//Byłem w 100% pewien, że tu odpisałem... Tak, zwyczajny bełt.//
Właściciel
Wyeliminowałeś Gryzącego Zombie idącego na przedzie, a Drowy zaczęły tworzyć formację, najpierw stawali wyposażeni w jatagany, sztylety i harpuny piechurzy, a kusznicy za nimi.
Postanowił ustawić się razem z nimi, wysunął dodatkowo krótsze ostrze w lewym karwaszu.
Właściciel
Kolejna salwa kuszników powaliła większość Nieumarłych w pierwszym szeregu, ale reszta i tak rzuciła się na Was. Masz tyle szczęścia, że na razie walczysz tylko z jednym przeciwnikiem i to ze zwykłym piechurem.
Walka z takowym powinna być o tyle prosta, że postarał się przyjąć przeciwnika na swoje większe ostrze, a następnie prędko uderzyć go cienkim ostrzem w skroń.
Właściciel
Nieumarły nie jest zbyt wymagającym przeciwnikiem, a w Twoim przypadku walka z nim to ledwie igraszka, więc szybko pozbawiłeś go tej resztki życia.
Skoro go załatwił i żaden inny nie szedł w jego stronę to postanowił wykorzystać chwilę i wspomóc najbardziej potrzebującego mrocznego elfa, postarał się o zaatakowanie jego przeciwnika/ów od tyłu poprzez wbicie ostrza/y w czaszkę.
Właściciel
Uratowałeś mu tym życie, gdyż on krzyżował bliźniacze jatagany z dwoma Siepaczami, a Ty usunąłeś trzeciego Niemarłego, który mierzył się do zadania mu ciosu od tyłu. Słysząc upadek za sobą, dość szybko ściął swoich przeciwników i odwdzięczył Ci się, eliminując jednym sprawnym rzutem noża, idącego w Twym kierunku Siepacza.
Skinął jeszcze do niego głową i starał się kontynuować swoją robotę flankując nieumarłych, starał się też doglądać jakichś korzystnych sytuacji, gdzie dla przykładu byłoby mnóstwo nieumarłych blisko siebie, by rzucić tam granatem.
Właściciel
Właściwie ciągle wychodzili z tunelu, więc rękę Cię świerzbi, i to bardzo.
-A może by tak zawalić ten je**ny tunel, z którego przychodzą? Będą wtedy mniejszym bólem w dupie, niż obecnie są!- Powiedział do głównie dowodzącego mrocznego elfa, to lepiej by dzięki niemu podejmować takie decyzje taktyczne.
Właściciel
- Nie chciałem tego robić, bo nigdy nie widziałem tak okazałej grupy. - odparł. - Ale jeśli mają ciągle nadchodzić to możesz zawalić.
-No to jazda!- Powiedział, po czym wyciągnął z mieszka kilka granatów, a następnie rzucił je w kierunku tunelu, z którego masowo nadchodzili nieumarli, rzecz jasna rzucił te granaty metodą łuku, by nikt przypadkowo ich nie przechwycił i nie wybuchłyby wcześniej.
Właściciel
Użycie większej liczby granatów niż jeden sprawiło, że nie tylko wyeliminowałeś około trzydziestu Nieumarłych, ale też zawaliłeś tunel, zabijając przynajmniej pięciu kolejnych, a pozostałym blokując drogę do Was. Ci, którzy zostali w grocie, walczyli nadal z tępym uporem.
Dając teraz nam promyk nadziei w postaci zawalonego tunelu postanowił powrócić do wspomagania swoich sojuszników w walce z przeciwnikiem, gdy tam przewaga liczebna przeszkadzała.
Właściciel
Tobie i kilku innym skrytobójcom udało się pozbyć Siepaczy i Gryzących Zombie, dzięki czemu pozostały motłoch został dość szybko pokonany.
-No to co, jakieś straty?- Powiedział chowając oba swoje ostrza. W dodatku wkrótce powinniśmy ruszać z tym czymś, o ile tego nie ugryźli.
Właściciel
- Wliczając starcie z potworem, to mamy dziewięciu martwych plus kilku rannych.
-Cóż, trzeba im będzie urządzić jakiś tradycyjny pogrzeb... Co z nim?- Wskazał na śpiącego nadal potwora.
Właściciel
- Przyślemy kogoś, coś, żeby się nim zajął. Ale do tej pory trzeba go pilnować i czekać. No i aplikować nowe dawki trucizny, żeby się nam za szybko nie ocknął.
-Równie dobrze można mu wlać całą fiolkę do krwiobiegu, efekt będzie ten sam jakby to aplikować. Rzecz jasna... Takie coś może też zabić.
Właściciel
- A my na razie chcemy mieć go żywego.
-Już nie pytam co chcecie robić posiadając takie monstrum. No to przed, czym mamy go jeszcze bronić skoro tunel już zawalony, a przejście, którym wracaliśmy jest najpewniej bezpieczne?
Właściciel
- Tuneli jest tu tak wiele, że nawet my ich nie znamy. Z jakiegoś zawsze może nadejść zagrożenie.
-To lepiej chyba pozostać w minimalnej ciszy, by za bardzo dźwięk się nie rozchodził.
Właściciel
- Nie wiem czy słyszy, ale staramy się zachować naprawdę jak najciszej. - syknął. W normalnych okolicznościach pewnie by krzyknął, ale teraz wolał sobie to odpuścić.
-Macie chyba swoją truciznę, by podawać ją temu czemuś, co?- Zapytał możliwie siadając na jakimś kamieniu.
Właściciel
- Wzięliśmy wystarczająco, a może i nawet więcej. - odpowiedział i zrobił to samo co Ty.
-Wiadomo jak szybko dotrze do nas te wsparcie? No i możliwie czy przyniosą coś na czym przeniesiemy te monstrum.
Właściciel
- Nie wiem kiedy, ale wiem, że przyniosą, spokojnie.
-Ja się o nic nie martwię.- Powiedział wzdychając, a następnie opierając policzek o dłoń oraz łokieć o kolano zaczął kontemplować, nic innego nie miał do roboty w tym miejscu.
Właściciel
Myślałeś więc, a minuty, kwadranse i godziny mijały. Pozostali rozmawiali szeptem, odpoczywali, czyścili broń lub opatrywali rannych. Kilku czuwało przy potworze i od czasu do czasu aplikowało mu nasenną truciznę. Wreszcie do groty weszli nowi żołnierze, zapewne w celu przeniesienia potwora.
-No, przybyła kawaleria.- Wstał ze swojego kamienia czekając na rozwój wydarzeń, raczej powinni się teraz wziąć za przenoszenie potwora, w czym naturalnie spróbował pomóc.
Właściciel
Nie miałeś wiele do pomocy, bo wzięli ze sobą zestaw podnośników i małych dźwigów oraz dźwigni, dzięki czemu przenoszenie potwora szło sprawnie, a Ty, że się na tym nie znasz, mógłbyś tylko im przeszkadzać.
No to pozostawało mu przystanąć na czatach, by nic innego im nie przeszkadzało.
Właściciel
Nic nie przeszkadzało i bez żadnych dodatkowych atrakcji wróciliście do miasta Drowów.
Cóż, nie miał co ze sobą tam zrobić, to chyba pozostało mu wrócić do tej karczmy, z której wyszedł, chyba że ktoś go zatrzymał.
Właściciel
Nie, jedynie za Tobą udał się Mroczny Elf, któremu uratowałeś życie, a on zrewanżował się chwilę później.
Skoro nie ubiegał się o nic to zwyczajnie udał się do karczmy, może tam znajdowała się ta urodziwa kobieta.
Właściciel
A i owszem, była tam i na widok Twój i Drowa uśmiechnęła się promiennie, co nie było zwyczajem Mrocznych Elfów. Teraz pytanie: Uśmiechnęła się do Ciebie, do Drowa, czy do Was obydwu?
Jako, że jej nie znał to uznał, że to pewnie Drow był z nią jakoś związany. Nie miej jednak postanowił do niej podejść i oznajmić.
-No, na coś się tam przydałem, więc czy się stoi czy się leży, 500 złota się należy.- Nieco zarechotał się na myśl o tej rymowance.
Właściciel
Ona i on również się zaśmiali, a po chwili Drow uścisnął Elfkę i oboje usiedli obok Ciebie.
- Ja to bym mu jeszcze z dodatkowe pięćdziesiąt dorzucił. - rzekł Elf. - Uratował mi tam życie.
- Cóż, bracie. Najwidoczniej za swoje gapiostwo musisz zapłacić, ale z własnej kieszeni.
-Nie przesadzaj, stary. Zrewanżowałeś się zaraz po mnie, więc jesteśmy w tym przypadku kwita. Najważniejsze, że te monstrum nadal żywe, a to dla was chyba wyjątkowo ważne, użyjecie go jakoś w boju, co?
Właściciel
- Najpierw musimy zbadać czym właściwie jest, nim podejmiemy jakieś decyzje. - odpowiedział Mroczny Elf. - A właściwie jak się nazywasz?
-Jestem Stalvar Goldfeather, z zawodu wolny strzelec i posiadający najbardziej bajerancki przedmiot w mieście.- Zaśmiał się nieco, a następnie odetchnął.
Właściciel
- Jestem Drizzt, a to moja siostra, Vierna. - odpowiedział Drow. - A o jakim przedmiocie mowa?
-No to popatrz.- Powiedział, krótko odczepiając ostrze z pochwy przy bucie i balansował jego ostrzem na palcu wskazującym. Macie tu może jakąś tarczę na rzutki czy coś?- Powiedział skupiając się bardziej na właśnie tym ostrzu.
-O rety, szkoda...- Powiedział rozglądając się za jakąś belką nośną, przy której najlepiej nikt nie stał czy też jakimś pustym stołem, powiedzmy, że nie chciał nikogo przypadkiem trafić.