//A ja byłem pewien, że trzymasz go na wypadek śmierci pierwszej postaci :V//
Trafiłeś tam, jak zwykle pełno było ogłoszeń od Milicji, Wolnych Strzelców i Gildii Kupców, ale w tym wypadku nic Cię nie zainteresowało.

Skąd wiesz, że nic? Może coś mnie zainteresuje.

-Tropienie też. - powiedziała.

Taczka:
- No tam nam się przydasz. - odparł. - Zaczekaj tu, przyślemy oddział, z którym pójdziesz. Oni wytłumaczą Ci co masz zrobić i za ile.
Murzyn:
Głównie cena, która w wypadku każdego zadania oscylowała w pobliżu dwudziestu sztuk złota i nigdy nie była większa.

To ile ci zapłacą, nie równa się z ceną, którą możesz zgarnąć na misji.

//Piękna myśl, na prawdę. I co w związku z tym fantem?//

W związku z tym jakie są tam ogłoszenia do ch*ja?

Od Milicji, Gildii i Wolnych Strzelców. Związane były wyłącznie z Nieumarłymi. Bandyci czy Najemnicy mogli mieć inne, ale w tym celu trzeba by udać się do Szarej Dzielnicy.

Milicja brzmi ciekawie, co mają?

Szukają chętnych do eliminacji Nieumarłych.

W jakich dzielnicach?

-Dobra, poczekam... - powiedziała.

Murzyn:
W każdej, w jakiej mają wpływy.
Taczka:
A oni odeszli, więc możesz w sumie tylko czekać.

Czekała tupiąc nogą od czasu do czasu.

Nie czekałaś długo, bo po chwili zauważyłaś człowieka, Elfa i Krasnoluda idących w Twoją stronę.

Może i miałeś racje... A w dupę z tym, przeszedł się po przedmieściu i okolicach szukając jakiegoś zajęcia, bądź roboty.

Poczekała jeszcze chwilę, żeby podeszli.

Taczka:
- Tropicielka, tak? - zapytał dla pewności człowiek.
Murzyn:
Nie znalazł nic takiego.

Zaczął szukać milicji, może mają coś osobistego do roboty.

-Tak, to ja... - powiedziała patrząc się prosto w oczy facetowi.

Taczka:
- Jestem Kir. - powiedział człowiek. Był to wysoki mężczyzna, w kolczudze i skórzanej zbroi. Przy pasie nosił dwa miecze, a w cholewie każdego buta tkwił sztylet. Miał piwne oczy i krótkie, jasnobrązowe włosy. Jego twarz pokrywało kilka blizn.
- Ja to Ambur. - przywitał się Krasnolud o czarnej jak smoła brodzie do pasa oraz z włosami i wąsiskami w tym samym kolorze. Miał małe, niebieskie oczka, ubrany był w przedniej roboty pancerz i dzierżył dwuręczny topór.
- Mędrzec. - zakończył krótko Elf. Wydawał Ci się zdecydowanie najprzystojniejszy, o długich blond włosach i szmaragdowych oczach. W dłoni miał łuk, przy pasie dwa długie sztylety, lub krótkie miecze, nie miałaś pewności, a na plecach kołczan pełen strzał. Miał na sobie zielone spodnie i płaszcz z kapturem w tym samym kolorze.
Murzyn:
Znalazłeś trzyosobowy patrol choć raczej nie będę mieć nic ponad to, co znalazłeś w ogłoszeniach.

Szukał dalej.

-Ja jestem Aria. - przedstawiła się.

Murzyn:
//Niby czego?//
Taczka:
- Jesteś gotowa? - upewnił się Kir.

Niby innych oddziałów milicji?
//Wybacz, ale ciągle mam w głowie aneksję Plu111. ;v//

Znalazłeś więc inny, również trzyosobowy.

Spytał co mają do roboty.

-Chyba tak... - powiedziała.

Murzyn:
Odpowiedzieli, że zabijanie Nieumarłych.
//Dialogi nie bolą.//
Taczka:
Bez słowa odwrócił się i ruszył gdzieś, a Elf i Krasnolud za nim.

- Może być, ile płacicie?
//Mózg mnie boli, spałem 3 godziny.//

Poszła powolnym krokiem za nimi.

Taczka:
I zaczęłaś zostawać w tyle.
Murzyn:
- Dwa złota za głowę zwykłego, pięć za Gryzącego, dziesięć za Siepacza, a dwadzieścia za Kata.

- Uhuhu, a w jakiej dzielnicy?

- W każdej. Głowy możesz zdać w karczmie, która do nas należy, każda Dzielnica ma taką. Tam też dostaniesz wynagrodzenie.

- Yhm... Całkiem fajnie. Biorę się.
Sprawdził godzinę, tak mniej więcej.

Zauważyła, że odległość między nią a grupą się powiększała, więc podbiegła do nich.

Murzyn:
Tak, mniej-więcej, po południu.
Taczka:
Więc podbiegłaś.
- Mówili Ci, gdzie idziemy? - zapytał znów człowiek.

-Nie... Mówili mi tylko, że mam się z wami spotkać... - powiedziała.

- No więc idziemy do Szarej Dzielnicy. Byłaś tam już kiedyś?

-Nie, nigdy... - powiedziała i spuściła głowę.

- Zawsze musi być ten pierwszy raz. - rzekł i poklepał Cię po plecach.
//Zmiana tematu. Zaczynasz.//

Więc ruszył do robotniczej dzielnicy.
//Tak, tak już zacznę sam.//

Wyszedł z karczmy i skierował się do domu.

Do domu nikt Ci się nie włamał, więc wyglądał tak samo, jak w momencie, gdy go opuściłeś.

Rozebrał się i poszedł spać.

Rozebrałeś się i zasnąłeś. Obudziło Cię światło poranka.

Wstał i się ubrał.

Udało Ci się to.

Powoli wkraczając na leśną ścieżkę postanowił zdjąć swoją kuszę z pleców, wyjąć bełt z kołczanu i pierw naciągnąć cięciwę na swoim haku przy pasie metodą przykucu i powstania, załadował bełt i tak trzymając kuszę w dłoniach ruszył do przodu rozglądając się za pierwszymi śladami zwierzyny.

Niestety, w pobliżu ścieżki śladów brak. Lepiej skierować się bardziej w las.