Właściciel
Jak nazwa wskazuje, zamieszkana jest głównie przez robotników. Przed zarazą mieszkali tutaj, a pracowali w sąsiedniej Przemysłowej Dzielnicy. Teraz jest to baza wypadowa Milicji, która wysyła swoje oddziały do Przemysłowej i Centralnej Dzielnicy. Dzięki dużej liczbie robotników, nie brak im tu chętnych do walki, choć Ci z reguły wolą nie mieszać się do konfliktu w ten sposób. Znacznie częściej zajmują się produkcją dóbr z materiałów dostarczonych z Dzielnicy Przemysłowej. Tworzą więc fortyfikacje, broń i odbudowują poszczególne domy, warsztaty, wieże, kopalnie czy magazyny na terenie tej Dzielnicy lub w sąsiednich. Życie jakoś tu się toczy, ludzie starają się nie myśleć o wojnie i o tym, że każdego dnia obrona Milicji może paść.
Obecnie jest to najczęściej i najmocniej atakowana przez Nieumarłych Dzielnica. Ataki zdarzają się codziennie, często po kilka razy, a czasem biorą w nich udział nawet Trolle Zombie.
Podobno Orkowie też czają się na tę Dzielnicę, ale czekają aż Milicja i Nieumarli wybiją się, lub chociaż osłabią, nawzajem.
Można tu znaleźć zatrudnienie, zarówno jako Milicjant i bronić okolicy, czy też jako robotnik.
Właściciel
FD_God:
Po dość długiej wędrówce po dachach trafiłeś wreszcie przed karczmę w Dzielnicy Robotniczej, która był lokalną bazą Milicji.
Postanowił zatem wejść do karczmy, o ile nikt mu w tym nie przeszkodził, a stamtąd zacząłby szukać osoby, która dała to zlecenie. Zapewne był to jakiś ważny mąż.
Właściciel
Musiał to być pewnie wysoki i opalony człowiek w kolczudze, z mieczem u pasa i sztyletem w dłoni. Tymże coś gestykulował w trakcie rozmowy z podwładnymi, a była nią dwójka Elfów-łuczników i jeden rycerz nizanej rasy, gdyż w całości okryty był zbroją płytową, a na głowie miał hełm.
Po chwili cała czwórka skończyła rozmowę, a rycerz i łucznicy odeszli. Teraz wypada by zagadać, do jegomościa, który może być kapitanem, przynajmniej sądząc po insygniach dowódczych.
Zatem podszedł do mężczyzny i rozpoczął wymianę zdań.
-Mniemam iż to pan tutaj odpowiada za dowodzenie nad tym posterunkiem lub chociaż ma pan tutaj sporą władzę. Mam kilka pytań dotyczących tego zlecenia na pozbycie się jakiejś grupy nieumarłych. Wiadomo jak duża jest ta grupa, gdzie ona jest oraz jaka jest zapłata? No i czy nie widzieliście pośród nich kogoś groźniejszego.
Właściciel
- Jakieś trzy tuziny, może więcej. - odparł. - Płacimy łącznie pięćdziesiąt złota. Najgroźniejszym zaobserwowanym przeciwnikiem jest Egzekutor w asyście dwóch Siepaczy. Tamtych trzech też idzie, z racji że zgłosiłeś się tylko Ty, a nie przewidywałem, że w ogóle ktoś się znajdzie, znaczy się: ktoś spoza Milicji czy Armii.
-To dosyć normalna liczba... Chociaż ten Egzekutor może być dosyć twardym orzechem, ale powinniśmy sobie poradzić skoro też łucznicy tam będą. 50 sztuk złota na głowę czy do podziału?
Właściciel
- Na głowę. - odparł. - Ten, co przyniesie mi łeb tego ku*wia, dostanie jeszcze dodatkowe dwadzieścia.
-Coś czuję, że będzie spora rywalizacja o ten łeb, nie miej jednak zajmę się tym razem z tamtą grupką. No to gdzie się panoszą ci nieumarli?
Właściciel
- Na obrzeżach rozbili nam dwa patrole. - odparł. - Jednego z naszych oszczędzili, by patrzył, jak pożerają zabitych. Dowódcę patroli skrócił o głowę ten Kat. - dodał, a w jego oczach zaświeciły się łzy. - Moje... moje jedyne dziecko... - przez chwilę trwał w tym stanie, ale szybko się otrząsnął. - No, nieważne. Możecie już iść. Dalszych informacji udzieli Wam tamta grupa.
-Cóż, współczuję straty, nastały obecnie jak widać wyjątkowo ciężkie czasy. Ruszam zatem.- Orzekł, po czym ruszył za tymi łucznikami i rycerzem.
Właściciel
Ci stali przed karczmą, najwidoczniej czekając na Ciebie.
- Gotów? - spytał rycerz, zapewne przywódca tej grupy.
-Raczej bym tu nie przychodził, gdybym nie był. Jakieś plany jak zamierzacie podejść do tej roboty? Raczej nie będziemy się z nimi bić od frontu.
Właściciel
- Plan mamy, przekonasz się na miejscu. - odparł i ruszył, by poprowadzić grupę.
-Wolałbym znać ten plan teraz, by móc się chociaż do niego przygotować mentalnie...- Powiedział nieco zrzędliwie, po czym ruszył za nimi.
Właściciel
Rycerz jednak nic na to nie odpowiedział, a po prostu szedł dalej, a Elfy za nim. Wreszcie trafiliście do wąskiego, kamiennego gardła, między dwiema kamienicami. Stały tam już skrzynie z prowiantem, bukłaki wody i zapas strzał oraz bełtów. Było też nieco broni białej, głównie włóczni i mieczy.
- To stąd wyruszyły dwa nasze patrole, które rozbili Nieumarli. - rzekł rycerz.
-Skoro to wszystko tu zostało, to raczej nie skończyła się dobrze ich wyprawa.- Skrzyżował ręce na piersi i tak chwilkę się zastanawiał patrząc na bełty.
Właściciel
Gdy je tak beztrosko podziwiałeś, rycerz zagadał:
- Jak stoi u Ciebie z walką wręcz?
-Mój sposób walki opiera się głównie na ataku i ucieczce, rzadko kiedy walczę dłużej w zwarciu niż jakieś pół minuty.
Właściciel
- Świetnie. - powiedział. - W takim razie musisz ich znaleźć i zagnać w to wąskie gardło. Zabij kilku, a reszta pójdzie bezmyślnie za Tobą. Tutaj nie będą mogli korzystać z przewagi liczebnej, no więc ja zajmę ich w walce z bliska, bo będzie szło na mnie co najmniej dwóch an raz, a łucznicy będą eliminować resztę.
-Czyli widzę, że nawet nie planujecie użycia Baradilu czy trucizny rozwścieczającej na tym ich kacie, co?
Właściciel
- Planujemy, ale jeszcze nie skończyłem objaśniać planu. - odparł nieco speszony. - Wiesz, nasi łucznicy mają po fiolce takiej trucizny, więc skorzystają z niej na Kacie i Siepaczach. Z pozostałymi spokojnie sobie poradzimy.
-Sama trucizna ich nie załatwi, jak już jej użyjemy to proponowałbym się wycofać i dać im się załatwić między sobą, wtedy tylko wparujemy my i dokończymy dzieła.
Właściciel
- Pomysł dobry, ale ostatnio wycięliśmy w pień tak pięć sporych grup Nieumarłych w Centralnej Dzielnicy, więc...
-Tylko i tak rzucam plany. A jak coś nie wypali to co zrobicie? Ja szybko potrafię zmyć się na dach, nie wiem jak wy.
Właściciel
- Elfy też, ja mam alternatywną drogę ucieczki.
-No to znajdę ich i zaraz tu sprowadzę, rozstawcie jakoś baradil, bym mógł je wysadzić jednym z granatów jak już będziemy się tutaj bronić czy dopiero wtedy jak będę wracał, skróci nam to nieco czas walki.- Rzekł, po gdy rycerz skończył mówić to udał się w wzdłuż w wąskiej uliczki.
Właściciel
Po jakichś dwudziestu metrach wyszedłeś na rozległy rynek otoczony kamieniczkami.
No to wlazł czym prędzej na jakiś dach i rozejrzał się po okolicy szukając tych nieumarłych.
Właściciel
Po dłuższych oględzinach zauważyłeś dwóch piechurów idących w tym samym kierunku.
Postanowił im jeszcze nieco bliżej się przyjrzeć ze swojej pozycji, by móc określić czy to ktoś z milicji/oddziałów królewskich czy skąd indziej jeszcze.
Właściciel
Byli ubrani w zwykłe stroje mieszczan.
-Stać, kim żeście!- Krzyknął w ich stronę wstając z pozycji leżącej.
Właściciel
Nie odpowiedzieli, jednak zaczęli iść w Twoim kierunku. Dopiero teraz zaczynałeś poznawać ich wolny chód i obwisłe ramiona. To bez dwóch zdań Nieumarli.
-Dwóch to nieco za mało, ja tu szukam 30-osobowej grupy.- Powiedział, po czym odczepił swój sztylet od pasa i rzucił go za nich, nim ten uderzył w ziemię to wysunął swoje grube ostrze, teleportował się za nich i wykonał nim poziome cięcie na wysokości obu głów przeciwnika, wolną ręką zaś trzymał sztylet, który ponownie chował.
Właściciel
//Rzucił sztylet, a ten trafił Nieumarłego. Ale jak bez niego się teleportował?//
Właściciel
Trafiłeś za nich, czym bardzo zdezorientowałeś dwójkę Nieumarłych. Pierwszego skróciłeś o głowę, nim się odwrócił, ale drugi zdążył odskoczyć i rzucił się na Ciebie z wyciągniętymi łapskami i otwartą paszczą.
Jako, że jego specjalizacją były wszelakie uniki to zwyczajnie wykonał kilka zgrabnych ruchów nogami na bok i wraz zresztą ciała wykonał piruet na lewą stronę, a stamtąd nadal mógł swobodnie wykonać atak ostrzem na przeciwnika co też zrobił.
Właściciel
Nieumarły przeszedł jeszcze kilka kroków, a po chwili zatrzymał się. Padł na kolana, a odcięta głowa spadła mu z barków. Jeszcze chwilę trzymał się w pionie, ale po chwili z płuc uszło powietrze, co przypominało zrezygnowane westchnięcie, i padł na kamienny bruk.
-Dwóch z głowy, ciekawe czy należą do tej samej grupy...- Schował swoje ostrze, po czym ponownie wszedł na dach budynku, a następnie metodą skakania po nich postarał się wykonać zwiad całej okolicy w poszukiwaniu upragnionej grupy nieumarłych.
Właściciel
Zauważyłeś kolejnych dwóch Nieumarłych, idących w tym samym kierunku, co poprzedni.
Uśmiechnął się zatem nieco, po czym cichuteńko począł iść za dwójką ze swojej bezpiecznej pozycji.
Właściciel
Błądzili labiryntami uliczek. Nie miałeś pewności, czy próbują Cię zmylić, czy naprawdę zapomnieli drogi. Niemniej, śledziłeś ich, a oni szli w kierunku jakiegoś zapyziałego budynku, wręcz rudery.
Raczej nie wymagał od nieumarłego jakichś skomplikowanych myśli, wiedział też, że ta dwójka wykonywała swego rodzaju zwiad, a teraz najpewniej wracała do swojej bazy. Pozostało mu teraz zaczekać, aż wejdą do środka, by samemu móc bliżej się przyjrzeć wnętrzu budynku.
Właściciel
Weszli do środka, zostawiając uchylone drzwi.
Postanowił najpierw przyjrzeć się ilości okien by mieć dobrą okazję do ucieczki, a następnie zszedł z dachu i po cichu postanowił zakraść się do owej rudery w międzyczasie wyciągając swój sztylet, by ułatwić sobie ucieczkę.
Właściciel
Okna były tylko dwa, ale duże i bez szyb. Już przy wejściu do rudery uderzył w Ciebie smród odchodów i gnijących zwłok, co tylko utwierdza Cię w przekonaniu, że trafiłeś w dobre miejsce.
-Dosyć mało wyjść, najwyżej będę improwizował nieco z użyciem granatów.- Pomyślał, sobie i nałożył chustę bardziej na nos, by mógł nieco łatwiej oddychać. Postanowił wykonać lekki rekonesans po budynku najciszej jak się dało oraz przy okazji najbezpieczniej.
Właściciel
Pewnie był to magazyn, gdyż była tam jedna, wielka izba, zasłana teraz odchodami, kośćmi i szczątkami mebli. Pełno tu było robactwa, szczurów i Nieumarłych. Ci ostatni zebrali się dość tłumnie w jednej grupie, ale wokół kręciło się też kilku pojedynczych Nieumarłych, czy par, które patrolowały teren.
-Paskudne miejsce dla paskudnych osób.- Dalej starał się bezpiecznie rozglądać po budynku w poszukiwaniu właśnie tego kata czy jego siepaczy, by móc poprawnie zidentyfikować grupę.