-Lubię dużo wiedzieć, bo potem nie palnę jakiejś głupoty.
Właściciel
- W sumie mądrze. - przyznał brodacz, co było w sumie dziwne, bo swoim zwyczajem powinien zacząć bluzgać i wykłócać się.
-To... Dlaczego Elfy tak długo żyją?
Właściciel
- Tego akurat nikt nie wie, nawet same Elfy. - odpowiedział długouchy.
Kiwnęła głową i przyciszyła się.
Właściciel
Po kilku minutach drogi mieliście już rozbijać obóz, dopóki nie przeszkodziła Wam w tym strzała, która wbiła się w pień drzewa tuż obok głowy Kira. Trio podróżników jak na zawołanie dobyło broni, zaś Waszą grupą otoczył przynajmniej tuzin zbrojnych w długie glewie, miecze jednoręczne i sztylety Elfów, a zapewne i drugie tyle czaiło się na drzewach, z łukami, strzałami i oszczepami w gotowości. Cóż, nieciekawa sytuacja.
Wyciągnęła broń tak jak inni i po prostu stała, niby gotowa na walkę.
Właściciel
- Kim jesteście? I czego tu chcecie? - spytał jeden z Elfów, najpewniej przywódca zbrojnej grupy.
- Wędrowcami i podróżnikami, którzy przemierzają Elarid wzdłuż i wszerz. - odparł Kir tak spokojnie, jak tylko pozwalała mu na to sytuacja.
- Brzmi to podejrzanie... - zaczął inny długouchy, ale Krasnolud bynajmniej nie dał mu dokończyć:
- Nas, ku*wa Twoja leśna mać, oskarżasz o kłamstwo, drzewoje*ie jeden? - warknął, a później dodał, gdy zrozumiał co Elf miał na myśli: - Albo o szpiegostwo?
Cóż, to w sumie nieciekawa śmierć: Zginąć za coś, czego się nie zrobiło, ale za niewyparzony jęzor prostego brodacza.
Próbowała stać cicho i nie zwracać na siebie uwagi.
Właściciel
Nim ktokolwiek miał okazję pociągnąć tę farsę dalej, usłyszeliście przeraźliwe wycie, a po chwili spomiędzy drzew wyskoczył sporych rozmiarów Worgen o czarnej jak smoła sierści, który pchnięciem jednego ze swych ostrzy pozbawił życia jednego z Elfów, trafiając w serce lub inny ważny organ, zaś drugim ściął głowę kolejnemu, a ta potoczyła się nieco ponad metr, aby wylądować u Twych stóp. Po chwili następny długouchy padł trupem, nafaszerowany goblińskimi strzałami o ząbkowanych grotach. Wtedy okolice lasu zaroiły się od Goblinów z tarczami, jednoręcznymi mieczykami i włóczniami, oraz łucznikami skrytymi gdzieś w zaroślach, i Worgenami w przyzwoitych pancerzach, wyposażonych w tarczę i miecz długi, miecz dwuręczny lub dwa miecze jednoręczne. Zarówno Twoi kompani jak i Elfy natychmiast zapomniały o nie tak dawnych animozjach i wspólnie stanęli do walki: Połowa Elfów zwarła szyk z mieczami w dłoniach, zaś pozostali celnymi strzałami wypuszczonymi z długich łuków eliminowali co groźniejszych wrogów. Krasnolud zabijał już trzeciego Goblina, wyraźnie mając problem z wyszarpnięciem ostrza topora z jego kręgosłupa, zaś Kir mierzył się z tym samym Worgenem, który w pierwszym ataku pozbawił życia dwóch Elfów.
Nie wiedziała, co zrobić, więc stała jakoś z boku i trzymała miecz na moment, kiedy ktoś by ją zaatakował.
Właściciel
Dwójka Goblinów upatrzyła Cię sobie jako dość łatwy cel, toteż jeden od razu rzucił się do ataku z mieczem uniesionym wysoko nad głowę i dzikim okrzykiem na ustach, drugi zaś okrążał Cię powoli z włócznią w zielonych paluchach.
Najpierw spróbowała pozbyć się szarżującego z mieczem goblina, wykonała więc pchnięcie w jego głowę, zanim zdążył ją zaatakować.
Właściciel
Był zbyt głupi, by to przewidzieć, i zbyt rozpędzony, aby w porę się zatrzymać, toteż dość łatwo nadziałaś jego głowę na klingę miecza, a on przestał być zagrożeniem, choć przeszkodę stanowił nadal, gdyż jego martwe ciało ciążyło Ci na mieczu i musiałaś się go szybko pozbyć, gdyż drugi zielony debil właśnie zaszarżował na Ciebie ze swoją włócznią.
Spróbowała użyć ciała goblina jako tarczy, przed dzidą tego drugiego.
Właściciel
Udało się, ale on miał mniej problem z wyciągnięciem swojej broni z ciała kamrata, toteż po chwili zaatakował ponownie.
Próbowała jakkolwiek uderzyć go mieczem z zwisającym goblinem.
Właściciel
Niewiele to dało, teraz najpewniej konałabyś z goblińskim grotem w brzuchu, gdyby nie strzała jakiegoś Elfa, która przebiła na wylot gardło Goblina, doprowadzając do jego bolesnej śmierci, której towarzyszył upiorny charkot, gdy bezskutecznie walczył o każdy haust powietrza.
Ściągnęła goblina z miecza i czekała gotowa na czyjś atak.
Właściciel
Nie czekałaś długo, po jeden z Worgenów zaatakował Cię, biegnąc na czterech łapach niczym wilk, bez broni czy pancerza. Chociaż jego długie kły i pazury mogły ją świetnie zastąpić, podobnie jak spora krzepa w obu parach kończyn.
Spróbowała pchnąć w niego ostrze, kiedy się zbliżył.
Właściciel
Uniknął ataku, przeskakując nad Tobą, aby po wylądowaniu przejść do pozycji wyprostowanej i zamachnąć się jedną z łap zaopatrzonych w ostre pazury prosto w Twoje gardło.
Spóbowała jakoś się schylić, żeby jej nie trafił.
Właściciel
Udało się, a on ponownie przeskoczył nad Tobą. Nim zdążył zaatakować, jego głowa poleciała wprzód, odcięta jednym zamachem miecza Kira. Zauważyłaś, że wokół walka już się skończyła.
Odetchnęła z ulgą i schowała miecz.
Właściciel
Pozostali robili podobnie, choć nie wszyscy: Dwóch Elfów zajmowało się rannymi, zaś trzech innych było definitywnie martwych. Cóż, przynajmniej ani Ty, ani żaden Twój towarzyszy nie otrzymał jakiejś większej rany.
//totalnie zapomniałam o tej postaci ;-;//
-Co teraz będziemy robić? - Zapytała się Kira.
Właściciel
//No popatrz, bo ja też ;-;//
- Żebym ja to powiedział... Tak jakby to nie planowaliśmy tej akcji, więc... - zaczął, ale przerwał mu dowodzący grupą Elf.
- Więc możecie zostać na jakiś czas, zdobyliście w tej bitwie nasze zaufanie. - powiedział, ku uldze Mędrca i człowieka. Jedynie Krasnal miał to gdzieś, wciąż mocując się z szkieletem Goblina, w który wbił ostrze swego topora, a którego to nie mógł wyszarpnąć. Znaczy się tak, wyszarpnął topór z ciała zielonego, ale razem z nim kręgosłup...
No to czekała na to, co będzie dalej.
Właściciel
Nieco musiałaś poczekać, Elfy zajęły się grzebaniem zwłok wrogów, w czym pomogła reszta Twojej drużyny, oraz opatrywaniem rannych. Gdy już wszystko zrobili, zabrali swoich rannych i martwych kompanów, a później ruszyli, zapewne prowadząc Was do jednego ze swych miast.
W sumie, to się trochę podekscytowała tym, że po raz pierwszy zobaczy elfickie miasto. Poszła za swoimi kompanami.
Właściciel
Droga nie trwała długo i tak po chwili przeszliście przez ścieżkę między wilczymi dołami, wieże strażnicze i palisadę, aby znaleźć się w samym mieście, zbudowanym z drewna pod koronami wielkich drzew, na drzewach lub wewnątrz ich, które to dodatkowo połączono ze sobą systemem lin, kładek i wiszących mostów.
-Niesamowite... Co jeszcze ciekawego tutaj mają?
Właściciel
- Źródło wiecznego życia. - powiedział żartobliwie Kir i zaraz został skarcony przez Mędrca pstryczkiem w ucho.
- Przestań, młoda nasłucha się bajek, w później będzie je wszystkim wokół rozpowiadać.
-Nie mam za bardzo komu tego rozpowiadać... - Mruknęła.
Właściciel
- Jak to? - zainteresował się człowiek. - To nie jest tak, że masz pełno rówieśników i przyjaciół?
-A skąd taki pomysł? Przecież nikt nie chce się ze mną zadawać.
-Em... Ganiam dzikie zwierzęta z mieczem zamiast kręcić się z innymi dziewczynami, wydaję mi się, że to właśnie dlatego.
Właściciel
- Ta, to ma sens. - podsumował Kir.
- Przypomina mi Ciebie, gdy byłeś ledwie podrostkiem. - odparł Elf.
- Miałem wtedy dwadzieścia pięć lat, teraz mam trzydzieści osiem... Jestem dorosły, do cholery!
- Cóż, jak dla mnie to brakuje Ci jeszcze kilku dekad. - powiedział ze śmiechem, samemu mając za pewne na karku już kilkaset wiosen.
- Ja pie**olę... - wyrwało się Amburowi, gdy kręcił się wokół własnej osi, rozglądając się po elfickim mieście.
-Co można robić w takim mieście?
Właściciel
- Jeśli nie jest się Elfem to w sumie niewiele, nasze rozrywki i tryb życia to dla Was nic interesującego, pasjonującego czy w ogóle wartego uwagi.
-Czyli będziemy się nudzić?
Właściciel
- To i tak tylko miejsce przejściowe, nie mieli zabawić tu długo, a spędzimy tu jeszcze mniej czasu przez tę wojnę.
-A gdzie idziemy później?
Właściciel
- W planach mieliśmy Głazogarby, ale działania Stalowych Ludzi mogą nam to uniemożliwić, więc jeśli się nie uda, to ruszymy do Gór Mglistych, a stamtąd, najpewniej omijając lub zahaczając o Martwe Bagna, ruszymy z powrotem do Hammer, zawadzając o kilka miast. - wyjaśnił Ci Kir, gdy całą grupą weszliście do budynku, który przypominał Wam z zewnątrz karczmę... Jak się okazało, była to karczma, acz specyficzna o tyle, że poza Wami były tu same Elfy i Driady... Poza tym nie różniła się prawie niczym od jakiejkolwiek innej karczmy w Verden czy w ogóle w Elarid, acz przyozdobiono ją znacznie większą ilością roślin ozdobnych i trofeów myśliwskich, niż widziałaś w życiu gdziekolwiek indziej w jednym miejscu.
Szła za kompanami, przy okazji oglądając uroki elfickiej karczmy.
Właściciel
Uroki jak to uroki, takie jak te opisane wcześniej... Niemniej, razem z resztą dotarłaś do lady i tu był pewien problem, bo o ile Elf i człowiek zadowolili się lokalnym winem, a naburmuszony Krasnolud dobrał się do zapasów własnych trunków produkcji swych współplemieńców, przy okazji twierdząc, że szczyn pić nie będzie, to nikt zbytnio nie wiedział, co podać Tobie...
-Ja mogłabym się napić po prostu wody, no i zjadłabym coś mięsnego...
Właściciel
Karczmarz usłyszał i w ostatecznym rozrachunku zafundował Wam ten sam posiłek składający się ze smażonego mięsa, chleba i doprawionego leśnymi ziołami sosu. Oczywiście dostałaś też swoją wodę, a gdy Elf zapłacił za wszystko, udaliście się do stolika, aby tam w spokoju zjeść, napić się i porozmawiać.