Kościół

Avatar CzarnyGoniec
opliko95 pisze:
Moim zdaniem jedynym problemem jaki ma kościół jest to, że ludzie wierzą już teraz dla samej możliwości mówienia że wierzą (i mówię to jako osoba niewierząca - a nawet uważająca że pytanie o istnienie boga nie ma sensu i znaczenia).

Wydaje mi się, ale tylko wydaje... Z mojego doświadczenia w (trzech) r*chach katolickich, że obecnie ludzie z pogranicza właśnie raczej wykruszają się z Kościoła. Na Mszach jest dużo mniej osób, niż rok, dwa lata temu. Natomiast, o dziwo, dużo więcej osób jeździ na rekolekcje.
Wnoszę z tego, że wierni są "odsiewani" i stopniowo zostają raczej ci szczerze wierzący. Nie mam na myśli, że wszyscy, którzy są w Kościele są szczerze wierzący, ale, że ich odsetek jest większy ponieważ ilość "chodzę-bo-muszę" się zmniejszyła. Odeszli od Kościoła, bo w dzisiejszych czasach już coraz mniej ich trzyma.

Avatar opliko95
Także zauważyłem że liczba ta się zmniejsza i kilka osób które znałem z "wierzących" którzy do kościoła chodzili chyba tylko przez rodzinę teraz uważa się za ateistów (a przynajmniej nie chodzi do kościoła i są "leniwymi katolikami" :P)

Avatar korobov
Ja po 18 podpisuję apostazę... Ale w Boga wierzę, bo pośrednicy mnie do siebie zrazili...

Avatar
Konto usunięte
czy da sie zrobic tak zeby nie dostawac powiadomien z konkretnego tematu???

Avatar CzarnyGoniec
korobov pisze:
Ja po 18 podpisuję apostazę... Ale w Boga wierzę, bo pośrednicy mnie do siebie zrazili...
Jeśli miałbym coś poradzić... jestem ateistą i odszedłem od Kościoła... ALE uważam, że "zrażenie się do kapłanów" nie jest najlepszym powodem do apostazji...
Ważne są nie tylko nasze decyzje, ale też motywacje. Odrzucenie poglądów X z powodu niezadowolenia z ludzi, którzy podzielają te poglądy...
Znaczy no z mojej strony to bym to jeszcze dwa razy przemyślał i poszukał innych księży :) No chyba, że są jeszcze inne powody

Avatar korobov
Jeszcze ten cały burdel, a dwa, nienawidzę hałasu, woni kadzidła, tłoku, ścisku... Wiem co mówię, byłem w LSO. I uwierzcie mi, jeszcze kilka tygodni i spokojnie mógłbym prowadzić Mszę Świętą. No i jeszcze kwestia zmieniania wszystkiego na ostatnią chwilę... Serio... No i jeszcze wpychanie nam wiary na siłę...

Avatar darcus
opliko95 pisze:
(i mówię to jako osoba niewierząca - a nawet uważająca że pytanie o istnienie boga nie ma sensu i znaczenia)
Brawo. Osiągnąłeś więc apateizm, najwyższy stopień wyzwolenia umysłowego.
CzarnyGoniec pisze:
Odrzucenie poglądów X z powodu niezadowolenia z ludzi, którzy podzielają te poglądy...
Apostazja to wypisanie się z kościoła, nie odrzucenie poglądów.

Avatar CzarnyGoniec
darcus pisze:
Apostazja to wypisanie się z kościoła, nie odrzucenie poglądów.
Wiem, wiem, wybaczcie - źle użyłem słowa. Chodzi mi o to, że Kościół to mimo wszystko pewna wspólnota, a odejście od niej to ważny, symboliczny krok. Gdyby Kościół nie dawał ludziom pewnej stabilnej bazy zaspokajającej potrzebę wspólnoty nie byłby taki popularny. Apostazja jest zerwaniem tej więzi, nawet jeśli w naszym światopoglądzie nie zmieni to wiele.

Avatar darcus
Pora odejść od kościołów, państw, narodowości, wyznań, grup etnicznych, kultur i tym podobnych i utworzyć prawdziwą wspólnotę. Jesteśmy najpierw ludźmi, a dopiero potem mieszkańcami jakichś krajów i wyznawcami jakichś doktryn.

Avatar Aracz
To bardzo wybitne marzenia, patrząc chociażby na to, że ludzie potrafią się nienawidzić za oglądanie bajek, czy ustawianie sobie zwierzątek na avatar. Jesteśmy ludźmi, ale jako ludzkość jeszcze nie jesteśmy gotowi na to, by zacząć obchodzić się między sobą sprawiedliwie, nie patrząc na podziały tylko na sam fakt tego, jaka jest dana osoba. Nawet osoby które chcą być tolerancyjne atakują sceptyków, a to chyba nie o to chodzi.
To jeszcze nie ta pora na porzucenie podziałów, w dodatku jeszcze przez długo nie nadejdzie. A na pewno nie nadejdzie sama z siebie, musi się stać tragedia, by wszyscy razem zmienili swój punkt widzenia

Avatar CzarnyGoniec
darcus pisze:
Pora odejść od kościołów, państw, narodowości, wyznań, grup etnicznych, kultur i tym podobnych i utworzyć prawdziwą wspólnotę. Jesteśmy najpierw ludźmi, a dopiero potem mieszkańcami jakichś krajów i wyznawcami jakichś doktryn.
Brzmi utopijnie i niemożliwie. Bardzo, bardzo dobry cel. Bez sarkazmu
Czyli jeśli kiedyś któryś z nas będzie miał jakiś wpływ na edukacje... to wprowadzamy to jako materiał do 1 klasy lub przedszkoli :D

Avatar darcus
Aracz pisze:
To jeszcze nie ta pora na porzucenie podziałów
Skoro tak mówisz, to tak jest - dlaczego? Bo to coś, co przychodzi z chęcią. Jeśli pewnego dnia ludzie powiedzą sobie "okej, to dzisiaj porzucamy wszystkie podziały, bo tak" to właśnie to się stanie. A jeśli twierdzisz, że nie jesteśmy gotowi... To nie jesteśmy. Dokładnie tak długo jak tak twierdzisz. Ty i inni ludzie. Bo tu nie trzeba gotowości. Trzeba wyłącznie chęci.

Avatar Aracz
[Uwierz mi, że ja oceniam wszystkich ludzi jako jednostki. Każdego od podstaw, staram się omijać uprzedzenia (chociaż niektóre ciężko pominąć), pewnie dlatego znam strasznie dużo osób, za którymi zwyczajnie nie przepadam. Głównie tę niegotowość widzę w podejściu ludzi do mnie nie na odwrót.
Tylko jeszcze inna sprawa jest taka, że mi dzisiejsza kolej rzeczy odpowiada. Jestem na tym stopniu tolerancji że toleruję nawet tych, którzy są nietolerancyjni. Jeśli będą chcieli ze mną walczyć, to na wyzwanie odpowiem, jeśli będą wpływali na osoby, które nie chcą przyjąć ich poglądów, będę pomagał słabszym (broniącym się), jednak jeśli to, co robią, nie wpływa na nikogo poza osobami, które się na to zgadzają - to już zwyczajnie nie obchodzi mnie, co ze sobą robią. Mogą mnie obgadywać, planować zabicie mnie, czy inne głupoty, ale jeśli nie zamierzają nigdy tego zrobić, nie wpływają na moje życie, ani nie nakłaniają do swojego towarzystwa innych osób, to mi to nie przeszkadza

Avatar darcus
Cechuje cię obojętność. Zbyt duża obojętność. Ludzie bardzo często nie wiedzą, co dla nich dobre i uparcie będą stać przy tym, co tak naprawdę im szkodzi. Najoczywistszy przykład? Palenie wyrobów tytoniowych. Mniej oczywisty? Podziały. Przykład, z którym na pewno się nie zgodzisz? Wiara w istoty nadprzyrodzone. I jest tego więcej. I trzeba temu przeciwdziałać.

Avatar Aracz
A co ma mi przeszkadzać to, że ktoś sobie wierzy we wróżki? Mogę mu podać naukowe dowody przeciwko jego naiwności, ale jeśli je odrzuci, to w jakim celu mam dalej walczyć z wiatrakami? Dopóki nie zacznie robić swojego ruchu wyznawców wróżek i nie będzie wystawiał żądań, to nie moja sprawa, nie jest moją sprawą.

Avatar darcus
No właśnie. Nie twoja sprawa. Wiesz, co mi przypomina ta twoja obojętność? Egoizm.

Avatar CzarnyGoniec
Pozwolę się wtrącić.

Ja bym się zastanowił, odnośnie tych wróżek, co one dają ludziom. Jeśli spełniają ich podstawowe potrzeby z zakresu np. bezpieczeństwa (czuję się bezpiecznie, bo wiem, że wróżki mnie chronią) to zdemaskowanie owych wróżek może nie przynieść dobrego efektu. Jeśli nie mamy racjonalnych źródeł bezpieczeństwa - nie demaskowałbym na siłę.

Jeśli jednak mamy alternatywy bliższe prawdy... - to jw jak darkus.

Ponieważ pozwolę sobie zauważyć, że (na podstawie "Ucieczki od wolności" Fromma) demaskowanie mitów i dawanie ludziom wolności może się skończyć ich masowym zagubieniem, smutkiem i poczuciem bezsensu. Na dłuższą metę frustracją. (jeśli nie mamy do zaoferowania niczego w zamian. Model "wróżka cię nie ochroni, radź sobie sam".

To, co osoba dojrzała zrozumie i będzie dla niej impulsem do rozwoju osobę niedojrzałą (do odpowiedzialności za samą siebie) przygniecie i pozbawi chęci do życia.

Avatar Aracz
darcus pisze:
No właśnie. Nie twoja sprawa. Wiesz, co mi przypomina ta twoja obojętność? Egoizm.

Aracz pisze:
jeśli będą wpływali na osoby, które nie chcą przyjąć ich poglądów, będę pomagał słabszym (broniącym się), jednak jeśli to, co robią, nie wpływa na nikogo poza osobami, które się na to zgadzają - to już zwyczajnie nie obchodzi mnie, co ze sobą robią.

Proszę czytać mnie dokładnie. Jeśli strona wykonująca robiąca coś, przypuśćmy, para uprawiająca sadomaso, okłada się między sobą biczami, to jest spoko, nie obchodzi mnie to, póki robią to sami ze sobą. Jeśli będą wciągać w to kogoś, kto tego nie chce, chociażby słowami, bez przymusu fizycznego, to będę "zachęcaną" osobę od tego pomysłu odciągał. Jeśli będą chcieli wciągnąć kogoś za pomocą siły, to trzeba raz, że wykryć problem a dwa, że rozwiązać go na drodze prawnej.
Jednak jeśli przyjdzie do nich inna osoba, już krzycząc "chcę być okładany biczem!", to nie mam go co odciągać, bo to jego własna wola.
Egoistą nie jestem. Ale uważam, że każdy człowiek ma prawo do własnego wyboru, co robi. Póki jego wolność nie wyklucza wolności innej osoby (jakiejkolwiek, w której wolności znajduje się też wolność od tego, co robi inna osoba [czyli, na przykład, chcę być wolny od okładania biczem]), to w czym problem?

Avatar darcus
CzarnyGoniec pisze:
Ja bym się zastanowił, odnośnie tych wróżek, co one dają ludziom. Jeśli spełniają ich podstawowe potrzeby z zakresu np. bezpieczeństwa (czuję się bezpiecznie, bo wiem, że wróżki mnie chronią) to zdemaskowanie owych wróżek może nie przynieść dobrego efektu.
No a teraz spójrz na te całe wróżki od strony negatywów. "Czuję się bezpiecznie, bo wróżki mnie chronią." Szkoda tylko, że to poczucie bezpieczeństwa jest fałszywe, bo żadnych wróżek nie ma, a osoba przeświadczona o ich istnieniu wpakuje się zaraz w jakieś śmiertelne niebezpieczeństwo, od czego w żaden sposób jej nie odciągniesz. "Przecież nic mi się nie stanie, bo wróżki mnie chronią." Widzisz już? Prawda wyzwala.
Aracz pisze:
Jednak jeśli przyjdzie do nich inna osoba, już krzycząc "chcę być okładany biczem!", to nie mam go co odciągać, bo to jego własna wola.
A co jeśli on chce być okładany biczem, ale nie zdaje sobie sprawy z tego, że mu to zaszkodzi? Może tak naprawdę tego nie chce, ale wydaje mu się, że chce, bo nie wie wszystkiego? Wtedy też wszystko olejesz bo "to jego własna wola"?

Avatar Aracz
Po co mam podejmować decyzje za kogoś? Jeśli mu się nie spodoba, to najwyżej porzuci to po jednej próbie. W jaki inny sposób ma się przekonać, że tego tak na prawdę nie chce, jeśli nie nauczy się na swoim błędzie? Jeśli ludzie mają być wolni, to powinni móc też popełniać własne błędy.
Jak na moje, największym egoizmem byłoby tu wybierać za kogoś to, co ma być dla niego dobre. Są nakazy i zakazy które są potrzebne, ale nie powinniśmy zabierać człowiekowi jego indywidualności

Avatar darcus
Popadasz w dychotomię myślenia. Ze skrajności w skrajność. Albo olać człowieka, albo mu nakazywać. A może by tak dać mu dobrą radę?...

Avatar Aracz
Aracz pisze:
Jeśli będą wciągać w to kogoś, kto tego nie chce, chociażby słowami, bez przymusu fizycznego, to będę "zachęcaną" osobę od tego pomysłu odciągał.

Dobre rady w to pasują, bo nie są nakłanianiem. Chociaż w pewnym stopniu, można też doradzać komuś zrobienie coś głupiego. Ale póki to tylko doradzanie, nie ma w tym nic złego, bo tylko od osoby której radzimy zależy, co z naszymi słowami zrobi. Ale tak jak wcześniej pisałem, z sytuacją wróżek, jeśli rady nie przemówią, to chyba nie ma co toczyć batalii

Avatar Rander
Moderator
Mam najlepszy pomysł, zlinczujmy każdą instytucję.
Czemu nie.
Przecież w każdej były osoby które robiły coś nie tak.

Avatar CzarnyGoniec
Rander pisze:
Mam najlepszy pomysł, zlinczujmy każdą instytucję.
Czemu nie.
Przecież w każdej były osoby które robiły coś nie tak.
Jestem za. Amarchizm uber alles! A właściwie nie anarchizm co państwo defensywne :D
"Inteligencja wymaga podważania wszystkiego, ale podważanie wszystkiego nie wymaga inteligencji"

Avatar CzarnyGoniec
darcus pisze:
No a teraz spójrz na te całe wróżki od strony negatywów. "Czuję się bezpiecznie, bo wróżki mnie chronią." Szkoda tylko, że to poczucie bezpieczeństwa jest fałszywe, bo żadnych wróżek nie ma, a osoba przeświadczona o ich istnieniu wpakuje się zaraz w jakieś śmiertelne niebezpieczeństwo, od czego w żaden sposób jej nie odciągniesz. "Przecież nic mi się nie stanie, bo wróżki mnie chronią." Widzisz już? Prawda wyzwala
O ile zasadniczo się z Tobą zgadzam, o tyle myślę, że warto zaznaczyć o często niedocenianym efekcie placebo. Pomijając skrajne przypadki... wiara w np. Boga może funkcjonować jako substytut wiary w siebie i własne możliwości. Jakkolwiek sceptycznie by podchodzić do istnienia/ nieistnienia Boga to wiara we własne możliwości/ wiara w możliwości wróżek/ Boga przynosi realne efekty w ludzkim życiu. Randomowy przykład - obozach koncentracyjnych niewierzący ginęli szybciej, z braku nadziei.
Zasadniczo w społeczeństwie rozwiniętym nie ma specjalnej różnicy w skuteczności wiary w siebie/ w istotę nadprzyrodzoną. Jednak w warunkach krytycznych - tragedia rodzinna, wojna - wiara w potężną istotę okazuje się trwalsza.

Oczywiście jestem zwolennikiem wiary w siebie i innych, nie w Boga. Chcę jednak zaznaczyć, że niezależnie od tego, czy Bóg istnieje, czy nie - sam fakt wiary jest czymś więcej, niż mamieniem się ułudą. Ma realny wpływ na życie jako substytut "wiary w siebie i swoje możliwości".

Avatar darcus
Wiara => nadzieja => głupota

Proste jak z bicza strzelił. Co z tego, że to komuś zastępuje wiarę w siebie? Każda wiara jest niepoprawna.

Avatar
Konto usunięte
Darkus => anschluss => IV Rzesza niemiecka

Proste jak z karabinu strzelił

Avatar Aracz
enalion pisze:
Darkus => anschluss => IV Rzesza niemiecka

Proste jak z karabinu strzelił

Czyli Darcus strzelał do Polaka? Hym?

Avatar CzarnyGoniec
darcus pisze:
Wiara => nadzieja => głupota

Proste jak z bicza strzelił. Co z tego, że to komuś zastępuje wiarę w siebie? Każda wiara jest niepoprawna.
Ja nie piszę o poprawności, czy prawdziwości. Ja piszę o tym, że to pomaga w życiu.

Avatar
Konto usunięte
Aracz pisze:
Czyli Darcus strzelał do Polaka? Hym?

No do germańskiego żyda by chybił, bo żal we własną rodzinę strzelać.

Avatar darcus
Masz coś do żydów, ty przebrzydły antysemito?

Avatar
Konto usunięte
Szacunek, pie**olony syjonisto.

Avatar darcus
To siedź cicho.

Avatar kulujulu
Moderator
A tak w temacie
Razem z moją szkółką byłem w tym tygodniu od poniedziałku do piątku na rekolekcjach w klasztorze w górach

Avatar kulujulu
Moderator
Z części zajęć się urywałem
Z części na legalu się zwalniałem żeby uczyć się do drugiego etapu konkursu
Po dwóch dniach chodzenia na i tak większość zajęć zacząłem ćpać, bo nie byłem w stanie psychicznie i fizycznie wytrzymać rzeczy pokroju >klęcz dwie godziny w kaplicy bez przerwy w ciszy<

Momenty kiedy było w miarę ok to noce
Każdej nocy wkładaliśmy z ziomkiem innej osobie mopa do łóżka
Jeden kolega z klasy (harcerz) lunatykuje, więc krzyczeliśmy mu jak spał spod łóżka rozkazy (niektóre nawet wykonywał)
W jednym pokoju dziewczyn było podwójne łóżko, wsadziliśmy tam dwa mopy i ubraliśmy w ich ubrania

Tak jednym słowem odpowiadając na twoje pytanie to było ch*jowo, chociaż dowiedziałem się kilku nowych rzeczy
np co się z tobą dzieje kiedy zjesz dużo gałki muszkatałowej

Avatar kulujulu
Moderator
Przyjaciel z depresją odpalił mi trochę swoich leków, raz wziąłem gałkę muszkatałową, no i wyczytałem w internecie że podobno kakao zażyte w dużych ilościach lub wciągnięte nosem daje stany euforyczne. Sprawdziłem, to prawda.

Ogólnie na co dzień jestem w miarę czystym chłopcem, rzadko cokolwiek takiego robię bo muszę się dużo uczyć, a to by mi naukę psuło
Ale nie byłem w stanie o zdrowych zmysłach przez 2 godziny bez przerwy słuchać o tym że muszę wpuścić dziadzia z chmurki do swojego serduszka inaczej będzie mi smutno, po to tylko, żeby od razu później iść na mszę i adorację

Avatar Rander
Moderator
Powiedz, że wierzysz w bogów starożytnej Grecji, jak będą znowu gadać o spoko ziomku z niebios powiedz, że musisz iść złożyć ofiarę Zeusowi albo komuś, don't worry nie musisz tego robić.
Wtedy możesz zrobić co chcesz, pouczyć się albo sholmsić szerloka.

Avatar kulujulu
Moderator
Takiej inby w katolickiej szkole nie odwalisz
tzn mogłem teoretycznie zbajerować że chcę się uczyć do olimpiady albo udawać chorego i nie pojechać
No ale po pierwsze w poprzednich latach rekolekcje były całkiem znośne
A po drugie niepojechanie oznaczałoby zostawienie ziomka z klasy na wyjeździe samemu ze stulejarzami w pokoju, bo reszta ok osób z klasy nie jechała

A w ogóle zauważyłem pewną rzecz i zastanawiam się które stwierdzenie jest poprawne
1. W katolickim gimnazjum większość uczniów to ateiści, ponieważ ma wysoki poziom i uczęszcza do niego inteligentna młodzież
2. W katolickim gimnazjum większość uczniów to ateiści, ponieważ wszyscy od dziecka forsują im w nieprzystępny sposób wiarę

Avatar CzarnyGoniec
|√2|[cos(π/4)+isin(π/4)]*(i)+|√2|[cos(7π/4)+isin(7π/4)]

Avatar darcus
Długo ci zajęło wymyślenie tego?

Avatar Myszkapl
kulujulu pisze:
A w ogóle zauważyłem pewną rzecz i zastanawiam się które stwierdzenie jest poprawne
1. W katolickim gimnazjum większość uczniów to ateiści, ponieważ ma wysoki poziom i uczęszcza do niego inteligentna młodzież
2. W katolickim gimnazjum większość uczniów to ateiści, ponieważ wszyscy od dziecka forsują im w nieprzystępny sposób wiarę
W moim liceum, gdzie stawia się głównie na rozszerzoną matmę, biologię, fizykę i chemię, jest 100% zdawalności matur z tych przedmiotów, większość ludzi to teiści lub deiści/agnostycy (tak przynajmniej wynikało z rozmowy z tymi, co na religię nie uczęszczają). Żadnych znanych ateistów - choć może tacy ukryci gdzieś są.

Myślę, że opcja 2. jest bardziej prawdopodobna. Mi całe życie mówią tylko "posprzątaj", "dziewczyna musi mieć porządek w pokoju". Dlatego jak będę miała własny dom, nie będę sprzątać tego, co nie jest śmieciem.

Avatar Aracz
Myszkapl pisze:

Myślę, że opcja 2. jest bardziej prawdopodobna. Mi całe życie mówią tylko "posprzątaj", "dziewczyna musi mieć porządek w pokoju". Dlatego jak będę miała własny dom, nie będę sprzątać tego, co nie jest śmieciem.

Będziesz mieć "burdel kontrolowany"? :P

Avatar CzarnyGoniec
darcus pisze:
Długo ci zajęło wymyślenie tego?
5-7 minut

Avatar Rander
Moderator
|√2|[cos(π/4)+isin(π/4)]*(i)+|√2|[cos(7π/4)+isin(7π/4)] *1

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar ZawiszaMikolow
Właściciel: ZawiszaMikolow
Grupa posiada 13195 postów, 320 tematów i 39 członków

Opcje grupy Forum dyskus...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Forum dyskusyjne - czyli miejsce rozmów luźnych i