Właściciel
Od Vaesira Lake, najbliższym miasteczkiem jest kanadyjskie Zola Point, oddalone o niemal sto mil! Między tymi miasteczkami jest gigantyczny typowo iglasty las, przecięty okazjonalną drogą i pasem granicznym. To właśnie w tym lesie mają mieć dom najstraszliwsze bestie ze starych legend i według teorii to tutaj SorLab ma testować zdolność do przetrwania swoich podopiecznych.
Właściciel
Cień przyklęknął na jednym z kamieni w głębi lasu. Księżyc stał wysoko na niebie, a wszędzie w okół była cisza, jak gdyby cały las postanowił przespać tą jedną noc. Delikatny wiatr nosił ze sobą zapach szyszek i ledwie wyczuwalną bryzę z nieco oddalonego jeziora. To będzie dobra noc...
Konto usunięte
Cień patrzył na piękny księżyc. Myślał, tak... miał do przemyślenia parę spraw - Kim naprawdę jest? - Czy to przeznaczenie, by był upośledzony? - Czy kiedykolwiek odzyska wzrok? - Czy kiedyś się zemści? - Kiedy będzie następna hibernacja? - Myślał długo, i nasłuchiwał wszystkiego w okół - Czy wiewiórka za plecami przestała wpatrywać się w dziwną czarną sylwetkę zasłaniającą księżyc. - Czy ryby w jeziorze nie opodal przestały zalewać wodą pobliski brzeg. - Czy ptaki latające nad nim zauważą gąsienice wspinającą się na jego ramieniu? - Myślał. Chciał wyobrazić sobie świat znajdujący się w koło niego - Jak by wyglądał świat nie będąc niewidomym? Jak wygląda sam on? Czy jest starym mędrcem siedzącym na kamieniu, a może jest ohydną wielką żabą? Czy może jest szybkim, ciemnym potworem? Jeżeli tak, to czy to rozmyślanie jest na miejscu? Czy powinien siedzieć tu na kamieniu?! JASNE, ŻE NIE, ZEMSTA SAMA SIĘ NIE WYPEŁNI! - Spróbował przypomnieć sobie słowa wypowiedziane przez poszukiwaczów 180 lat temu. Zapamiętał jedno znaczące słowo. - Ccchhhhhooolllllleraa jasnnjnne mottyla nooogggaa - Wymamrotał na swój sposób. Sam nie wiedział, co to znaczy, ale chyba wystarczy do skomunikowania się z tymi podłymi istotami? A może nie? Nie zrozumieją tego zbioru charczenia i plucia. Zresztą, do diabla z tym! - Pomyślał, wstał z kamienia, pociągnął mocno nosem by wyczuć ludzki zapach.
Właściciel
Tak głęboko zapuszczają się tylko głupcy i szaleńcy, a dzisiejszy księżyc nie podarował ci żadnego z nich. Może to był znak, a może przypadek, ale do twoich nozdrzy doleciał zapach kwiatu. Nie była to zwykła leśna woń, ale najsłodszy zapach jaki poczułeś przez te wszystkie lata. Był delikatny, jakby dotarł do ciebie tylko skrawek pojedynczego pyłku, ale on wystarczył by obudzić twoją wyobraźnie.
Konto usunięte
Cień był zaskoczony. Co chwila wciągając nosem kierował się w stronę zapachu. Przy czym przy każdym miniętym drzewem wyrywał pazurami 10 kresek - Tyle miał palców, i zaznaczał tym sposobem swój teren. Wszystkie przeszkody omijał, pomagał mu w tym wrodzony instynkt i to, że... posługiwał się echolokacją. Tak na prawdę, był ciekaw skąd pochodzi zapach. Mógłby oczywiście się tam teleportować, ale czy chciałby doświadczyć paraliżu? Miał już plan. Gdy znajdzie zródło zapachu, po prostu się schowa i będzie obserwować. Przyśpiewywał sobie od czasu do czasu:
-Ccchhhhhooolllllleraa jasnnjnne mottyla nooogggaa! Ccchhhhhooolllllleraa jasnnjnne mottyla nooogggaa! - Oczywiście po cichu, by nie skrzywdzić drzew. Oczywiście, szuranie pazurami po korze drzew nie boli. Ale krzyki, już tak.
Właściciel
Zapach z każdą chwilą się nasilał. Po chwili dostrzegłeś, że jesteś w części lasu w której nie byłeś od wielu wielu lat. Ale to nie to cię niepokoiło, tylko dziwne swędzenie w plecach, jakby ktoś cię obserwował.
Konto usunięte
Cień przystanął. Nie miał pojęcia, jak ktoś mógłby widzieć czarną postać w czarną noc. Powoli zbliżał się do źródła zapachu, echolokacją szukając czegoś. Nie wiedział czego... ludzkiej sylwetki? Wiewiórki? A może kwiatka? Mniejsza, szedł za zapachem. Czuł się dość... nie swojo, warcząc co chwile.Chciałby się stąd ulotnić... teleportować? Nie... Po prostu szedł w kierunku zapachu. To był jego cel. Znaleźć źródło zapachu.
Właściciel
Z każdym krokiem zarówno zapach jak i niepokój się nasilał. Po chwili zacząłeś czuć i trzeci zapach, ludzie i to duże skupisko. Ale pachnieli jakby... inaczej niż ci których zapamiętałeś.
Konto usunięte
Mam już tego dość- Pomyślał cień, po czym teleportował się 30 m w stronę zapachu ludzi. Po wszystkim głęboko wciągnął nosem, szukając zapachu. Rozglądał się też echolokacją, mając nadzieje, że nic go już nie obserwuję.
Właściciel
Czy zastawialiście się kiedyś dlaczego cierpliwość jest cnotą? Bo gdyby nasz bohater ją miał w tej chwili nie przetransportowałby wprost na trójkę osób. Echolokacja podpowiedziała ci, że za wysokim płotem jest ich więcej i to właśnie z tamtą dobiega źródło zapasu. Dowiedziałeś się też że nieco zaskoczone indywidua są uzbrojone.
Konto usunięte
Kiedy zorientował się, co się dzieje w ułamku sekundy prze teleportował się na niedaleką gałąź drzewa. Nie był zbyt blisko by go zauważyć, i nie zbyt daleko by móc obserwować (echolokacją) ludzi. Powiedział:
-Ccchhhhhooolllllleraa jasnnjnne mottyla nooogggaa! - Po czym obserwował. Po prostu mając nadzieje, że ludzie myślą, że się im przewidziało.
Właściciel
- Co to ku#wa było? - Usłyszałeś głos. - Pewnie jeden z podopiecznych się stęsknił, centrala wspominała coś o jakiejś besti. Ale mieliśmy coś co potrafi się teleportować? - Zapytał inny głos. - Kto to tam wie tych jajogłowych. Przełączcie z ostrej na strzałki i miejcie się na baczności. - Powiedział trzeci.
Właściciel
Spokojna noc w pradawnej cichej puszczy. O co innego mógłby prosić ktos taki jak Bies Cienia? No, oczywiście poza udanymi i krwawymi łowami. Ale ta noc była tak cicha, że aż szkoda by było ją mącić krzykami niewinnych.
Może i tak, ale każdy musiał coś jeść, a Bies nie był wyjątkiem. Tak więc przeciągnął się leniwie, naprostował wszystkie kości i kierując się swoim niesamowitym węchem i słuchem rozpoczął poszukiwania kolejnej ofiary.
Właściciel
Niewielu w tych lasach jest samobójców, którzy zapuszczali by się do niego w nocy. A szczególnie tak głęboko, jak ty jesteś.
Może i nie był rodzimą bestią z tych okolic, ale i tak wiedział, którędy iść, by trafić na obrzeża północnej części lasu. I tam też się udał.
Właściciel
Tak więc skierowałeś się na południe. Po jakimś czasie, gdy byłeś blisko jeziora wyczułeś potencjalną ofiarę.
Tak więc ruszył jej tropem, oczywiście skradając się bezszelestnie.
Właściciel
Dotarłeś niemal na skraj lasu, nad brzeg jeziora. Twoja ofiara była na innym brzegu, w pobliżu jakiegoś budynku, chyba przystani.
Właściciel
Zgadnijcie kto będzie pisał nową KP? Zmiana Tematu!
Właściciel
Lesza przechodziła się po ciemnej puszczy północnej ameryki. Noc, mimo że już niewiele jej zostało, była piękna, księżyc oświetlał swym blaskiem drogę przed panią lasu. Może nie tego, ale tytuł pozostał.
Moderatorka
//*szepcze* Ameryka z dużej i raczej przechadzała
Lubiła takie noce, gdy mogła obserwować życie innych mieszkańców lasu. Podziwiała to co mogła, przecierając coraz to nowe szlaki. Wciąż jeszcze nie odnalazła sobie miejsca, ale to kwestia czasu. Musiała się zdecydować, gdzie postawić swój totem, a z doświadczenia wiedziała, że nawet ludzie, gdy stawiają swoje dziwne rzeczy, na przykład podobizny z kamienia, to najpierw dobrze myślą nad umiejscowieniem.
Właściciel
Las który miałaś dookoła siebie był ogromny, a miejsc w których mogłaś postawić swój totem było bez liku. Zwierząt co ciekawe nie było zbyt wiele, jedynie od czasu do czasu nad twoją głową przelatywał jakiś ptak.
Moderatorka
Martwiło ją to trochę. Jeśli zwierząt było mniej niż zwykle bywało w innych lasach, coś musiało być na rzeczy. Trudno tak znikąd ustalić co dokładnie to było. Szła dalej, szukając czegoś innego, czegokolwiek nie podsycającego w niej niepokoju czy zmartwienia. Zastanowiła się przez moment, ile brakowało do poranka.
Właściciel
Świt był coraz bliżej, ale noc wciąż trzymała się dzielnie na niebie. Po krótkim spacerze natrafiłaś na polanę, łysy placek we włosach lasu. Było to malutki pagórek, ale na swój sposób urokliwy.
Moderatorka
Łyse polany zawsze przypominały dawne czasy. Shimasani przebiegła palcami po swoim medalionie i zanuciła melodię z jednej z osad Nawaho. Następnie w rytm melodii poszła dalej. Polana była ładna, ale nie na tyle, żeby tu zostać. Miejsca, w których Shimasani zazwyczaj osiadała, miały w sobie coś dziwnego. Do ładnych miejsc zbyt często ciągnęło ludzi, do dziwnych już nieszczególnie.
Właściciel
Nie musiałaś długo szukać. Kilka mil od polany znalazłaś porzuconą chatę leśnika. Porzuconą, bo nawet tobie wyglądała na starą i była pozbawiona drzwi, okien, oraz kawałka dachu.
Moderatorka
Uroczo. Przypominają mi się czasy, gdy miałam własne tipi. Ach, przeszłość. Zastanowiła się przez moment, na ile mogłaby to miejsce zmienić, by jie zwrócić większej uwagi... kogokolwiek. Szybko jednak jej to przeszło. Miała nadzieję, że zmieści się w drzwiach, więc postanowiła to od razu sprawdzić.
Właściciel
Musiałaś się nieco schylić, ale udało ci się wejść do środka. Stary kamienny kominek, kilka zardzewiałych elementów dawnej kuchni. Podłoga, a przynajmniej miejsca w których jeszcze była, skrzypiała pod tobą niemiłosiernie.
Moderatorka
Pozbyła się na swój sposób problemu - wpijając korzenie w głąb domu i zrywając przynajmniej część skrzypiącej podłogi. Goła ziemia jest przyjemniejsza. Spojrzała na kominek i pomyślała, że z ogniem by tu było ładnie, ale że to raczej nie jest dobry pomysł, by go rozpaliła. W sumie ładnie tutaj.
Właściciel
Podłoga nie stawiła oporu. Jednak zerwanie jej części w pobliżu kominka odsłoniło dziurę, w której leżała stara skrzynia.
Moderatorka
Podeszła do dziury i korzeniami wyjęła skrzynię, oceniając jako tako jej wagę. Następnie odłożyła ją na bok. Kiedyś ludzie tak robili, żeby ukryć coś dla nich cennego, na przykład innych ludzi. Ciekawe co w tym jest. Zanim jednak wzięła się za otwieranie skrzyni, zebrała kawałki podłogi w inne miejsce, by później je wyrzucić albo choćby zasypać dziurę. Shimasani sprawdziła na koniec zamknięcie skrzyni.
Właściciel
Podłoga była mniej więcej uprzątnięta. Zamek skrzyni wyglądał na mocny, ale co to dla kogoś kto włada naturą?
Moderatorka
Zebrała się i wyłamała korzeniami zamek. Rozejrzała się jeszcze wokoło, czy nie ma kogoś w pobliżu, a później otworzyła skrzynię. Jeśli nawet będzie pusta, to zrobi się z tego miejsce na choćby przechowanie jedzenia na później. W naturze nic się nie marnuje.
Właściciel
W środku znalazłaś stos starych ubrań, plik równie przestarzałych banknotów, nabity rewolwer i nieco podniszczony dziennik, najpewniej dawnego właściciela tej skrzyni.
Moderatorka
Banknoty i tak na niewiele by się przydały, nawet aktualne. Ubrania zdecydowała że przejrzy później. Rewolwer z odrazą wyrzuciła w stronę kominka, w końcu nienawidziła broni palnej. Ostatecznie Shimasani wzięła w rękę dziennik i usiadła po turecku na podłodze. Może jej umiejętność czytania obejmowała tylko pojedyncze słowa, ale liczą się chęci. Zaczęła czytać.
Właściciel
...się w tym lesie.... będzie ciężko, ale Bóg jest z nami... ta puszcza mnie nieco niepokoi... młody Joshua chyba zbyt fascynuje się jeziorem...
Tyle udało ci się przeczytać z pierwszej strony dziennika, jak się okazało jednego z pierwszych mieszkańców tych okolic.
Moderatorka
- I dobrze, że go niepokoi. Ciekawe, kto to jest w końcu ten Bóg. Podobno ktoś taki jak Manitu, ale kto ich tam białych wie. Podobno budują mu takie wysokie budynki. - Shimasani kontynuowała lekturę, znów nucąc starą melodię
Właściciel
...zostałem leśniczym, to chyba dobra praca...chatę zbudowałem z dala od parafii...mój brat z synem zostali w wiosce... coś jest na jeziorze, jakaś siła?... muszę pomówić na ten temat z pastorem Methanem...
Z tego mogłaś wywnioskować, że księga należała do leśniczego z jakiejś parafii na południu.
Moderatorka
- Tylko ta parafia to takie dziwne słowo - westchnęła cicho. Postanowiła, że na razie zrobi sobie przerwę i jeszcze rozejrzy się po domu. W końcu miejsce na totem też potrzebuje mieć jakiś sens. Poza tym chciała się rozejrzeć, czy nie rezyduje tu jakieś zwierzę.
Właściciel
Nie zauważyłaś żadnych tropów, w ogóle w tym lesie mieszkało dziwnie mało zwierząt. Dom był w stanie niezbyt wyjściowym, ale był niewątpliwie dobrą kryjówką.
Moderatorka
Zrobiło jej się z tego powodu nieco przykro. Lubiła towarzystwo zwierząt. Co miała zrobić? Niewiele da jej jakiekolwiek działanie, żadnego zwierzęcia raczej nie będzie tu przyprowadzać. Ostatecznie wybrała nie rzucające się w oczy miejsce pod ścianą, gdzie utworzyła swój totem. Następnie przemieniła się w nietoperza i wyleciała z domu ponad dach, obserwując okolicę.
Właściciel
Byłaś w lesie, dosłownie. Gdy wzleciałaś ponad linię drzew dostrzegłaś wcześniej napotkaną polanę, gdzieś w oddali dostrzegłaś kilka białych budynków, a obok nich jezioro, a po drugiej stronie jeziora jeszcze inne domki, głębiej musiało być pewnie miasto.
Moderatorka
Rozejrzała się też po niebie, chcąc sprawdzić, jaka jest pora. Latanie w ciągu dnia pod postacią nietoperza byłoby nieco dziwne. Postanowiła, że chyba rozejrzy się po tym mieście.
Właściciel
Do miasta miałaś naprawdę daleki kawałek drogi, a mimo iż księżyc chylił się ku zachodowi, to jeszcze nie zaczęło świtać. Ale to zapewne kwestia kilkunastu minut.
Moderatorka
Postanowiła jednak zaryzykować. Nie była zmęczona, więc poleciała tam z chęcią. Dobrze znać okolicę, zabim na dobre się osiedli. Nie można liczyć w takich wypadkach na szczęście, bo to zwyczajne samobójstwo.
Właściciel
Po dość długim locie dotarłaś do miasta. Było całkiem ciemno, jedynie latarnie starały się to zmienić. Wyglądało sennie, niemal tajemniczo. Chyba nie musiałaś się obawiać zagrożenia z ich strony. Nie mniej jednak te białe budynki budziły twój niepokój...
Właściciel
Las na północy był tym samym lasem co na południu, z tym wyjątkiem że był na północy, a nie na południu. Twoje poszukiwania tutaj były dokładnie tym samym co wcześniej.
Poszedł jeszcze głębiej w las.