Właściciel
Takich śladów nie znalazła, ale znalazła kolejny odcisk łapy.
Więc sprawdziła w którą stronę wskazywał.
Właściciel
Ciągnął się jakieś dwadzieścia metrów i zatrzymywał przy drewnianych drzwiczkach w ziemi. Niby nic wielkiego, ale wiedziałaś dobrze, że to zejście do Podziemi.
Przyjrzała się, przykucnęła przy drzwiczkach. Machnęła po chwili ręką, żeby inni podeszli i spróbowała otworzyć.
Właściciel
Oni podeszli, ale Ty nie otworzyłaś.
-Ma ktoś siły, żeby to otworzyć? - Wstała i spytała się.
Właściciel
Ambur wystąpił przed szereg, przyjrzał się bramie i rozwiązał to w iście krasnoludzki sposób, a mianowicie je**ął w zawiasy z toporzyska i po chwili można było odsłonić ciemny tunel, który mimowolnie kojarzył się ze studnią. Taką bez dna.
Sprawdziła, czy dałoby się bezpiecznie wejść do dziury.
Właściciel
No na pewno, ale jest na tyle głęboka, że... W sumie to właśnie najlepiej sprawdzić najpierw głębokość.
Więc wzięła jakiś cięższy kamień, jeśli taki był i rzuciła do dziury.
Właściciel
Spokojnie doliczyłaś do piętnastu, nim usłyszałaś, że uderzył w ziemie.
-Nie jest najgłębiej, ale jak ktoś wpadnie to już nie wyjdzie.
Właściciel
- Myślisz, że dasz radę dalej tam tropić? - spytał Kir.
-Dałabym radę, ale trudniej będzie z wejściem tam.
Właściciel
Człowiek poszedł gdzieś, zapewne po linę.
Właściciel
Po chwili wrócił ze zwojem długiej liny. Przywiązał ją do czegoś i rzucił wgłąb czarnej dziury.
-Kto pierwszy...? - Spytała się z lekkim strachem na twarzy, bardziej bała się dziury, niż tego, co tam jest.
Właściciel
Pozostali trzej rozegrali to iście po męsku: Zagrali w papier, kamień, nożyce. Krasnolud przegrał.
- Ch*j z Wami. - mruknął Ambur i zaczął opuszczać się po linie. Gdy zniknął już w ciemnościach krzyknął: - Jak jak mnie coś zeżre, to za****** Was w zaświatach.
Zaśmiała się cicho zasłaniając usta, ale po chwili przypomniała sobie, że sama zejdzie na dół i przestała się śmiać.
Właściciel
- Ciemno, zimno i je*ie! - określił Krasnolud, pociągając nosem. - Strasznie je*ie. Ale poza tym fajnie, schodźcie!
Właściciel
Elf i człowiek nic nie powiedzieli. Kir zsunął się pierwszy, a Mędrzec za nim.
Skoro już wszyscy zeszli, to ona powoli zaczęła się zsuwać po linie.
Właściciel
Ciemno, ale Kir rozjaśnił mrok, zapalając pochodnię.
-Daj pochodnie. - Wyciągnęła rękę w stronę człowieka.
Właściciel
- Mamy tylko jedną. - odparł, choć podał Ci ją.
Zaczęła szukać śladów idąc w głąb tunelu.
Właściciel
Na dole było błoto, lub odchody, więc ślady dobrze się odcisnęły.
Smród dosyć mocno jej przeszkadzał, ale próbowała jakoś iść za śladami.
Właściciel
Szłaś, pozostali ufnie kroczyli za Tobą.
Szła dalej, póki ślady się nie skończyły.
Właściciel
Skończyły się przy rozwidleniu.
-Po zapachu tropić nie będę, bo czuję tutaj tylko gó*no - Powiedziała i zaczęła szukać jakiejś poszlaki, która mogłaby pomóc określić, w którą stronę iść.
Właściciel
Poszlak brak. Pozostaje wrócić, albo się rozdzielić.
-Więc jak? Idziemy razem, czy się rozdzielamy? - Spytała się reszty.
Właściciel
- To Ty jesteś tropicielem. - odparł Elf.
- No właśnie! - zawtórował mu Krasnal. - Weź coś ku*wa wymyśl.
-No to idziemy w prawo. - Jak powiedziała tak zrobiła.- Jeśli nic nie znajdziemy, to wrócimy.
Właściciel
No to poszłaś w prawo, pozostali za Tobą. Szczególnie niechętnie wlókł się Krasnolud.
Szła dopóki coś jej nie zatrzymało.
Właściciel
Stanęłaś jak wryta, słysząc ryk jakiegoś potwora.
-Masz. - Podała pochodnię człowiekowi i stanęła za nim. - Teraz Ty prowadzisz.
Właściciel
Oddał Ci ją.
- Ty jesteś tropicielem i Ty masz to wytropić. Nasza sprawa, jak to coś zabić.
-Eh... Dobra. - Zaczęła iść dalej.
Właściciel
Idziesz więc, a za dobrą monetę możesz wziąć to, że nic Was jeszcze nie zaatakowało.
Szła póki jej coś nie zatrzymało.
Właściciel
Wreszcie zauważyłaś kilka (nie wiesz ile dokładnie z racji ciemności) sylwetek przykucniętych w tunelu.
-Przygotować się do walki, coś lub ktoś tam jest.
Właściciel
W momencie, gdy kończyłaś zdanie sylwetki podniosły się z podłogi i ruszyły ku Wam. Poczułaś charakterystyczny zapach zgniłego mięsa.
Odskoczyła za swoich towarzyszy ze strachu.