Nie mniej kontynuował, jakkolwiek powoli by to nie szło.
Właściciel
Czasu miałeś sporo, więc powoli udało Ci się rozciąć mu głowę.
Następna część wymagała od niego zwiększonej precyzji. Przygotował sobie słoik wypełniony cieczą konserwacyjną, po czym sięgnął skalpelem wgłąb czaszki, aby wyciąć mózg jaszczura powyżej pnia.
Właściciel
I udało się, podobnie jak schowanie go do słoja. Tylko co dalej?
Powtórzył operację, tym razem na niedźwiedziu
Właściciel
Tu z wyciągnięciem mózgu poszło znacznie łatwiej.
Wyjął ze słoika mózg raptora po czym umieścił go w czaszce niedźwiedzia i wymamrotał parę inkantacji ułatwiających spawanie tkanek.
Właściciel
Dzięki Magii poszło sprawniej i szybciej, teraz tylko to zszyć i czekać na efekty.
Tak też zrobił, uprzednio wkładając drugi mózg do słoika.
Właściciel
Cóż, potrzeba czasu na wybudzenie. Gdy zacząłeś zaprzątać sobie głowę sposobami, w jaki mógłbyś ten czas spędzić, ujrzałeś jakiegoś Goblina, który bez lęku wszedł do pracowni i od razu oznajmił:
- Mój pan Cię wzywa.
- Muszę teraz? -spytał, po czym w myślach sam sobie odpowiedział - Już idę. Będziecie trzymać na niego oko, co? - ostatnie zdanie skierowane było do orków
Właściciel
Jeden wystawił kciuk w geście potwierdzenia, a reszta poparła go pomrukami. Pozostaje teraz skierować się za Goblinem.
Tak więc podążył za goblinem, zastanawiając się o co znowu chodzi.
Właściciel
Trafiłeś do tego samego pomieszczenia co wcześniej, Wampir zasiadał na fotelu i popijał wino z kieliszka. Lub krew.
- Moje pozdrowienia. Potrzebujesz czegoś ode mnie... panie? - ostatnie słowo wypowiedział z naciskiem ocierającym się o sarkazm
Właściciel
- Owszem, owszem. - odparł i wskazał na fotel, aby zacząć rozmowę od razu, gdy tylko zajmiesz miejsce.
Tak więc zajął wskazane miejsce.
Właściciel
- Wyniki Twoich prac są dla mnie ważne, ale nie najważniejsze, bowiem mam dla Ciebie nową misję. Czy masz jakieś doświadczenie w dowodzeniu wojskiem?
- Żadnego - przyznał od razu - Przez przybyciem do Angbandu dowodziłem jedynie grupką asystentów, z których połowa odeszła po paru dniach a reszta została zjedzona. Skąd to pytanie?
Właściciel
- Doniesiono mi, że na Plugawych Ziemiach zginął zastępca mojego dowódcy, a ten żąda kogoś na zastępstwo. Zresztą, i tak musisz ewakuować siebie, swoje potwory, składniki i tym podobne. Właśnie dlatego pytałem, wysłałbym Cię do mojego dowódcy na stanowisko, a tam mógłbyś w spokoju oddać się eksperymentom, a i obiektów do badań byłoby pod dostatkiem.
- Brzmi nie najgorzej, ale chciałbym dokończyć swój obecny eksperyment. Tak jakby byłem w środku operacji.
Właściciel
- Nie widzę przeszkód, gdyż musisz wyruszyć najwcześniej jutro wieczorem.
- Więc ustalone. Coś jeszcze?
Właściciel
- Będziesz sprawował osobistą pieczę nad trzymanymi tam jeńcami i potworami. Oznacza to, że nie tylko możesz przebierać do woli w poszukiwaniu materiałów na eksperymenty, ale też odpowiadasz bezpośrednio za każdą ucieczkę i szkody przez nich wyrządzone.
Czyli lepiej zacznę szukać nowego miejsca, tak na wszelki wypadek
- Nic nie wymknie się spod mojej kontroli - zapewnił wampira - Zaraz dokończę to co zacząłem i zacznę się pakować.
Właściciel
- Doskonale. Wyruszysz wraz z eskortą moich Orków.
- A już się bałem, że będę musiał przemierzać Plugawe Ziemie w samotności. W temacie, dostanę jakiś pojazd?
Właściciel
- Tobie przypada kareta, a Orkowie i wszelkie Twoje eksperymenty ruszą na rozlicznych wozach, dam Wam też nieco Wargów.
- Czyli pełen kompleks. Rozumiem, że to by było na tyle?
Właściciel
- W razie pytań wezwij jedną z moich sług, możesz też pofatygować się osobiście. Ja również zrobię to samo w wypadku pytań ze swojej strony.
- Zrozumiano - powiedział, po czym wstał, ukłonił się i wyszedł z komnaty
Właściciel
Wampir Cię nie zatrzymał, więc poszło nader sprawnie.
Pośpiesznie wrócił do pracowni aby zobaczyć, jaka jej część dalej stoi.
Właściciel
Wszystko było w porządku, bowiem rozmowa nie zajęła wcale długo i eksperymenty nawet się nie wybudziły.
Odetchnął z ulgą. Aby zobaczyć wyniki musiał jeszcze zaczekać, więc spróbował wsadzić mózgowie niedźwiedzia do czaszki raptora, po części z naukowej ciekawości a po części dla zabicia czasu.
Właściciel
O dziwo to nie przyniosło oczekiwanego efektu jakim jest zabicie czasu, bowiem zrobił to niedźwiedź z mózgiem Raptora, który się obudził.
Szybko odłożył przyrządy i zgiął palce tak, żeby w każdej chwili móc zamroczyć stwora magią cienia, po czym czekał aż coś on zrobi.
Właściciel
Zaczął najpierw rozglądać się po otoczeniu, a później po swoim ciele, aby następnie spróbować wstać.
Na razie Raelag nie przeszkadzał mu w niczym
Właściciel
Wstał, a gdy ustał stabilnie na dwóch nogach, warknął i ruszył powoli oraz chwiejnie w Twoim kierunku.
Z lekkim uśmiechem zaczął się cofać.
Właściciel
Stwór, co ciekawe, przysiadł przed Tobą na tylnych odnóżach i zaczął się na Ciebie gapić.
Chodzi bardziej jak raptor niż jak niedźwiedź. Ciekawe
- Um... Daj głos? - Raelag nie wiedział, jak jeszcze był w stanie sprawdzić funkcje mózgowe istoty
Właściciel
Nie był to tresowany misiek, więc nie miał bladego pojęcia, o czym Ty do niego mówisz, a jedynie gapił się na Ciebie i czasem odwracał się do tyłu, jakby chciał machnąć ogonem i zastanawiał się, gdzie niby się podział.
Powoli skierował się w stronę blatu, gdzie zostawił strzykawkę ze specyfikiem usypiającym.
Właściciel
Stwór jedynie wodził za Tobą wzrokiem, a strzykawka była na miejscu, mikstury zaś nie brakowało.
Bez gwałtownych ruchów spróbował wbić strzykawkę pod skórę zwierzęcia i wstrzyknąć specyfik. Wolną ręką wciąż trzymał w gotowości do rzucenia czaru, tak w razie czego.
Właściciel
Stwór był spokojny przez większość zabiegu, a gdy zrozumiał, że coś tu nie gra, było już za późno.
Odetchnął głęboko, po czym rozejrzał się za czymś, o czym zapomniał przy wejściu do pracowni, mianowicie o bandzie orków których w okolicy zostawił.
Właściciel
Nadal w pracowni byli, a nie zareagowali tylko dlatego, że dałeś sobie radę sam, a stwór nie wykazywał żadnej agresji. Gdyby było inaczej to pewnie zatłukliby gnoja.