Wątpliwe, żeby Ci zaufał w tej kwestii, a nawet jeśli, to co wtedy? Choćbyś nie wiadomo co mu proponowała i obiecywała, to nie zrezygnuje z nagrody, która wynosiła aż sześćdziesiąt sztuk złota, i którą nie musi się dzielić, chyba że z tym snajperem.
Jak się okazało, był to stary już
mężczyzna, choć wciąż sprawiał wrażenie siły wieku. Co ciekawe, miał chyba przy sobie więcej cygar i zapałek niż broni, bo zauważyłaś ledwie jeden rewolwer Vulcanic 10 w kaburze u pasa i karabin Sokół przewieszony przez ramię. Czyli to on musiał być tym strzelcem wyborowym. Zasiadł z konia i rozejrzał się po polu bitwy, a potem ruszył w kierunku rewolwerowca.
-
Jimmy Star!- krzyknął, niemalże sięgając po broń. - Przysięgam Ci na wszystko, co w moim życiu święte, na każde cygaro, jakie wypaliłem czy wypalę, nim zdechnę, Ty cholerny psi synu, że jeśli jeszcze raz wyciągniesz mnie z domu tylko po to, żeby cały dzień i całą noc leżał bez ruchu na równinie i wypatrywał jakichś fagasów do ustrzelenia, to skończysz jak ten tu! - powiedział, swój wywód kończąc poprzez kopnięcie zwłok Clarka.
- Hugh, mój stary druhu, w ogóle się nie zmieniłeś. - odparł Star równie spokojnie jak wtedy, gdy celowałaś do niego z obrzyna, a potem obaj wybuchnęli śmiechem i rzucili się sobie w ramiona.
- To ona? - zapytał starszy mężczyzna, wskazując na Ciebie ruchem głowy.
- Tak. To nasze sześćdziesiąt złotników, przyjacielu. Zaczniemy nowe życie i jeszcze sporo nam zostanie. Zawsze o tym marzyliśmy. A ją dostałem w komplecie. - odparł, pod koniec wypowiedzi wskazując palcem na Patricię, wciąż cichą i jakby nieobecną, nawet mimo tego, co przed chwilą się wokół niej działo.