Kontynuował manewr, bo nic lepszego w tej sytuacji nie mogli zrobić.
Właściciel
O włos. Dosłownie o tyle okręt wroga minął ich, ale płynął dalej, w kierunku miasta. Trzeba też dodać, że ze względu na bliską odległość między jednostkami, na ich okręt przeskoczyło kilku wrogich żołnierzy.
Kazał załodze się nimi zająć, a później wystrzelić kolejną rakietę, żeby zatopić to cholerstwo. A właściwie to walić do tego okrętu z tylu rakiet, torped i pocisków artyleryjskich, żeby się w końcu zatrzymał albo poszedł na dno.
Właściciel
W końcu i to zrobił, zaczynając powoli ginąć w wodzie. Na zawsze, bo kto dysponuje nurkami? Załoga radziła sobie dobrze, ale trójki żołnierzy nie mogli zabić. Mieli oni białe pancerze z czarnymi krzyżami.
Kojarzył skąd typów? I czemu nie mogli ich zabić?
Właściciel
Ciężko stwierdzić, może byli po prostu ku*wa kimś w rodzaju komandosów O.H.S?!
Ta, to komplikowało sprawę... Byli w ogóle wrażliwi na ostrzał z jakiejś broni?
Właściciel
Pancerz pancerzem, ale raczej tak, bo korzystali z osłon. Żywych też.
Świetnie. Co mógłby zrobić w tej sytuacji?
Właściciel
Który karabin maszynowy wolał? LKM, czy CKM?
CKM, to oczywiste... Obsadził jakiś i siekał po wrogach, wcześniej każąc spieprzać wszystkim innym ze swojej załogi, którzy jeszcze by się tam kręcili.
Właściciel
Załoga zdążyła się wycofać, a dwóch komandosów padło od celnej serii. Pozostał jeden, który się ukrył za osłoną, której nie przebijesz.
Był jakiś inny CKM lub LKM którym mógłby go sięgnąć?
Właściciel
Tak, również po odpowiedniej stronie.
A więc udał się do niego i otworzył ogień do wroga.
Właściciel
Ten uciekając wyskoczył z okrętu.
Próbował go jeszcze ustrzelić, a jeśli się nie udawało, to dał sobie spokój, patrząc tylko, gdzie płynie.
Właściciel
Zniknął pod wodą. Ciężko stwierdzić, ile tak wytrzyma, więc warto skupić się na bitwie morskiej, której zwycięstwo jest już wam prawie zagwarantowane. Zostało już kilka wrogich okrętów, bez tych najsilniejszych.
Świetnie. Była opcja, żeby ustrzelić jeszcze jakiś wrogi okręt, nim to się skończy?
Właściciel
Można spróbować, jednakże trzeba mieć na uwadze, że istnieje ryzyko trafienia sojusznika.
Lepiej nie psuć sobie dzisiejszego bilansu przyjacielskim ogniem, został na pozycji, choć wciąż lustrował pole walki, w razie czego.
Właściciel
Po godzinie udało się walkę zakończyć zatopieniem ostatniego wrogiego okrętu. Trzeba mu przyznać, że trzymał się cholernie długo.
Ci ostatni zawsze tak się trzymają... No dobra, a teraz co? Jakieś wytyczne? Powrót do portu? Cokolwiek?
Właściciel
Powrót do portu, jak reszta okrętów. Trzeba w końcu zająć się naprawami i rannymi.
Właściciel
Dotarli tam po dwudziestu minutach.
Zawołał do siebie pierwszego oficera, ewentualnie poszukał go na fregacie.
- Pierwszy, potrzebuję raportu odnośnie... No cóż, wszystkiego. Chcę wiedzieć ilu mamy martwych, ilu rannych, i w jakim stopniu, czy trzeba uzupełnić paliwo i amunicję, a jeśli tak, to w jakim stopniu i tak dalej.
Właściciel
-Tak jest sir!
Zasalutował i odbiegł.
Czekał na raport, przy okazji chlapnąwszy sobie nieco rumu.
Właściciel
Wrócił dopiero po trzydziestu trzech minutach, co jest raczej słabym wynikiem. Za to podał wszystko na papierze.
Zabrał od niego papier, dał znać, że może odejść i przeczytał, co też tam było napisane.
Właściciel
Oryginał zapisany kodem, ale został odszyfrowany. Punkt zbiórki dla sojuszniczych piratów to stolica Madagaskaru.
Faktycznie, jeśli się stąd ewakuują, to rzeczywiście kiepsko... Cóż, jeśli wszystko było sprawne i gotowe, to kazał wziąć kurs na te współrzędne jak najszybciej.
Właściciel
I okręt ruszył, a do niego dołączył również okręt flagowy Barda.
Dobrze jest widzieć jakąś znajomą mordę. Albo burtę. No, wiadomo o co chodzi. Niemniej, dalej płynął w rzeczone miejsce.
//Przewijanko czy coś w tym guście?//