Właściciel
No niestety, siedzieć i czekać nie masz za bardzo jak, bo po żarcie każdy musi iść sam.
Konto usunięte
No to dupa, zdjął swoją dupę z siedziska i skierował się po jedzenie.
Właściciel
Ustawiłeś się w kolejce pełnej Goblinów i tylko Goblinów, bo Orkowie jadają gdzie indziej i lepiej.
Konto usunięte
Czekał cierpliwie, bo na bójki ochoty nie miał.
Właściciel
Wreszcie się doczekałeś, gdy stojący za garem Goblin dał Ci miskę, łyżkę i nalał do niej brązowej papki z kawałkami mięsa, i ostro dającą solą, która była tu jedyną przyprawą.
- Następny! - warknął kucharz.
Konto usunięte
Odsunął się robiąc przejście i znowu usiadł byle gdzie, aby zjeść.
Właściciel
Było słone, mdłe i niezbyt smaczne, ale chociaż ciepłe.
Konto usunięte
Jadł szczury, więc smak niezbyt go obchodził. Po skończonym posiłku skierował się na miejsce zbiórki.
Właściciel
Reszta Goblinów też tam czekała.
Konto usunięte
Ustawił się przy nich zapinając lepiej swój nowiutki hełm.
Właściciel
Niektórzy patrzyli na niego z zazdrością, ale większość też miała nowe wyposażenie, więc raczej nikt nie zadźga Cię we śnie, żeby zdobyć hełm.
Konto usunięte
-Znowu atakujemy karawaniaka?
Właściciel
- A skąd mom wiedzieć? - zapytał zagadany Goblin. - Szefo jeszcze nic nie mówić.
Konto usunięte
-Nosz i ch*j.
Dziwnie wypowiadając "ch**" ustawił się i czekał.
Właściciel
Wreszcie przybyli Orkowie w całej okazałości.
- Baczność, ścierwa! - warknął dowódca.
Konto usunięte
Wyprostował się, aby sprawiać wrażenie, że stoi na baczność, bo szczerze to nie wiedział jak to miało dokładniej wyglądać.
Właściciel
Pozostałe Gobliny miały podobne rozterki, ale Ork uznał to wszystko i skinął głową.
- Za mno, marsz! - rozkazał i poszedł, a towarzyszący mu Orkowie za nim.
Konto usunięte
Skierował się za nim marszem próbując złapać krok innych goblinów, aby poczuć się niczym ludzka armia.
Właściciel
Maszerowaliście nieco niezgrabnie, ale nawet nieźle. Minęliście większość dzielnicy i miejsce ostatniej zasadzki. Zatrzymaliście się kawałek dalej.
Konto usunięte
Podrapał się w swój szary podbródek i czekał na dalsze instrukcje od dowódcy.
Właściciel
- Dobrać się w pary! - zarządził dowódca, a widząc, że niektóre Gobliny mają z tym, problem dodał: - To jest: Dwójkami, kretyny!
Konto usunięte
Rozejrzał się za jakimś wojakiem z którym mógłby dobrać się w parę.
Właściciel
Ten z włócznią, z którym gadałeś, wyglądał zachęcająco.
Konto usunięte
Podszedł do niego próbując sobie przypomnieć jego imię.
-Łączymy sie?
Właściciel
Skinął głową.
- Łuczniora to zawsze dobrze mieć w ekipie.
Konto usunięte
-Tak samo jak włóczniaka.
Wyciągnął łuk i nałożył strzałę czekając na dalsze rozkazy.
Właściciel
- Widzeta te trzy uliczki, prosto jak w mordę strzelił? Iść nimi. Wybrać jedną i iść. Spotkamy się po drugiej stronie. I, ku*wa, nie hałasować!
Konto usunięte
-Ty prowadź, ja bede osłaniał.
Powiedział do włócznika dając iść jako pierwszemu.
Właściciel
Nie za bardzo go to ucieszyło, ale ruszył.
Konto usunięte
Ruszył za nim próbując iść jak najciszej.
Właściciel
Skradaliście się więc uliczką między kamieniczkami.
- Trochę straszno. - mruknął Goblin.
Konto usunięte
Kiwnął głową, ale nie odpowiedział bojąc się kary za hałasowanie. Szedł dalej.
Właściciel
Szliście dalej. Po chwili usłyszałeś skrzypienie za swoimi plecami.
Konto usunięte
Odwrócił się i skierował łuk w tamtą stronę.
Właściciel
Były to jedynie otwarte drzwi, za którymi coś jednak może być.
Konto usunięte
Skierował się w ich stronę, aby je zamknąć. Nie miał czasu na takie gierki.
Właściciel
Zamknąłeś, a za środka wydobywało się skomlenie.
Konto usunięte
-No ku*wa nie wydawaj dźwięków!
Warknął w myśli i otworzył gotując się by strzelić w owego psa, o ile to pies był.
Właściciel
Owszem, był to pies. Zwykły, kudłaty i brudny kundel. Na jego widok poczułeś coś w brzuchu. I nie był to głód. Bardziej coś, jak... litość? Słowo to znałeś z wykładów Orków, którzy mówili, że takowa nie istnieje.
Konto usunięte
Stał jak wryty kilka sekund nie wiedząc co zrobić, jeśli go nie zabije to będzie skomlał, a z drugiej strony jak go zabije to prawdopodobnie wyrzyga swoje wnętrzności. Ruszył mu oprawionego ze skóry i głowy szczura, żeby zajął się jedzeniem i zamknął pysk, tylko to przyszło mu do głowy.
Właściciel
Ruszyłeś, a on zjadł go ze smakiem i dość szybko, po czym podszedł do Ciebie i usiadł an zadzie, wpatrując się w Twoje oczy.
Konto usunięte
Z grymasem oddał mu drugiego i ostatniego swojego szczura po czym skierował się z powrotem w stronę włócznika.
Właściciel
Złapał go w locie i wyszedł za Tobą.
- O! - krzyknął Goblin. - Fajny piesio. Skąd masz?
Konto usunięte
-W domu był, skomlał, a cicho mieliśmy być, więc żarcie dałem.
Powiedział dość cicho.
Konto usunięte
Kiwnął głową potwierdzająco i ruszył znowu naprzód.
Właściciel
A pozostali dwaj za Tobą.
Konto usunięte
Szedł dalej jak to plan zakładał, w ciszy.
Właściciel
W końcu trafiliście na rozległy plac, gdzie była już większość pozostałych Goblinów.
Konto usunięte
Rozejrzał się co oni tu w ogóle robią.