Zaśmiał się. - Przecież mają swoje stada, prawda? Można do nich przychodzić, głaskać je jeżeli pozwolą. Coś w ten deseń. A jeżeli naprawdę chce mieć pan jakieś zwierzątko to polecam feniksa albo kota. Sam osobiście mam pluszowego pingwinka.
- Gdzie można je znaleźć?
- Hm, zależy co. Feniksy są w ognistym wieżowcu. Koty można spotkać wszędzie a co do pingwinków nie mam pewności. Swojego po prostu znalazłem. A teraz idę zrobić herbatę~ też się pan skusi?
- A jaką? Owocową, z miodem, mlekiem?
- Coś się znajdzie. - stwierdził pogodnie i poszedł do kuchni. Po kilku minutach wrócił z trzema herbatami na tacce. Jedną podał swojemu gościowi, drugą zaś pingwinkowi.
Właścicielka
Pingwinek również się napił.
Zaś Kuma usiadł sobie obok pingwinka, odstawił tackę i zaczął siorbać swoją herbatkę.
- Nie mogę uwierzyć, że przede mną uciekły. Ma pan szczęście. Taki piękny i mądry pingwinek.
Zaśmiał się cicho. - A tam. Kiedyś znajdzie sobie pan odpowiednie zwierzątko.
Właścicielka
Wtedy Khuma zwrócił uwagę, że akurat przed momentem, gdy jego gość wszedł do środka, to drzwi wróciły na swoje miejsce.
- A to skubane. - parsknął rozbawiony.
// mogę się mylić, ale chyba chodzi o to że drzwi był wcześniej na suficie ;v //
- Dobrze, że same wróciły. - dokończył herbatę. - Jak płacę?
- Mi płacić nie trzeba. Wystarczy mi satysfakcja z pomocy. - uśmiechnął się szeroko.
- Ale mogę spełnić twoje marzenie ~ Może diament wielkości jabłka, co?
- A gdzie tam. - zaśmiał się. - Prosiłbym raczej o ładną ozdobę na drzwi, żeby łaskawie już mi figlów nie sprawiały. Może jakiś wianuszek? Nowa klamka? Coś, żeby je zadowoliło.
Więc namalował je białe z platynową klamką i wianuszkiem z tego samego surowca wysadzanym diamentami. - Może być?
- Ależ oczywiście, to chyba im wystarczy.
Właścicielka
Urzeczywistniło się.
//widzisz, tu wszystko ma swe konsekwencje.
- No, no. Wygląda idealnie! - Khuma klasnął w dłonie.
- Tak jak każde moje dzieło! Dziękuję za wszystko. Czy jeśli znajdę nowe zwierzątko będę mógł je u Ciebie przebadać?
- Ależ oczywiście. Może pan wpadać ze zwierzakami ile pan chce. - odparł, uśmiechając się promiennie.
- Dziękuję - Wyszedł. szedł do wieżowca E
Khuma tylko westchnął i dopił swoją herbatę, zerkając na pingwinka. - Dziwny z niego gość, nieprawdaż? Chyba się jeszcze nie spotkałem z tym, by ktoś trzymał kotolisy w domu...
Właścicielka
Usłyszał wtedy stukanie w okno.
Uniósł brew do góry i z zaciekawieniem podszedł do okna, by zobaczyć, cóż to stuka.
Właścicielka
Stukał kruk dziobem w szybę.
Uśmiechnął się lekko i otworzył okno. - A cóż cię tutaj sprowadza?
Właścicielka
Spojrzał na skrzywione nienaturalnie swe skrzydło.
Cmoknął. - Jak tyś się tutaj dostał z tym skrzydłem... - ostrożnie wziął go na ręce i położył na łóżku.
Właścicielka
- Spadłem. - szepnął i kraknął z bólu.
- Spokojnie, zaraz się tym zajmę. - odparł, poszedł po bandaże i coś, czym mogłby usztywnić skrzydło.
Właścicielka
Odnalazł patyczek od loda. Kruk nie był duży, patyczek był w sam raz. Bandaże również się znalazły.
Tak więc wziął potrzebne rzeczy i zajął się swoim pacjentem.
Właścicielka
Poszło mu sprawnie, kruczek miał nastawione ladnie skrzydełko.
- Chyba daleko nie polecę...
- Póki co musisz odpoczywać, więc zostaniesz na jakiś czas u mnie. Później to się zobaczy.
Właścicielka
Zakraczył smutno.
- A to nie będzie problem?
- Oczywiście,że nie. - zaśmiał się.
Właścicielka
- Jak miło! Co za dobry człowieczek z ciebie.
- Od tego tutaj jestem. - stwierdził i delikatnie poklepał go po łebku. - Jesteś głodny?
Właścicielka
- Nie, moja pani mi dała jeść.
- Hm, pani? A któż to jest twoim właścicielem?