Pakuje żywność do łodzi i wsiada do niej
Właściciel
Greg i Brad również, Aleksiej ze swoimi osłaniali łódź, a wy z drugą łodzią zostaliście w tyle.
-Jak myślicie na ile nam tego starczy?-
Właściciel
-Raczej powinno do końca podróży.
Właściciel
-Yhm.
Dopłynęliście do okrętu, cywile zajęli się wyładunkiem.
-A więc teraz czekamy aż dopłyniemy do Australii?-
Właściciel
-Idziesz od razu na patrol? Bo zaproponowałbym ci kawę.
Właściciel
-To chodź.
Greg zaprowadził cię na mostek.
Właściciel
Greg z kolei zaparzył tam wodę.
-Co oznacza ta czaszka na twoim berecie?-
Właściciel
-Oznacza, że jestem niepokonany. I piraci, którzy najczęściej przywdziewają symbole czaszek- nie mają ze mną szans.
Właściciel
Woda się przygotowała, a Greg zalał kawę. Podał ci jeden kubek i cukierniczkę.
Dosypał dwie łyżki cukru i zaczął pić swoją kawę
Właściciel
Czuć było, że kawa z Brazylii.
-Niektórzy jeszcze próbują tworzyć kawę, oczywiście pod nadzorem O.H.S. Żądają za jedno opakowanie 10 naboi, wyobrażasz sobie?
-Widzę że OHS próbuje wszystkiego aby mieć fundusze na wszystko.-
Właściciel
-Yhm, ale za kawę jestem im wdzięczny.
-Tia.Za to trzeba im być wdzięcznym.-
Właściciel
-Za nasze zdrowie.
Po tych słowach upił duży łyk.
Właściciel
///Przewinąć akcję aż do Australii, czy chcesz kontynuować?
Właściciel
Minęły trzy tygodnie, dzięki zapasom Piratów udało wam się ocalić wszystkich i nie doświadczyć buntu.
Obudziłeś się w swojej kajucie i od razu ktoś cię powiadomił, że masz udać się do Grega, nowego kapitana.
Bierze swoje rzeczy i idzie na mostek
Właściciel
Dotarłeś tam, na miejscu znajdował się już Aleksiej i Benjamin.
Właściciel
-Tak, tak jak ich.
Wskazał na Aleksieja i Benjamina.
Sam Greg po zaledwie kilku tygodniach kilka siwych włosów.
-Dopływamy do Australii. Dokładniej do Dżungli.
-Jak duża jest ta dżungla?-
Właściciel
-Około jedna czwarta kontynentu. Więc ten, nie ciekawie.
-Tia. Lokalni raczej tam nie siedzą. Będzie trudno.-
Właściciel
Aleksiej przerwał, zanim Greg powiedział coś więcej.
-Jaka taktyka?
-Taktyka? Unikać stworzeń i zmierzać w kierunku Starej Australii, a później- Metropolia.
-Bierzemy wszystko i wszystkich?-
Właściciel
-Nikogo nie zostawimy. A i wszystko może się przydać.
Właściciel
-Będziemy musieli go jakoś zakonserwować.
-Miejmy nadzieję że takie miejsce gdzieś znajdziemy.-
Właściciel
-Oby. Benjamin, bo się dziwnie wyrywasz. O co chodzi?
-Mi? O nic, po prostu zastanawiam się, czy ktoś ocaleje.
-Dlatego będziemy po prostu szli przed siebie. Nie będziemy się nigdzie zatrzymywać.-
Właściciel
Benjamin nie wyglądał na pocieszonego.
-Gdyby to było na tyle proste...
-Nie obawiaj się, zapewnimy odpowiednią ochronę.
-Wątpie czy ktokolwiek zaatakował by taką dużą grupę.-
Właściciel
-Nadal nie wiesz, co tam jest?!
Właściciel
-Powiem ci: Wymarłe gatunki przywrócone do życia przez O.H.S!
-Po cholerę je przywracali do życia? No nic. Jakoś to będzie.-