Właściciel
Nagle jakiś Zombie zatachał na środek pomieszczenia skrzynkę, a z tłumu wyszli Siepacze, stając po jej bokach. Warknęli kilak razy, uciszając zgniły tłum. Nawet wartownicy przystanęli. Po chwili z tłumu wyszedł Egzekutor, ze swym toporem, wysoki na dwa metry i z czerwonym kapturem na łbie. Wszedł na skrzynkę i uderzył trzonkiem topora w podłogę, a później zaczął "mówić" do zebranych Nieumarłych w języku złożonym z ryczenia, warczenia i charczenia.
Czyli nieumarli mają nieco hierarchii pośród siebie, nawet swój własny pseudo język. Ciekawe czy jakbym zginął i został jednym z nich to nagle rozumiałbym co oni mówią...- Tak sobie zaczął myśleć, po czym zaczął szukać wzrokiem okna, pogrzebał także nieco w swoim mieszku z granatami wyjmując z niego dwie sztuki.
Właściciel
Wyjąłeś je, a Nieumarli skończyli zebranie i zbierali się, tyle że do wyjścia.
Mając w lewej dłoni dwa granaty rozplanował to tak:
a) Jeżeli znalazł okno to rzucił w ich stronę dwa granaty, a po chwili, gdy przeciwnik miał go zauważyć to rzucił sztyletem przez okno i teleportował się do niego.
b) Jeżeli nie znalazł okna to postanowił jednym granatem utworzyć sobie wyjście stąd, a drugim rzucił w tłum nieumarłych. Dalej jak wiadomo użyłby sztyletu do ucieczki przez utworzoną dziurę.
Nie miej jednak w obu przypadkach wykonał jedną, wspólną czynność, a było nią krótkie zdanie.
-No dalej, chodźcie tu!- Krzyknął to zaraz po rzuceniu granatów.
Właściciel
Jeden granat zrobił dużą dziurę w ścianie zapewniając Ci drogę ucieczki. Natomiast drugi zmniejszył liczbę potencjalnych przeciwników o osiem.
-No dalej, zapraszam!- Krzyknął w ich stronę, po czym rzucił sztylet przez utworzoną dziurę i teleportował się do niego, a stamtąd ponownie prowokował nieumarłych do ścigania go. Jeżeli to działało to zapamiętaną ścieżką postanowił uciec w stronę wąskiego przejścia, do którego miał ich zaciągnąć.
Właściciel
Gonili Cię dość wolno, ale nakierowujesz ich bezbłędnie na miejsce zasadzki.
-Postarajcie się chociaż, wleczecie się jak gówno!- Śmieje się w ich stronę i dalej biegnie ku miejscu zasadzki.
Właściciel
I, o dziwo!, przyspieszyli, przez co nawet Ty musisz nieco zwiększyć tępo.
Śmiejąc się postanowił przyśpieszyć, w dodatku nawet raz postanowił rzucić za siebie granat, by nieco uszczuplić ich siły.
Właściciel
A wtedy stało się coś niespotykanego, przez co śmiech uwiązł Ci w gardle: Na czoło pościgu wysunął się jeden z Siepaczy, a gdy zbliżał się granat, ten odbił go mieczem. Co prawda i tak wybuchł, wyłączając z akcji dwóch Nieumarłych, to gdyby nie interwencja tego pomysłowego potwora, ofiary mogłyby być dwukrotnie większe.
Nieco zdziwiony prędkością przeciwnika postanowił przyśpieszyć jeszcze bardziej, nie był nawet takim złym maratończykiem, więc do owej pułapki mógł mieć dość siły, by dobiec tam sprintem.
Właściciel
Udało Ci się zostawić ich w tyle, najwidoczniej przyspieszenie mają tylko chwilowe. Trafiłeś na miejsce zasadzki, mając może jeszcze pół minuty, zanim się tu pojawią.
Postanowił dalej biec w ciszy do swoich nie chcąc przypadkiem zdradzić niespodzianki swojemu przeciwnikowi, a raczej nie zaczną do niego strzelać jego towarzysze. Postanowił też kierować się ku dachowi, by mieć łatwą sytuację do zrzucania na nich granatów, nie byłoby mu łatwo tam walczyć.
Właściciel
Miałeś drabinę, wciąganą z góry, a więc musiał tam być ktoś z Twojej drużyny.
Postanowił zatem ułatwić sobie nieco sprawę użyciem drabiny, by wejść na dach, a już na górze mieć chwilę na złapanie oddechu.
Właściciel
Rycerz już tam czekał, a Elfy były na dachu budynku naprzeciwko.
- I co? - zapytał wojownik, wyciągając miecz. - Idą?
-Idą... Idą...- Powiedział nieco ciężej oddychając. Rozstawiliście baradil? Wciąż jest ich całkiem sporo, a ja załatwiłem może z dziesięciu.
Właściciel
- Wszystko już gotowe. - odparł. - Akcja będzie szybka, głośna i bez ofiar. Znaczy, po naszej stronie. Bo po ich, to wręcz przeciwnie.
-Mam nadzieję, że nie zawali się podczas tej akcji budynek, jeżeli to się stanie to nie będzie zbyt zabawnie.
Właściciel
- Gruzy powinny wtedy pogrzebać Nieumarłych, nie nas.
-Cóż, liczmy na to. Zwykle jest tak, że jak pada parter to osuwa się też spora część wyższych pięter.
Właściciel
Już miał odpowiedzieć, gdy nagle wzniósł dłoń i nakazał ciszę.
- Idą. - powiedział cicho.
Postanowił już zacząć nieco grzebać w mieszku by wyjąć z niego granat gliniany, czekał aż będzie miał okazję do użycia go.
Właściciel
Gryzący Zombi wszedł jako pierwszy, a po nim zwykli Nieumarli i kilka innych jego pobratymców.
Postanowił dalej czekać, chciał załatwić jak największą ilość przeciwników właśnie rzekomą eksplozją.
Właściciel
Zabrakło Egzekutora, Siepaczy i większości Gryzących.
-Myślicie, że przyjdą czy po prostu wysłali oddział zwiadowczy?- Wyszeptał do rycerza.
Właściciel
- Nie mamy co atakować, jeśli nie ma tu tej najważniejszej trójki, zwłaszcza że zwykła walka z nimi nie wchodzi w rachubę.
-No to jakieś plany na sprowadzenie ich do nas? Może właśnie ta trucizna rozwścieczająca mogłaby nieco pomóc.
Właściciel
Przytaknął ruchem głowy.
- Zawsze można spróbować.
-No ja mogę najwyżej dać fiolkę, ktoś od was niech strzela.- Skinął głową w stronę elfich łuczników i wyjął fiolkę z odpowiednią trucizną z pasa wystawiając ją tak, by któryś z nich ją wziął.
Właściciel
Dzieliła Was sporo odległość, więc musiałeś rzucić. Gdy to uczyniłeś, Elf zgrabnie złapał flaszkę i nasączył grot strzały w jej zawartości, po czym szczelnie ją zakręcił.
-Strzelcie najlepiej w gryzaka, ten zrobi tutaj największe szkody.
Właściciel
Też na to wpadli i wystrzelili, a Nieumarły padł, najwidoczniej nieprzytomny.
-No to teraz czekamy na rozwój wydarzeń...- Westchnął nieco, po czym położył się z pozycji siedzącej i nasłuchiwał tego co miałoby się stać.
Właściciel
Zombie wstał po trzydziestu sekundach. Najbliższego Nieumarłego poharatał pazurami, nie tyle obrzydzając (choć już wcześniej miał szpetny ryj) to i oślepiając. Natomiast w szyi drugiego zatopił swoje dobrze rozwinięte kły.
-Jak słyszę to jakoś mu tam idzie, zaraz najpewniej wyślą jakiś kolejny oddział czy nawet przyjdą wszyscy, a wtedy pora na wielki finał.
Właściciel
Walka nie trwała długo, gdyż jeden z Siepaczy bezceremonialnie obciął mu łeb. Tymczasem inny Zombie znalazł drabinkę, której nie wciągnąłeś i zaczął się po niej wspinać.
-Upsik.- Wysunął swoje grube ostrze i postanowił czekać na delikwenta, aż ten wystawi głowę, by mógł w nią wbić wysunięte wcześniej ostrze.
Właściciel
Gdy już wystawił łeb, przebiłeś jego czaszkę na wylot.
-Po powrocie trzeba będzie umyć te ostrze.- Powiedział, to gdy je wyjął, a zombie pewnie spadł na twardą ziemię, by ten mógł wciągnąć na górę drabinkę.
Właściciel
Owszem, spadł, ale wciągnięcie drabinki było problemem, bo dwaj Nieumarli trzymali ją z dołu, a trzeci już zaczął się wspinać.
-Tej, może strzelcie w tego siepacza z rozwścieczającej, a ja będę pozbawiał zapału do wchodzenia na górę kolejnych.- Wysunął ostrze czekając na kolejnego nieumarłego, by wbić mu w głowę ostrze.
Właściciel
Nie było takiej potrzeby, bo całą trójkę wyeliminował elficki łucznik. Jego towarzysz natomiast wypalił do Siepacza, ale ten nie stracił przytomności, nawet pomimo wpływu trucizny.
Ostatecznie postanowił rozwiązać kwestię drabiny i spróbował ją ponownie wciągnąć.
-No to zaraz zacznie się zabawa jak ten zacznie zabijać wszystkich wkoło.
Właściciel
Jednak nie zaczął, przynajmniej na razie.
-Trucizna raczej zadziała, nie ma mowy, że ten ma jakieś antidotum w sobie, nie?
Właściciel
Rzeczywiście, szybko skrócił najbliższe dwa Zombie o głowę, ale zamiast rzucić się na następnych, ruszył na Elfy, wspinając się po ścianie za pomocą swego miecza.
- Ja pierdzielę, pierwszy raz takie harce widzę. - rzucił rycerz, między jednym, a drugim ciosem w rozochoconego Nieumarłego, który znalazł się wystarczająco wysoko, by trafić w zasięg jego miecza.
-To chyba jakaś ewolucja!- Skoro ten dalej starał się używać swojej broni do wspinaczki to spróbował on wbić swoje grube ostrze w czaszkę nieumarłego, o ile rycerz jeszcze go nie załatwił.