Właściciel
- Wtedy kolejne kilka miesięcy poświęciłbym na odkopywaniu się z gruzów, a później byłbym bez domu i bazy. Ale tak, to chociaż mamy od czego zacząć.
-Bez domu, bez bazy i wkrótce bez życia. Raczej nie miałbyś gdzie za bardzo ukryć się przed słońcem. Może kiedyś rozrośniemy to miejsce na tyle, że zatrudnimy jakiegoś architekta, który nam tu postawi kamienne mury.
Właściciel
- Na to przyjdzie czas. Snujesz jednak plany na odległą przyszłość, a co z najbliższą?
-Na najbliższą to zamierzam tutaj z resztą zbudować bramę, jakieś wieże strażnicze, a potem pojeżdżę po wioskach przejmując w nich władzę.
Właściciel
- Wieśniacy będą stawiać opór. - powiedział, ale widać, że bardziej go to bawiło, niż martwiło.
-W jednej postawił się ich przedstawiciel, to zaraz zmieniło się ich nastawienie, gdy skręciłem mu kark.
Właściciel
- Pozostali też powinni nauczyć się giąć, lub skręcać, kark przed nami.
-Reszta na szczęście zrozumiała ten przekaz i prawidłowo zaczęli z nami współpracować. Jeśli pójdzie tak gładko z resztą wiosek, to w najbliższym czasie będziemy mieć mnóstwo jedzenia, materiałów budowlanych i takich tam...
Właściciel
- A stan osobowy naszej organizacji? Chcesz wcielać do niej zwykłych chłopów.
-Jako podstawową siłę roboczą, czemu nie... Natomiast nie wiem nadal jak zebrać jakichś degeneratów, którzy mieliby wcielić się do naszych zwykłych sił.
Właściciel
- Chodzi o obiekcje co do pracy z Nadludźmi, Nieumarłymi i Wampirem?
-Dokładnie, ciekawi mnie jak zareagują te robole jak zobaczą nieumarłych...
Właściciel
- Zachwyceni to oni nie będą. A w sumie nie muszą.
-Zawsze nieco wolę, by ktoś pracował czy walczył z wysokimi morale, wtedy zwykle częściej się coś udaje.
Właściciel
- Więc zadbaj jakoś o morale. Rozumiesz, że się na tym nie znam. Dowodziłem tylko Nieumarłymi, a oni morale zawsze mają takie same.
-Samo schowanie nieumarłych do wieży, by pomogło. Sam ich widok już może tych roboli załatwić.
Właściciel
- Mogę to zrobić, jeśli uważasz, że wieśniacy sami sobie poradzą.
-Raczej dadzą sobie radę, najwyżej ze swoją bandą im jeszcze pomogę.
Właściciel
Skinął głową i wydawało się, że tylko ten gest przywołał Nieumarłych i Szkielety z powrotem do wieży. Może poza tym, którego zeżarł Twój Ogar.
-Mogło ci też tak jakby ubyć jednego z twoich nieumarłych, niestety ogary bywają też głodne.- Zaśmiał się nieco.
Właściciel
- Przecież to same kosteczki, albo zgniłe mięso! - zdziwił się, ale wykonał coś na kształt uśmiechu.
-Na szczęście brzuszysko ogara może żywić się nawet takim.- Parsknął śmiechem. Masz może jakieś pomysły na to jak tu sprowadzić bandytów? Raczej nie będę rozwieszał plakatów w miastach z ogłoszeniem, by mieli przyłączać się do hanzy.
Konto usunięte
// Chętnie się dołączę po opuszczeniu straży Avenalem.//
Właściciel
- Właściwie to kręci się ich tu pełno, więc łatwo możesz na nich trafić, zwłaszcza, gdy będziesz udawać zbłąkanego po zmroku przybysza. Ja tak kiedyś łowiłem swoje ofiary. A w karczmach znajdziesz wielu wyrzutków. Osobiście proponuję wybrać pierwszy sposób, wyślij swoją kobietę na przynętę, a sami ja chwycą. Wtedy pójdzie z górki.
-Ej ku*wa, bo ja mam tutaj wobec niej plany. Ona ma być moją doradczynią i wsparciem magicznym... Rzecz jasna nie od razu. W dodatku ze mnie to na pewno zbłąkany wędrowiec, prędzej zbłąkana śmierć.
Właściciel
- Wyślij ją gościńcem, a sam skradaj się ze swoimi w pobliżu. Bandyci ją napadną, i na pewno nie zabiją od razu. Pójdziecie za nimi do ich kryjówki i bez problemu sprawicie, że każdy uzna zmianę przywództwa.
-To w sumie jest sposób, a wtedy tę złapaną grupę postaram się wykorzystać do sprowadzania większej ilości tych bandytów.
-Jednak najpewniej nadal się nie obudzili, a bez tego to nawet do roboty się nie weźmiemy...
Właściciel
- Raczej już się obudzili. A z resztą, to czemu sam ich nie obudzisz?
-Bo lubię jak moi podwładni dobrze pracują, przecież jak każę im wstać teraz to nie będą mieli siły wbić gwoździ w deskę.
Właściciel
- Rozumiem, choć ja nigdy się tym nie przejmowałem. Rozumiesz, w końcu cały czas dowodziłem tylko mniej żywymi podwładnymi.
-To też racja, niby nie jest źle dowodzić w pełni posłusznym truchłem, ale tutaj potrzebuję żywych ludzi, którzy będą dla nas jeszcze pracować przez długi czas załatwiając nam też potrzebne materiały na przetrwanie.
Właściciel
Pokiwał głową, ale nie odzywał się jakiś czas.
- Wybacz, ale muszę coś sprawdzić. Tymczasem żegnam. Może już się obudzili i zaczniesz pracę. - powiedział i ruszył po schodach.
-Dobra panie tajemniczy, bywaj...- Rzekł, po czym ruszył do wyjścia, na zewnątrz już rozejrzał się po obozie i obecnym stanie jego "mieszkańców".
Właściciel
Nadludzie z radością pożywiali się mięsem, chwaląc co chwila Thralla i klepiąc go po plecach, Nieumarli i Szkielety odeszli, jak obiecał Wampir, a większość ludzi też była na nogach. Cóż, było już późno, a i zapach smażonego mięska mógł zachęcić ich do opuszczenia krainy snów.
-No no, jak chcecie zjeść mięso to uwijajmy się z robotą, byście mogli wrócić do siebie i się najeść, dobra?- Powiedział do obudzonych już ludzi.
Właściciel
Dzięki temu wstali i zaczęli budzić resztę.
-Dobra, to teraz mobilizacja i bierzemy się za tę bramę i wieżyczki. A potem tylko was odprowadzimy do wioski. Powiedział, po czym przystanął przy zgromadzonych materiałach.
Właściciel
Z materiałów to głównie drewno ścięte niedawno, ale też narzędzia z wioski, bez których Twoja wymarzona brama i wieże nie powstaną.
-Zabierać narzędzia i bierzemy się za to, pomogę wam przenosić całe to drewno, ale waszą robotą będzie tutaj wbijanie gwoździ i temu podobne.
Właściciel
Więc część wzięła narzędzia, a reszta drewno i zaczęła znosić je na miejsce przeznaczenia.
Postarał się zatem przenosić drewno oraz je podtrzymywać, gdy musieli je wbijać. Miał być w końcu liderem, a nie szefem.
Właściciel
Pozostali Nadludzie również się przyłączyli, więc ustawienie wieży zajęło Wam nadzwyczaj mało czasu. Kilku chłopów zostało, by zrobić schodki i sprawdzić całość konstrukcji, a reszta ruszyła zająć się drugą wieżą.
Ruszył zatem pomagać przy drugiej wieży, raczej nie zda się zbytnio przy tworzeniu schodów.
Właściciel
Praca poszła jeszcze sprawniej, bo robotnicy mieli już wzorzec. Ponownie zostało kilku do zrobienia schodów i ostatnich szlifów, a reszta ruszyła, by zająć się bramą.
-Dobra, większość roboty już za nami, oby tak dalej!- Powiedział ruszając tym przy bramie.
Właściciel
Tu było pracy znacznie więcej, ale skończyliście wszystko wieczorem, na jakieś półtorej godziny przed zachodem.
-Trwać do końca! Im szybciej z tym skończymy tym szybciej wszyscy odpoczniemy.- Powiedział dalej wykonując swoją robotę.