No to co, pompki, brzuszki i inne tego typu wygibasy.
Właściciel
Gimnastyka idzie jak cholera.
-Co jest, chyba nie zasiedziały się moje stawy?
Właściciel
Może to, a może powinieneś coś zjeść, albo się przespacerować.
-Chwila, jadłem śnadanie?-podrapał się po głowie, pociągając przez przypadek lekku i lekko krzynął.
-Zapomniałem, jakie to wrażliwe...
Właściciel
No wrażliwe, wrażliwe, a co do śniadania to nie. W ogóle to dość dawno jadłeś.
Patrzy się na czas i sprawdza, na co się załapie.
Właściciel
Na coś zawsze się załapie, zwłaszcza jeśli stołówka jest całodobowa.
Bierze sobie coś pierwsz-lepsze i je.
Właściciel
No i zjadłeś całkiem porządny kawał pieczonej nerfiny.
Ta, talerze odniósł i postanowił poszukać eskadry.
Właściciel
W kantynie ich nie było, więc pozostają pokoje, hangar i mostek.
No to ich szuka, zmysł łowcy naprzód.
Właściciel
W pokojach nic, hangar też pusty.
-A tamci gdzie mogli się urwać...?
Właściciel
//Dałem Ci trzy możliwe lokacje. Dwie z głowy. Została jedna. //
Właściciel
Tam, poza załogą mostka i dowódcą okrętu, byli Twoi piloci.
Podszedł do nich.
-A wy co stoicie tak, jakbyście miotłę połknęli?
Właściciel
- A, jesteś wreszcie. - powiedział kapitan. - Posłałem kogoś po Ciebie, ale najwidoczniej wolałeś wałęsać się po fregacie.
Pokazał na eskadrę.
-Ich szukałem kapitanie.
Właściciel
- Skoro wszyscy są już na miejscu to może chcecie usłyszeć o swojej misji?
Właściciel
- Tym razem macie nieco bardziej rozrywkowe i bojowe zadanie.
Właściciel
- Słyszeliście o placówce wydobywczej na Forggy? - zapytał.
-Na odprawie porównywali jó do Bespinu, ale ja nie mam pojęcia, co do reszty nie wiem.
Właściciel
- Gazowy gigant, Imperium wydobywa tam paliwo. - wyjaśnił kapitan.
-Bespin 2 w skrócie i wiem, że na Bespinie wydobywa się gaz Tinbana, tak bardzo potrzebnego dla obojga stron, z kolei ten gigant ma wielkie złoża paliwa, które, jeżeli przejmiemy, bardzo wzmocnią nasze okręty i eskadry, dodatkowo osłabimy Imperium. Zgaduję, że jakieś nasze siśy już tam są, a my mamy je wesprzeć z powodutego, że TIE-ów jak mrówków, tak?
Właściciel
- Wysłali już tam jakiś okręt, ale jakoś brak rezultatów. Dlatego kazali mi wysłać Was.
-Rozumiem sir. Kawaleria to taki rodzaj wojsk, który przybywa zawsze spóźniony, ale zdobywa całą chwałe, jak mawiał mój ojciec...
Właściciel
- Aha. Szykujcie się. Wylatujecie najpóźniej za kwadrans.
-Tak sir! Eskadra, do maszyn! Chyba, że kapitan chce cos jeszcze dodać.
Właściciel
- Koordynaty dostaniecie, gdy już wystartujecie. - dodał i kazał Wam odejść.
-Jazda, do maszyn-zakładajac hełm na głowę.
Właściciel
Szybko znaleźliście się w hangarze, a tam maszyny były już gotowe do startu.
Wszedł do swojej maszyny, uaktywnił wszystko i wystartował.
-Eskadra, szykować się do skoku.
Właściciel
- Chętnie, szefie, ale nie posiadamy jeszcze koordynatów.
-Wylećcie i czekać, potem skakać. A mogłem zabrać tego R3... Nieznośny wetere z okresu Wojen klonów, ale jednak swój. Mój ojciec z nim latał...
Właściciel
W końcu otrzymałeś koordynaty, tak jak pozostali piloci.
-Skaczemy!-programuje i skacze.
Właściciel
Skoczyłeś.
//Zmiana tematu. Ja zacznę. Może Rafael się ruszy :V//
Właściciel
Opliko:
Cała eskadra wyskoczyła niedaleko mgławicy, jednak była ona oddalona i nie była Waszym celem. Musiała nim być z pewnością stara fregata Munificent, unosząc się przed Wami.
Ponieważ nie znam atmosfery panującej w eskadrze postanawiam siedzieć cicho i czekać aż inni coś powiedzą. Tymczasem jednak przygotowuję myśliwiec do walki.