Właściciel
- Mamy tarcze, a co do turniejów i polowań to my nigdy nie organizowaliśmy tych pierwszych, ale na polowania zawsze znajdziemy czas.
-Turnieje to całkiem dobra sprawa na pokazanie swojej tężyzny, znajomości walki, jazdy konnej w wyścigach czy też celności.
Właściciel
- I mówisz, że wszystkie inne rasy coś takiego organizują?
-Ludzie, elfy i krasnoludy na pewno. Przynajmniej przed wojną. Teraz jest to raczej mało prawdopodobne, bo tego nie zrobi się w jednym mieście, przy takim turnieju to z całego kontynentu się zjeżdżali.
Właściciel
- Zapewne musiało być ciekawie.
-Żebym jeszcze wtedy żył, znam to tylko z opowieści ojca, który to rozkochał w sobie tam moją matkę.
Właściciel
Drow już chciał coś odpowiedzieć, gdy nagle do karczmy weszli pozostali członkowie wyprawy (wyłączając oczywiście rannych i martwych), którzy zaczęli rozsiadać się po wolnych stolikach. Dość szybko karczma zaczęła się zmieniać nie do poznania, gdyż niewolnicy zaczęli roznosić trunki i jedzenie oraz wieszać tarcze do rzutów sztyletami i nożami. Ze środka pomieszczenia usunięto stoliki i krzesła, dając coś na kształt kwadratowego ringu. Do tego z piętra zaczęły schodzić skąpo odziane Mroczne Elfki. Zauważyłeś, że Drizzt dość szybko dołączył do jednej z grup, a jego siostra najprawdopodobniej opuściła lokal.
-Jednak coś umieją się bawić... Hmm...- Powiedział wychodząc przed lokal, by możliwie rozejrzeć się za kobietą. Raczej nie miałby szans w żadnym starciu z mrocznymi elfami w walce w zwarciu czy to w rzucaniu do tarczy.
Właściciel
Niestety nigdzie jej nie widziałeś.
-No nie mówcie, że teraz nie wrócę do domu, co?- Powiedział opierając się o ścianę przy wejściu do karczmy.
Właściciel
Niemożliwym jest, żeby tylko ta jedna Drowka znała powrotną drogę na powierzchnię. Możesz zapytać kogokolwiek, choć zaczepianie nieznanych Mrocznych Elfów to niebezpieczny sport.
Jakoś wolał zostać odprowadzonym przez znajomą osobę. Chyba tylko Drizzt się nada. Wrócił, więc do karczmy i rozejrzał się za nim.
Właściciel
Był on właśnie w środku tego dziwnego ringu, gdzie toczył walkę z innym Mrocznym Elfem.
Postanowił, więc obejrzeć walkę, raczej nie przerywałby mu jej właśnie teraz.
Właściciel
I słusznie, bo dekoncentracja mogła go kosztować ważną kończynę lub życie, gdyż podczas pojedynku dozwolone było okaleczenie, zranienie lub zabicie rywala.
Pomimo barbarzyńskich zasad, to starał się doczekać końca pojedynku.
Właściciel
Udało Ci się doczekać, gdy Drizzt sprawnie zranił wroga w prawą dłoń, a z lewej wytrącił mu miecz. Obaj wyszli z ringu, oczywiście zwycięstwa w glorii chwały.
-Zgaduję, że mam nie mówić o tym klubie walki?- Powiedział podchodząc do Drizzta. Zamierzasz jeszcze tutaj się bić i zabawiać?
Właściciel
- Owszem, bo rzadko kiedy mam okazję. A o co chodzi?
-Tak jak mówiłem jakiś czas temu, wyjścia stąd nie znam. Tym bardziej nie odnajdę go sam, a prędzej skończę w zupie jakiegoś orka. Więc jak wolisz dalej się bawić, to zwyczajnie powiedz mi dokąd mogła udać się twoja siostra. W oświetlonym mieście jeszcze jakoś się odnajdę.
Właściciel
- Na pewno nie chcesz zostać?
-Nie mam szans w walce, w której mógłbym nawet zdechnąć, tym bardziej w rzucaniu nożami. Nie bardzo mam tutaj więcej do roboty.
Właściciel
- Moja siostra potrafi zniknąć ot tak i nie wracać przez jakiś czas, więc zaprowadzę Cię na powierzchnię osobiście.
-Peszek... Szkoda, że muszę ci tak przerwać zabawę.
Właściciel
- Będzie trwała nawet kilkanaście godzin, więc niewiele stracę. Chodźmy. - powiedział i ruszył do bramy.
-To nieźle się tam zabawiacie.- Powiedział i ruszył razem z Drizztem ku wyjściu z miasta.
Właściciel
Bez zbędnego przeciągania, odprowadził Cię na powierzchnię.
//Zmiana tematu. Powinieneś zacząć w tej Dzielnicy, w której wszedłeś do Podziemi, ale pewnie zabawisz tam na dwa posty, więc możesz wybrać jakieś inne miejsce w obrębie miasta i wystartować pierwszym postem.//