Właściciel
Taczka:
Po długiej, bo pieszej, wędrówce, dotarłaś wraz z dziwnym stworkiem i jego opiekunem do wioski, bo chyba tak to można było najlepiej nazwać, w końcu to istne skupisko chat, szałasów i innych budynków wokół wielkiego dębu, a do tego otoczonych wałem ziemnym, palisadą i fosą... Gdzie jak gdzie, ale tu na pewno żaden przebrzydły Goblin się nie zapuści.
-Czym będę się zajmować? - Zapytała cicho.
Właściciel
- Dowiesz się tego od naszego pana. - odparł Łak, wskazując na dąb. - Idź tam. Pamiętaj, żeby się ukłonić i nie odzywać się jako pierwsza, chyba że Ci na to pozwoli... Cały czas słuchaj jego poleceń i okazuj szacunek. Zrozumiałaś?
-T-tak... - Niepewnym krokiem poszła do wskazanego miejsca.
Właściciel
Drzewo wydawało Ci się dziwnie. Nie tylko z racji swych rozmiarów, którymi przewyższało każde, jakie w życiu widziałaś, ale i najwidoczniej służyło za dom Maga, ponieważ miało drzwi i coś na kształt okien. W jego koronie dostrzegłaś liczne stworki podobne do tego, który dostarczył Ci wcześniej wiadomość w Kasuss.
Zapukała do drzwi i czekała aż ktoś otworzy, jeśli nikt tego nie zrobił, to sama powoli otworzyła je.
Właściciel
Najwidoczniej Mag nie miał zamiaru się fatygować oraz nie miał w środku żadnego sługi, który zrobiłby to za niego, więc sama musiałaś pchnąć drzwi. Weszłaś do, o dziwo, przestronnego pnia, rzecz jasna wydrążonego, który sprawiał o wrażenie o wiele większego niż na zewnątrz, gdyż poza schodami w górę znalazłaś tu nieco mebli i kolejne drzwi.
No i gdzie teraz? - Pomyślała i poszła schodami na górę.
Właściciel
Schody kończyły się drzwiami, niestety zamkniętymi, a więc powinnaś coś wykombinować, aby je otworzyć, lub zwyczajnie wrócić na dół i zajrzeć do tamtego pokoju za drzwiami.
Poszła do pokoju, który był na dole.
Właściciel
Znalazłaś tam elegancki salon, bardzo jasny dzięki oknom z drewnianymi okiennicami, przez które wpadało światło. Poza stolikiem, krzesłami i fotelem nie zastałaś tam nic ani nikogo innego, jeśli nie liczyć myśliwskich trofeów na ścianach oraz futer na podłodze.
Rozejrzała się po tym pokoju, bo nic innego nie mogła zrobić. A może znalazłaby klucz do drzwi na górze?
Właściciel
Nie znalazłaś, ale chyba okazało się to zbędne, bo usłyszałaś kroki z owego pokoju, a więc ktoś postanowił pofatygować się na dół, do Ciebie.
Właściciel
Po chwili do pomieszczenia wszedł mężczyzna w srebrnej szacie z naciągniętym na głowę kapturem, o wyjątkowo bladej skórze, która wskazuje, że jest on najpewniej Styricem, przedstawicielem długowiecznej rasy o wielkim potencjalne magicznym. Przyjrzał Ci się badawczo, ale poza tym nie zrobił nic innego, zapewne sądząc, że to Ty postanowisz przedstawić się i przywitać go jako pierwsza.
-Dz-dzień dobry, proszę Pana... - Ukłoniła się. - Nazywam się Mia.
Właściciel
- Dość młoda, ale powinnaś nadać się na służbę tutaj. Na czym się znasz? - zapytał, zajmując miejsce na jednym z foteli, oczekując tam Twojej odpowiedzi.
-Um... Chyba dosyć dobrze sprzątam...
Właściciel
Pokiwał głową, choć nie z uznaniem, bardziej aby potwierdzić, że rozumie i zachęcić Cię do dalszego mówienia.
-Umiem czytać i trochę pisać...?
Właściciel
- Nadawałabyś się na służkę. Co robiłaś przed trafieniem tutaj?
Właściciel
- I co robiłaś w tej niewoli? - zapytał, uściślając, abyś dała mu taką odpowiedź, jakiej oczekiwał, bo najwidoczniej nie chciał prowadzić tej rozmowy zbyt długo.
-No... sprzątałam i pomagałam.
Właściciel
- Tak, nadasz się. Zaczniesz jeszcze od dziś, masz utrzymywać tu czystość. Wejść wolno Ci tylko do tych pomieszczeń, które są otwarte, rozumiesz?
-D-dobrze... To powinnam już zacząć sprzątać?
Właściciel
- Wieczorem, teraz możesz przejść się po okolicy, jeśli wcześniej tego nie zrobiłaś.
Wybiegła więc z tego drzewa, żeby się rozejrzeć.
Właściciel
Tak jak wcześniej zauważyłaś, w promieniu około dziesięciu metrów od dębu nie było nic, aby nie naruszać przestrzeni życiowej Maga. Dalej rozłożone były szałasy i chaty, choć w części tych ostatnich prawie na pewno przechowywano też broń, narzędzia, jedzenie i tak dalej, a większość Łaków mieszkała w o wiele liczniejszych szałasach. Najwidoczniej kiedyś musiała odbywać się tu jakaś bitwa lub coś w tym guście, gdyż cały teren otaczała palisada, wał ziemny i pełna wody fosa, a gdzieniegdzie dalej dostrzegłaś też starannie zamaskowane wilcze doły.
Dalej się rozglądała, bo była zbyt nieśmiała, żeby zacząć rozmowę z kimkolwiek.
Właściciel
Inni również byli zbyt zajęci swoimi sprawami, aby porozmawiać z Tobą.
Usiadła gdzieś, żeby chwilę odpocząć i pomyśleć, oglądała przy tym innych, jeśli ci przechodzili koło niej.
Właściciel
Udało Ci się znaleźć takie miejsce, w którym mogłaś siedzieć do woli i nikomu nie przeszkadzać. Jak zauważyłaś, mijający Cię mężczyźni byli bardzo podobni do tego, którego spotkałaś w Kasuss, kobiet nie widziałaś praktycznie w ogóle, a wojownikom towarzyszyły czasem wielkie dziki, choć raz byłaś świadkiem, jak takowy przemienia się w człowieka, więc i pewnie one były Łakami.
Oglądała, co inni robią na dworze oprócz chodzenia w różne strony.
Właściciel
Najwidoczniej wioska była samowystarczalna, zauważyłaś pośród Łaków nie tylko wojowników, których było najwięcej i najpewniej to właśnie była ich główna funkcja, nawet mimo zajmowania się czymś innym, to mieli też inne zajęcia: Dostrzegłaś wielu rzemieślników szyjących ubrania, wyrabiających broń, narzędzia i ozdoby, a także myśliwych, bartników, rybaków, drwali i tak dalej.
Poszła poszukać miejsca, gdzie mogłaby coś zjeść.
Właściciel
Całe jedzenie, a przynajmniej to gotowe, trafiało do jednego budynku, być może pełniącego funkcję podobną do spichlerza, gdzie na straży stał jeden z wartowników, choć widać, że nie przykładał się do pracy, skoro nikt i tak by się tu nie zakradł.
-P-przepraszam... - Powiedziała cicho do wartownika. - Czy mogłabym dostać coś do jedzenia?
Właściciel
- Trzy posiłki dziennie, dla wszystkich. - powiedział, ale po chwili najwidoczniej zrobiło mu się Ciebie żal, więc westchnął i wszedł do magazynu, wracając z kilkoma paskami suszonego mięsa, odrobiną miodu, kawałkiem chleba i kilkoma jabłkami, które Ci wręczył.
-Dziękuję. - Uśmiechnęła się, usiadła niedaleko wartownika i zaczęła jeść.
Właściciel
Można by powiedzieć, że nic wielkiego, jedzenie jak jedzenie, ale musisz przyznać, że dawno nie jadłaś tak słodkich i soczystych jabłek, a miód... Cóż, nie pamiętałaś, abyś kiedykolwiek miała go w ogóle okazję skosztować, ale ten był wyjątkowo smaczny, słodki i lepki. Jedynie mięso i chleb były czymś, co nie wyróżniało się od tego, co jadłaś wcześniej.
Sprawdziła, jaka jest pora dnia.
Właściciel
Pozycja słońca na niebie, które prześwitywało przez gęste korony rozłożystego dębu i innych drzew zgromadzonych wokół niego, pozwalała sądzić, że jest wczesne popołudnie.
-Dziękuję jeszcze raz. - Powiedziała do wartownika i wróciła do drzewa.
Właściciel
Skinął głową, a gdy odeszłaś, wrócił do swoich obowiązków, a i Ciebie nikt nie zaczepiał. Dopiero jeden z Łaków podszedł do Ciebie i wyjaśnił, że masz iść z powrotem do chaty Maga w drzewie, odchodząc niemalże od razu, bez jakichkolwiek wyjaśnień, które pewnie uznał za zbędne.
Poszła więc powolnym krokiem do chaty maga.
Właściciel
Znalazłaś go na fotelu w głównej izbie , gdy głaskał jednego z dziwnych stworów, jakich było tu pełno. Jednakże na chwilę po Twoim przyjściu wszystkie ze świstem wyleciały przez naturalne okna w monstrualnym pniu wielkiego dębu.
- Jak dobrze znałaś swojego niedawnego pana? - zagadnął bez żadnych ogródek, gdy tylko skrzydlaci posłańcy opuścili wnętrze drzewa.