Właściciel
Tutaj niestety trafiłeś tylko na ślepy zaułek i odchody, najpewniej należące do tej samej Wampy.
Zaklął, wsiadł do pojazdu i zaczął szukać innej jaskini.
Właściciel
Już kilkanaście metrów dalej miałeś następną.
Wjechał do niej przygotowując się do strzału.
Właściciel
Wjeżdżanie do niej nie było zbyt dobrym pomysłem, niemniej trafiłeś do środka, czyli do niemalże identycznej jaskini, może poza resztkami ostatniego posiłku Wampy, acz poza tym odkryłeś też coś jakby kojec z różnych ubrań i zdartych futer, być może leże bestii.
Rozejrzał się wokół i przygotował zasadzkę.
Właściciel
Podczas rozglądania się zauważyłeś, że owe leże rusza się i wydaje ciche powarkiwania. Choć mało prawdopodobne, żeby czaiła się tam dorosła Wampa.
Odkrył leże butem, trzymając odpowiedni dystans.
Właściciel
Wampa, ale nie dorosła: Trafiłeś na młode, całkiem urocze, choć nieco mniej, gdy zrozumie się co z niego wyrośnie. Ale to zawsze dodatkowe kredyty, a przynajmniej wedle słów tego Cyrkona.
Sprawdził czy ma jakąś klatkę, czy chociaż coś na uśpienie w pojeździe.
Właściciel
Nie, ale młode Wampy nie były zbyt groźne, na dobrą sprawę zwyczajnie się Ciebie chwyci i jednym problemem będą drobne skaleczenia, siniaki lub otarcia oraz kilka chwil siłowania się z młodym.
Wsadził je do kabiny, cały czas mając w dłoni pistolet. W razie powrotu niezadowolonej matki.
Właściciel
Niezadowolona to ona dopiero będzie po swoim powrocie do jaskini. Ale że jeszcze nie ma jej na horyzoncie to wypadałoby skorzystać z tej okazji i wracać.
Wszedł do pojazdu i pojechał z powrotem.
Właściciel
Obyło się bez incydentów lub ataku wściekłej mamy, więc spokojnie wróciłeś w miejsce, gdzie zaparkowałeś swoją brykę. Na całe szczęście, stała tam, gdzie wcześniej.
Podjechał w strone wejścia, oczekując, aż zaloga otworzy drzwi.
Właściciel
Tak też się stało, a otworzył Ci nie kto inny jak Krasnolud.
Trzymając ręke na pistolecie wjechał do środka.
Właściciel
Krasnolud zamknął za Tobą właz i zapewne już miał Cię opie**olić lub Ci zapie**olić, kiedy zobaczył, co ze sobą przywlokłeś.
- Żarty sobie, ku*wa, stroisz czy jak?
- Znajdź jakąś klatkę i filokleta, on zna się na tropicielstwie. - Powiedział nawet nie spojrzawszy na krasnoluda - Skierował się na mostek krzycząc - Odpalamy silnik! -
Właściciel
- Się je**ny wampiarz znalazł. - mruknął pod nosem Krasnolud, odchodząc. - Treser zasrany.
Trafiłeś na mostek, którego załoga zaczęła wszelkie procedury przedstartowe oraz proces grzania silników.
- Zimno jak cholera - Powiedział po czym zaczął sprawdzać broń, w oczekiwaniu na start. W końcu ta temperatura mogła rozstroić co nieco.
Właściciel
Temperatura podnosiła się nieznacznie co chwilę i w końcu dotarła do poziomu akceptowalnego przez większość form życia i gatunków rozumnych, zaś kanonierka oderwała się od podłoża i ruszyła w kierunku miasta. Tymczasem Krasnolud wrócił, przy okazji dając Ci klatkę, od razu odchodząc. Elfa na razie ani widu, ani słuchu.
Poszedł zamknąć zwierzęta.
Właściciel
Młode było tylko jedno, do tego nie za duże i pozbawione opieki matki, tak więc bez większych problemów zamknąłeś je w klatce, akurat w chwili gdy przybył Filoklet, od razu wytrzeszczając oczy na Twoją zdobycz.
Właściciel
- Nie mów, że chcesz ją zatrzymać. - powiedział błagalnie, choć w jego głosie wyczuwałeś nutkę rozbawienia.
- Raczej sprzedać, a co? -
Właściciel
- To już prędzej, bo nie zamierzam dzielić z tym czymś kajuty. - powiedział i wziął klatkę, odchodząc.
Wzruszył ramionami i odpowoedział na odejście - Już Ghóln nam w zupełności wystarczy - Po czym ruszył na mostek. - kiedy to zacznie ruszać, bo obawiam się, że może odwiedzić nas wściekła mamusia. -
Właściciel
Przez całą drogę nic takiego się nie stało, a Wy bez większych problemów wylądowaliście z powrotem w mieście.
- Wszyscy, macie zostać na statku. Ja zaraz wracam - Wziął klatkę i skóry, po czym poszedł na zapamiętany adres.
Właściciel
Był to mały i niczym niewyróżniający się z zewnątrz budynek. Ciekawiej zrobiło się w środku, gdzie większość pomieszczenia zasłana była skórami, rogami, futrami i innymi rozmaitymi trofeami. W środku kręciło się nieco Cyrkonów, ale poza nimi, na szczęście, zauważyłeś też kilku ludzi, więc rozmowa nie będzie obfitowała w większe trudności.
Podszedł do kogoś kto wyglądał na jakąś ważniejszą osobistość. - ja w sprawie ogłoszenia -
Właściciel
Nikt w sumie na takiego nie wyglądał, ale zareagował stojący najbliżej człowiek.
- Ogłoszenia? - spytał z wahaniem, ale później twarz mu się rozjaśniła, gdy zobaczył skórę, futra, rogi, pazury i klatkę z małą Wampą. - Ach, tak: Ogłoszenia. Proszę tędy. - powiedział, kierując się do pobliskiej lady.
Podszedł tam i poostawił towar na ladę.
Właściciel
Mężczyzna musiał nieco namęczyć się nad zważeniem tego wszystkiego oraz ocenieniem wieku i stanu zdrowia młodej Wampy, ale w końcu mu się to udało i wręczył Ci nieco kredytowych sztabek o wysokich nominałach.
- Tysiąc pięćset siedemdziesiąt kredytów za wszystko, może pan przeliczyć jeśli chce. - powiedział i zaczął zanosić towary na zaplecze lub w jakiekolwiek inne miejsce. W sumie to miałeś dziwne przeczucie, że młodą Wampę widzisz ostatni raz w tej formie, bo później może wylądować na talerzu jakiego cyrkońskiego dostojnika... Chociaż nie, to mało prawdopodobne. Prędzej będzie zwierzątkiem lub gladiatorem.
Przytaknął i przeliczył po czym udał się do sklepu z bronią.
Właściciel
Sklepu oferującego broń jako taką nie było, bardziej oferowano tutaj wyposażenie typowo myśliwskie, aby polować na Wampy i inne monstra zagrażające Cyrkonom.
Wszedł tam i podszedł do lady - Potrzebuje soczewki skupiającej do lasera. -
Właściciel
- Skupiającej? - spytał stojący za ladą Elf, dość ciekawy widok na tej planecie. - Niestety, mam tylko jakieś celowniki, nic takiego nie sprzedaję.
Machnął ręką - No cóż, podziękuje - Odwrócił się na pięcie i poszedł do statku.
Właściciel
Elf próbował Cię zatrzymać, krzycząc coś o promocjach na sprzęt myśliwski, okazjach jedynych w swoim rodzaju i w ogóle o pierdołach, więc nawet się nie zatrzymałeś i bez problemów wróciłeś do kanonierki.
Postawił pieniądze na stół. - 1570, Tak jak zawsze, każdy po 15% a ja biore reszte na naprawy, wyżywienie i amunicje. Tylko że z malym wyjątkiem ghóln dostaje 10% za to, że przespał całą podróż - Odliczył każdemu po 225, oprócz ghólna który dostał tylko 150. Reszte schował dla siebie. Poza tym, z uzbieranych pieniędzy kupuje robota albo modół protokularny do naszego, jakieś obiekcje? -
Właściciel
- Pie**olę Ciebie, ten statek i załogę, wysadźcie mnie na najbliższej cywilizowanej planecie z kosmoportem i poradzę sobie dalej sam. - odwarknął Krasnolud, nim ktokolwiek inny zdążył coś powiedzieć. - No, chyba że Ty masz co do tego jakieś obiekcje. - dodał z paskudnym uśmieszkiem.
- Słyszałem, że krasnoludzka przysięga to rzecz święta, a ten kto ją złamie przynosi wstyd całemu swojemu rodowi. - Zapytał z niewinnym wyrazem twarzy i głosem.
Właściciel
- Jestem ostatnim ze swego rodu, w dupie mam przysięgi.
- Że pijak to rozumiem, ale krasnolud bez honoru? Tożto nowość. Zresztą powinieneś mi dziękować za to, że dostałeś cokolwiek. -Jego ton natychmiast zmienił się na bardziej szorstki - Wiesz dobrze, że pozwalam wam chlać, ale stawiam jeden warunek. Kiedy mamy robotę, macie się stawić. A ty nawet nie raczysz ruszyć swojej dupy. Jak myślisz ile pracodawców by ci za to zapłaciło? -
Właściciel
- Zależy po której stronie prawa.
- Musisz mieć bardzo wyidealizowaną wizje świata jeśli myślisz, że po którejkolwiek stronie prawa, zapłacą ci za chlanie gorzały i niesubordynacje - Powiedział coraz bardziej szorstko.