, ani Drowgaard nie mają dość funduszy by radzić sobie z chaosem, z rebeliami i jeszcze z wojną między sobą na raz i nie żyć w biedzie... oznacza to ni mniej ni więcej, że nas nie stać na wojnę z wampirami, a to zaś oznacza nadchodzące zagrożenie istnienia Imperium.
Wyjaśnił Leon, po czym okazało się, że jeden Vorghulf przybiegł i chwycił się tyłu wozu. Miałeś jeszcze trzy srebrne pociski i cztery dziwne emanujące jak gdyby delikatnym światłem.
-Ku*wa czy im się nie znudzi ?
Moderator
Załodował srebrny i strzelił w twarz tamtego varghulfa.
-Znam gospodarkę... I cholera. Oby to było tymczasowe...
Właściciel
Jako iż Vorghulf był mocno szponami wbity w tylną ścianę wozu kiedy go zestrzeliłeś poszła i ściana, zaś wóz zaczął się trząść, Leon zeskoczył an jednego z koni, trzeci z pozostałych łowców na drugiego i tak kierowali, ty zaś stałeś na trzęsącym się dachu...