Fraz:
Nie odpowiedziała, pewnie jeszcze spała.
Skwarek:
Wyeliminowałeś tak jeden z trzech pojazdów.
Właściwie to szedłeś, ponieważ agenci prowadzili Cię do transportera Worm, czekającego dalej. Wrzucili Cię do przedziału dla więźniów, gdzie czekała już czwórka Anpu, by Cię pilnować. Czuć było odór z ich pysków i smród mokrego psa oraz potu. W innych sekcjach transportera pewnie zakwaterowali Szaraków i androidy bojowe z karabinami i strzelbami laserowymi oraz bronią soniczną. Tylko po co taka ostrożność?
Po wibrowaniu czułeś, że transporter porusza się, jednak brak okien uniemożliwił Ci stwierdzenie dokąd.
,,Ciekawe ile to wszystko potrwa zanim wrócę do domu'' myślał Martin.
Dobre pytanie, niemniej na razie nie znasz odpowiedzi na nie.
Strzelał w opony innym pojazdom.
Pierwszy trafiłeś, z drugiego ktoś wystawił rękę z identyczną bronią co Twoja, i zaczął odwdzięczać Wam się tym samym.
Bohater drogę jechał w milczeniu. Gdy dojechał na tajemnicze miejsce był ciekaw co się stanie.
Nałożono Ci kaptur na głowę, a Anpu wyprowadzili Cię z pojazdu i kierowali schodami w dół.
- Traktujecie mnie jakbym wymordował połowę rasy ludzkiej - skomentował w worku Martin.
Jeden z Anpu warknął coś, co mogło znaczyć "za to dałbym Ci medal," jednak prawdziwego sensu mogłeś się jedynie domyślać. Niemniej, skończyli prowadzić Cię po schodach, wprowadzili do jakiegoś pomieszczenia, usadzili na krześle, przywiązali do niego pasami i odeszli, ściągając Ci worek z głowy.
Schował się i przeładował. Wychylił się i szybko strzelił w opony tam tego wozu.Następnie się schował i zrobił to ponownie.
Trafiłeś jedną oponę, ale ostatecznie pozbyłeś się ostatniego ze ścigających Was.
Schował się i przeładował strzelbę.
Schowałeś się i przeładowałeś.
,,Hmm ciekawie się zrobiło'' - pomyślał Martin czekając na to co zaraz się wydarzy.
Teraz prawdopodobnie sobie poczekasz. Standardowa metoda przesłuchań: Niech odsiedzi swoje, bez jedzenia, wody i toalety i wtedy zmięknie.
//Nie cytuj. Nigdy. Nie. Cytuj.//
Ciężko było Ci zasnąć, w końcu niedawno się obudziłeś, a i stres, strach i inne emocje nie pomagały.
Niemniej, oczekiwanie skończyło się po wielu godzinach, gdy byłeś już głodny, spragniony i ledwo wytrzymywałeś bez toalety. Właśnie wtedy do pomieszczenia przesłuchań wszedł... Cóż, ktoś, bo drzwi były za Tobą, a Ty nie miałeś jak się obrócić.
- Wygodnie? - zapytał, z pewnością ludzki, głos.
//Zmiana tematu. Możesz zacząć na Pustyni Śmierci.//
///Rozumiem. Ok. Dob.rz.e. Nie powtórze. ///.//
- Tak średnio bo nie ma toalety... a lać mi się zachciało
Usłyszałeś głuche warczenie, a po chwili dwójka rosłych Anpu podeszła do krzesła i przewróciła je, tak, że teraz leżysz twarzą do ziemnej posadzki.
- To szkoda, bo dopóki nie dostanę odpowiedzi na moje pytania, to będziesz srać pod siebie i zdychać z głodu! Jasne?! - krzyknął człowiek.
W głowie Martina panowały różne myśli, ale chciał zachować swój ton mówienia więc powiedział
- To się streszczaj bo zaraz będziesz mieć osrany ten pokój
- Co wiesz o Kompanii Duchów? - zapytał. - Gadaj!
- Kampania Duchów? ...Pierwsze słyszę... - powiedział Martin i rozważył całą sytuację i dodał - Aha... to pewnie jakaś tajna banda, która jest przeciw wam i myślicie, że jestem z nimi?
Człowiek okrążył Cię i po chwili kopnął w brzuch.
- Bystry jesteś. - stwierdził. - Ciekawi mnie czy jesteś w stanie odgadnąć na co skażemy Cię za próbę zamachu terrorystycznego?
- Może mnie rozwiąż to wtedy się pokopiemy... bo związanych to tylko cioty biją - powiedział Martin wypluwając krew - Powiedz mi lepiej jakie macie dowody na mnie, że chciałem zrobić próbę zamachu terrorystycznego...
- Plany wysadzenia monolitu w centrum miasta.
- A co jeśli bym powiedział, że jestem dobrym strategiem i mój znajomy chciał to zrobić?
//Nigdy.Nie.Cytuj. Ale jednak zacytowałeś. Nigdy więcej ._.//
- Nie, przynajmniej na razie. Do czasu, gdy się dowiem, możesz tu sobie odpocząć. - powiedział ze szyderczym śmiechem i odszedł ze swoimi Anpu, zostawiając Cię w ciemności na podłodze.
/// Z przyzwyczajenia w innych grupach :///
- Taa... - podsumował Martin.
Na czuja mężczyzna doszedł do rogu gabinetu i wykorzystał swoje sprawy fizyczne. Zdjął bluzę i zakrył je swoim ciuchem by zapach się nie roznosił. Następnie poszedł do rogu na przeciwko i położył się chcąc zasnąć. Nie minęła chwila a już spał.
//Czemu musisz GM'ować sam siebie? Wiesz, że ja tu jestem od tego?//
Nie, nie przesunąłeś się do rogu pomieszczenia. W ogóle się nie przesunąłeś, w końcu byłeś przywiązany do krzesła. Bluzy też nie zdjąłeś, z wyżej wymienionego powodu. Zasnąć też nie możesz, głównie przez głód, pragnienie i pęcherz.
//To skoro nic nie mogłem zrobić to po co dałeś mi moją kolej do pisania? ._. //
Główny bohater, który był przywiązany do krzesła i nie mógł NIC zrobić... zamknął oczy i otworzył.
//Ha, nie mówię, ze nie możesz nic zrobić. Powinieneś napisać jakiś ruch, a wtedy ja powiedziałbym czy się udało czy nie, lub w jakim stopniu. Łapiesz?//
Więc mrugnąłeś. Przy kolejnej próbie tej jakże zajebistej czynności przeszkodziło Ci wejście kogoś do pokoju przesłuchań.
- Kto mi przeszkadza w mruganiu!? - oburzył się mężczyzna
W odpowiedzi ktoś podniósł krzesło i Twoim oczom ukazała się piękna brunetka i szmaragdowych oczach, w mundurze oficera LAOPT.
- Chcesz pić? - zapytała. - Albo jeść? Lub do toalety? - dodała współczująco.
Oczywiście mogła to być zmyła, typowe odgrywanie dobrego i złego gliny. Albo naprawdę jej zależy.
Mężczyzna się zdziwił i po chwili odpowiedział
- Nooo... jeśli będziecie mnie tu trzymać dłużej to osram wam podłogę więc...
Kiwnęła głową i odpięła pasy. Mogłeś spróbować wstać, choć lepiej nie od razu i zaczekać chwilę, aż wróci Ci krążenie.
Gdy tak się stało mężczyzna wstał i spytał
- Gdzie moge załatwić swoje potrzeby toaletowe?
Wskazała na pokój naprzeciwko.
Gdy wykorzystał się, przyszedł na miejsce i siadając na krzesło wygodnie spytał
- O co chodzi? Po co ta szopka? Czemu tak mnie brutalnie potraktowaliście?
- Moi przełożeni mają dość specyficzny sposób wydobywania zeznań. - powiedział i wyszła.
- Aaaaha - zareagował Martin mówiąc dalej sam do siebie - to ten tego . . . fajnie się gadało?
Mówiłeś sam do siebie, więc nikt Ci nie odpowiedział.
Martin widząc, że jest sam w pomieszczeniu spróbował otworzyć drzwi, którymi wyszła kobieta
Niestety, zamknięte, i to porządnie. Okien czy innych drzwi też brak.