Właściciel
- Cóż prawo stajace po stronie bogatszego lub sąd Arkheta poprzez walke w upalnym sloncu w sam srodek dnia to tutaj norma, ale w hordzie bylo podobnie. Po za tym Sultan jest tu niejako uznawany za namietnika samych bóstw panteonu, jest tu system monarchiczny podobny do imperium, legslne są tu praktyki ściezki Nyx sposrod chaosu, a także mutagenizm w stopniu humanitarnym, wolno do woli zabijać potwory o ile nie są pupilami kupionymi przez kogos i oznakowanymi, a ogółem jest tez wielożenstwo oraz przymus edykacji tak pod względem wiedzy jak i zdolnosci fizycznych zadane jeszcze za czasów khanatu. Po za budynkami nie ma tu prawa wlasnosci ziem, bogacze i emirowie mają tyle ziemi ile zajmuje ich dobytek materialny, bądz miasto zaleznie od nadania przez sułtana. Slowo sultana jwst święte i tylko on ustala prawa. Ma on prawo do pierwszej nocy z każda nowoposlubioną w klasie chłopskiej oraz niższym mieszczaństwie, a jezeli mu sie spodoba ma prawo złamać ślub i zabrać ją do swojego haremu by tam dbać o przedłużenie dynastii potomków Arkheta. Legalne byly tu wszelakie użytki jednak dziś odbywa się to raczej skrycie, po sultanie rownie wazni są kapłani Arkheta oraz emirowie. Nie ma tu celibatu. Wolno tu miec niewolników i nimi handlować. Pustynia jest dobrem wspólnym za równo matka, źona i kochanka każdego lingadrańskiego wędrowcy, jak i jego przewidywanym miejscem spoczynku, kazdy ma do niej prawo i kazdy podróźuje po niej na swoją odpowiedzialność.
-Czyli Khan aż tak głupi nie był. A, tak apropo, gdzie ile jest tu wielkich sanktuariów i gdzie się znajdują, i gdzie jest grobowiec Khana?
Właściciel
- Według podań dawniej były tu dwa sanktuaria Arkheta i nieznanego już dziś bóstwa nocy... tak czy inaczej teraz to drugie zostało ofiarowane Nyx i nadal funkcjonuje... co do grobowca Khana... on nie ma grobowca... według podań został utopiony w ithorytowej klatce.... co ciekawe taki sam los spotkał historycznie jednego z pomniejszych książąt elfickich za czasów kiedy ta dżungla na północy była ich, jeszcze przed ekspansją drowów.
-Czyli macie dwa jawne i jedno ukryte. Dobra, przydałoby się je odwiedzić. Może nie wyglądam, ale jestem religijny. Wyznaję każdego i żadnego boga czy bożka.
Odpowiedział na pierwszy człon.
-Co to jest ten Ithoryt?
Właściciel
- Antymagiczny metal bardzo wytrzymały i mający ciekawe zastosowania zależnie od stopów...
-Ile za miecz dwuręczny z takiego?
Właściciel
- Po pierwsze materiał ten jest cholernie drogi. Po wtóre miecz taki ciężko wykonać w odpowiednim stopie by nie robił krzywdy dzierżącemu go. Po trzecie w Lingadrii się już takich nie wyrabia, a sztuka kucia ithorytu została zapomniana wraz z pewnym księciem kupieckim, co to zawsze dawał wybór; srebro lub ithoryt u nas to brzmiało tak ładnie ' Plata o Itho ?'... no a na ostatku należy dodać, że koszt takiego wielkeigo oręża z tak drogich materiałów u tak znakomitego i rzadkiego rzemieślnika byłby zbyt kosmiczny by faktycznie go kupować. już w Imperium znajdziesz szybciej i taniej z biedniejszego stopu u inkwizycji odpowiedni oręż, ale po co ci takowy skoro już o tym rozprawiamy ?
-Powiedzmy, że z niewszystkimi bogami i bożkami się zgadzam, a znakomita część z nich korzysta z magii
Właściciel
- Nadal nie rozumiem, przecież nawet i tym świetnym orężem nie dosięgniesz bóstwa... po za tym po co je zabijać ?
-Masz za wysokie pojęcie o bogach. Większość z nich da się zabić, sam Arkhet był kiedyś śmiertelny, a to oznacza, że ma słabe punkty. Tacy bogowie Chaosu... Ich też da się zabić. Po co je zabijać pytasz? Otóż zabijając bóstwo zostawiasz lukę w panteonie, ktoś musi tę lukę zapełnić, a kto będzie lepszy niż ten kto zabił owego boga?
Właściciel
- W takim wypadku spóźniłeś się o tysiące lat... teraz Arkhet jest transcendentny... tak samo bóstwa chaosu...
-Najpierw trzeba zdobyć błogosławieństwa jednego panteonu stając się wszechwybrańcem. Potem zabić dzikiego boga i zająć jego miejsce, dalej już się toczy. Tak przynajmniej wierzy moja rasa. Albo całkowicie odrzucamy bogów, albo sami dążymy do boskości.
Odpowiedział biorąc swój posiłek. Zaczął jeść.
-Zjemy i wyruszamy.
Uświadomił Aseko
Właściciel
- Ciekawa teoria... póki co nie potwierdzona...
Rzekl karczmarz, a Aseko zajadała się mięsem.
-Zamierzam to sprawdzić.
Czynił podobnie co swa służka
Właściciel
Pieczeń ta była twarda, a za razem dość elastyczna przez co odgryźć chocby kawałek graniczyło z cudem. Ewidentnie tutejsza flora i fauna musiały być wytrzymalsze niz gdziekolwiek indziej aby tu przetrwać.
Wychylił więc trochę swoje zwierzęce kły i szarpał mięso.
Właściciel
Mimo twych ostrych niewiele mniej od brzytwy kłów mieso nadal rozgryzałes z trudem... cóż, tradycyjne danie pustyni, raczej do przeżuwania przez tydzien wędrówki niż do szybkiego najedzenia się...
-Macie jakiś sposób na pocięcie tego?
Zapytał się karczmarza
Właściciel
- Tradycyjne lingadrańskie tasaki rzeźnicze...
-Pożycz jeden dobry Pasnie
Właściciel
- Niechaj będzie.
Podal ci ciemny tasak z błyszczącym jak diament ostrzem
- Oto jest cudo techniki. Jeden kucharz swego czasu zabił takim cackiem skorpidraka
Zaczął ciachać nim mięso.
Właściciel
Udawało się do całkiem sprawnie lecz nadal było zbyt duże by łykać.
Jeśli chcesz je dobrze pociąć to test na zręczność proszę. Zależnie od tego jak i o ile wejdzie lub nie wejdzie tak uda ci się dobrze to pociąć.
Właściciel
Udało ci się to pokroić na kawałki możliwe do połknięcia i wygodne do przenoszenia.
-Aseko, masz zręczne paluszki?
Zapytał towarzyszkę biorąc do ust pierwszy kawałek mięsa.
-Dałoby radę stworzyć taki tasak wielkości pełnoprawnego miecza?
Zapytał karczmarza
Właściciel
- Teoretycznie.... dałoby. Ale trudnoby to zrobić.
Aseko tylko pokiwała małą głową.
-Czyli dasz radę sobie to posiekać? Mogę zrobić to za ciebie, jeśli poprosisz.
Zapytał pełen troski. Miał nadzieje, że nie zrozumiała poprzedniej wypowiedzi wypaczenie
Właściciel
- Poprostu daj ten nóż tatku.
Powiedziała słodkim tonem.
Dał jej go więc obserwując co z nim wyczynia
Właściciel
Młoda bardzo sprawnie poviała mięso w kostki.
Gwizdnął i zaczął klaskać. Zjadł mięso.
Właściciel
Młoda też powoli zjadałs pocięte kostki mięsa. Ewidentnie smakowały jej.
Gdy już zjedli, pożegnał się z karczmarzem i podpytał gdzie jest ten grobowiec do którego zapuściły się elfy. ruszył tam
Właściciel
Karczmarz kazał ci iść na północ i ns pewno trafisz.
Właściciel
No więc wyszedłeś na plac tego drobnego miasta gdzie była jeszcze po za karczmą studia, a także kilka budynków mieszkalnych i drogi w pięciu różnych kierunkach o w miarę symetrycznych odstępach od siebie. Jedna z nich prowadziła w kierunku, jak ci się wydawało, północnym i była zrobiona z gładkich płyt rzeźbionego piaskowca.
Ruszył więc nią. Na ch*j marnowac kamień na drogi?
Właściciel
Cóż Lingadria żyła z handlu toteż drogi były potrzebne zawsze i wszędzie. Po dłuższej chwili znalazłeś się na pustyni Dar-Inshal ( zmiana tematu)