Właściciel
//Powstanie Republiki Faszystowskiej
// Aha. Czyli nie ma dalszego sensu grać?
Właściciel
//Jest, tylko muszę wymyślić nowy tok zdarzeń żeby powstała.
Właściciel
Skoro tylko wyszedłeś z tartaku, Richter zabrał się za rozstawianie barykady. Pomachał ci jeszcze na do widzenia
Odmachał mu, dziękując za gościnę. Wedle przykazania, udał się na wschód.
Właściciel
Po chwili znalazłeś się w bezpiecznej odległości od tartaku. Jednak tym samym znalazłeś się w niebezpiecznym terenie niemieckich lasów. Z krzaków w każdej chwili może coś wyskoczyć.
Na przykład teraz, duże chaszcze po drugiej stronie drogi zaszeleściły
Zaalarmowany hałasem, od razu odbezpieczył i wycelował karabin maszynowy w chaszcze, z których dobiegł odgłos:
- Wyłaź no, hadziaju...- Mruknął pod nosem.
Właściciel
Z chaszczy wyłania się osoba w wypłowiałym hitlerowskim mundurze i z maską przeciwgazową. W ręku trzyma Lugera, w którym nawet drewno na rączce zardzewiało, a ręce ma wysoko w górze
(Po szwabsku)
Nie strzelaj! Szukam tylko ludzi! Od pięciu dni nic nie jadłem, a ostatniego człowieka widziałem właśnie pięć dni temu, z głową w piachu i raną postrzałową w głowie!
Zdaje się być mocno poruszony tym co mówi, da się to wyczuć pomimo maski zasłaniającej mimikę twarzy i deformującej głos
//Drewno zardzewiało //
Wskazał lufą na Lugera, po czym odpowiedział po niemiecku:
- Rzuć pistolet, to pogodamy. - Twardo zarządał.
Właściciel
Niemiec ostrożnie położył Lugera na szosówkę
//chciałem oddać tym to jak bardzo ten Luger się rozsypuje//
- Odsuń się parę kroków do tyłu. Z dala od broni. - Zażądał, chcąc mieć pewność, że Szwab nie spróbuje go oszukać.
Właściciel
Niemiec wycofał się posłusznie do krzaków z których przed chwilą wyszedł
Achim podszedł do Lugera i wziął go w dłoń. Nie zdejmował Niemca z muszki:
- A teraz gadaj, coś ty za jeden? -
Właściciel
- Hans von Waffer. Ostatni strzelec Drugiej Samodzielniej Brygady Partyzanckiej Republiki Faszystowskiej. Reszta brygady została wystrzelana w boju z Federacją. Uciekam z zachodu na wschód, szukam ludzi do towarzyszenia mi. Samotnośc uwiera.
- Faszysta? Czyli nazista? - Zapytał, pełny podejrzeń. Co jak co, ale z hitlerowcem nie miał zamiaru się trzymać.
Właściciel
-Faszysta, do nazizmu jeszcze mi daleko. Szczerze wolę faszyzm włoski od niemieckiego.
Właściciel
//Przerwałem dla ciebie grę w Twierdzę, a ty tak się odwdzięczasz?
// Pilnuję twoich błędów, byś był szanowanym użytkownikiem, a ty się tak odwdzięczasz?//
- Mój pradziad zginął z rąk faszystów. - Oczywiście nie miał na myśli pradziada sprzed stu lat, a tego który zginął na dawnej wojnie: - Hitlerowi pewnie też palicie świeczki na urodziny, co? - Zapytał z obrzydzeniem do szwaba.
Właściciel
- Nikomu nie palimy świeczek, chyba że poległym bratom. Do Hitlera nam daleko. I bardzo mi przykro z powodu twojego pradziada, ale to nie ja go zastrzeliłem. Ani nikt z Republiki
- Ta, a ja jestem z Burgundii. - Podszedł do żołnierze na odległość połowy wystawionej dłoni i złapał za orzełka na jego mundurze.
Właściciel
-Co mogę poradzić na to że w Niemczech są tylko niemieckie mundury?
Nic nie mówiąc, z całą siłą oderwał orła z munduru.
Właściciel
-A więc zdezerterowałem. Mogę chociaż dowiedzieć się komu zawdzięczam rozstrzelanie jak tylko napotkam innych z Republiki?
- Szukałeś towarzysza, ta? To wiedz, że nikt Cię nie rozstrzela, bo idziesz ze mną na wschód. - Machnął dłonią, po czym wyciągnął rękę do żołnierza: - Achim Richter, miło mi. - Powiedział już pozytywniejszym tonem.
Właściciel
Poprawił czapkę i również wyciągnął rękę
- Moje imię i nazwisko już znasz, więc nie ma sensu przedstawiać się drugi raz
- Mówiłeś, że nie jadłeś, ta? - Spytał, siegając do plecaka.
- To zjedz to, bo zaraz mi się przewrócisz. - Wyciągnął z plecaka puszkę konserwy tyrolskiej wraz z widelcem i podał Niemcowi.
Właściciel
-Dziękuję. Uratowałeś mi życie.
Zaczął jeść, a po minucie jedyne co zostało w puszce to mała rysa po widelcu
- Chcesz pić? Wodę też mam, jak coś. - Zaproponował.
Właściciel
- Nie, przy truposzczaku był niemały zapas wody butelkowanej
- Aha...- Zbył ten komentarz mruknięciem: - Za jakieś dwie godziny będzie tędy przechodziła karawana Federacji. Zabieramy się z nimi. - Bardziej stwierdził, niż zapytał, bo sam podjął decyzję jeszcze przed spotkaniem Hansa.
Właściciel
Hans zaczął nerwowo miąć czapeczkę z "trupią główką"
-Musimy? Wiesz, Fedreracja niezbyt lubi Republikanów
- Nie ma problemu, daj czapkę. - Wyciągnął dłoń, by Hans podał mu nakrycie głowy.
Właściciel
Podaje czapkę, no bo co miał zrobić?
Achim złapał za trupią główkę i zrobił to, co wcześniej z orzełkiem. Po prostu zerwał.
Właściciel
Tak więc Hans stoi w wypłowiałym niemieckim mundurze bez orzełka i wypłowiałej niemieckiej czapce bez trupiej główki
- No i proszę! Ty nigdy styczności z żadną Republiką nie miałeś! - Zawołał entuzjastycznie, będąc pewnym iż żołnierz, który zerwał własne insygnia będzie traktowany jak przyjaciel.
Właściciel
Hans
-No, pewien nie jestem, ale skoro mówisz...