Wielkie Równiny

Avatar Radiotelegrafista
Obrzuciła ją pojedynczym, morderczym, spojrzeniem, ale zaraz odwróciła wzrok. Miała już serdecznie ku*wa dość Rose, i szczerze zatęskniła do chwili, gdy jeszcze przed momentem samotnie obserwowała okolicę.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
Jak na razie nic się nie dzieje.
Radio:
Wspólnie trafiliście w miejsce, które wskazał mężczyzna. Rzeczywiście, leżały tam trzy ciała, z czego jeden został przebity dwoma strzałami, inny sporą włócznią, serca dwóch przebiły miecze, a nieco dalej leżało jeszcze jedno bezgłowe ciało. Tak jak mówił Liwiusz, mają przy sobie całe oporządzenie, na którym najwidoczniej nie zależało Ubairgowi, który ich zgładził.

Avatar Radiotelegrafista
O słodyczy! Jannet jest w rusznikarskim niebie. Bez wahania zaczęła zbierać tyle broni ile tylko dała się podnieść.

Avatar wiewiur500kuba
Mimo wszystko dalej uważnie lustrowała okolicę, czasami nasłuchując czy ktoś nie chce podejść jej od tyłu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Radio:
Każdy miał przy sobie rewolwer Smithson 1590 w skórzanej kaburze przy pasie, karabin legendarnego już typu Harlk oraz noże bojowe firmy Wax. Oczywiście, dochodziła do tego osełka do broni białej oraz słuszna ilość amunicji do każdego z typów broni palnej. Oczywiście, mogłaś poświęcić więcej czasu na przeszukanie ich kieszeni w poszukiwaniu papierosów, zapałek, alkoholu, rozkazów i tym podobnych, ale czy na pewno było warto.
Wiewiur:
Przez większość czasu nasłuchiwanie nie dawało efektu, ale za którymś razem z kolei dosłyszałaś coś jakby kroki. Czyżby ktoś rzeczywiście się skradał? A może to Twój umysł płatał Ci figle przez godziny nasłuchiwania i czatowania w pełnym słońcu?

Avatar Radiotelegrafista
Rozkazy i fajki mało ją interesowały, co innego alkohol i zapałki! Takie dobrodziejstwa trza do cna powybierać! Tymże się zajęła.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Znalazłaś łącznie pięć miernych papierosów, dwie piersiówki pełne jakiegoś alkoholu i cztery zapałki, co ciężko nazwać łupem stulecia.

Avatar wiewiur500kuba
Nawet gdyby to jej umysł płątał jej figle, lepiej jest to sprawdzić, niż dać się zaskoczyć. Obróciła się szybko za siebie i zaczęła szukać czegoś nietypowego, jakiegoś ruchu albo czegoś podobnego. Rose i Liwiusz będą musieli sobie chwilę poradzić bez jej ochrony, w razie czegoś i tak Jannet może przyjąć na siebie cały ostrzał przeciwnika. Może nawet ta kula mięcha wyjdzie z tego cało?

Avatar Radiotelegrafista
To ciężko nazwać jakimkolwiek łupem, spodziewała się o wiele, wiele więcej... Jednak, lepszy rydz niż nic, tak? Zabrała dwie piersiówki, wszystkie rewolwery, noże oraz całą amunicję. Wszystko to spakowała do torby, kieszeni i w inne miejsca, tak by żadnej z wymienionych rzeczy nie zostawić. Trzy Harlki wzięła pod pachę, uprzednio je zabezpieczając przed przypadkowym strzałem (to samo zrobiła też z rewolwerami), a przez plecy przerzuciła sobie mundur zdarty z jednego z żołnierzy. Ot, Patrici się spodoba. Po tym, zwróciła się do Liwiusza, wypakowana po zęby łupem:
- Ja już wszystko mam. Możemy ruszać, chyba. -

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
Zauważyłaś falowanie wysokiej trawy jakieś dziesięć metrów od Ciebie. Niby nic niezwykłego, ale przecież nie wieje żaden wiatr, nawet słaby... Na sekundę przed pomyśleniem, że to pewnie jakieś drobne zwierzątko, w powietrzu śmignęła strzała, wylatując z tego samego miejsca, w którym zauważyłaś ruch, i trafiając Cię w prawe ramię. Mimo iż grot ledwie otarł się o Twoje ciało, to rana i tak zaczęła obficie krwawić. Chociaż to i tak nic wielkiego, bo jeśli jest zatruta, to już właściwie po herbacie.
Radio:
- Najlepiej od razu do gospodarstwa, nie ma co kusić losu, w końcu tamci pewnie niedługo zaczną martwić się o swój zaginiony patrol. - potwierdził, mając oczywiście na myśli innych żołnierzy, którzy pewnie mają w okolicy jakiś fort czy inny obóz.

Avatar Radiotelegrafista
//Ja i Liwiusz nic nie zauważyliśmy, tak? //

Avatar wiewiur500kuba
A mogła jakoś lepiej przygotować sobie miejsce... Zastawić jakieś pułapki, czy ogólnie zmieniać pozycję od czasu do czasu... Będzie mieć nauczkę na przyszłość... Jeśli ta będzie dłuższa niż kilka najbliższych minut, które mogą być jej ostatnimi. Jednak mimo to, blondynka nie chciałaby puścić płazem tego ataku, o nie. Jeśli trucizna nie działała jakoś osłabiająco, to szybko wycelowałaby swoją bronią w miejsce skąd nadleciała strzała i pociągnęłaby za spust. Po tym, odrzuciłaby karabin na bok sięgając po coś co bardziej nada się na takie sytuacje - Smithson'a 1590. Chwyciła go ręką, która nie oberwała strzałą i wystrzelałaby cały magazynek w okolice miejsce, gdzie trawa lekko falowała. Może nie było to zbyt mądre, ale kobieta w większości przepełniona była gniewem i chęcią zemsty. W takich sytuacjach raczej nie myśli się o tym czy wystrzelanie całego magazynka w przestrzeń jest mądre. W takich sytuacjach liczy się tylko chęć upuszczenia swemu wrogowi krwi.
//Wybacz mi brak fachowego nazewnictwa na te magazynki czy inne bębenki, nie chcę czekać do następnego dnia na kogokolwiek kto wiedziałby lepiej niż ja.//

Avatar Kuba1001
Właściciel
Radio:
//Gdyby ta było, to bym napisał.//
Wiewiur:
Coś zdecydowanie padło trupem, sądząc po odgłosach walenia się czegoś ciężkiego na ziemię i licznych zbolałych oraz agonalnych jęków. Jednakże najwidoczniej napastnik nie był jeden, ponieważ z trawy wyskoczył kolejny Ubairg, który rzucił się na Ciebie, wymachując trzema mieczami. Owszem, trzema, gdyż lewa dolna kończyna zwisała luźno z boku i krwawiła z ramienia, więc najwidoczniej nie mógł tam utrzymać broni.

Avatar Radiotelegrafista
- O ku*wa. - Jannet w pośpiechu upuściła wszystkie z trzymanych w dłoniach rzeczy i sięgnęła po dwa rewolwery w kaburach, chcąc szybko posłać kule w szarżującego na Rose Ubariga. Nie to, że zależało jej na szczerze wkurzającej blondynce, po prostu po Rose, Ubarig mógł się zwrócić na nią i Liwiusza.

Avatar wiewiur500kuba
Sprawa potoczyła się w sumie lepiej niż spodziewała się sama Rose, a to dlatego że jeszcze żyje, natomiast jej przeciwnik padł. Radość blondynki nie trwała długo, może zaledwie kilka sekund nim skoczył na nią drugi przeciwnik. Z tego co zaobserwowała to i również go trafiła, niestety w rękę. Skoro Rose jeszcze żyje, to możliwa trucizna nie działa szybko. Może ma jeszcze czas by zemścić się na drugim oprawcy? Tylko co mogłaby w tej sytuacji zrobić? Ma do dyspozycji jedną rękę, pustego Smithson’a 1590 oraz też rzuconego gdzieś W&L Long Shota. Jej sytuacja nie wyglądała dobrze... Musiała myśleć szybko, już sama analiza sytuacji pozbawiła ją odrobiny cennego czasu... Trzeba myśleć szybko... Blondynka zrobiła pierwsze co jej przyszło do głowy i rzuciła Smithson’a 1590 z całej siły prosto w głowę wroga. Zresztą miała nadzieję, że doleci do głowy przeciwnika. Natychmiast po tym kiedy jej palce puściły rewolwer rzuciła się gdzieś na bok chcąc uniknąć ciosu przeciwnika. Rzuciła się w stronę, gdzie rzuciła karabin snajperski. Na pewno by naładowany, więc gdyby był w zasięgu ręki, może oddałaby jeden strzał?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Radio:
Z takiej odległości musiałaś pozbyć się wszystkich naboi z bębnów broni, ale udało Ci się powalić przeciwnika, którego ciało znieruchomiało tuż obok Rose.
Wiewiur:
Raczej nie dałabyś rady użyć karabinu snajperskiego w takiej sytuacji, ale odsunięcie się po niego było całkiem dobrym pomysłem, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że ktoś inny się o Ciebie zatroszczył i ostrzelał Ubairga, którego masywne ciało upadło w tym samym miejscu, w którym przed chwilą byłaś.

Avatar wiewiur500kuba
Rose wpatrywała się w trupa tępym wzrokiem. Przez chwilę myślała, że jeszcze się podniesie i zaatakuje blondynkę, lecz nic na to nie wskazywało. Kiedy adrenalina opuściła jej ciało, rozglądnęła się dookoła i spostrzegła że została uratowana przez... Jannet? Czemu? Czemu ta chodząca beczka smalcu uratowała Rose życie? Rozkaz Liwiusza? Ta opcja wydaje się chyba najbardziej prawdopodobna i najbardziej wygodna dla Rose. Blondynka nie zna za dobrze Jannet, więc nie uda jej się znaleźć innych powodów czemu zawdzięcza jej życie. No nic, teraz tylko pozostało jej spróbować się podnieść.

Avatar Radiotelegrafista
Dwanaście dobrych naboi na ochronę zadka Rose, chyba nie ma sposobu na gorsze wykorzystanie tych kul. Ale przynajmniej teraz ma pewność, że Ubarig zaatakuje kogokolwiek wartościowego. Jannet wypuściła z siebie powietrze, po czym zaczęła ładować rewolwery, mając ranną blondynką w poważaniu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
Udało się, nogi miałaś sprawne, w przeciwieństwie do jednej z rąk, w którą trafiła Cię strzała Ubairga. Tak jak się spodziewałaś, grot musiał być zatruty, bo nie możesz nią zupełnie poruszyć, ale poza tym nie czujesz żadnych objawów, więc może jakoś to będzie?
Radio:
Naładowane, ale raczej znów ich nie wykorzystasz, bo i Liwiusz nie wydaje się chętnym, aby tu zostać.

Avatar wiewiur500kuba
Jak dobrze, że nogi sprawne... Szkoda że nie można tego powiedzieć o ręce. Rose spróbowała ruszyć nią jeszcze raz. Czy mają w swojej ekipie jakiegoś medyka? Chyba tak, acz nie była pewna... Oby tylko medyk znał się jakkolwiek na truciznach... Jak mogła tak dać się podejść? Oby tylko nie przypłaciła tego wiecznym kalectwem i to jeszcze takim które dla strzelca jest najgorsze... Przy okazji rozejrzała się dookoła, szukając głównie swoich broni. W końcu mogą się one jeszcze na coś przydać... tak?

Avatar Radiotelegrafista
Dobrze więc. Włożyła rewolwery do kabur i poszła do knura, nie zważając na Liwiusza i Rose. Jak chce pomagać tej dz****, to niech to robi, ale niech przynajmniej nie każe jej czekać.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
Wszystko było w zasięgu ręki, bo w końcu nie rąk. Wątpliwe, żeby ktoś miał u Was jakiś ukryty dar do medycyny, jeśli już, to być może Liwiusz, ale lepiej teraz nie zawracać mu głowy, a jak najszybciej pakować się na konika i wracać do gospodarstwa, tak jak on to robi.
Radio:
Knur, jak to knur, miał w zasadzie gdzieś, co działo się wokół, był zajęty wydzieraniem mięsa i sukna munduru z ciała jednego z zabitych żołnierzy.

Avatar Radiotelegrafista
To co się zmieściło, zapakowała do sakw, po czym zamknęła je szybko. To, co nie znalazło swego miejsca w sakwach, wzięła w swoje dłonie. Nie odwracając wzroku na Rose i Liwiusza, tylko spięła zwierzę, by to ruszyło do przodu. Głupia, blond dz****... Powinna zginąć od tej strzały! Jannet przejechała dłonią po twarzy, po części by otrzeć pot, po części z własnej złości i irytacji: Dwanaście dobrych kul na tą sukę... Ku*wa, dwanaście zmarnowanych kul, które mogłam wpakować w jej je**ny, blond łeb! Jannet karciła się podczas jazdy. Była wściekła na siebie, na Rose, na Liwiusza. Na cały świat.

Avatar wiewiur500kuba
W takim razie wzięła swojego Smithson’a 1590 i schowała go do kabury. Następnie poszła po W&L Long Shota i przypięła go do boku konia, po czym spróbowała wsiąść na wierzchowca, uważając przy tym na swoją rękę. Krwawiła w ogóle jakoś, czy nie? W końcu przed jazdą mogłaby to jeszcze spróbować zatamować to ewentualne krwawienie... No nic, musi sobie jakoś poradzić. Jedyne co Rose zadziwia w tej sytuacji to to, że pomogła jej Jannet. Czyżby żywiła do Rose jakąś jeszcze sympatię? Czy może nie chciała dostać od Liwiusza ochrzanu, że nic nie robi? Czy może dostałą taki rozkaz? Blondynka będzie chyba miała o czym myśleć przez najbliższy czas....

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Zmiana tematu. Zaczynajcie i pamiętajcie pogonić tam Maksa do odpisów.//

Avatar Radiotelegrafista
Podążając za śladami porwanej przyjaciółki, a raczej jej porywaczów, Jannet wjechała na Wielkie Równiny. Dalej nie odrywała oka od dwóch punktów: śladów na ziemi i horyzontu przed nią.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Problem był tylko taki, że im dalej w równiny, tym mniej śladów, przez co jeszcze pół kilometra drogi miałaś trop, a później zostałaś dosłownie w szczerym polu, bez dalszych wskazówek, gdzie powinnaś się udać.

Avatar Radiotelegrafista
Nosz cholera jasna! Czy niektóre rzeczy nie mogą być najzwyklej w świecie proste?! Dobra, trzeba pomyśleć spokojnie. Jeżeli porywacze gdzieś szli, to na pewno nie na łysą przestrzeń, bo takiej mileli pełno. Musieli kierować się do jakiegoś charakterystycznego miejsca... I takiego też wypatrywała Jannet, patrząc przez ten idiotyczny, ale pomocny, monokl. Skierowała się w kierunku w którym prowadziły ostatnie ślady, jakie widziała.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Jadąc dalej przed siebie możesz gnać tylko na środek Wielkich Równin, co da Ci niewiele, bo nawet jeśli porywacze tam umknęli, to już pewnie nie masz co liczyć na ich ponowne wytropienie.

Avatar Radiotelegrafista
Nie ma, ku*wa, takiej opcji. Jannet nie miała najmniejszego zamiaru się poddać. Uratowała Patricię raz, uratuje i drugi. Dalej jechała przed siebie, rozglądając się za czymkolwiek, co pomogłoby jej znaleźć białowłosą.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nic, dopiero po jakimś czasie dostrzegłaś spore, złożone z kilkunastu namiotów, otoczone prowizorycznym ostrokołem i ziemnym wałem, obozowisko, a w nim ludzi, najpewniej myśliwych, poszukiwaczy złota czy innych awanturników, bo nie wyglądali na przedstawicieli jakiejś konkretnej frakcji.

Avatar Radiotelegrafista
Ci ludzie mogli widzieć Patricię i jej porywaczy, ale mogli też kojarzyć Jannet z niezbyt dobrej sławy... Warto zaryzykować i założyć, że tak nie jest. Skierowała się do obozu, chcąc zaczerpnąć stamtąd informacji.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zauważyłaś przynajmniej ośmiu ludzi, mężczyzn w sile wieku, jedzących posiłek z kotła nad ogniskiem, rozmawiających, grających w kości lub czyszczących broń, ale gdy Cię zobaczyli, od razu wycelowali w Ciebie swoją broń, ponieważ jedną z czołowych zasad tych okolic było to, aby nie ufać obcym. A po niej plasowała się maksyma, aby najpierw strzelać, a potem pytać.

Avatar Radiotelegrafista
Spięła nogami zwierzę, by to się zatrzymało. Przewróciła okiem i uniosła powoli dłonie nad siebie, sygnalizując, że nie ma wrogich zamiarów. Jeżeli Ci ludzie będą jedynie stratą czasu...

Avatar Kuba1001
Właściciel
Gdy podjechałaś bliżej, kilku zaczęło mówić coś do siebie szeptem i nagle ryknęli śmiechem. Dopiero po chwili inny mężczyzna uciszył ich, mierząc każdego wzrokiem.
- A Ty kto i czego chcesz? - zapytał, będąc zapewne przywódcą grupy.

Avatar Radiotelegrafista
Tak, Jannet dobrze sobie przypomniała czemu tak bardzo nie lubiła opuszczać terenu gospodarstwa dla innych powodów niż jakiś napad. Przewróciła okiem i odpowiedziała, ignorując pierwszą część pytania:
— Szukam pewnej dziewczyny, powinna rzucać się w oczy. Długie, białe włosy, niebieska suknia. Cały czas gada i porwało ją dwóch. Ubairgów. Widzieliście ją? —

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Coś mało rozmowna jesteś... Może i wiemy, może i nie. Zależy kto pyta. - odparł tamten z chytrym uśmieszkiem. - Nie chcielibyśmy, żebyś wpakowała nas w jakieś bagno.

Avatar Radiotelegrafista
-- Nie mam w tym żadnego interesu. Po prostu chcę ją znaleźć. -- Odpowiedziała już mniej pewnym głosem, z pojawiającym się, błagalczym tonem. Bała się o życie i zdrowie Patrici.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Mężczyzna skrzyknął resztę swoich ludzi na naradę. Wszyscy toczyli dość zażartą dyskusję w ścisłym kręgu, szeptem, czasem popatrując na Ciebie. Ostatecznie zaczęli zbierać obóz, a przywódca grupy podszedł do Ciebie, chowając broń do kabury.
- Mów mi Clark. Tak, wiedzieliśmy ich i pomożemy Ci odbić tę dziewuchę, ale nie za darmo.

Avatar Radiotelegrafista
— Jaka jest wasza cena? — Zapytała, podnosząc wzrok na Clarka. Lepiej, żeby nie żądali pieniędzy, a jakiejś przysługi, czy czegoś w tym rodzaju. Jannet nie należy do najbardziej majętnych osób, jakie można spotkać na Wielkich Równinach.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Jakbyś ważyła te osiemdziesiąt kilo mniej, to może byśmy się dogadali, ale tak to pozostaje wymyślić coś innego... Jest taki jeden bandyta, który szlaja się właśnie po Wielkich Równinach, a Ty wyglądasz na taką, co zna te tereny dość dobrze. Pomożemy Ci, a Ty w zamian będziesz naszym przewodnikiem dopóki nie schwytamy tamtego drania. Pasuje? Ewentualnie możesz nam zwyczajnie zapłacić, ale wątpię, żebyś miała przy sobie tyle gotówki.

Avatar Radiotelegrafista
Przemilczała uwagę na temat jej sylwetki, uważnie przysłuchując się słowom Clarka. Jego układ brzmiał całkiem nieźle, potrzebowała tylko kilka szczegółów więcej:
— Wszystko mi pasuje, ale dla jasności: Najpierw znajdujemy moją zgubę, później szukamy waszego bandytę. — Powiedziała tonem, który zdecydowanie bardziej stwierdzał fakt, niż pytał.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- O to mi chodziło, jesteśmy cholernie słowni. - odparł i krzyknął na resztę, a ta zajęła się pakowaniem obozowiska, aby po kwadransie być już w komplecie, na koniach, gotowi do drogi.
- Jedź za mną i nie wychylaj się. - powiedział Clark, gdy Cię mijał i ruszył wgłąb Wielkich Równin.

Avatar Radiotelegrafista
Zastosowała się do polecenia, popędzając Bimba za jego koniem. W środku była różnokolorowa. Z jednej strony coraz bardziej wierzyła w dużą szansę na znalezienie Patrici całej i zdrowej, a z drugiej strony nie ufała do końca tym gościom, choć nie miała aż tak wyraźnego powodu do tego. Niemniej, byli oni jej najlepszą i być może jedyną drogą do dziewczyny.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Twoje przypuszczenia co do najlepszej i jedynej drogi sprawdziły się po kilku godzinach jazdy konnej, kiedy Clark zarządził postój i posłał przodem dwóch zwiadowców, którzy wrócili po niecałym kwadransie.
- Są jakieś pół kilometra stąd, cholerne dzikusy. - powiedział jeden i splunął na bok, a jego kompan tylko mu przytakiwał. - Na oko z dziesięciu, ale może po okolicy kręci się więcej... Jest z nimi też kilku ludzi.

Avatar Radiotelegrafista
Więc w grupie tych kilku ludzi może być też Patrcia. Dziesięciu Ubairgów, ich była podobna liczba. Jannet zwróciła głowę w kierunku Clarka, chcąc usłyszeć jego komentarz na tą sytuację.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Raczej powinniśmy ich rozwalić, bierzcie gnaty, chłopaki. - powiedział tamten i sam odszedł na ubocze, aby porozmawiać z tamtymi zwiadowcami, pewnie żeby dowiedzieć się więcej i opracować porządniejsza taktykę, niż tępa szarża prosto na ich obóz, a potem strzelanie do wszystkiego, co się rusza i ma jakieś nadprogramowe kończyny.

Avatar Radiotelegrafista
W tym czasie Jannet zajęła się sprawdzaniem każdej z swoich broni, by ewentualnie uzupełnić w nich amunicję, bądź doczyścić jakiś brud. Zaczęła od obu obrzynów, następnie sprawdziła dwa Webleye, kolejno malutkiego, skrytego W&L Pocket Needle i na samym końcu obejrzała laski dynamitu, choćby trzeba było naprostować knot. Pewności nigdy nie za wiele, szczególnie, że chodziło o Patricię i miała chwilę na sprawdzenie swego uzbrojenia.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Niestety, jak się okazało, nie dało się w tak krótkim czasie opracować dość dobrego planu, zwłaszcza że teren nie sprzyjał zasadzce. Dlatego Clark wysłał trzech swoich ludzi, w tym jednego ze zwiadowców, najlepszych jeńców w całej bandzie łowców nagród, najemników, czy kim oni byli, aby podrażnili trochę dzikusów, a potem zwabili ich tu, żeby dało się ich wystrzelać i ruszyć do obozu, aby dobić tych, którzy zostali.

Avatar Radiotelegrafista
I to był jakiś plan! Tylko gdzie Clark miał zamiar schować 10 ludzi tak, by nie widzieli ich nadchodzący Ubairgowie?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku