Kościół

Avatar CzarnyGoniec
Nic wiecznego na tym świecie

Avatar Kuba1001
A Krzysztof Ibisz? :V

Avatar korobov
No i Pierwiastki chemiczne wraz z zeiązkami chemicznymi?

Avatar darcus
Prawa Fizyki, osły.

Avatar korobov
Osły ewoluują.

Avatar CzarnyGoniec
Prawa fizyki jeszcze jestem w stanie zrozumieć...
Ale osły starzeją się relatywnie szybko

Avatar darcus
Nie osły, tylko osły, osły.

Avatar kulujulu
Moderator
A tak nawiasem mówiąc ostatnio sobie czytałem ewangelię (w końcu wypadałoby znać nauki człowieka w które "wierzy" pół świata).
Użyłem słowa "wierzy", w cudzysłowie, ze względu na taki prosty cytat (nie chcę mi się szukać, cytuję z pamięci więc może być niedokładnie): "Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogacz dostanie się do królestwa boskiego". I rozumiem, cała biblia jest metaforyczna, ale połowa nauk Jezusa to po prostu mówienie bogatym faryzeuszom, że nie pójdą do nieba, bo wolą być bogaci niż pomóc swoim bogactwem ludziom.
I teraz taka rozkmina mnie złapała: konserwatyści to na ogół kapitaliści i chrześcijanie. Ale bogactwo i wiara powinny się raczej wzajemnie wykluczać. Prosta sprawa.
Żeby pójść do nieba, musisz kochać swoich bliźnich, czyli wszystkich ludzi.
Kochasz również te wszystkie głodujące dzieci w Afryce.
Ale zamiast je nakarmić wolisz kupić nowy samochód.
500 tysięcy złotych za quality nowiutkie auto. Zakładając, że jedzenie na jeden dzień to 10 złotych (to i tak dwa razy więcej niż duża część mieszkańców Afryki zarabia na dzień), można by wykarmić za to 137 osób w rok.


Ej poczekaj wierzę w Jezuska ale wolę samochodzik bo stary ma już 3 lata i jest be fuj niż karmić jakieś śmierdzące murzyny :DDDD

Avatar CzarnyGoniec
Wydaje mi się, że wolny rynek + chrześcijaństwo da się jeszcze jakoś wyjaśnić
w końcu kupując to auto dajesz pracę wszystkim, którzy to auto robili... a poza tym ostatecznie wolny rynek sprawia, że za pieniądze możesz kupić auto ALBO dać biednym dzieciom jedzenie.
Mogą też się bronić, że dobro z przymusu (socjal z podatków) to nie dobro...

Dla mnie w sumie jeszcze większą zagadką są narodowcy-katolicy. Pismo święte nie uznaje narodów i jest bardzo kosmopolityczne... a jeśli już jakiś uznaje to znienawidzonych przez narodowców żydów

Avatar kulujulu
Moderator
Zastanawia mnie to w sumie pod takim kątem:
Hitler był chrześcijaninem.
Hitler twierdził że Żydzi to najgorsza istniejąca rasa.
otsochodzi

Avatar darcus
A on nie był aby ateistą?

Avatar kulujulu
Moderator
Dobra, teraz zgłębiłem troszkę bardziej temat.
Trudno określić. Tak oficjalnie to mówił, że wierzy. Nieoficjalnie nie wiem czy wierzył, bo uważał, że religia jest istotna w polityce, więc mógł po prostu mówić na przemowach, że wierzy.

A tak poza tym uważał że Jezus walczył z Żydami jeżeli dobrze zrozumiałem

Avatar CzarnyGoniec
Hitler albo wierzył, albo dobrze udawał, że wierzy.
Do 1941 wypowiadał się wyraźnie na modłę katolicką, potem wyraźnie na sposób wierzącego.
Tak przynajmniej ja to interpretuję, już zarzucam cytaty i fragmenty na których bazuję do wyciągnięcia własnych wniosków.


„Padłem na kolana i z głębi serca dziękowałem niebiosom załaskę życia w takim momencie" - Mein Kampf

„Osobiście znam pana Hitlera i blisko z nim współpracuję. Mogę zaręczyć o jego wielkim charakterze i równie głębokiej dobroci. Poza tym to człowiek wierzący i dobry katolik" - 1920, Hess o Hitlerze (jego bliski współpracownik a później zastępca)

„Tylko katolik mógł zjednoczyć Niemcy" - Goring o Hitlerze

"Jesteśmy głęboko przekonani, że ludzie chcą i potrzebują wiary. Dlatego właśnie podjęliśmy walkę z ruchem ateistycznym i nie są to tylko puste deklaracje - wyplenimy go z korzeniami" - Hitler na wystąpieniu w 1933

"w roku 1941 oświadczył swojemu adiutantowi, generałowi Gerhardowi Engelowi, że „zawsze pozostanie katolikiem" - o Hitlerze w książce "Bóg urojony" Dawkinsa

Fragment książki Johna Tolanda "Adolf Hitler: The Definitive Biography"
"Hitler mimo jawnie okazywanej niechęci do rzymskokatolickiej hierarchii był jej wiernym uczniem w sensie przekonania, że Żydzi ponoszą winę za zabicie Boga. Ich eksterminacja nie była zatem dla niego czynem sprzecznym z sumieniem, on bowiem w sumieniu swoim działał jako karząca ręka boskiej sprawiedliwości. Podkreślał tylko, by działać nie z pobudek osobistych i bez niepotrzebnego okrucieństwa."

Jakkolwiek dla uczciwości trzeba dodać fragment wypowiedzi z 1941
"Najgorszy cios, jaki spotkał dotąd ludzkość, to chrześcijaństwo. Bolszewizm to dziecko chrześcijaństwa z nieprawego łoża. Jedno i drugie to żydowski wynalazek. To chrześcijaństwo właśnie wprowadziło kłamstwo do religii [...] Świat antyczny był tak czysty, jasny i pogodny, bo oszczędzone mu zostały dwie największe plagi-syfilis i chrześcijaństwo. W tym świetle nie mamy powodów, aby pragnąć, by Włosi czy Hiszpanie uwolnili się od narkotyku chrześcijaństwa. Bądźmy lepiej jedynym narodem, który jest uodporniony na tę chorobę."


I na zakończenie fragment wystąpienia Hitlera z 1920
"Moje uczucia jako chrześcijanina wiodą mnie do mojego Pana i Zbawcy, w którym dostrzegam wielkiego wojownika. Wiodą mnie ku człowiekowi, który - choć samotny i otoczony kilkoma zaledwie uczniami - rozpoznał, czym są Żydzi i wezwał ludzi do walki z nimi. Człowieka, który - na Boga - wielkość swą okazał, nie cierpiąc, ale walcząc. Z bezgraniczną miłością jako człowiek i chrześcijanin czytam te słowa Pisma, które ukazują Pana w całej Jego potędze, gdy wreszcie powstał i biczem wygnał ze świątyni całe to plemię żmijowe. Jakże wspaniała była Jego walka o świat wolny od żydowskiej trucizny. Dziś, po dwóch tysiącach lat, w najgłębszych porywach mego serca z niezgłębioną pewnością wiem, iż właśnie po to On przelał swą krew na Krzyżu. Jako chrześcijanin nie mogę pozwolić się oszukiwać. Jako chrześcijanin mam obowiązek walczyć o prawdę i sprawiedliwość [...JA jeśli trzeba czegoś jeszcze, by wykazać słuszność naszych działań, to spójrzcie na to, ile wokół nas cierpienia. Jako chrześcijanin mam obowiązki wobec własnego narodu"

Avatar darcus
W sumie to bez znaczenia. Co mnie obchodzi wyznanie jakiegoś mordercy?

Avatar CzarnyGoniec
Nie wiem jak Ciebie, ale mnie obchodzi z dwóch powodów:
1. Zawsze warto wiedzieć coś nowego, choćby w takiej kwestii czy coś jest prawdą czy nie jest
2. Odpowiedź na argumenty typu "Hitler był zły bo był ateistą". Teraz zamiast jednego błędu (fałszywego wnioskowania) można wskazać dwa - fałszywe wnioskowanie i nieprawdziwe dane

Avatar Aracz
Większość historyków uważa, że Hitler był niewierzący. Trzeba wziąć pod uwagę to, że w międzywojennych Niemczech kościół był faktyczną siłą. Uczestniczenie w nabożeństwach, nawiązywanie do boga, było sposobem na zdobycie jej przychylności. Jednak w trakcie wojny było już trochę inaczej. Według biografii napisanej przez Karola Grünberga, Hitler w dwóch swoich wypowiedziach, nazwał Jezusa: "synem żydowskiej prostytutki i rzymskiego legionisty”.
Wspominał też, że w Rzeszy panuje niewłaściwa religia i pytał, dlaczego nie panuje u nich religia taka jak w Japonii, w której najważniejsza jest ofiara wobec ojczyzny. Kilka razy też opowiadał o tym, że po wygranej wojnie rozprawi się z kościołami i religiami, bo nie pozwalały one na pełne poświęcenie wobec ojczyzny. Tylko w planach hitlerowców rozprawienie się z wiarą miało wyglądać w miarę neutralnie.
NSDAP zwalczało młodzieżowe organizacje chrześcijańskie, a jej młodocianych uczestników wcielano do Hitlerjugend. Pokonanie wiary propagandą, nie niszcząc ją siłą (chociaż podobno kilka razy powiedział, że zwalczy kościół bezwzględnie, gdy tylko nadejdzie na to czas). Z ciekawostek dodam, że przy wspominaniu o kościele czasami wspominał też o zniszczeniu masonerii. Według wypowiedzi osób z jego otoczenia, można wywnioskować, że gdy mówił o opatrzności i wierności, miał na myśli samego siebie. Chciał zrobić dla siebie wizerunek taki, jaki miał Japoński cesarz. Tak samo jak chciał powtórzyć marsz czarnych koszul Mussoliniego.

Avatar CzarnyGoniec
Hitler jako wróg religii brzmi przekonująco. To bardzo pasuje do instytucji totalitarnych.

Ale nie jestem pewny, czy na pewno niewierzący byłoby dobrym określeniem... znaczy nie chcę się spierać z historykami prowadzącymi badania, bo pewnie mają większą ode mnie wiedze... jednakże wydaje mi się stosunkowo proste do zrobienia żeby źle zinterpretować historyka i "wroga religii" przekształcić w "niewierzącego" co jest oczywiście zupełnie różnym stanem.

Walka z masonerią brzmi równie logicznie jak walka z kościołem - przywódca może być tylko jeden.
Ale niewierzący... nie pasuje mi to do jego cytatów/ opinii o nim które podałem

Avatar Aracz
Cóż, mówiąc niewierzący można mieć na myśli niepraktykujących, albo których wiara nie pasuje do żadnego oficjalnego wyznania. Nie jedna osoba przypuszcza, że Führer był agnostykiem. Może miał zupełnie inne podejście do boskości i wiary, niż zwyczajny człowiek. Nie oszukujmy się, w głowie na pewno miał poukładane zupełnie inaczej, niż zwykły zjadacz chleba.

Avatar CzarnyGoniec
Niewątpliwie.

Choć dodam, że niewierzący a niepraktykujący a agnostyk to trzy zupełnie różne rzeczy.
Niepraktykujący - wierzy, jest przekonany, że Bóg jest, nie bierze udziału w rytuałach religijnych
Niewierzący - nie wierzy. Jest przekonany, że Boga nie ma
Agnostyk - uważa, że nie wiadomo i szansa na to, że Bóg jest jest mniej więcej równa szansy, że Boga nie ma

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar ZawiszaMikolow
Właściciel: ZawiszaMikolow
Grupa posiada 13195 postów, 320 tematów i 39 członków

Opcje grupy Forum dyskus...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Forum dyskusyjne - czyli miejsce rozmów luźnych i