Właściciel
//Po budynku? W sensie, że z zewnątrz?//
Właściciel
//Więc zamiast "budynku" powinno być "pomieszczeniu."//
Cóż, klienci różnych ras i profesji, stoliki i krzesła, stoły, przy których rżnięto w karty i w kości, długi bar, a za nim barman i szafka pełna alkoholi. Do tego schody prowadzące na piętro i drzwi do piwnicy.
Więc poszła na górę. Czasem spoglądając na innych ludzi.
Właściciel
Czasem odwzajemniali spojrzenie, czasem nie. Trafiłaś tam na długi korytarz. Na jego końcu, tak ja po bokach, były drzwi.
-Nic ciekawego... - Powiedziała do siebie i wróciła do stołu, przy którym wcześniej siedziała i usiadła przy nim.
Właściciel
Gdy wróciłaś największą zmianą był brak Krasnoluda i człowieka.
-Gdzie inni poszli? - Spytała się elfa.
Właściciel
W odpowiedzi wskazał głową na jeden ze stolików, szczelnie otoczony przez większość bywalców karczmy.
-Co oni tam robią? - Dopytała się elfa.
Właściciel
- Możesz przekonać się sama.
-Pomocny jesteś. - Wstała z krzesła i poszła przyjrzeć się temu stolikowi.
Właściciel
Był on właściwie podzielony na dwie części. Na jednej Kir grał w karty z dwójką innych ludzi, Goblinem i Elfem. Natomiast druga połowa należała do Ambura, który rozkładał pewnego Orka w siłowaniu się na rękę.
Nie ciekawiły jej takie rzeczy, więc wróciła do stołu i usiadła na krześle.
-Czemu nie jesteś przy tamtym stole? - Spytała się elfa.
Właściciel
- Nie przejawiam smykałki do hazardu. - odpowiedział.
- Ha! - wtrącił się Krasnolud, który dopiero co podszedł. - Gówno prawda. Mówi tak, bo orżnąłem go w karty na kilkaset złota.
Zaśmiała się cicho.
-Przecież to jest wielka suma... - Spojrzała się na krasnoluda.
Właściciel
- Wojna wina, że to karciana lebiega? - zapytał i parsknął śmiechem.
-No nie... Ale niestosowne jest skubanie ludzi z pieniędzy, przynajmniej dla mnie.
Właściciel
- To jest Elf, a nie człowiek. - odparł. - Zresztą, nie narzekał. I tak przepiliśmy całość wieczorem, nie?
- Owszem. - przyznał Mędrzec. - Ale ja wypiłem tylko pięć kufli z... pięćdziesięciu?
- Pięćdziesięciu dwóch, ch*ju. Nie obniżaj mi mojego rekordu.
Machnęła ręką do barmana i poprosiła o kolejny kufel piwa.
Właściciel
Zamiast dać nowy kufel, po prostu dolał Ci piwa.
//O to mi chodziło, tylko zapomniałam słowa 'dolać'.//
Od razu, kiedy nalał, zaczęła pić piwo.
Właściciel
Więc piłaś, a tymczasem przy stoliku do kart wybuchła awantura.
Spojrzała się w stronę tego stołu.
Właściciel
- Ja oszukuję?! - krzyknął Kir, gwałtownie wstając. Przewrócił krzesło, na którym siedział i położył prawą dłoń na rękojeści miecza.
- A co? - odparł inny, w którym poznałaś tego, który już Cię raz zaczepił. - Może nie?
- Moja wina, że mam talent?
- Raczej asa w rękawie! - warknął żółtozęby. - Dosłownie, ku*wa!
Obserwowała dalej sytuację.
Właściciel
Po chwili Ork towarzyszący facetowi przewrócił stół, a tamten rzucił się na Kira, który łatwo sparował pchnięcie i zaczęli walczyć ze sobą.
-Pomożemy mu? - Spytała się elfa.
Właściciel
- Poradzi sobie. - odpowiedział.
- Na pohybel, sku*wysynom! - krzyknął w tym czasie Ambur, pociągnął z kufla i rzucił się na Orka, który był z przeciwnikiem Kira.
Patrzyła się na nich strudzonym wzrokiem.
-To normalne, że się biją? - Dopytała się elfa.
Właściciel
- Wyładowanie emocji dobrze im zrobi.
-Ciebie to nie kręci? Przecież też jesteś facetem. - Spojrzała się na niego. - Do tego kręcisz się z nimi.
Właściciel
- Używam przemocy wtedy, gdy muszę i tylko w obronie, a nie w takich bijatykach.
Wypiła piwo i strudzona oglądała walkę.
Właściciel
Nie miałaś zbytnio czym być strudzona, ale walka była krótka, gdyż zgraja karczemnych zabijaków nie była wyzwaniem dla dwójki najemników takiego formatu.
Wstała i wyszła z karczmy, żeby odetchnąć.
Właściciel
Odetchnęłaś więc. Nie miałaś już w sumie po co wracać do karczmy, bo trio opuściło lokal.
-Tak więc... Macie jutro jakieś plany? - Spytała się.
Właściciel
- Takie jak co dzień: Szukać zleceń.
-Ja idę odpocząć... Żegnajcie. - Poszła w stronę wyjścia z miasta.
Właściciel
//Zmiana tematu. Zaczynasz.//