Właściciel
Konwój ruszył.
Po pięciu minut po wyjechaniu z Toronto dostałeś sygnał od majora.
Wgramolił się na góre i sprawdził cały sprzęt
-Jest nas trzech czyli warty ośmiogodzinne?-zawołał na dół.
Właściciel
-Nie do końca. Tylko ja i ty. Fred zastępuje kierowcę, żeby ten się wyspał.
Droga między drzewami była ja na razie spokojna.
-bez przerw na Spanie dla kierowcy będziemy tam szybciej.-
Nadal bacznie przyglądał się terenowi przed sobą. I wyszukiwał wszelkich śladów ruchu.
//tak patrze na pierwszego piszącego w tym temacie i zastanawiam się czy nie natkniemy się na jego trupa. A tak na marginesie to będzie można samemu zaprojektować swoją broń i pancerz bo znalazłem kilka ciekawych zdjęć na necie?
Właściciel
///Przy odpowiednich częściach i narzędziach... tak. Pomysł zaczerpnięty z Dying Light, gdzie mogłeś stworzyć wiele świetnych broni samemu. I nie, nie natkniesz się na jego trupa. Został zjedzony w całości///
-I łatwiej będzie nas zaskoczyć...
Żadnych śladów, na twoje szczęście.
Właściciel
Obserwowałeś więc.
Droga przez las nadal była spokojna.
Później odezwało się radio.
-Do Heliota-1, tutaj Heliot-3. Czy mnie słychać?
Major przybliżył się do radia.
-Tutaj Heliot-1, słychać was wyraźnie.
-To dobrze Majorze. Będziemy utrzymywać kontakt.
-Zrozumiałem.
Wciąż wypatrywał niebezpieczeństwa
Właściciel
Pojazd gwałtownie się zatrzymał.
-Majorze? Jest problem, drzewo leży na drodze, a po obu jej stronach jest kupa śniegu. Nie przejedziemy, bo się zakopiemy.
Co robimy?- zawołał w dół.
Właściciel
-Wyślemy dwójkę z tylnego SUV'a, oraz Freda. Potną drzewo i wyrzucą w bok.
Skora staneli skupił się na wypatrywaniu ceku jeszcze bardziej a zwłaszcza uważał przy ludziach.
Właściciel
Ci zaczęli rąbać drewno.
Major pozostawał w kontakcie z tylnym SUV'em i ciężarówką.
Właściciel
Po chwili coś dużego poruszył się po prawej stronie.
Szybki obrót w tą stronę
-Ciś się poruszyło po prawej-krzyknął
Właściciel
-Pilnujcie tamtej strony.
Skupił się na prawej stronie ale kontem oka sprawdzał inne strony
Właściciel
Las jakby zamarł przez ten ruch. Bardzo, bardzo niepokojące.
Wziął głęboki wdech i przygotował się mentalnie na rozpie**ol, maksymalnie się skupił na obserwacji.
Właściciel
Jak na razie nic się takowego nie stało, ci skończyli pracę. Major wyszedł i pomógł przerzucać drewno.
Zrobił wydech i otarł czoło z potu, lekko się rozluźnił ale wciąż był czujny.
Właściciel
Po zakończonej pracy wszyscy wrócili do pojazdów... no... prawie.
Przez radio odezwał się jeden z żołnierzy.
-Majorze? Mamy problem.
-Mów żołnierzu.
-Coś zeżarło kierowce i strzelca.
Major zbladł, wytarł pot z czoła.
-Do wszystkich: Jechać z maksymalną prędkością ciężarówki, nie zostawać w tyle. Utrzymywać stały kontakt radiowy!
-Tak jest.
-Zrozumiano.
Znowu się maksymalnie skupił na obserwacji
Właściciel
Skupiłeś się, podczas gdy konwój nabrał prędkości.
Rozglądał się na boki dopóki znacznie nie oddalili się od miejsca zdarzenia
Właściciel
Oddaliliście się. Major zwrócił się do ciebie.
-Zostało nas ośmiu.
-ku*wa mać postępem bym tego nie nazwał-
Właściciel
Ja też nie... im szybciej wyjedziemy z Kanady, tym lepiej.
Kontynuował monotonną obserwacje
Właściciel
Po kilku godzinach wyjechaliście z Toronto.
///Temat: Nowy Jork, ty zaczynasz.
Właściciel
Jechaliście poprzez zaśnieżony las, w kierunku prawdopodobnie ostatniej twierdzy cywilizacji w Kanadzie.
-Wierzysz w to, że zostało tylko Toronto? Vancouver nie istnieje, Ottawa nie istnieje, Québec tak samo.
-Tak dużo broni atomowych na nie użyli?-
Właściciel
-Nie potrzebna była broń atomowa... nikt nie wie, co z nimi. I każdy, kto tam idzie nie wraca.
-Albo jakiś nowy eksperyment.-
-Ciekawe czemu Toronto nie zostało tym trafione-
Właściciel
Powoli dojeżdżaliście do miasta.
-Ciekawe czy tu tak samo będzie blokada drogowa-
-Również zrobiona przez miejscowych?-
Właściciel
-Tak. Z wielu kontenerów.
-Które zapewne wzięli z z tego co zostało ze starych statków towarowych?-
-Mam nadzieję że znajdziemy tam coś do jedzenia-