Właściciel
FD_God:
Wasza wesoła, acz nieco demoniczna, gromadka zbliżała się do wysokiej wieży ukrytej pośród gęstego lasu.
-Panowie i pani, już prawie na miejscu. Szykujcie się do zejścia i zbadania tej całej wieży, wypada też rozbić obóz dookoła niej.
Właściciel
Twoim nie trzeba było powtarzać dwa razy. natychmiast otoczyli wieżę, uwiązali ogary i zaczęli rozkładać obóz, wokół kamiennego tworu.
-Powinienem był się lepiej wysłowić... Najpierw zbadamy wieżę, wolę wiedzieć co jest w środku, niż od razu rozbijać sobie piknik.- Rzekł do swoich, po czym zszedł ze swojego ogara i uwiązał go do drzewa, pomógł jeszcze zejść niewieście, o ile tego potrzebowała. Niech ze dwóch ją przypilnuje, a reszta za mną do wieży.- Po wydaniu owych rozkazów udał się pod drzwi czy tam wrota samej budowli.
Właściciel
Wrota były, ale z drugiej strony. Niemniej, trafiliście tam, choć właściciel tego przybytku nie był tak... okazały, jak Wy, o czym mogą świadczyć rozmiary drzwi: Za małe i za niskie dla Was.
-Co tu żyło, karzeł?- Spojrzał po swoich ludziach i westchnął nieco. Nie miej jednak trzeba tam wejść oraz powiększyć sobie wrota. Jeżeli jednak wszystko tam będzie zbudowane specjalnie dla karła to nie zamierzam tu zostawać.
Właściciel
Karzeł nie karzeł, raczej zwykły człowiek. Ale po kilku próbach i Wam udało się trafić do wnętrza wieży. Było tam ciemno, wilgotno i je**ło trupem.
-Ktoś, coś... Pochodnia? Szczerze tutaj nic nie widać i śmierdzi jakby trupa odkopali.
Właściciel
Pochodni nikt, co prawda, nie posiadał, ale udało się je zrobić dość szybko, co pozwoliło oświetlić puste wejście do pomieszczenia.
-Wchodzimy tam, tylko uwaga, bo nie wiadomo co zastaniemy.- Powiedział do swoich, po czym ruszył przodem z tarczą osłaniającą go.
Właściciel
Parter był zaskakująco mały, a były tam jedynie drzwi prowadzące do piwnicy, schody prowadząc na górę i kolejne drzwi, zwykłe, za którymi pewnie był równoległy do parteru pokój.
-Rozdzielamy się, ja idę z kimś do piwnicy, a reszta przeszukuje inne sale. Spotkamy się na kolejnym piętrze, bo pewnie będzie ich więcej.- Po rozdaniu rozkazów wziął kogoś z pochodnią i ruszył z nim w dół, do piwnicy.
Właściciel
Drzwi były zamknięte, ale jeden silny cios Nadczłowieka sprawił, że ustąpiły i ukazały Wam schody ciągnące się głęboko w dół.
-Zatem w dół...- Musiał zatem zejść w dół, wciąż nie poprzestawał trzymać przed sobą tarczy w razie czego.
Właściciel
Pochodnia idącego za Tobą przyjemnie oświetlała schody, a tarcza chroniła przed jakimiś niespodziankami. W końcu trafiliście pod kolejne drzwi, tym razem wyglądał już na solidniejsze.
-Nie używa się takich drzwi, jeżeli się czegoś za nimi nie chowa.- Wziął lekki rozpęd o ile takowy mógł zrobić, po czym wykonał szarżę w drzwi wraz ze swoją tarczą licząc iż te padną od pierwszej takowej, najwyżej wykonałby ją kilka razy.
Właściciel
Drzwi rzeczywiście były mocne, bo wpadły do środka po trzeciej szarży.
-Oby było warto je tak otwierać.- Nieco poprawił swój bark, po czym wszedł do środka po owych drzwiach trzymając dalej tarczę przed sobą.
Właściciel
Pomieszczenie było małe, ale wysokie. I w większość puste. Jedynym przedmiotem wewnątrz było czarne pudło, przypominające trumnę.
-Heh, ciekawe co tam w środku trzymają. Po ogólnym zapachu tej całej wieży to chyba się nawet domyślam.- Podszedł do owej trumny i postarał się ją jakoś otworzyć o ile było to możliwe, był w miarę przygotowany na to czy miałoby go coś tam zaskoczyć.
Właściciel
Mimo całej siły, jaką w to włożyłeś, nie udało się. Warto też dodać, że trumna była wysoka na trzy metry, a szeroka na półtora. Do tego "ozdobiona" była różnymi rycinami przedstawiającymi najróżniejsze klęski, katastrofy i tym podobne, mało budujące na duchu, scenki.
//Ta trumna leży czy stoi?//
-Dobra, masz jakiś pomysł jak to otworzyć? Nie będę w nocy spał spokojnie jak to tutaj zostawię. W dodatku patrząc na te rysunki na niej, to aż chce się zobaczyć kto jest w środku.
Właściciel
//Pół na pół, częściowo leży i stoi, oparta o kamienny piedestał.//
- A może by tak toporem?
-Trochę szkoda niszczyć, no ale to też rozwiązanie. Topór do rąk i rąbiemy.- Powiedział wyciągając wolną ręką topór zza pasa i uderzał rytmicznie i na zmianę ze swoim towarzyszem najlepiej w jeden punkt trumny.
Właściciel
Każdy z Was zadał dziesięć ciosów. I, choć czuliście, jak ostrza toporów zagłębiają się w drewno, a także widzieliście wióry, to po odłożeniu broni trumna w niczym się nie zmieniła.
- Co? - zapytał zdezorientowany Nadczłowiek. - Co to, do cholery, jest?
-To może być iluzja lub trumna zabezpieczona magicznie, nie jestem w stanie na to udzielić dokładnej odpowiedzi...- Odszedł od trumny odkładając swój topór. To może tak, skocz po resztę ludzi i wyniesiemy to stąd na zewnątrz.
Właściciel
Skinął głową i z ochotą opuścił to miejsce i tę trumnę, aby zwołać resztę. Dość szybko jego kroki ucichły na kamiennych stopniach.
-Znając moje szczęście pewnie zaraz się otworzy.- Odszedł kawałek od trumny a jego oczy powoli zaczęły przystosowywać się do panującej ciemności.
Właściciel
Faktycznie, trwało to powoli, ale nic z trumny nie wylazło. Za to usłyszałeś kroki na schodach.
Postanowił dalej oglądać w razie czego trumnę.
-Ruchy, trzeba to stąd wyciągnąć!- Powiedział głośniej do swoich.
Właściciel
Usłyszałeś coś, jakby plaskanie bosych stóp o kamienne stopnie, a potem cisza.
-Moi ludzie nie chodzą bez butów... Chyba właśnie usłyszałem tego kto powinien siedzieć w tej trumnie...- Postanowił ustawić się plecami do ściany i wysłuchiwał różnorakich dźwięków, swój wzrok zaś kierował ku sufitowi, w końcu pokój był całkiem wysoki.
Właściciel
Nic nie wskazywało na to, że coś Cię zaraz zaatakuje. Chyba.
Pozostało mu zatem rozglądać się po pokoju spoglądając czasem na sufit czy na wyżej położoną część ścian. Czekał więc aż wrócą jego ludzie.
Właściciel
Czego szukasz w moim domu? - dobiegł nagle szept, z niewiadomego kierunku.
-Powiem to teraz kulturalnie, wypi***alaj to teraz mój dom. Nie obchodzi mnie jakim wampirem jesteś, ale teraz my przejmujemy to miejsce.- Wyczuwał, że jego przeciwnik posiada coś w rodzaju kamuflażu, jednak najpewniej takowy działał tylko w ciemności przez co postanawia dalej czekać na swoich ludzi w gotowości do obrony przed atakiem.
Właściciel
Po co od razu taka wrogość? Nie możemy po prostu dzielić tej wieży, mając korzyści dla każdego?
-Możemy, ale zgaduję, że oczekujesz w zamian czegoś czego raczej nie mam zamiaru oddawać.
Właściciel
Czyli czego? - zapytał autentycznie zdziwiony, choć mógł też perfekcyjnie udawać.
-Moja krew najwyżej wypali ci żołądek, tak samo z moimi ludźmi. A nie zamierzam latać jak idiota i szukać krwi dla ciebie.
Właściciel
Owszem, Wasza krew jest dla mnie trująca. A tą zjadliwą zapewniam sobie sam.
-Poza samą krwią, raczej pragniesz tu też ciszy i spokoju, a ja mam w planach stworzenie sobie możliwie tutaj całej organizacji przestępczej, która okradałaby okoliczne karawany i była uprzykrzeniem dla zwykłych zjadaczy chleba.
Właściciel
Mylisz się. Ciszę i spokój miałem tu przez ponad trzy i pół wieku. Chętnie do Was dołączę.
-Zatem wyjdź ze swojego ukrycia skoro mamy działać razem. W dodatku chcę wiedzieć czy działasz o każdej porze czy tylko nocą.
Właściciel
- Osobiście wolę noc. - odparł Wampir normalnym głosem i stanął jakieś pięć metrów przed Tobą. Był wysoki na prawie trzy metry, co tłumaczyło wymiary trumny. Nie posiadał włosów, miał czerwone oczy i bladą skórę. Długie kły idealnie pasowały do długich szponów. Ubrany był w czarną pelerynę, płaszcz i spodnie. Brak było mu butów, ale o tym już wiesz.
-No to najwidoczniej mamy pseudo umowę mieszkalną. Mam kilka pytań. Po pierwsze to czemu macie tak masz tutaj tak małe drzwi? Po drugie to z czego jest ta cholerna trumna?
Właściciel
- Wieża należała do pewnego Krasnoluda, zanim go zabiłem i mu ją zabrałem. A trumna? Cóż, muszę gdzieś spać i odpoczywać.
-No to wyjaśnia to rozmiar drzwi, no to z czego jest ta trumna skoro nie dało się na niej zrobić ani rysy, jakąś magią zabezpieczona?
Właściciel
- Zwykłe drewno, ale nałożyłem na nie najmocniejsze znane Elarid zaklęcia.
-To wyjaśnia dlaczego to takie wytrzymałe... A czemu chcesz nam pomagać?