-to ten... Na coś czekamy tak?-
Właściciel
-Możliwe. Na przykład na to, że wyjdziesz.
-dobra nie chce mi się zaczynać,strzepanin tak że cześć-zamarkował obrót by uderzyć przeciwnika w dłoń i wytrącić rewolwer
Właściciel
Lekko go dotknąłeś, to wyciągnął drugi rewolwer, znacznie mniejszy, który utrzymywał w twój brzuch.
-Bez sztuczek.
-słyszałeś kiedyś o logice?-
Właściciel
-Logika podpowiada mi, że jeden z rewolwerów wystrzeli w ciebie.
-a mi logika pofpowiada że mam kałacha, strzelba pancerz kilka granatów przeciwpancernych które wysadze jednym kliknięciem oraz psa, więc dlaczego miałbym sobie odpuścić?-
Właściciel
-Rewolwer przeciw pancerny, najnowszy cud techniki Ostatnich Homo Sapiens. No... może zaraz po broni laserowej i plazmowej.
-Dobra a tera z możesz to odłożyć panie "bezfrakcji" bo jak na razie te nasze logiczne myślenie wskazuje mi na to że jednak jesteś z vindicate, znałem louisa i willhelma więc...-
//zaklepuje rewolwer plazmowy
Właściciel
-Vindictae nie istnieje psie.
-to że organizacja nie istnieje nie oznacza że jej członkowoe się poddali!-
-czyli potrafię rozmawiać z trupami?!-
Właściciel
-Nie widziałem, nie udzielam się do tego.
-To że nie widziałeś żadnego z nich nie znaczy że są martwi. A więc to ty chciałeś wysadzić szpital?-
Właściciel
-Ja? Nie, wczoraj się o tym dowiedziałem.
-Nie wierzę że jesteś bez frakcji, czego tu szukasz?-
Właściciel
-Bo ja wiem? O.H.S. czegoś szuka i zamierzam to znaleźć przed nimi.
-ehh nie można było tak od razu, ide z tobą tylko nie pie**ol mi o samotnych misjach-
-Mamy ten sam cel więc nie pie**ol i powiedz czego się dowiedziałeś ja mam tylko tego sms-a
Właściciel
-Nie wiele, między innymi tego, że O.H.S. coś tutaj znalazło, coś powiązanego z Vindictae.
-Cholera choć idziemy przeszukać te piętro-
//czy to jest ten szpital w którym byłem z willhelmem?
Właściciel
-Nic tutaj nie ma, tak samo jak na innych.
//Yhm///
-Mam pomysł chodź ze mną-pobiegł w strone sejfów
Otworzył drzwi i się rozejrzał
-sóźniliśmy się, cyba że...-podszesł do psa i nakazał mu szukać
-K*rwa mać-uderzył o ściane-nie ma nic k*rwa nie ma, spóźniliśmy się-
Właściciel
-Yhm. Po czym to wnioskujesz?
-było tu kilka sejfów, pewnie ich szukali-
Właściciel
-Albo zgłosili się po ich zawartość prawowici właściciele.
Właściciel
-Jak się nie ma co się lubi...
-ehh przeszukam reszte szpitala może coś jeszcze znajdziemy-kazał psu szukać
Właściciel
Pies ruszył w kierunku wyjścia, tak samo jak twój kompan, przecząco ruszając głową.
-I w co ja się dałem wplątać...
Właściciel
Pies przeszedł wiele pomieszczeń, ale nic nie znalazł.
Usiadł zrezygnowany wzdychnął-nie mam pojęcia, chyba przyjechaliśmy za późno-
Właściciel
-Nie poddawaj się, bo do Vindictae nigdy nie dołączysz.
-Sam mówiłeś że są martwi-
Właściciel
-Duch, a frakcja to dwie różne rzeczy.
-o ironio-wstał i zaczął dokładne metodyczne przeszukowania szpitala
Właściciel
Znalazłeś niebieską kartkę, wśród recept.
Schował ją do kieszeni i szukał dalej
Właściciel
Na tym piętrze nic.
-Byłeś w piwnicach?