- Być może, aczkolwiek jestem tylko prostym człowiekiem, wychowała mnie ulica i dopiero miłościwy Lauft dał mi dach and głową i strawę, on to wypromował mnie w oczach lady Rantor oraz imperusa. Jeżeli coś działa i działa dobrze, powielam, jeżeli coś szwankuje szukam lepszego wyjścia... po za tym gdybym myślał szablonowo, jak sam uważasz, wówczas aktualnie nie rozmawialibyśmy, tylko byłbyś torturowany albo martwy... ale co ja tam wiem. Ja martwię sie tylko o imperium oraz o dobro mojego mecenasa, którym jest hrabi Lauft i mam za zadanie mimo wszelkich przeciwności chronić gryfickich synów przed nordami, a takim jak ty wymierzać sprawiedliwe wyroki... ale cóż, twoja sprawa jest bardziej powikłana...

-Jak sam stwierdziłeś, twojego mecenasa. Mój ojciec finansował kilku artystów i oni najczęściej tworzyli sztukę odpowiednią dla niego. Jak mu się nie podobało, kończył finansowanie. Ale z tobą faktycznie jest ciekawa sytuacja... Może i byłem szlacheckim synem, ale mój nastarszy brat sprawiał, że czułem się gorzej niż bydlę. Do dzisiaj mam pręgi na plecach po jego biciu końskim batem. A co do Lady Rantor... U niej też jest ciekawa sytuacja... Skrzywdzona przez los, niesłusznie skazana. Dzisiaj druga po Imperiusie... Dwadzieścia lat... Spotkałem ją pierwszy raz, jak miałem 12-13 lat. Mój ojciec miał sprawy do rozprawy z jej mężem. Jest w niej coś... Coś, co każe słuchać... Jest surowa, ale sprawiedliwa. Uczynna... Ale jej córka to żywe srebro. Ostatnio słyszałem, że przebiegła miasto w kilka minut. Prawie mi odgryzła rękę, bo zabrałem ostatnie jabłko -uśmiechnął się.

- Cóż młoda Rantor jest charakterna po matce, ambitna po ojcu i wyćwiczona po wuju, to trzeba przyznać. Wracając do tematu, to co nas wszystkich łączy, mnie, ciebie, czy lady Rantor to niesprawiedliwość fortuny, która nigdy nie była dla nas szczęśliwa i przymus wypracowania sobie własnymi rękoma renomy u innych by trafić tu, gdzie jesteśmy dziś... wiesz... czasem zastanawiam się, a co bym zrobił, gdybym to ja był po tej drugiej stronie stołu, to jest w roli oskarżonego... nigdy nie wiem jak zachowałbym się, nie wiem też czy byłbym winny, czy też nie... to trochę przykre, że nie mogę po prostu wejść w umysł oskarżonego i faktycznie rozumieć jego winę lub jej brak.... cóż są bariery, których nie przeskoczymy... ale wiesz co... to że wpadłeś w moje ręce nie jest od takim przypadkiem. Najwyraźniej nasze losy musiały zostać splecione... cóż... wiesz co. O ile byłbyś skory wyrzec się nordyckich bliskich, a także udowodnisz swoją wierność imperium, wówczas uda mi się oczyścić twoje imię, jeśli jednak nie taka twa wola... nie będzie już odwrotu, bowiem gdy raz wejdziesz w ten sztorm rewolucji, już nigdy nie wrócisz do łask imperatora...

-Nie wierzę, że są nordami. Z resztą... Czy to magia czy pochodzenie sprawiają, że jesteś ch*jem? Ch*jem się rodzisz albo stajesz. Plus jak mam się wyrzec? Teraz niby, tutaj?

- Są nordami. Fakt ch*jem ksztaltujemy siebie sami. Wyrzec ich się możesz pisemnie za pieczęcią moją i Laufta. Wówczas jednak w prawie imperium nie możesz już wziać ślubu z Reu ani wspierać partyzantki. Masz zakaz kontaktów z jej członkami.

-Nie potrafię kontrolować, dokąd zdąża moje zboże, racja? Jakby się okazało, że sprzedałem je kupcowi wspierającemu partyzantkę, znowu moglibiście mnie zamknąć, racja? Za "wspieranie partyzantki". Byłem na kilku procesach podobnej treści.

- Cóż wlasnie o to chodzi byś kontrolował swój handel i sprzedawał tylko swoim... albo założył księge rachunkowości pełna i spisywal dane handlarzy ktorym dprzedajesz by moc zrzucic oskarżenie na faktycznego zdrajcę... proste i zgodne z dekretem o gospodarczym patriotyzmie imperium.

-Już to robię. Koszty administracyjne wzrosły... A z resztą wątpliwe, by oni byli na tyle głupi...
"Już wolałbym wkurzać Masilę..."

- Każdy handlowny od pewnego progu wartosci obrotu, tak zwanego Progu Lingardzkiego musi prowadzic pełna ksiegę przychodow i rozchodów, co za tym idzie opisuje ogół obrotu handlowego. Notowani muszą do tego uiścić też dane kontraktujących aby mozna było ich sprawdzić. O ile więc wówczas padnie podejrzenie na cb to pobieramy odpisy danych z księgi i wysyłamy swoich ludzi do kontraktujacych by wyłapali i doprowadzili ich tu na przesłuchanie i głębsze śledztwo.

-A więc to już wiem. Należy jeszcze pamiętać, że jedna strona lub obie mogą zafałszować księgi podatkowe, a bez specjalistó lub chronomancji jeat to nie do zauważenia.

- Wystarczy magia puryfikacji, bądż jak wspomniałes chronomancja, a służby imperatora maja swoje sekrety... nie martw się, damy sobie radę. Ostatecznie jak podpiszesz te papiery, które poproszę gdy dostaniemy herbarz, wowczas juz tylko decyzja Laufta będzoe czy cie wypuscić czy wyprowadzic przed oblicze imperatora.
Rzekł Brunon i kiedy tylko skończyl zdanie weszla znana juz z widzenia blondynka i wniosla masywna ksiegę zatytułowaną 'Herbarz Heraldyczny dziejów Ferenthiru', a byla to ksiega wielka na dwa łokcie i szeroka na półtora, jej grubość to pół łokcia miary, opisywac miala rody przeszłe, a takze terażniejsze, miała tez sporo miejsca na przyszłe. Wszystko podzielone na państwa i księstwa by łatwiej było znaleźć tego, kogo sie szuka. Byly tam rody tak z Unifikowanych Królestw jak i z Federacji Drowskiej. Ogółem ksiażka obita byla w piękną, grubą skórę, ktora byla miękka i przyjemna w dotyku. Na niej wyszywane byly piekne zdobienia złotymi nićmi tak, by styl każdej z nacji miał jakis akcent na obiciu ksiegi za razem tak by nie gryzly sie one wizualnie. Faktycznie robila ta ksiega spore wrażenie, a byla zamieczetowana klamrą z kłodką z ithorytu, która otworzył srebrnym albo srebrytowym kluczykiem Brunon, po czym podsunął ci księgę pod dłonie.
- Masz co chciałeś.
Po czym obrocil się do blondynki
- Tess, przynieś proszę dokumenty zrzeczenia się przygotowane dla pana Konstante, powoli łapiemy wspólny język i moze on być skory do wypełnienia ich.
Po czym ona znów zniknęła za drzwiami sali.
- To teraz masz troche czasu by przejżeć herbarz.

-Od Brunona... Równie dobrze może mnie zamknąć na resztę życia... - Odpowiedział i zaczął szukać w herbach imperialnych herbów, które mogą mu coś przypomnieć.

// masz przeszukiwanie, genealogie albo heraldyke ? Jak nie to nie znajdujesz nic, jezeli jednak to rzuc na percepcje //
- Mam to traktować jako przyznanie się, czy też znowu księciunio się droczy ?
Spytał ironicznym głosem Brunon Tosh.

Spojrzał na niego, po czym zamknął księgę.
-Niczego już nie ma. I raczej droczenie. Jak mówiłem, my z von Lauftami nie jesteśmy w kognitywie.

- Nie traktuj mnie jak ludzi z rodu van Lauft, to że mnie wychowali nie oznacza, że jestem jednym z nich... zawsze gorszy, wiecznie odtrącony.

-Rozumiem, jak się czujesz... Uwierz mi. Z ludzi wywodzi się wielu mędrców... Wielu naukowców, myślicieli... Wielu wynalazców.. No ale nic...

- Nie wiem co mają ci wielcy ludzie do rzeczy Mercurius...
Tess weszła z papierami
- To te papiery o które pan prosił.
- Dziękuje Tess.
Tess wyszła, a Brunon spojrzał na ciebie
- To jak ? Podpisujesz ?

-Najpierw chciałbym je przeczytać.

- Proszę bardzo.
Podsunął ci cztery kartki zapisane językiem urzędowym opieczętowane pieczecią czerwonych kapturów. Czytasz je ?

Czyta je (tak, ma czytanie i pisanie).

Poproszę rzut na percepcje z modyfikatorem -5

//Jeden. Mam 3. W sensie 3 na karcie.

1. ' Niniejszym ja niżej podpisany oświadczam, że zawsze byłem, jestem i będę wierny prawom i rozkazom imperatora Serviusa Gryphitha von Draco, przysiegam na swoją cześć, Dominusa oraz honory szlacheckie strzec zasad imperium i szerzyć jego chwałę, a w razie potrzeby zgodnie z prawem pospolitego ruszenia stawić się lub swoich synów w służbie wojskowej imperium by chronić jego granic i czci. Tak mi dopomóż Dominusie światłodzierżco, z najczystszej Aurelii zrodzony i cały panteonie ładu.
/miejsce na podpis/ '

2. ' Ja niżej podpisany potwierdzam swoje zeznania w sprawie nordyckich ruchów separatystycznych i partyzanckich na terenach północnych ziem imperium, zgodnie z którymi potwierdzam wiarygodność oskarżenia wymienionych w akcie prawnym z dnia 15.06.25r.s. jednocześnie wyrzekam się wspierania tychże ruchów i przysiegam zaprzestać jakichkolwiek kontaktów z wyżej wymienionymi, co za tym idzie unieważniam zaręczyny ustanowione z panną Reu oraz odwołuje planowane działania dążące do naszych zaślubin.
/podpis/ '

3. 'Ja niżej podpisany, zarejestrowany w imperialnej ewidencji wytwórstwa i handlu u numerze ewidencji /9 cyfrowy numer ewidencji/ zarzekam się, że będę rzetelnie prowadził ksiegę przychodów i rozchodów ubogacona o dokładne dane kontraktujacych handlarzy, wyrzekam się wspierania swymi produktami bądź sprzedarzą swych produktów partyzantki separatystycznej oraz wrogów imperium, oświadczam o braku występowania szmuglerki oraz produkcji sankcjonowanych produktów, na które nsleży miec koncesje bez jej posiadania, a także potwierdzam pelną rzetelność i wiarygodność mojej gospodarki na szczeblu folwarku jako o wiernym i zgodnym z prawami imperium wytwórcy legalnych towarow na rynrk imperialny
/ podpis / '
Tu jeszcze możesz rzucić na inteligencję, a może uda ci się znaleźć ciekawe zastosowanie tego aktu...

4. ' Ja niżej podpisany zarzekam się, że dochowalem pelnej wierności wszelkim bóstwom uznanym przez imperium, a co za tym idzie nie kultywowałem, nie czciłem, nie wysławiałem i nie popierałem kultów chaosu, a także omijałem jego działania zgodnie z przykazaniami Dominusa, którego chwała oświeca imperium, zgadzam się na przebadanie przy użyciu roztworu srebra oraz magii światła, a co za tym idzie jestem gotów dla udowodnienia swej czystości duchowej i fizycznej od spaczenia stawiając sie w razie potrzeby na te badania. Apeluje jednak o przeprowadzenie jej przez zakon paladynski im. Dominusa, a nie inkwizycję, jestem tez otwarty na dalsze działanis ku wytepieniu chaosu na terenach mi podległych nawet jeśli mialbym być z tego powodu stratny finansowo.
/podpis/ '
Tu tez mozesz zrobić rzut na inteligencję.

//Jakiej inteligencji człeku? A, dobra
Pierwszy wylazł: -1
Drugi: -5
Trzeci: -8
Czwarty: -6
Mam 4 wiedzy.
Spojrzał na punkt drugi i na człowieka przed nim.
-Myślę, że mogę się wam lepiej przydać, niż tylko wypierając się jej. Jeśli to zrobię, waszą siatkę szlag jasny trafi i Łasixe zwiną kity aż do zimy. Więc widzisz... Rozumiesz, do czego dążę?

Wiec tak. Podpunkt 3 stanowi idealna podstawe prawna pod papiery na ulgi podatkowe, doplaty rolnicze oraz inne papierki zwiazane z dalszym rozwojem folwarku.
4 podpunkt zaś oznacza ni mniej ni więcej ze dojdzie do tych testów i jest to tylko kwestią czasu, na szczęście Tosh oszczedzil ci nieprzyjemnosci zwiazanych z torturami inkwizycji i zlozyl to tak by zajął sie tym zakon paladynów co jest dość humanitarne... gorzej bo papier ten uprawni inkwizytorow do wbijania sie na folwark jak do siebie, naduzywania gościnności i zabijania twoich ludzi do woli gdy tylko znajdą ślady chaosu... nie jest to zbyt opłacalne... powinienes to znegocjować....

- W sumie... przydałby sie ktos za liniami wroga... ale jaką mam gwarancje że będziesz działał na naszą korzyść ? Acz fakt myślenie twoje jest dobre...

-Akt czwarty... A ten to uprawnia inkwizycje, by uznawała mój dom jak dom wczasowy. Jakbym chciał to bym założył Dom wczasowy na wybrzeżu... To jest myśl... Ale mniejsza. To daje lekko zbyt duże uprawnienia Inkwizycji i może spowodować niezbyt dobre rzeczy. O ile zgadzam się, by likwidować chaos, to bardziej humanitarnymi metodami. Z procesem niezawisłym, tajnym oraz z domniemaniem niewinności oskarżonego. Z dowodami i świadkami. - Po czym spojrzał się na Tosha.
-Zacznijmy od tego, że czasem kaźdy dobry agent musi się odwrócić od pracodawców. Każdy Drow Ci to powie. Ale oni też nie wiedzą. Nikt nie ufa agentom w 100%. Ostatnim razem coś takiego spowodowało, że 3 pułk Sterbentruppen musiał zostać przeniesiony z Granicy Sylvańskiej na front Południowy... Musiałbym czasek zdradzać tajemnice czy prawdziwe informacje zmieszane z fałszywymi... W obie strony. Jestem politykiem. Od szpiega różni się to tylko jednym szczegółem. Jakim?

- Jawnoscia działania ?

-Tym, że sam wybierasz polityka, który Cię dyma w dupę.

- Ciekawie ujęte... a jednak imperatora nie wybierał nikt...

-Była mała wojna domowa po jego koronacji jak pamiętam. A mój komentarz... To było tak, że rada miejska wybiera ludzi, którzy nią zarządzają. We wsi wybierają Sołtysów. A szlachta okoliczna wybiera tych, kto im przewodzi na sprawach zewnętrznych. Takich bardziej dotyczących okolicy.

- Ja się z tym zgodzę,, ale za takie słowa inkwizycja by ci odrąbała łeb...

-Z tymi słowami zgodziłaby się większość obywateli. Ale przejdźmy dalej.

- Co masz na myśli mówiąc dalej ?

-Do przenegocjowania punktu dwa i cztery. W dwójce powiedziałem. Robię za agenta, ale utrzymuję kontakty. A w czwórce już powiedzialem.

- Dwójkę zaakceptuję, ale ta czwórka... myślisz że łatwo mi będzie wyperswadować inkwizycji najazdy na ciebie po odnalezieniu pieprzonych kielichów krwi na terenie twojego folwarku ?

-Chyba "odperspadować". Wyperswadować to przekonać. I nie chodzi nawet o to. Raczej chodzi o to, by nie traktowali mojego domu jak placu zabaw. Dla przykładu mordowania ludzi czy wspomniane wino.

- Tutaj to juz musiałbyś z samym Lauftem gadać... nie mam dość wpływow ni sily militarnej by podskakiwac samej inkwizycji...

-A ja mam wpływy na samym dworze Imperatorskim. Jestem przyjacielem Serviusa, a przynajmniej tak mnie nazwał.

- Z twoimi poglądami, to niezbyt prawdopodobne, ale co ja tam wiem, Servius to dość kontrowersyjna persona. Skoro tak, to sam to załatwisz... co za tym idzie, bądź tak dobry podpisz te dwie kartki i miejmy to z głowy, powinienem nieco wypocząć, a po tym brać się za planowanie strategii dalszej obrony pogranicza...

-O które Ci chodzi? Imperius trzyma blisko siebie Masilę Rantor. Jak czytałem, jest uznawana przez niektóre kręgi jako "największa pchła mrocznej magii".

Skoro 2 i 4 nie pasuje to 1 i 3 wypełniasz.... proste i logiczne. Po za tym, nekromancja ktorą pala się Rantor nie jest równoznaczna z chaosem... ona nie czerpie z domeny chaosu, ba nawet nie do końca mozna powiedzieć że czerpie to od boginki z panteonu szału, ktora za nekromancje odpowiada... plotki głoszą że po prostu ma układy z samym Sevtrem dzieki czemu nie próbuje utkać ulomnych wersji duszy lecz faktycznie przyzywa dusze, ktore należały do ciał i po dobroci werbuje je na swe posługi... po za tym miesza często różne źródła magii... ciężko jednoznacznie nazwac czym jest ta sztuka acz potocznym rozumieniem to nekromancja... gdyby nie immunitet inkwizycja do jej życi też by się pewnie dobierała... ale skoro jest najblizszą doradczynia i ciotką Serviusa to jest bezpieczna...

-Czyli te plotki o Shadowsongu to...

- Jakie plotki o Shadowsongu ? To zwykły królobójca i mutancki fi*t chaosu, którego zamierzam kiedyś zabić. Rantor jst jego ciotką ale bardzo daleką.... po matce... bardzo daleka krewna matki, jak każdy smokoludź.

-Wydawało mi się, że matka Imperiusa to elfka...

- I tu jesteś w błędzie. Wielka Księżna wysokich elfów to biała smoczyca dzierżąca moce światła.

Spojrzał się zdziwiony.
-A to nie tak, że smoki to wielkie Gady? Jeśli mnie pamięć nie myli, Masila ma, a na pewno miała smoka na usługi.

- Nie wszystkie... choć dla zwykłego człowieka to często niewiarygodne...

Lekko puchnął.
-Mówię. Nie zdziwiłbym się, jakby Rantor też nim była...

- .... Nieważne... przemilczę tą uwagę. Tak czy inaczej powinieneś podpisać te dwa papiery.

Spojrzał na niego, po czym podpisał papier trzeci i pierwszy. W tej kolejności.