Właścicielka
W wejściu niewiele zobaczył, poza rozgałęzieniem korytarzy.
Chodził szukając. Pokrył swój miecz energią światła. Następnie lekko wbił go w ziemię. Chodził tak szurając mieczem.
Właścicielka
//po cholerę dłubał nim w ziemi?
//Mógł tak znaczyć szlak, czy ta późna godzina robiła swoje?
Właścicielka
//Nie wpadłam na to. Mógł wspomnieć, że wytyczał drogę powrotną c;
Spostrzegł wtedy zegar podążający w jego stronę.
Zignorował go i szukał dalej.
Właścicielka
Kolejne rozgałęzienie. Pójdzie w lewo czy w prawo?
Właścicielka
Tym razem korytarze biegły w inne strony niż wcześniej. Na rozdrożu za to było jabłuszko z oczkami.
Zatrzymał się, sięgnął po notes. Następnie przepołowił to jabłko.
Właścicielka
Jabłko zdążyło uciec, piskając przeraźliwie.
Właścicielka
Wtedy dotarł z powrotem do wyjścia i wpadł na kolesia z feniksem na ramieniu.
//i tutaj nastepuje zderzenie postaci :^
-Przepraszam Pana.
Zawrócił.
- Następnym razem uważaj. - Spojrzał na tego człowieka.
//Która to postać //
// Ten od światła czy elf. Jestem zbyt leniwy by spojrzeć w KP. //
Właścicielka
Idąc przez labirynt, przez przypadek znów niemal na siebie wpadli. Podejrzane, skoro szli w przeciwnych kierunkach.
Tym razem nie odszedł.
-Przepraszam, nie wiesz gdzie tutaj jest rododendron?
- Nie wiem. - Spojrzał na Feniksa.
//Rozumiem, że Feniks też umie mówić?
Właścicielka
- Heja, wyglądam ci na botanika? Rododendron rośnie w ścianach labiryntu, trzeba tylko umieć patrzeć!
-Dziękuję.
Poszedł do jednej.
Właścicielka
Zobaczył, że owa ściana labiryntu miała uszy.
Troy natomiast ruszył dalej.
Właścicielka
Ucho zaczęło bzyczeć.
Dominic podleciał wyżej.
- Fajnie, fajnie! Na najbliższym rozdrożu skręć w lewo.
Tak więc w najbliższym rozdrożu skręcił w lewo, zgodnie z instrukcją Dominica.
Szybko odskoczył, spodziewając się wybuchu.
Właścicielka
Uchu (?) wyszły skrzydełka i odleciało.
Właścicielka
- Teraz to na razie wzdłuż drogi, jest zakręcony, ale jednolity korytarz.
Zapisał to w notesie. Kiedy skończył, szukał dalej.
Szedł tym zakręconym korytarzem w takim razie.
Właścicielka
Napotkał na swej drodze ścianę obrośniętą niebieskimi kwiatami.
Zakręciło mu się w głowie, ale szybko dotarł na kolejne rozdroże.
- o, a teraz prosto!
- Masz już wytyczną trasę czy wybierasz na bieżąco? - Spytał kierując się prosto.
Odciął mieczem parę takich. Teraz zaczął szukać jakiś podziemi czy czegoś.
Właścicielka
- A zgaduj.
Nie odnalazł takowych.
- Chyba wolę jednak nie wiedzieć. Jak teraz?
Właścicielka
- Hmmm, teraz to w prawo, a potem dwa razy w lewo.
Usłyszał ryk jakiegoś sporego zwierzęcia.
Dobył broni i ruszył w jego kierunku.
To skręcił w prawo, następnie w lewo a potem znowu w lewo.
Właścicielka
I wtedy dostrzegł przed sobą fontannę.
Pojawiła się przed nim ogromna kura pośród grzybów.
Strzelając promieniem, przeciął jej głowę.
Spojrzał na fontannę.
- Ładne - poszedł dalej